EVE LANGLAIS
LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
2
ROZDZIAŁ 1
Szatan pojawił się w kłębach dymu, który przyniósł ze sobą ostry zapach siarki.
Krótko na niego spojrzałam, a następnie wróciłam do malowania swoich paznokci u stóp
na perłowy róż.
- Jesteś hańbą tego rodu. – Powiedział Diabeł zaczynając swoją ulubioną
przemowę, chodząc przy tym po moim salonie.
- Tia, tia, wiem. – Powiedziałam z brakiem zainteresowania, dmuchając
jednocześnie na mokry lakier. – Co się stało z „cześć”?
- To wymagałoby manier, czegoś, czego jak wiesz nie cierpię. – Warknął.
- Cóż, a mógłbyś przynajmniej zapukać? W pewnym sensie lubię swoją
prywatność – nie wspominając, że jako dziewczyna mogłabym robić coś... – Przerwałam,
starając się wymyślić coś odpowiedniego. Oczywiście w tej chwili nic mądrego nie
przyszło mi do głowy, ale mogłoby przyjść godzinę później, po skończonej rozmowie. –
Dziewczyńskiego.
Szatan tylko prychnął. Za dobrze mnie znał.
- Dlaczego nie mogłabyś być bardziej podobna do twoich przyrodnich sióstr. –
Rzucił.
- Um, prawdopodobnie dlatego, że one są sukubami, a ja w połowie człowiekiem.
- Drobny szczegół. A nie mogłabyś przynajmniej troszeczkę nagrzeszyć?
Powinnaś być księżniczką Piekła.
- Założę się, że inne księżniczki mają na tyle szczęścia, że ich ojcowie pukają
zanim wejdą.
- Rozumiesz, o co mi chodzi? – Powiedział z irytacją. – Masz brak szacunku, z
którego zazwyczaj jestem dumny, ale ty nie podążasz drogą niegodziwości. Robisz ze
mnie złego rodzica. Moje sługi w Piekle śmieją się ze mnie. Chodzą też plotki, że nie
nadaję się już na Ojca Wszystkich Grzechów, ponieważ nie mogę kontrolować swojej
własnej córki.
- Tia, cóż, bycie tobą jest do bani. – Zawsze byłam białą owcą w morzu czarnych,
którymi dowodził mój tata – Diabeł, Belzebub, jakkolwiek byś go nie nazwał.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
3
- Nie dosyć źle, że miałaś same piątki w szkole. Och, nie... – Powiedział
rozgrzewając się. – Do tego musisz być jeszcze dziewicą. Masz dwadzieścia trzy lata. To
jest po prostu niewłaściwe. – Krzyczał. – Wychowywałem cię, byś była bardziej zła niż
to.
- Mówiłam ci już wcześniej - nie dopóki się nie zakocham. – Powiedziałam
wstając, moje ciało stężało w napięciu, gdy stanęło na wiekowym argumencie. Chciałam,
aby mój pierwszy raz był wyjątkowy. I tata o tym wiedział. Przeczytałam wystarczająco
dużo książek o seksie, żeby wiedzieć, że będę pamiętać o doniosłości tej chwili przez
całe moje życie. Co w moim przypadku może okazać się dość długim okresem w czasie
zważywszy na moje pochodzenie. Czy to moja wina, że nie znalazłam tego jedynego? To
znaczy, muszę myśleć o kryteriach, które ten biedak musi spełniać. Po pierwsze, nie
może być całkiem śmiertelnikiem – będąc nieco silniejszą niż normalne dziewczyny,
obawiałabym się go zranić w ferworze. Po drugie, nie mógłby uciec z krzykiem, kiedy
dowiedziałby się, że mój ojciec to Szatan, mistrz kłamstwa i oszustwa. I po trzecie,
szczęśliwy zwycięzca musiał być gorący. Wystarczająco gorący, aby stopić moje wnętrze
na papkę. To były tylko pierwsze trzy kryteria, miałam kilka więcej, niestety nie
spotkałam jeszcze nikogo, kto spełniałby pierwsze trzy, co w sumie skłaniało do
myślenia, czy nie powinnam zrewidować mojej listy, ale do cholery, nie chciałam
kompromisu w tej sprawie. Wiedziałam, że w końcu go znajdę, podczas gdy czekałam
na Pana Właściwego, musiałam przyznać, że bawiło mnie doprowadzenie ojca do szału.
Lucyfer przeczesał ręką swoje nadal ciemne włosy, miał tylko niewielkie oznaki
siwizny na skroniach. Westchnął ze znużeniem.
- Dlaczego mi to robisz? – Zapytał siadając na kanapie. Ja usiadłam obok niego i
przytuliłam się do jego nadal dobrze umięśnionego ciała. Właściwie po tym wszystkim,
co zostało powiedziane i zrobione kochałam mojego tatę, nawet jeśli on bywa trochę
apodyktyczny.
- Hej, jeśli to miałaby być jakaś pociecha... – Powiedziałam, starając się go
pocieszyć. – Prawdopodobnie nie będę czekać z tym do ślubu. To już jest jakiś grzech,
prawda?
- Chyba. – Powiedział brzmiąc trochę łagodniej.
Oczywiście moja decyzja odnośnie nie czekania z seksem do ślubu mogła mieć
coś wspólnego z tym, że w momencie, w którym weszłabym do kościoła, wszystkie
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
4
przedmioty kultu spłonęłyby w ogniu piekielnym. To było takie niesprawiedliwe. Nie
zrobiłam nic złego – cóż, naprawdę złego – a już Bóg i cała jego trupa zrezygnowała ze
mnie, jakbym była Antychrystem, czymś, co mój jedyny ludzki brat uznałby za bardzo
zabawne. Nawet księża nie mogli się do mnie zbliżyć, cóż właściwie tylko ci czyści. Źli
wcale nie mieli takiego problemu. To była tylko czysta wiara podążająca za doktryną o
jednym Bogu, który zrzuca w otchłanie piekielne, aby wili się w agonii. Dobrze, że
większość księży, jakich spotkałam, była innego rodzaju. Chciałam ślubu, jednak
kościelnego mieć nie mogłam, a cała ta szopka związana z Urzędem Stanu Cywilnego
była jak dla mnie za mało romantyczna i brak było w tym zaangażowania.
Mój ojciec nadal siedział na kanapie patrząc na mnie załamany. Dobrze, że żaden
z jego podwładnych nie mógł tego zobaczyć. Byłam zadowolona, że w moim
towarzystwie nie musiał udawać. Mam na myśli, że to musiało być trudne chodzić w
złym humorze przez cały czas. Nawet źli faceci potrzebują przerwy – i kogoś, kto by ich
kochał.
- Tato, wiem co by cię rozweseliło. Dlaczego nie wrócisz do Piekła, by torturować
kilku złych demonów, które cię denerwują i pokazać im, kto tu nadal jest szefem?
Uruchom kilka wiecznych ogni, wygłoś wielką mowę o tym, że każdy, który nie pokłoni
się królowi Podziemi spłonie w płomieniach zatracenia.
- Po prostu starasz się mnie pozbyć. – Dąsał się, choć wiedziałam, że moje słowa
zaintrygowały go.
- I tak i nie. Muszę otworzyć bar za jakieś dwadzieścia minut, więc tak, staram się
pozbyć ciebie stąd, ale... – Powiedziałam rzucając mu się na szyję i przytulając mocno. –
Kocham cię i nie lubię cię oglądać w takim stanie.
- Nie wiem, dlaczego, ale też jestem do ciebie przywiązany. – Powiedział
opryskliwie Szatan oddając uścisk. Cenne chwile jak ta, raczej były nieliczne. – Spróbuj
być zła. – Powiedział na odchodnym, zanim zniknął.
Zapach siarki – dominujący zapach piekła i mojego taty – zawisł w powietrzu,
trudny do sprania przykleił się do mojego ubrania. Świetnie. Teraz znowu muszę się
przebrać. Spiesząc się, bo teraz na pewno się spóźnię, zmieniłam moją żółtą bluzkę z
golfem na opiętą, różową koszulę z długimi rękawami. Dół wsunęłam w moje białe
obcisłe jeansy, na które naciągnęłam moje różowe botki wykończone futerkiem,
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
5
ponieważ każdy wiedział, że: nieważne czy ubrania są wspaniałe, czy nie – zawsze
chodzi o buty. Złapałam klucze i białą kurtkę z owczej skóry i wybiegłam przez drzwi.
Jak tylko wyszłam z budynku wiatr rozwiał mi włosy, które głupio zostawiłam
wiszące luźno. Długie, jedwabiste opadły mi na twarz i mogłam zobaczyć tylko wycinki
otoczenia. Nie mając czasu, aby wrócić i je związać, odgarnęłam je jak najlepiej mogłam i
przeklęłam – bardzo barwnie, wyobrażając sobie ludzi, których znam – i skierowałam
się do pracy.
Chciałabym winić człowieka, który pojawił się przede mną z nikąd za to, że moje
włosy ponownie wtargnęły na moją twarz, gdy zatrzymałam się, by nie wpaść na niego,
ale prawdę mówiąc znowu musiałabym być wulgarna.
I oczywiście nie chciałam też wziąć winy na siebie.
- Uważaj gdzie stoisz. – Krzyknęłam, potykając się i balansując na krawędzi
chodnika. Prawdopodobnie upadłabym na tyłek i to mocno, gdyby nie złapały mnie silne
ramiona, które utrzymały mnie w pionie.
- Musisz uważać jak idziesz. – Powiedział niskim głosem, który przyprawił mnie o
gęsią skórkę na całym ciele.
Chciałam sprawdzić jego twarz, czy była tak samo seksy, jak sugerował jego głos,
ale cholerne włosy na mojej twarzy nie chciały ustąpić z drogi. Miałam tylko ogólne
pojęcie o jego wzroście i masie. Do czasu, gdy udało mi się poskromić moje włosy i
odsunąć je z twarzy nieznajomy zniknął. Spojrzałam przed siebie, za siebie a nawet na
drugą stronę ulicy, ale ludzie znajdujący się tam nie wydawali się być tym, kogo
szukałam. Wszyscy wydawali się być zbyt zwyczajni. Człowiek, w którego prawie
uderzyłam wydawał się być czymś więcej. Wyczuwałam zgromadzoną w nim moc,
energię, na którą zareagowała moja własna moc. Musiał być nowy w tym mieście,
ponieważ wiedziałam, że nigdy wcześniej go nie spotkałam, nawet o nim nie słyszałam,
ale każdy z nadnaturalnymi zdolnościami – dobrymi lub złymi – w pewnym momencie
kończył w moim barze. A skoro o tym mowa, byłam okropnie spóźniona!
Idąc szybko, pokonałam sześć przecznic w piętnaście minut, przybywając na
miejsce, dokładnie wtedy, gdy Charon wypadł z wnęki chroniącej moje zewnętrzne
drzwi.
- Nie masz czasem ludzi do przewiezienia na drugą stronę rzeki? – Spytałam
mojego najwierniejszego klienta.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
6
Żart zawisł na długo między nami.
- Jestem spragniony. – Powiedział z twarzą ukrytą w obszernym kołnierzu
płaszcza, który zawsze nosił. – Poza tym oni nie żyją, mogą poczekać. Przecież została im
cała wieczność. – Charon zaśmiał się złowieszczo.
- Och, wchodź. – Powiedziałam i poklepałam go po ramieniu, jednocześnie
otwierając drzwi do baru. – Obydwoje wiemy, że jesteś tak zły, jak mucha.
- Poznałem w swoim życiu kilka naprawdę złych much. – Powiedział głosem bez
emocji. Potem zaśmiał się już normalnie. – Właściwie mam wolną noc. Moja żona mówi,
że muszę nieco zwolnić, więc mój syn zastępuję mnie dzisiaj na łodzi. Mam nadzieję, że
nie upuści znowu wiosła i nie ugrzęźnie z duszami na środku Styxu, jak poprzednio.
- No nie mów, że to zrobił. – Westchnęłam w szoku. Co za gigantyczne faux pas.
- Obawiam się, że jednak zrobił. – Powiedział Charon potrząsając głową. –
Kocham mojego syna, ale muszę powiedzieć, że to tępa strzała. Ale tym razem
zadziałałem prewencyjnie i przywiązałem mu wiosło do łodzi.
Śmiałam się tak, jak mój wieloletni przyjaciel, który był również ojcem mojego
najlepszego przyjaciela. Dotrzymywał mi towarzystwa, podczas, gdy ja zapalałam
światła i przygotowywałam to miejsce na nadejście tłumów dziś wieczorem. W
czwartkowe noce zwykły tu bywać tłumy, ale gdy nowy sezon „Survivor: Burn in Hell”
miał mieć dzisiaj premierę w telewizji na „Przeklętym” kanale wiedziałam, że będzie
brakować tu kilku znajomych twarzy. Ja sama nagrywałam to na moim DV recorderze.
Nie mogłam opuścić początku sezonu. To przypomniało mi właśnie, że powinnam
zainwestować w płaski ekran, kolejna z rzeczy na mojej liście „do zrobienia”, kiedy
zarobię nieco pieniędzy. Odmówiłam pożyczenia pieniędzy od taty, ponieważ zawsze
starał się to wykorzystać przeciwko mnie. Chciałam zachować moją duszę – gdyby się
okazało, że jakąś mam – także podziękowałam.
Poza tym bar, który nazwałam Nexus był mój. Kupiony za oszczędności,
sprzedane akcje i pod hipotekę. Miał wystrój z lat osiemdziesiątych i służył za przystań
dla każdych ponadnaturalnych stworzeń w tym rejonie. I to nie był mój pomysł.
Pierwotnie chciałam mieć tylko zwykły bar z karaoke, ale oczywiście zła krew zawsze
daje o sobie znać. W moim przypadku moja diabelska strona miesza się z nie-wiadomo-
czym. Cokolwiek mnie stworzyło, oczywiście poza drogim, starym Lucyferem, musiało
być dosyć paskudne. Bez wysiłku z mojej strony, przestrzeń wokół mnie na jakieś sto
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
7
stóp była strefą wolną od magii. Poważnie, jestem jak chodząca antymagiczna czarna
dziura. To nie powstrzymywało urodzonych ze zdolnościami nadnaturalnymi, którzy
lubili przychodzić w to miejsce, ale na pewno przydawało się w tych przypadkach, gdzie
zbyt wiele ludzi posługujących się czarna magią zbierało się i piło w jednym miejscu.
Na przykład, gdy dwóch pijanych czarowników, kłóciło się, który z nich ma
mocniejszą księgę zaklęć. Nigdy nic dobrego z tego nie wychodziło. Chyba, że jest się w
Nexusie oczywiście, wszystko co byś zobaczył to dwóch siwych starców zadających
sobie słabe ciosy, zamiast dewastujące ziemię trzęsienia ziemi i meteory spadające z
nieba. Gdy rozeszła się plotka o moim wolnym od magii barze stał się najgorętszym
miejscem w mieście dla nadprzyrodzonych istot, które spędzały ze sobą czas jak
śmiertelnicy, po prostu przychodząc tutaj. Zabawny zbieg okoliczności.
Przynajmniej dawali dobre napiwki, przez co łatwo było znaleźć pracowników
obsługi. Miałam kilku druidów, którzy pracowali jako barmani, Percy mój barman i
bramkarz był pół krwi olbrzymem, miał tendencję do wpadania w mały gniew i był mi
winien przysługę. Podczas nocy, kiedy Percy miał wolne wyciągałam mój kij
baseballowy zza baru, gdy ludzie wymykali mi się spod kontroli. Grałam w baseball kilka
lat temu w żeńskiej lidze demonów, więc umiałam posługiwać się kijem. Oczywiście nikt
w barze – poza Charonem i Percym – nie wiedział, że jestem córką Szatana. Starałam się
ujawniać ten fakt tylko osobom, którym ufałam. Z jakiegoś powodu obcym wydawało
się, że znajomość z księżniczką Piekła da im przewagę nad moim ojcem. I nie miało
znaczenia ile razy wytykałam im błędy w ich sposobie myślenia, oni po prostu tego nie
rozumieli.
Więc występowałam incognito. I zamiast używać mojego prawdziwego imienia
Satana, używam drugiego – Muriel. Ludzie zakładają, że jestem jakiegoś rodzaju
wiedźmą i zostawiają mnie w spokoju. To miłe uczucie być uważaną za normalną. Kiedy
mieszkałam w Piekle, ciągle musiałam coś udowadniać, nie wspominając o ratowaniu
własnego życia. Z połyskującymi oczami – niektórzy twierdzili, że mogą zobaczyć w nich
ognie piekielne, gdy się wkurzę – pokonywałam tych, którzy mi zagrażali lub chcieli
skrzywdzić mojego tatę. Na szczęście nie zdarzało się to często. Moja reputacja – nie
wspominając o moim pochodzeniu – zazwyczaj mnie wyprzedzała.
Swoją drogą, moje pełne dane to: Satana Muriel Baphomet, jestem bękartem
Szatana, zrodzoną z nieznanej matki, która elegancko uciekła przed bałaganem, który
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
8
był moim życiem. Mam około pięciu stóp i ośmiu cali wzrostu, na pewno nie noszę
rozmiaru 6, ale zawsze wolałam swoje pełne kształty, niż wygląd wychudzonych
modelek. Mam kasztanowe z czerwonymi przebłyskami włosy, długie do pasa, piwne
oczy i usta stworzone do robienia loda – tak mi przynajmniej powiedziano, jeszcze nie
przetestowałam tej teorii. Mam dwadzieścia trzy lata i wciąż jestem dziewicą, ale nie z
wyboru. Mam zamiar pozbyć się dziewictwa, jak tylko poznam, co to miłość. Nie mylić z
pożądaniem.
A mówiąc o pożądaniu, właśnie weszły trzy porcje testosteronu, na dwóch
nogach każda. Poważnie, gdybym mogła zamknąć tych facetów w butelkach zarobiłabym
fortunę, jak kiedyś wynalazca viagry. Każda czerwonokrwista i zimnokrwista kobieta w
barze zauważyła ich. To mogło być przez to, że aura każdego z nich krzyczała „jestem
skurczybykiem, przed którym ostrzegała cię mamusia, byś się do takich, jak ja, nie
zbliżała”. Albo to też mogło być dlatego, że każdy z nich miał na sobie czarny, skórzany,
długi do kostek prochowiec. Albo po prostu wszyscy trzej byli cholernie przystojni i
wspaniali.
Poczułam w tym rękę mojego ojca. Mam na myśli, no dajcie spokój. Jakie były
szanse na to, że tego samego dnia, w którym drogi tatuś będzie marudzić o moim
dziewiczym stanie, pojawią się w moim barze te trzy najbardziej doskonałe męskie
ciałka? Wyglądało na to, że drogi tatuś wytoczył największe działa, a sądząc po obfitych
wybrzuszeniach w ich obcisłych dżinsach „największe” mogło być niedopowiedzeniem. I
niespodzianka, ta trójka była jak najbardziej w moim guście!
Byli wysocy, między sześć stóp, a sześć stóp i trzy cale i gdybym miała oceniać
byli jak tęcza: blondyn, brunet i czarny. Mieli szerokie ramiona pod swoimi płaczami, a
ich twarze były uosobieniem doskonałości. Kiedy ten o czarnych włosach spojrzał na
mnie, poczułam wilgoć w majtkach. Musiałam również walczyć w pokusą, aby nie pójść
do swojego biura i nie zacząć się masturbować.
To oczywiście wprowadziło mnie w kiepski nastrój. Naprawdę nienawidziłam nie
mieć kontroli. Kiedy podeszli do baru odwróciłam się tyłem i zignorowałam ich mimo
tego, że nie mogłam się powstrzymać od wąchania zapachu męskiej wody po goleniu i
mydła. Cholernie dobrze pachnieli. Zaczęłam się zastanawiać czy równie pysznie
smakowali.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
9
- Poproszę piwo. – Powiedział jeden z nich głębokim barytonem, że aż przeszedł
mnie dreszcz. Ledwie się powstrzymałam, by nikt tego nie zauważył. Nie pozwolę ci
wygrać, tatusiu. – Zaklęłam w myślach. Polerując szklanki bardziej niż zwykle,
ignorowałam seksy głos i moje hormony.
- Nie sądzę, byś się jej spodobał. – Dokuczał bardziej łagodny głos za nim. –
Pokażę ci jak to się robi. Przepraszam moja piękna, ja i moi przyjaciele cierpimy z
powodu strasznego pragnienia. Może twoje piękno mogłoby nas upoić, żebyśmy nie
czuli się tak podle.
Moje brwi pojechały ku górze i naprawdę walczyłam, by się nie roześmiać. Chyba
w pracy nie wypadało? Mimo, że nie chciałam wdawać się w dyskusję, mój żołądek
wywracał się nieco i mój oddech trochę przyspieszył. Winna – lubię komplementy, jak
każda dziewczyna.
- Och, do kurwy... – Powiedział trzeci głos z nutką obrzydzenia. – Dziewucho,
dałabyś nam kilka piwek, co?
Zamarłam w miejscu, nadal stojąc do nich tyłem. Czy to było możliwe? Żeby los
sprowadził tu nieznajomego z wcześniej? Zaintrygowana jego kompletnym brakiem
manier i zdeterminowana, aby go wreszcie zobaczyć odwróciłam się i nagle
uświadomiłam sobie, że nie miałam pojęcia, do którego z nich należał ten nieokrzesany
głos.
Wzięłam kufel, wypełniłam go piwem i nie zapytałam nawet o rodzaj piwa. Będą
pić, co im podam. Postawiłam kufel przed blondynem, który szeroko otworzył oczy, a
jego zaskoczony i niski baryton, którym podziękował, powiedział mi, że nie był tym,
którego chciałam zobaczyć, chociaż na pewno miał najładniejszą twarz. Może nie
powinnam całkowicie go skreślać.
Drugi kufel postawiłam przed brunetem, aby znaleźć pana bajeranta.
- Dziękuję ci moja piękna różyczko, ja...
Zignorowałam go. Oczywiście nie tak łatwo, jakby się zdawało, było coś w jego
niebieskich oczach i szerokim uśmiechu. Obróciłam się, by zaserwować piwo Panu
Zachrypnięty Głos i jak mi się wydawało temu, którego spotkałam wcześniej. Gdy
patrzyłam na jego twarz, wstrzymałam oddech i gapiłam się zaintrygowana. Chyba
dałam się złapać w szpony pożądania.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
10
Miał niesforne czarne włosy, kwadratową twarz i podłużną bliznę biegnącą
wzdłuż jego policzka oraz najbardziej przenikliwe zielone oczy, jakie kiedykolwiek
widziałam. Jego usta wykrzywiły się w coś na kształt uśmiechu, gdy tak się na niego
gapiłam.
- Wystarczająco dobrze wyglądam? Podoba ci się moja blizna? Mógłbym ci nawet
pokazać fajniejszą, jeślibyś mi pokazała miejsce, gdzie mielibyśmy nieco prywatności.
Och, co za postawa. Podobało mi się to w mężczyznach.
- A kogo obchodzi twoja blizna? – Powiedziałam i uśmiechnęłam się słodko.
Pochyliłam się ku niemu, tak, aby dekolt w mojej koszuli był dobrze widoczny i go
rozpraszał. – Mam blizny kochanie, przy których twoja wygląda, jakbyś się zaciął przy
goleniu. Bardziej interesował mnie twój płaszcz. Skąd go masz?
Kłamstewko? Ok, chciałam go sprawdzić, ale hej - jestem córką Szatana, można
się tego po mnie spodziewać. A jeśli chodzi o moje blizny, raczej wolałabym o nich teraz
nie myśleć. Nie trzeba dodawać, że te rzeczy nie powstały na szczęśliwych kampingach
za miastem.
Myślę, że złapałam w zielonych oczach wyraz zaskoczenia, widziałam jak
zszokowani byli jego kumple. A potem zaczęli się śmiać. Obróciłam się pogardliwie,
popatrzyłam lodowato na nich. Ten z chrapliwym głosem przełknął piwo, pozostała
dwójka przestała się śmiać – co pozbawiło mnie szacunku do nich. Prawdziwych
mężczyzn nie zastraszyłoby brzydkie spojrzenie.
- Myślę, że powinniśmy iść do stolika. – Mruknął blondyn chwytając za piwa i
razem z przyjacielem o kwiecistej mowie przeszli przez salę do stolika pod tylna ścianą.
Właściwie wszystkie moje stoliki były odgrodzone ściankami. Zabawne, jaką
istoty nadnaturalne mogą mieć paranoję. To powodowało niekorzystną konfigurację
stolików, ale świetnie wpływało na parkiet do tańczenia. Szczególnie elfy uwielbiały
dużą przestrzeń do tańczenia, gdy popili zbyt dużo nektaru.
Ten o chrapliwym głosie obserwował, jak jego kumple odchodzą, a następnie
odwrócił się twarzą do mnie.
- Kim jesteś? – Zapytał.
- Barmanką. – Odgryzanie się w tym stylu było moją specjalnością.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
11
- Poważnie. Kim jesteś? – Zapytał ponownie, patrząc na mnie intensywnie tymi
swoimi zielonymi oczami, których blask i jasność przypominały mi wiosenna trawę.
Jednak one skupiały jego spojrzenie w mroczne i niebezpieczne.
- A ty, kim jesteś? – Odgryzłam się.
- Jestem Auric.
Auric, to nie było imię, które słyszy się codziennie. Podobało mi się. Było męskie.
- Jestem Muriel, barmanka. – Podałam mu moje drugie imię, pomijając pierwsze i
trzecie z oczywistych powodów.
- Nie. – Powiedział powoli i z namysłem. – Jesteś czymś więcej.
Spojrzałam na niego wymownie.
- Jak my wszyscy. – Powiedziałam wskazując na wymieszany tłum elfów, driad,
gnomów i innych bajkowych istot. Aha i nawet demon siedział z tyłu. Musiał zostać
wyrzucony z Piekła za bycie zbyt miękkim w zadawaniu cierpienia i obecnie topił
smutki, w którymś już z kolei martini z dwoma oliwkami. Cipka. – Może ja powinnam
zapytać, czym jesteś? Jest w tobie coś dziwnego. – Jego wyjątkowość aż biła od niego –
był nie do końca dobry i nie do końca zły. Nie był czymś, co znałam. Powodował, że moja
własna moc trzeszczała wewnątrz mojego ciała. Moje sutki stwardniały i oblizałam
wargi zmysłowym ruchem, który przykuł jego uwagę. I przez jedną króciutką chwilę
widziałam błysk w jego oczach. Wydawało się, że Auric nie był odporny na moje wdzięki.
- Możesz wyczuć moją moc? – Zapytał marszcząc brwi.
Uśmiechnęłam się tylko i wzruszyłam ramionami.
- Mogę zrobić wiele rzeczy, z resztą jak wszyscy tutaj. I od twoich przyjaciół
wyczuwam to, że też są wyjątkowi.
Blondyn miał bestialski zapach sygnalizujący zmienno-kształtnego, podczas gdy
wokół niebieskookiego unosił się ozon, jakby był czarownikiem. Ciekawe trio, jakby nie
patrzeć.
- Masz rację, są wyjątkowi. – Mruknął Auric.
- Wy chłopcy musicie być tu nowi. Nie sądzę, żebym widziała was tu wcześniej.
- Przeprowadziliśmy się do tego miasta kilka miesięcy temu, ale cały czas
podróżujemy w... interesach. – Zawahał się przy słowie „interesach”, a ja wzdrygnęłam
się, wczuwając się w jego opowieść.
- A jakiego rodzaju interesy prowadzisz?
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
12
- To i owo. – Odparł niewyraźnie. – Usłyszeliśmy o tym barze od klienta.
Powiedział nam, że właścicielka jest unikalnym rodzajem nadprzyrodzonych. Nikt nie
wie dokładnie, czym lub kim jest.
- Aaa szefowa. – Powiedziałam ukrywając uśmiech. – Tia, masz rację, ona jest
czymś. – Zastanawiałam się właśnie, jakie skandaliczne historie o mnie słyszał.
- Czy ona kiedykolwiek pojawia się tutaj? – Zapytał.
Zaczęłam odczuwać niepokój związany z kierunkiem tego przesłuchania.
Wydawał się być bardzo ciekaw właścicielki Nexusa – inaczej mówiąc – mnie.
- Ona rzadko tu przychodzi. Pozwala nam tylko dla siebie pracować, nic więcej.
- Jaka szkoda, chciałem się z nią spotkać. Tyle o niej słyszałem. Wiec, jeśli nie ma
jej w pobliżu, jak działa ta rzecz z brakiem magii w lokalu? Czuję jakby cały czas coś
miało na mnie wpływ. Nie wierze, że tego nie czujesz. To jakiś rodzaj zaklęcia?
Chciał spotkać się z właścicielką? Tyle o niej słyszał? Ten dość rozmowny Auric
nie wydawał się być gościem, który tak sobie po prostu wszedł do tego baru, albo tym,
na którego wpadłabym dzisiaj. Ten facet miał postawę i nie owijał w bawełnę. Więc, po
co ta z pozoru niewinna gadka i przyjazna rozmówka? Człowiek taki jak on powinien
stawiać wymagające pytania i żądać odpowiedzi. Coś mi tu nie pasowało. Powinien był
wypytywać mnie o mnie – gorącą barmankę z niesamowitymi kształtami – a nie o to, kto
jest właścicielem baru i jak on działa. Nawet, jeśli przypadkowo interesował się mną,
wcale mi się to nie podobało. Byłam ofiarą zbyt dużej ilości zamachów na moje życie, ale
teraz nie czułam się zagrożona. Postanowiłam przełączyć się na taktykę, która już w
przeszłości mnie nie zawiodła.
- Tia, ta rzecz z brakiem magii jest całkowicie w porządku. – Powiedziałam
rutynowo w stylu „gdybym była blondynką, uważałbyś mnie za taką głupią”. – Nie mam
pojęcia jak ona to robi, ale to jest takie fajne.
Moja głupkowata odpowiedź wydawała się go zmylić. Widziałam w jego
zwężonych oczach zainetersowanie, gdy rozważał to, co usłyszał.
- Jest w tobie coś wyjątkowego, Muriel. – Powiedział w zadumie Auric.
Prawie miałam ochotę zapytać go, o co mu chodzi, ale wprawiał mnie w
zakłopotanie – nie wspominając już o irytacji – zamiast zaprosić mnie na randkę,
wyciągał ode mnie tony informacji. Nadszedł czas, by zakończyć tę rozmowę, zanim z
czymś się nie wygadam i ujawnię za dużo o sobie.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
13
- Jestem pewna, że mówisz tak do wszystkich dziewczyn. A teraz, dlaczego nie
dołączysz do swoich przyjaciół i nie zaczniecie wypróbowywać różnych sztuczek w
podrywaniu na parkiecie? Ja mam robotę do zrobienia.
Odwróciłam się do niego plecami. To zdanie kończące rozmowę było trudniejsze
niż być powinno. Moje ciało bardzo chciało do niego wrócić i musiałam walczyć z
szaloną chęcią, aby nie zaciągnąć go na zaplecze i poprosić go, by się rozebrał i pokazał
mi te wszystkie swoje blizny.
Bez słowa opuścił ladę i dołączył do swoich przyjaciół, a moja głupia,
dziewczyńska część poczuła się rozczarowana. To znaczy mógł się bardziej postarać,
prawda?
Przez większą część wieczoru starałam się ignorować Aurica i jego przyjaciół,
wysyłając do ich sektora kelnerkę driadę, by ich obsługiwała. Auric nie wrócił do baru,
ale złapałam jego spojrzenie, jak mnie obserwował i to więcej niż raz. Nie to, żebym
sprawdzała, ja – nigdy, tylko ogólnie musiałam trzymać na wszystkich czujne oko. I
okłamywałam nawet sama siebie.
Kiedy wybiła trzecia nad ranem zaczęłam gasić światła na znak, że nadszedł czas
zamknięcia.
Zostali tylko skompromitowany demon, który kompletnie pijany śpiewał
piosenki Eltona Johna, kiedy zataczał się w kierunku drzwi i moje gorące trio, a tak to
bar był pusty. Widziałam jak Auric spojrzał na mnie, gdy przechodził obok mnie
wychodząc z baru wraz ze swoimi kolegami, ale ja nadal udawałam, że go nie widzę i
kontynuowałam zamykanie.
Sylvia, moja kelnerka - leśna nimfa - pomachała mi na dobranoc i wyszła, by
przejść skrótem do parku, gdzie zwykle zatapiała korzenie. Skończyłam rozliczenia i
schowałam cały utarg do sejfu i narzuciłam na siebie kurtkę z białej owczej skóry –
najmniej lubiany kolor taty – później zamknęłam bar i udałam się do domu. To tylko
kilka przecznic, dla dziewczyny takiej jak ja, żaden problem.
Noc wydawała się szczególnie spokojna. W powietrzu nie było czuć nawet
lekkiego powiewu wiatru. Dziwne, zważywszy na gwałtowne podmuchy wcześniej. O
prawie czwartej nad ranem zwyczajne głosy nocy wydawały się być wyciszone. Nie było
żadnego samochodu przejeżdżającego w zasięgu wzroku, ani pojedynczego ujadania psa,
ani miauczenia kota. To było aktualnie trochę dziwne. Włożyłam ręce do kieszeni i szłam
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
14
szybkim krokiem do domu, rozmyślając w międzyczasie o czarnych włosach Aurica, co
nieco mnie rozgrzewało i dodawało mi otuchy.
Moje ciało i głowa wirowały w bałaganie emocji, przede wszystkim zmieszanie i
pobudzenie kłóciło się ze sobą. Auric zdecydowanie rozpalił we mnie ogień, jak również
podniósł mój wewnętrzny alarm. Musiałam dowiedzieć się o nim więcej. Ale jak? Nie
spytałam go o nazwisko i wiedziałam tylko, że przybył niedawno do miasta. Wiec gdzie
mogłam zasięgnąć języka o nim i jego koleżkach?
Pomyślałam, żeby zapytać tatę. Jeśli Auric należał do niego, tata byłby w stanie
szepnąć mi o nim słówko, ale proszenie o pomoc oznaczałoby pogadankę na temat
mojego niezbyt grzesznego życia i pewnie nie poszedłby mi na rękę. Poza tym nie
chciałam, aby mój tata wiedział, że znalazłam kogoś, kto mnie interesuje. Chciałam
wyrobić sobie własne zdanie na temat Aurica, bez koloryzowania mojego ojca na jego
temat, którym próbowałby fałszywie przechylić szalę na jego korzyść. Co również kazało
mi się zastanowić: dla której drużyny grał Auric? Wbrew powszechnemu przekonaniu
dobro i zło nie były tylko stanami istnienia – wyrażenie „wiele odcieni szarości” było
całkowicie na miejscu. Podczas, gdy Bóg i Szatan byli największymi znanymi graczami,
inne równie silne podmioty nie istniały. Czy Auric pracował dla jednego z nich? Czy
mogłam wpaść w jeszcze większa paranoję?
Nadal szłam i rozważałam swoje problemy w środku nocy, aż zatraciłam się w
swoich myślach, ale nawet rozproszona usłyszałam, jak jakiś miękki odgłos uderza o
ziemię za mną i poczułam gryzący zapach siarki.
Przesunęłam rękę do mojej pochewki na sztylet i właśnie uświadomiłam sobie, że
z powodu mojego pośpiechu, żeby zdążyć do pracy, zupełnie zapomniałam go zabrać.
- Cholera.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
15
ROZDZIAŁ 2
Obracając napięte w gotowości ciało do walki wręcz, omal nie roześmiałam się
na widok piekielnego ogara, zamiast czegoś naprawdę niebezpiecznego. Jeden ze sfory
mojego taty, niezbyt inteligentny, zwany też głupkiem, który nawiał z dołu.
Bestia warknęła na mnie i wymachiwała nerwowo ogonem. Czy zapomniałam
wspomnieć, że dorastałam z piekielnymi ogarami? Dopóki nie osiągnęłam dwunastu lat
były moimi pełnoetatowymi opiekunami, a ja bardzo utrudniałam zadanie tym
bezmyślnym istotom. Oczywiście, gdy ja się ich nie bałam, nie oznaczało to, że mogłam
zostawić jednego warczącego w ludzkim świecie. W końcu to był piekielny ogar.
Musiałam coś wymyślić, by wysłać go spowrotem do piekła, gdzie należał, ale tylko
zdążyłam pisnąć, gdy silne ręce pochwyciły mnie i odciągnęły w zaułek.
- Co jest kurwa? – Zawołałam.
Kto był na tyle głupi, żeby mnie łapać i jak mogła mi umknąć czyjaś obecność
tutaj? Nigdy nie bywałam nieostrożna.
- Później mi podziękujesz. – Powiedział znajomy, zachrypnięty głos.
- Podziękować, za co? Za ubrudzenie mi kurtki? – Powiedziałam, wpatrując się w
smugę błota na jednym z rękawów, powstałą od kubła na śmieci stojącego w alejce,
kiedy mnie wciągnął.
- Cóż, przepraszam. – Wycedził sarkastycznie. – Następnym razem pozwolę, by
jeden z piekielnych ogarów cię zeżarł.
- Och proszę… nie ośmieliłby się. – Zbyt późno uświadomiłam sobie, jak dziwnie
to musiało zabrzmieć i sądząc po sposobie, w jaki jego brwi podjechały do góry, on też to
wychwycił. Puścił moje ramiona i cofnął się, patrząc na mnie, jak na jakiś szczególny
egzemplarz. Przeszłam do ataku, żeby odwrócić jego uwagę od moich słów. – Dlaczego
mnie śledzisz? Jesteś jakimś zboczeńcem, czy coś?
- Zobaczyłem ładną dziewczynę idącą przede mną i zdecydowałem się pójść za
nią w bezpiecznej odległości, upewniając się, że wróciła do domu cała i zdrowa. Dobrze,
że tak zrobiłem.
Moje serce zabiło mocniej. Nazwał mnie „ładna”. Chciał mnie chronić. Jak słodko…
ale zupełnie niepotrzebnie.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
16
- Cenię sobie twoje poświęcenie, ale naprawdę umiem o siebie zadbać.
- Nawet stając na drodze piekielnego ogara? – Zapytał sceptycznie.
- Bułka z masłem. – Przechwalałam się. To technicznie nic nie odsłaniało.
Mnóstwo bajkowych stworków mogło rozprawić się z piekielnym ogarem.
- Po prostu powiedz, czym i kim jesteś. – Zażądał Auric. Jego pytania powtarzały
się coraz częściej.
Przewróciłam oczami.
- Powiedziałam ci już. Mam na imię Muriel.
Auric skrzyżował ręce na piersi. Czy wspomniałam już, że miał bardzo szeroką
klatę? Obdarował mnie surowym spojrzeniem. Och proszę, gdy Szatan patrzy na ciebie
„w taki sposób” inne spojrzenia wydają się niczym w porównaniu. Spojrzałam na niego
podobnie, aż westchnął z irytacją – kolejny dźwięk, który był mi znany.
- Więc dobrze Muriel, skoro uważasz, że piekielne ogary są łatwe do
poskromienia, dlaczego nie zajęłaś się tym? – Powiedział to z takim uśmiechem, że nie
wiedziałam, czy nie powinnam rozkwasić jego twarzy – a moi demoniczni bracia w
młodości nauczyli mnie walki na pięści – czy pocałować go.
Cóż mogłam powiedzieć, naprawdę mnie kręcił. Wybrałam jeszcze inną opcję. Czy
wspominałam już, że nie lubię wyborów? Nie czekając na to, czy pójdzie za mną,
obróciłam się na pięcie – botki, które znalazłam na przecenie były genialne – i
podkradłam się do psa… err, bestii.
Potwierdziło się, że moje wcześniejsze obserwacje na temat towarzyszy Aurica
były słuszne, gdy złota pantera syknęła i rzuciła się na warczącego ogara, żeby
powstrzymać go przed ugryzieniem mnie – pies nadal miał instynkt, nad czym musiałam
się zastanowić – podczas, gdy niebieskooki zaczął intonować zaklęcia. Zniesmaczona,
chciałam pokręcić głową. Dlaczego magowie zawsze używali tych najbardziej
skomplikowanych w sytuacjach kryzysowych? Czy jeszcze się nie nauczyli, że długie
zaklęcia oznaczały większe prawdopodobieństwo śmierci? Co po namyśle, było dobrą
rzeczą. W końcu zasada kontroli populacji głosi: przetrwają najlepiej przystosowani,
najsilniejsi. Ale moje myśli znów zbaczały z toru.
Nie wyglądało na to, że przyjaciele Aurica wygrywają, na szczęście nie wkurzyli
piekielnego ogara. Jeszcze. Moje szczenięta z dołu były takie nieporadne. Westchnęłam
patrząc na mężczyzn, którzy chcieliby być bohaterami, ale nie mieli odpowiednich
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
17
narzędzi - w przeciwieństwie do mnie - wyciągnęłam rękę do psa wypowiadając
jednocześnie komendę w starożytnym aramejskim języku.
- Chodź.
To był tylko jeden z wielu języków, jakie znałam. Oczywiście tym, z którym nie
mogłam się uporać do dzisiaj był francuski, ale musiał nadejść odpowiedni dzień, bym
chciała spróbować.
Ogar ze świecącymi piekielnymi oczami przyczołgał się do mnie nisko na łapach i
położył przede mną na brzuchu, a ja prawie parsknęłam śmiechem na widok twarzy
Aurica. Można było wykastrować dużego silnego faceta przez zajęcie się problemem bez
użycia przemocy fizycznej. Kiedy gorący nos dotknął moich wyciągniętych palców
wypowiedziałam kolejne słowo po aramejsku, by odesłać psa bezpiecznie na swoje
miejsce.
- Brawo. – Powiedział Auric klaskając w dłonie tuż obok mnie.
Spojrzałam na niego z sarkazmem wymalowanym na twarzy, a on tylko
uśmiechnął się do mnie życzliwie, choć nie mogłam do końca zaufać błyskowi w jego
oku.
- Jak pozbyłaś się tej bestii jednym prostym słowem? – Zapytał czarownik,
przerywając naszą wojnę na spojrzenia. – Jesteś potężną czarownicą?
- Ja? Nie. Jestem po prostu wyjątkowa. – To było po prostu trudne do wyjaśnienia.
Drugi przyjaciel Aurica, który zmienił się w naprawdę wspaniałą, blond panterę,
na powrót stał się człowiekiem i odgarniając włosy z oczu wtrącił się do rozmowy.
- To było zajebiste.
Jego głęboki głos nadal przyprawiał mnie o dreszcze i oczami wyobraźni
widziałam jego nagie, dobrze umięśnione, stuprocentowo męskie ciało. Auric musiał
zauważyć, że podziwiam jego przyjaciela, bo podszedł do przodu stając przede mną.
Kiedy tak stał patrząc na mnie, moje zmysły zareagowały na niego wzniecając ogień w
niektórych częściach mojego ciała. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale...
- Muriel, hej, tu jesteś.
Jęknęłam w duchu słysząc dźwięczny głos mojej przyrodniej siostry. Hoża Bambi
– to nie był żart, to było jej imię, na scenie i poza nią – szła spiesznym krokiem wzdłuż
ulicy. Jej spódniczka ledwo zakrywała jej krocze, nosiła wysokie szpilki, rajstopy
kabaretki i gorset taki, że chciało mi się wyć. To pewnie przyciągnie całą uwagę Aurica. Z
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
18
moją siostra na pierwszym planie, która była blond sukubem, miałabym szczęście nie
zostać zdeptaną przez faceta, kiedy próbowałby się do niej dostać.
Jednak znowu zostałam zaskoczona, podczas gdy przyjaciele Aurica, ten kudłaty i
czarownik zareagowali dokładnie w taki sam, przewidywalny sposób, jak wszyscy
gorącokrwiści faceci jakich znałam, Auric jedynie obrzucił ją szybkim spojrzeniem i
przeniósł uwagę spowrotem na mnie.
Musiałam przyznać, że ignorowanie Bambi przyniosło mu wiele punktów, bo to
uczyniło go pierwszą osobą jakąkolwiek spotkałam, której udało się przejść siostrzany
test. Widzicie, to nie było tak, że nie pożądałam wcześniej. Zdarzyło się to już kilka razy,
ale zanim podejmę ostateczny wybór, żeby się zaangażować na serio, ustalałam dla
wszystkich moich chłopaków jedno proste zadanie. I przedstawiałam ich jednej z moich
sióstr.
Wszyscy oblali, za wyjątkiem Aurica, a nawet nie planowałam go sprawdzać. Nie
znaczyło to jednak, że będę skakać z radości – jeszcze. I nadal nie miałam do niego
zaufania, nie wspominając, że było jeszcze kilka testów do przejścia. Ale musiałam
przyznać, że do tej pory byłam pod wrażeniem. Pomijając to wszystko, Bambi była
gorąca, nawet bardzo, a on lewie rzucił na nią okiem. Zaczęłam mu się podejrzliwie
przyglądać.
- To jest moja siostra, Bambi. Mówię w przypadku jakbyś się zastanawiał.
- Miło. – Powiedział nadal patrząc na mnie i przysuwając się do mnie jeszcze
bliżej. Jego ciało znajdowało się wystarczająco blisko, żebym mogła czuć jego ciepło. A
może to było moje ciepło? Tak, czy inaczej robiło się tutaj gorąco. – Jest singielką. –
Powiedziałam pomocnie.
- A ty? – Zwrócił się do mnie.
Mój oddech zaczął przyspieszać, gdy pochylił się w moją stronę jeszcze bliżej,
zakłócając tym samym moją osobistą przestrzeń, był na tyle blisko, że musiałam
podnieść głowę, żeby na niego spojrzeć.
- Jestem sama. – Wyszeptałam, będąc pod urokiem jego intensywnie zielonych
oczu.
- Tak jak i ja. – Powiedział, pochylając się jeszcze bardziej.
Zamknęłam oczy i... nagle poczułam, że ktoś szarpie mnie za rękaw.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
19
- Chodź Muriel. Musimy iść. Pożegnaj się ładnie. – Powiedziała Bambi jej
uwodzicielskim głosem, którym zarabiałaby krocie pracując na sex-linii.
Chciałam wbić w chodnik moje szpilki i zaprotestować. Wiedziałam, że chciał
mnie pocałować i fakt, że je też tego chciałam, spowodował, że zrobiłam... nic.
Ledwo znałam tego faceta, dlaczego do cholery miałam mu pozwolić się
pocałować? No, więc zdał test. Wielkie mi rzeczy. Już planowałam o wiele więcej dla
niego, żeby oblał. I jeszcze pozostawał największy problem: tylko kim i czym on był? I
nadal nie kupowałam jego szedłem za tobą, by cię chronić kitu. Zbyt mocno naciskał mnie
w barze. On czegoś szukał, a ja nie byłam nazbyt zarozumiała, żeby uwierzyć, że
chodziło tylko i wyłącznie o mój słodki tyłek. Nie chciałam dać się nabrać na jego nowy
chwyt, jak uwieść barmankę, by wyciągnąć od niej tajemnice. Cóż będzie się musiał o
wiele bardziej postarać. Moje hormony krzyczały: hurra! Najwyraźniej nie były
przeciwne, aby spróbował ponownie.
Z uśmiechem na ustach pozwoliłam mojej siostrze ściągnąć mnie z ulicy. Po
przejściu około przecznicy zwolniła tempo i uwolniła moje ramię z żelaznego uścisku.
Właściwie to się jej wyrwałam i skrzywiłam się.
- Gdy tańczyłam dla dwóch facetów i byłam gotowa wyssać z nich trochę siły
życiowej na obiad, wtedy tatulek zadzwonił i powiedział, żebym zaniosła swój tyłek do
twojego baru i odprowadziła cię do domu.
- A nie mówił dlaczego? – Pomyślałam, że tata były podekscytowany tym, że w
końcu zainteresowałam się kimś.
- Nie wszyscy są na tyle odważni, by pytać i kwestionować, gdy on wydaje
rozkazy. – Odpowiedziała sucho.
- Och, proszę. Tata tylko tak ostro gada, głęboko w środku wiesz, że nas kocha. –
Dodałam z ufnością.
Bambi zaczęła się dusić i kaszleć. Przywaliłam jej w plecy.
- Och na włochate cycki wiedźmy. – Westchnęła ciężko Bambi. – Jesteś
wyjątkowa, Muriel.
- Dziękuję. – Odpowiedziałam.
Też podobała mi się myśl, że jestem wyjątkowa. Przychodząc pod drzwi mojej
kamienicy Bambi zatrzymała mnie, zanim zdążyłam wejść do środka.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
20
- Więc, co to za facet, którego niemal pocałowałaś? Lubisz go? – Zapytała Bambi,
okazując siostrzana troskę.
- Nie wiem. Dopiero, co go poznałam. Na razie wiem, że jest gorący. – I sprawiał,
że chciałam zerwać z niego ubrania, polać go czekoladą i wylizać całego do czysta.
Rozkojarzona prawie nie słyszałam, co powiedziała do mnie Bambi.
- Słuchaj tego, co mówię, bo to ważne. Celowałam w niego moimi mocami, a nie w
jego dwóch kumpli. – Powiedziała swoim uwodzicielskim głosem, zanim mnie przytuliła
i odeszła kołysząc tyłkiem.
Zastanawiałam się nad jej słowami, gdy wchodziłam do swojego mieszkania po
schodach. Ha. Czwarte piętro bez windy nie zawsze mi się podobało, ale stanowiło
świetne źródło ruchu, nie wspominając o tym, że czynsz był niższy.
Wiec Bambi użyła wszystkich swoich mocy na nim, a on zdołał się jej oprzeć?
Wydawało się, że mój Auric – hmm, już czułam się zaborcza w stosunku do niego
– zdał test dużo trudniejszy niż mi się wydawało.
Oczywiście istniała szansa, że już go więcej nie zobaczę, właściwie dzisiaj był
pierwszy raz, gdy widziałam go z przyjaciółmi w moim barze. No chyba, że miałam rację,
co do niego szukającego czegoś, a w takim przypadku prawdopodobne było, że wróci
wypytując mnie albo pracowników o więcej informacji. Mógłby po prostu wrócić dla mnie
– powiedział mój wewnętrzny głos z nadzieją, głos, który natychmiast uciszyłam. Gdy
przebrałam się do spania i umyłam twarz, nadal nie mogłam pozbyć się malutkiego
uczucia nadziei, że wróci następnego dnia i obdaruje mnie pocałunkiem, którym miał
mnie uraczyć dzisiaj.
Jakie byłoby to uczucie? Jego usta pieszczące moje, jego wielkie ręce
przyciągające mnie bliżej...
Wzdrygnęłam się na tę myśl, dopadło mnie drżenie, które szybko przerodziło się
w zmysłowe pragnienie. Pobudzenie, które chwyciło mnie w swoje szpony i nie chciało
puścić odkąd nasze oczy się spotkały. Na szczęście nigdy nie będę twierdzić, że jestem
grzeczną dziewczynką.
Zdjęłam majtki, zanim położyłam się do łóżka. Leżąc na plecach ugięłam nogi w
kolanach i rozchyliłam je. Oblizałam palec i odnalazłam swoją łechtaczkę.
Może byłam dwudziesto trzy letnią dziewicą, ale dawno temu nauczyłam się dbać
o swoje potrzeby seksualne. Gdy mój śliski palec pieścił tam i spowrotem mój guziczek,
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
21
zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie twarz Aurica. Jego twarde usta i idealną linię
szczęki. Moje sutki zareagowały i stwardniały, gdy wyobraziłam sobie, że je właśnie ssie,
podczas, gdy jego zielone oczy wpatrują się we mnie, gdy pieścił centrum mojej
kobiecości. Ten żywy obraz przyniósł dreszcz podniecenia i wilgoć pomiędzy moimi
udami.
Zaczęłam się zastanawiać, jakiego rodzaju kochankiem mógłby być. Gwałtowny
czy łagodny? Chciałby, żebym się nim zajęła i uczyłby mnie, co miałabym robić, żeby
sprawić mu przyjemność, czy skupiłby się na mnie, chcąc mnie w pełni zadowolić. Czy
zlizywałby mój słodki nektar? Czy jego twarz wylądowałaby pomiędzy moimi udami?
Czułam napięcie, które potęgowało się w moim łonie, a mój oddech stał się urywany pod
wpływem moich dziwnych fantazji.
Zsunęłam drugą rękę pomiędzy uda, moje palce chętnie rozdzieliły fałdki, by
pobawić się w środku. Ale nie za daleko. Chciałam, żeby moje dziewictwo pozostawało w
nienaruszonym stanie, ale na tyle na ile mogłam się wślizgnąć korzystałam z tego,
podczas gdy mój drugi palec coraz szybciej pocierał moją łechtaczkę.
Uniosłam nieco biodra i zagryzłam wargę, gdy wyobraziłam sobie Aurica
leżącego na mnie, nakrywającego mnie swoim wielkim ciałem i twardniejącym we mnie.
Jego fiut penetrowałby mnie i wypełniał. Doszłam z zadyszką i fale przyjemności
rozlewały się we mnie.
Ale po raz pierwszy odkąd nauczyłam się, jak sobie radzić z napięciem
seksualnym, to było dla mnie za mało.
Wiłam się nadal pobudzona. Wyimaginowany obraz Aurica nadal mnie
prześladował. Moja muszelka była głodna czegoś więcej, niż małego zaspokojenia, które
mogłam jej zaoferować.
Czy teraz w końcu byłam gotowa, żeby zrezygnować z mojego przyrzeczenia „bez
seksu, aż znajdę miłość”? Czy moje ciało w końcu miało dosyć?
Nie, do cholery! Nie pozwolę wygrać hormonom. I zaczęłam się ponownie dotykać.
Znowu szybko doszłam, wyobrażając sobie Aurica całującego mnie. Aurica pieszczącego
mnie. Aurica kochającego się ze mną i dającego mi orgazm za orgazmem. I wciąż czułam
się zniewolona.
Kurwa. Kiedy zmęczona zapadłam w sen, wciąż byłam niezdecydowana, co zrobić
z Aurickiem i jego wpływem na moje ciało. Definitywnie chciałam choćby go tylko
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
22
jeszcze raz zobaczyć. Może gdybym go ponownie ujrzała, zdałabym sobie sprawę, że był
tylko człowiekiem – ułomną, śmiertelna istotą – i moje ciało straciłoby to obsesyjne
pragnienie bycia pieszczoną przez niego.
A może – powiedział mój umysł – w końcu znalazłaś tego jedynego?
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
23
ROZDZIAŁ 3
Następny dzień wstał zbyt wcześnie. Błyszczące promienie żółtego słońca zalały
mój pokój i obudziły mnie. Dobrym pomysłem byłoby zainstalowanie ciężkich rolet, ale
po mieszkaniu w Piekle, gdzie króluje noc, pragnęłam blasku słonecznego dnia.
Mój umysł był nieco ospały, ale moje ciało tryskało energią, co wydawało się być
dziwne. Miałam dość urozmaiconą noc przez Aurica, który był głównym bohaterem
moich snów, gdzie oboje byliśmy normalnymi ludźmi. Nic ponadnaturalnego, lub
specjalnego nie wyróżniało nas. Poszliśmy na randkę. Rozmawialiśmy. Kochaliśmy się w
łóżku, w parku... na pralce. I było doskonale. Jednak w świetle dziennym wydawało się to
być nierealne i niemożliwe.
Miałam złe przeczucia, co do tego nieznajomego i to po jednym spotkaniu
poprzedniego dnia. Czy mógłby rzucić na mnie urok? Nie, niemożliwe, ja odpycham
magię, więc dlaczego nie mogłam pozbyć się go ze swojej głowy?
I dlaczego wciąż czułam się tak cholernie napalona? Ubiegłej nocy pieściłam moją
muszelkę niezliczoną ilość razy, próbując pozbyć się tej reakcji, jednak nie dałam rady.
Nie miałam poczucia kontroli i to zarówno mnie przerażało, jak i fascynowało. Czy to
mogło być zakochanie? Nigdy nie czułam się tak zdezorientowana – i podniecona – w
całym moim życiu. I ani trochę mi się to nie podobało.
Decydując się na ćwiczenia, które może pomogą tam, gdzie masturbacja nie dała
rady, ubrałam się w mój różowy dres z czarnymi paskami, złapałam mojego ipoda i
udałam się na poranny jogging. Gdy tylko moje stopy wybijały równy rytm o chodnik,
pozwoliłam sobie wpaść w trans, który napędzał mnie w bieganiu. Odkryłam ten kojący
mój umysł trik, jakiś rok temu, gdy zaczęłam biegać, by utrzymać linię – jako córka
Szatana nigdy nie ośmieliłam się pokazać słabości, a miałam zdolność do ich
przyciągania.
Z niewidzącymi oczami wbiegłam na jedną z alejek w parku, piosenka z lat
osiemdziesiątych, którą tak kochałam, rozbrzmiewała w moich uszach. Kontem oka
wyłapałam jakieś migotanie, inny biegacz poruszał się szybciej mijając mnie. Wiec
podbiegłam do krawędzi alejki, żeby go przepuścić i dzięki temu ostrze, które było we
mnie wycelowane chybiło celu.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
24
Odwróciłam się, by ujrzeć nieznajomego z błyszczącymi, żółtymi, kocimi oczami,
kręcącego swoim ostrzem. Amator. Z gracją, której nauczyłam się w balecie i na lekcjach
tae-kwon-do, moja stopa wystrzeliła do przodu, obracając się i kopiąc go w rękę
trzymającą nóż. Mój napastnik syknął z bólu i osunął się w kucki, wypuszczając latające,
ostre gwiazdki. Pochyliłam się i odskoczyłam z łatwością, po czym uderzyłam pięścią
prosto w jego nos. Znowu zatoczył się z bólu, tryskając krwią i w tym momencie
oczekiwałam, że ucieknie, szukając łatwiejszej zdobyczy. Nie miałam tyle szczęścia,
zamiast zacząć biec, jego postać zaczęła się marszczyć, kiedy zaczął zmieniać się w coś,
co wyglądało, jakby miało wiele zębów.
Nie czekając na to, w co zmieni się to niezwykłe stworzenie, pobiegłam sprintem.
Mój plan: dotrzeć do jakiegoś zatłoczonego miejsca i go zgubić. Wszystkie
ponadnaturalne istoty dbały o to, żeby nie zostały wykryte i żeby rząd nie rozpoczął na
nie polowania. Lub nawet gorzej, jak w filmach, żeby nie przeprowadzali badań i testów.
Jedyny kłopot z moim planem? Biegałam szlakiem jak najbardziej oddalonym od
cywilizacji. I przeklinałam siebie za bycie taką głupią i rozkojarzoną. Dobrze wiedziałam,
że nie powinnam wychodzić nieuzbrojona, ale do tej pory byłam zbyt zadowolona z
mojego nowego życia. Życia, które nie wiązało się z codziennymi atakami. Życia, w
którym człowiek mógł zapomnieć o swoim tytule księżniczki Piekła i udawać bycie
normalną. Powinnam wiedzieć, że to nie potrwa długo, miałam tylko nadzieję, że moje
samozadowolenie nie wpędzi mnie do grobu.
Moje nogi biegły do melodii „She’s a Maniac”, kiedy przedzierałam się przez duży
park, moja prędkość wzrosła do znacznie większej, niż mógłby osiągnąć zwykły
człowiek. Jednak niewystarczająco szybko, by wyprzedzić zmienno-kształtną istotę.
Mogłam wyczuć moc bestii, która starała się mnie dosięgnąć, głodna mojej siły życiowej i
cały czas podkradała się bliżej i bliżej. Zdeterminowana, by nie umrzeć z pazurami
wbitymi w plecy zatrzymałam się i odwróciłam do stworzenia, które na mnie polowało.
Duży górski kot schodził w dół leśnym szlakiem, miał długie kły i niebezpiecznie
świecące oczy. Teraz naprawdę chciałabym mieć nóż ze sobą, za pomocą, którego
zrobiłabym sobie ładne futro z tej gigantycznej kici.
I nigdy wcześniej nie zmagałam się z taką bestią nie mając broni, wiec szybko
musiałam obmyślić plan ataku – miałam szczerą nadzieję, że on mnie nie zje. Och i że
będzie trzymać swoje ostre pazury z dala od mojej twarzy, w innym przypadku będę
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER
tłumaczenie: agnes_ka1
25
musiała wziąć się za pierwszą w swoim życiu walkę na pazury z przerośniętym
koteczkiem. Płowe zwierze rzuciło się na mnie, z jego pyska wydobywało się warczenie i
wystawały z niego szokująco długie kły, gdy nagle duże, złote ciało wystrzeliło od strony
lasu i uderzyło w kota od góry. Z sykiem wściekłości dwie duże bestie zaczęły kotłować
się i przetaczać po parku, warcząc i drapiąc pazurami. Cóż, to był za nieoczekiwany zwrot
w akcji…
- Czy tylko mi się wydaje, czy problemy wręcz gonią za tobą? – Spytał mężczyzna,
o którym śniłam całą noc.
Nie wierząc własnemu szczęściu odwróciłam się. To był Auric ubrany w spodnie
do biegania i podkoszulek, który opinał się na jego bicepsach uwydatniając je. Auric był
nieco spocony, jego twarz miała lekko arogancki wygląd i nadal był niesamowicie
przystojny. Nie wiedziałam czy powinnam się przygotować do walki z nim, czy może
powinnam rzucić nim o ziemię i go trochę pomęczyć. Może gdybym miała szczęście to on
wymęczyłby mnie?
- Znów za mną łazisz? – Spytałam, sprzeciwiając się impulsom mojego ciała.
- Nie. Czyste szczęście lub pech, w zależności jak na to spojrzeć.
- Domyślam się, że tam jest twój przyjaciel z wczoraj. – Powiedziałam wskazując
na park, w którym nagle ucichły wszystkie odgłosy walki.
- Taa.
- Nie idziesz sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku? – Zapytałam, kiedy nie
powiedział nic więcej.
- Nie.
Auric rzeczywiście bywał silnym, małomównym typem.
- Cóż więc, jeśli się nie martwisz chyba jest dobrze. Pa. – Zaczęłam odchodzić
spacerowym tempem.
Auric był lekko wstrząśnięty, ale szybko mnie dogonił.
- Dlaczego zmienny cię zaatakował?
- Może dobrze pachniałam. – Powiedziałam. Faktycznie nie miałam pojęcia,
dlaczego mnie zaatakował.
Założyłam, że był to losowy akt przemocy. Być może znalazłam się w złym
miejscu i czasie. Chociaż biorąc pod uwagę jego niezwyczajne umiejętności, skłaniałam
się raczej ku zamierzonemu atakowi. Jeszcze jedna z wielu prób zabicia córki Lucyfera.
EVE LANGLAIS LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 2 ROZDZIAŁ 1 Szatan pojawił się w kłębach dymu, który przyniósł ze sobą ostry zapach siarki. Krótko na niego spojrzałam, a następnie wróciłam do malowania swoich paznokci u stóp na perłowy róż. - Jesteś hańbą tego rodu. – Powiedział Diabeł zaczynając swoją ulubioną przemowę, chodząc przy tym po moim salonie. - Tia, tia, wiem. – Powiedziałam z brakiem zainteresowania, dmuchając jednocześnie na mokry lakier. – Co się stało z „cześć”? - To wymagałoby manier, czegoś, czego jak wiesz nie cierpię. – Warknął. - Cóż, a mógłbyś przynajmniej zapukać? W pewnym sensie lubię swoją prywatność – nie wspominając, że jako dziewczyna mogłabym robić coś... – Przerwałam, starając się wymyślić coś odpowiedniego. Oczywiście w tej chwili nic mądrego nie przyszło mi do głowy, ale mogłoby przyjść godzinę później, po skończonej rozmowie. – Dziewczyńskiego. Szatan tylko prychnął. Za dobrze mnie znał. - Dlaczego nie mogłabyś być bardziej podobna do twoich przyrodnich sióstr. – Rzucił. - Um, prawdopodobnie dlatego, że one są sukubami, a ja w połowie człowiekiem. - Drobny szczegół. A nie mogłabyś przynajmniej troszeczkę nagrzeszyć? Powinnaś być księżniczką Piekła. - Założę się, że inne księżniczki mają na tyle szczęścia, że ich ojcowie pukają zanim wejdą. - Rozumiesz, o co mi chodzi? – Powiedział z irytacją. – Masz brak szacunku, z którego zazwyczaj jestem dumny, ale ty nie podążasz drogą niegodziwości. Robisz ze mnie złego rodzica. Moje sługi w Piekle śmieją się ze mnie. Chodzą też plotki, że nie nadaję się już na Ojca Wszystkich Grzechów, ponieważ nie mogę kontrolować swojej własnej córki. - Tia, cóż, bycie tobą jest do bani. – Zawsze byłam białą owcą w morzu czarnych, którymi dowodził mój tata – Diabeł, Belzebub, jakkolwiek byś go nie nazwał.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 3 - Nie dosyć źle, że miałaś same piątki w szkole. Och, nie... – Powiedział rozgrzewając się. – Do tego musisz być jeszcze dziewicą. Masz dwadzieścia trzy lata. To jest po prostu niewłaściwe. – Krzyczał. – Wychowywałem cię, byś była bardziej zła niż to. - Mówiłam ci już wcześniej - nie dopóki się nie zakocham. – Powiedziałam wstając, moje ciało stężało w napięciu, gdy stanęło na wiekowym argumencie. Chciałam, aby mój pierwszy raz był wyjątkowy. I tata o tym wiedział. Przeczytałam wystarczająco dużo książek o seksie, żeby wiedzieć, że będę pamiętać o doniosłości tej chwili przez całe moje życie. Co w moim przypadku może okazać się dość długim okresem w czasie zważywszy na moje pochodzenie. Czy to moja wina, że nie znalazłam tego jedynego? To znaczy, muszę myśleć o kryteriach, które ten biedak musi spełniać. Po pierwsze, nie może być całkiem śmiertelnikiem – będąc nieco silniejszą niż normalne dziewczyny, obawiałabym się go zranić w ferworze. Po drugie, nie mógłby uciec z krzykiem, kiedy dowiedziałby się, że mój ojciec to Szatan, mistrz kłamstwa i oszustwa. I po trzecie, szczęśliwy zwycięzca musiał być gorący. Wystarczająco gorący, aby stopić moje wnętrze na papkę. To były tylko pierwsze trzy kryteria, miałam kilka więcej, niestety nie spotkałam jeszcze nikogo, kto spełniałby pierwsze trzy, co w sumie skłaniało do myślenia, czy nie powinnam zrewidować mojej listy, ale do cholery, nie chciałam kompromisu w tej sprawie. Wiedziałam, że w końcu go znajdę, podczas gdy czekałam na Pana Właściwego, musiałam przyznać, że bawiło mnie doprowadzenie ojca do szału. Lucyfer przeczesał ręką swoje nadal ciemne włosy, miał tylko niewielkie oznaki siwizny na skroniach. Westchnął ze znużeniem. - Dlaczego mi to robisz? – Zapytał siadając na kanapie. Ja usiadłam obok niego i przytuliłam się do jego nadal dobrze umięśnionego ciała. Właściwie po tym wszystkim, co zostało powiedziane i zrobione kochałam mojego tatę, nawet jeśli on bywa trochę apodyktyczny. - Hej, jeśli to miałaby być jakaś pociecha... – Powiedziałam, starając się go pocieszyć. – Prawdopodobnie nie będę czekać z tym do ślubu. To już jest jakiś grzech, prawda? - Chyba. – Powiedział brzmiąc trochę łagodniej. Oczywiście moja decyzja odnośnie nie czekania z seksem do ślubu mogła mieć coś wspólnego z tym, że w momencie, w którym weszłabym do kościoła, wszystkie
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 4 przedmioty kultu spłonęłyby w ogniu piekielnym. To było takie niesprawiedliwe. Nie zrobiłam nic złego – cóż, naprawdę złego – a już Bóg i cała jego trupa zrezygnowała ze mnie, jakbym była Antychrystem, czymś, co mój jedyny ludzki brat uznałby za bardzo zabawne. Nawet księża nie mogli się do mnie zbliżyć, cóż właściwie tylko ci czyści. Źli wcale nie mieli takiego problemu. To była tylko czysta wiara podążająca za doktryną o jednym Bogu, który zrzuca w otchłanie piekielne, aby wili się w agonii. Dobrze, że większość księży, jakich spotkałam, była innego rodzaju. Chciałam ślubu, jednak kościelnego mieć nie mogłam, a cała ta szopka związana z Urzędem Stanu Cywilnego była jak dla mnie za mało romantyczna i brak było w tym zaangażowania. Mój ojciec nadal siedział na kanapie patrząc na mnie załamany. Dobrze, że żaden z jego podwładnych nie mógł tego zobaczyć. Byłam zadowolona, że w moim towarzystwie nie musiał udawać. Mam na myśli, że to musiało być trudne chodzić w złym humorze przez cały czas. Nawet źli faceci potrzebują przerwy – i kogoś, kto by ich kochał. - Tato, wiem co by cię rozweseliło. Dlaczego nie wrócisz do Piekła, by torturować kilku złych demonów, które cię denerwują i pokazać im, kto tu nadal jest szefem? Uruchom kilka wiecznych ogni, wygłoś wielką mowę o tym, że każdy, który nie pokłoni się królowi Podziemi spłonie w płomieniach zatracenia. - Po prostu starasz się mnie pozbyć. – Dąsał się, choć wiedziałam, że moje słowa zaintrygowały go. - I tak i nie. Muszę otworzyć bar za jakieś dwadzieścia minut, więc tak, staram się pozbyć ciebie stąd, ale... – Powiedziałam rzucając mu się na szyję i przytulając mocno. – Kocham cię i nie lubię cię oglądać w takim stanie. - Nie wiem, dlaczego, ale też jestem do ciebie przywiązany. – Powiedział opryskliwie Szatan oddając uścisk. Cenne chwile jak ta, raczej były nieliczne. – Spróbuj być zła. – Powiedział na odchodnym, zanim zniknął. Zapach siarki – dominujący zapach piekła i mojego taty – zawisł w powietrzu, trudny do sprania przykleił się do mojego ubrania. Świetnie. Teraz znowu muszę się przebrać. Spiesząc się, bo teraz na pewno się spóźnię, zmieniłam moją żółtą bluzkę z golfem na opiętą, różową koszulę z długimi rękawami. Dół wsunęłam w moje białe obcisłe jeansy, na które naciągnęłam moje różowe botki wykończone futerkiem,
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 5 ponieważ każdy wiedział, że: nieważne czy ubrania są wspaniałe, czy nie – zawsze chodzi o buty. Złapałam klucze i białą kurtkę z owczej skóry i wybiegłam przez drzwi. Jak tylko wyszłam z budynku wiatr rozwiał mi włosy, które głupio zostawiłam wiszące luźno. Długie, jedwabiste opadły mi na twarz i mogłam zobaczyć tylko wycinki otoczenia. Nie mając czasu, aby wrócić i je związać, odgarnęłam je jak najlepiej mogłam i przeklęłam – bardzo barwnie, wyobrażając sobie ludzi, których znam – i skierowałam się do pracy. Chciałabym winić człowieka, który pojawił się przede mną z nikąd za to, że moje włosy ponownie wtargnęły na moją twarz, gdy zatrzymałam się, by nie wpaść na niego, ale prawdę mówiąc znowu musiałabym być wulgarna. I oczywiście nie chciałam też wziąć winy na siebie. - Uważaj gdzie stoisz. – Krzyknęłam, potykając się i balansując na krawędzi chodnika. Prawdopodobnie upadłabym na tyłek i to mocno, gdyby nie złapały mnie silne ramiona, które utrzymały mnie w pionie. - Musisz uważać jak idziesz. – Powiedział niskim głosem, który przyprawił mnie o gęsią skórkę na całym ciele. Chciałam sprawdzić jego twarz, czy była tak samo seksy, jak sugerował jego głos, ale cholerne włosy na mojej twarzy nie chciały ustąpić z drogi. Miałam tylko ogólne pojęcie o jego wzroście i masie. Do czasu, gdy udało mi się poskromić moje włosy i odsunąć je z twarzy nieznajomy zniknął. Spojrzałam przed siebie, za siebie a nawet na drugą stronę ulicy, ale ludzie znajdujący się tam nie wydawali się być tym, kogo szukałam. Wszyscy wydawali się być zbyt zwyczajni. Człowiek, w którego prawie uderzyłam wydawał się być czymś więcej. Wyczuwałam zgromadzoną w nim moc, energię, na którą zareagowała moja własna moc. Musiał być nowy w tym mieście, ponieważ wiedziałam, że nigdy wcześniej go nie spotkałam, nawet o nim nie słyszałam, ale każdy z nadnaturalnymi zdolnościami – dobrymi lub złymi – w pewnym momencie kończył w moim barze. A skoro o tym mowa, byłam okropnie spóźniona! Idąc szybko, pokonałam sześć przecznic w piętnaście minut, przybywając na miejsce, dokładnie wtedy, gdy Charon wypadł z wnęki chroniącej moje zewnętrzne drzwi. - Nie masz czasem ludzi do przewiezienia na drugą stronę rzeki? – Spytałam mojego najwierniejszego klienta.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 6 Żart zawisł na długo między nami. - Jestem spragniony. – Powiedział z twarzą ukrytą w obszernym kołnierzu płaszcza, który zawsze nosił. – Poza tym oni nie żyją, mogą poczekać. Przecież została im cała wieczność. – Charon zaśmiał się złowieszczo. - Och, wchodź. – Powiedziałam i poklepałam go po ramieniu, jednocześnie otwierając drzwi do baru. – Obydwoje wiemy, że jesteś tak zły, jak mucha. - Poznałem w swoim życiu kilka naprawdę złych much. – Powiedział głosem bez emocji. Potem zaśmiał się już normalnie. – Właściwie mam wolną noc. Moja żona mówi, że muszę nieco zwolnić, więc mój syn zastępuję mnie dzisiaj na łodzi. Mam nadzieję, że nie upuści znowu wiosła i nie ugrzęźnie z duszami na środku Styxu, jak poprzednio. - No nie mów, że to zrobił. – Westchnęłam w szoku. Co za gigantyczne faux pas. - Obawiam się, że jednak zrobił. – Powiedział Charon potrząsając głową. – Kocham mojego syna, ale muszę powiedzieć, że to tępa strzała. Ale tym razem zadziałałem prewencyjnie i przywiązałem mu wiosło do łodzi. Śmiałam się tak, jak mój wieloletni przyjaciel, który był również ojcem mojego najlepszego przyjaciela. Dotrzymywał mi towarzystwa, podczas, gdy ja zapalałam światła i przygotowywałam to miejsce na nadejście tłumów dziś wieczorem. W czwartkowe noce zwykły tu bywać tłumy, ale gdy nowy sezon „Survivor: Burn in Hell” miał mieć dzisiaj premierę w telewizji na „Przeklętym” kanale wiedziałam, że będzie brakować tu kilku znajomych twarzy. Ja sama nagrywałam to na moim DV recorderze. Nie mogłam opuścić początku sezonu. To przypomniało mi właśnie, że powinnam zainwestować w płaski ekran, kolejna z rzeczy na mojej liście „do zrobienia”, kiedy zarobię nieco pieniędzy. Odmówiłam pożyczenia pieniędzy od taty, ponieważ zawsze starał się to wykorzystać przeciwko mnie. Chciałam zachować moją duszę – gdyby się okazało, że jakąś mam – także podziękowałam. Poza tym bar, który nazwałam Nexus był mój. Kupiony za oszczędności, sprzedane akcje i pod hipotekę. Miał wystrój z lat osiemdziesiątych i służył za przystań dla każdych ponadnaturalnych stworzeń w tym rejonie. I to nie był mój pomysł. Pierwotnie chciałam mieć tylko zwykły bar z karaoke, ale oczywiście zła krew zawsze daje o sobie znać. W moim przypadku moja diabelska strona miesza się z nie-wiadomo- czym. Cokolwiek mnie stworzyło, oczywiście poza drogim, starym Lucyferem, musiało być dosyć paskudne. Bez wysiłku z mojej strony, przestrzeń wokół mnie na jakieś sto
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 7 stóp była strefą wolną od magii. Poważnie, jestem jak chodząca antymagiczna czarna dziura. To nie powstrzymywało urodzonych ze zdolnościami nadnaturalnymi, którzy lubili przychodzić w to miejsce, ale na pewno przydawało się w tych przypadkach, gdzie zbyt wiele ludzi posługujących się czarna magią zbierało się i piło w jednym miejscu. Na przykład, gdy dwóch pijanych czarowników, kłóciło się, który z nich ma mocniejszą księgę zaklęć. Nigdy nic dobrego z tego nie wychodziło. Chyba, że jest się w Nexusie oczywiście, wszystko co byś zobaczył to dwóch siwych starców zadających sobie słabe ciosy, zamiast dewastujące ziemię trzęsienia ziemi i meteory spadające z nieba. Gdy rozeszła się plotka o moim wolnym od magii barze stał się najgorętszym miejscem w mieście dla nadprzyrodzonych istot, które spędzały ze sobą czas jak śmiertelnicy, po prostu przychodząc tutaj. Zabawny zbieg okoliczności. Przynajmniej dawali dobre napiwki, przez co łatwo było znaleźć pracowników obsługi. Miałam kilku druidów, którzy pracowali jako barmani, Percy mój barman i bramkarz był pół krwi olbrzymem, miał tendencję do wpadania w mały gniew i był mi winien przysługę. Podczas nocy, kiedy Percy miał wolne wyciągałam mój kij baseballowy zza baru, gdy ludzie wymykali mi się spod kontroli. Grałam w baseball kilka lat temu w żeńskiej lidze demonów, więc umiałam posługiwać się kijem. Oczywiście nikt w barze – poza Charonem i Percym – nie wiedział, że jestem córką Szatana. Starałam się ujawniać ten fakt tylko osobom, którym ufałam. Z jakiegoś powodu obcym wydawało się, że znajomość z księżniczką Piekła da im przewagę nad moim ojcem. I nie miało znaczenia ile razy wytykałam im błędy w ich sposobie myślenia, oni po prostu tego nie rozumieli. Więc występowałam incognito. I zamiast używać mojego prawdziwego imienia Satana, używam drugiego – Muriel. Ludzie zakładają, że jestem jakiegoś rodzaju wiedźmą i zostawiają mnie w spokoju. To miłe uczucie być uważaną za normalną. Kiedy mieszkałam w Piekle, ciągle musiałam coś udowadniać, nie wspominając o ratowaniu własnego życia. Z połyskującymi oczami – niektórzy twierdzili, że mogą zobaczyć w nich ognie piekielne, gdy się wkurzę – pokonywałam tych, którzy mi zagrażali lub chcieli skrzywdzić mojego tatę. Na szczęście nie zdarzało się to często. Moja reputacja – nie wspominając o moim pochodzeniu – zazwyczaj mnie wyprzedzała. Swoją drogą, moje pełne dane to: Satana Muriel Baphomet, jestem bękartem Szatana, zrodzoną z nieznanej matki, która elegancko uciekła przed bałaganem, który
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 8 był moim życiem. Mam około pięciu stóp i ośmiu cali wzrostu, na pewno nie noszę rozmiaru 6, ale zawsze wolałam swoje pełne kształty, niż wygląd wychudzonych modelek. Mam kasztanowe z czerwonymi przebłyskami włosy, długie do pasa, piwne oczy i usta stworzone do robienia loda – tak mi przynajmniej powiedziano, jeszcze nie przetestowałam tej teorii. Mam dwadzieścia trzy lata i wciąż jestem dziewicą, ale nie z wyboru. Mam zamiar pozbyć się dziewictwa, jak tylko poznam, co to miłość. Nie mylić z pożądaniem. A mówiąc o pożądaniu, właśnie weszły trzy porcje testosteronu, na dwóch nogach każda. Poważnie, gdybym mogła zamknąć tych facetów w butelkach zarobiłabym fortunę, jak kiedyś wynalazca viagry. Każda czerwonokrwista i zimnokrwista kobieta w barze zauważyła ich. To mogło być przez to, że aura każdego z nich krzyczała „jestem skurczybykiem, przed którym ostrzegała cię mamusia, byś się do takich, jak ja, nie zbliżała”. Albo to też mogło być dlatego, że każdy z nich miał na sobie czarny, skórzany, długi do kostek prochowiec. Albo po prostu wszyscy trzej byli cholernie przystojni i wspaniali. Poczułam w tym rękę mojego ojca. Mam na myśli, no dajcie spokój. Jakie były szanse na to, że tego samego dnia, w którym drogi tatuś będzie marudzić o moim dziewiczym stanie, pojawią się w moim barze te trzy najbardziej doskonałe męskie ciałka? Wyglądało na to, że drogi tatuś wytoczył największe działa, a sądząc po obfitych wybrzuszeniach w ich obcisłych dżinsach „największe” mogło być niedopowiedzeniem. I niespodzianka, ta trójka była jak najbardziej w moim guście! Byli wysocy, między sześć stóp, a sześć stóp i trzy cale i gdybym miała oceniać byli jak tęcza: blondyn, brunet i czarny. Mieli szerokie ramiona pod swoimi płaczami, a ich twarze były uosobieniem doskonałości. Kiedy ten o czarnych włosach spojrzał na mnie, poczułam wilgoć w majtkach. Musiałam również walczyć w pokusą, aby nie pójść do swojego biura i nie zacząć się masturbować. To oczywiście wprowadziło mnie w kiepski nastrój. Naprawdę nienawidziłam nie mieć kontroli. Kiedy podeszli do baru odwróciłam się tyłem i zignorowałam ich mimo tego, że nie mogłam się powstrzymać od wąchania zapachu męskiej wody po goleniu i mydła. Cholernie dobrze pachnieli. Zaczęłam się zastanawiać czy równie pysznie smakowali.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 9 - Poproszę piwo. – Powiedział jeden z nich głębokim barytonem, że aż przeszedł mnie dreszcz. Ledwie się powstrzymałam, by nikt tego nie zauważył. Nie pozwolę ci wygrać, tatusiu. – Zaklęłam w myślach. Polerując szklanki bardziej niż zwykle, ignorowałam seksy głos i moje hormony. - Nie sądzę, byś się jej spodobał. – Dokuczał bardziej łagodny głos za nim. – Pokażę ci jak to się robi. Przepraszam moja piękna, ja i moi przyjaciele cierpimy z powodu strasznego pragnienia. Może twoje piękno mogłoby nas upoić, żebyśmy nie czuli się tak podle. Moje brwi pojechały ku górze i naprawdę walczyłam, by się nie roześmiać. Chyba w pracy nie wypadało? Mimo, że nie chciałam wdawać się w dyskusję, mój żołądek wywracał się nieco i mój oddech trochę przyspieszył. Winna – lubię komplementy, jak każda dziewczyna. - Och, do kurwy... – Powiedział trzeci głos z nutką obrzydzenia. – Dziewucho, dałabyś nam kilka piwek, co? Zamarłam w miejscu, nadal stojąc do nich tyłem. Czy to było możliwe? Żeby los sprowadził tu nieznajomego z wcześniej? Zaintrygowana jego kompletnym brakiem manier i zdeterminowana, aby go wreszcie zobaczyć odwróciłam się i nagle uświadomiłam sobie, że nie miałam pojęcia, do którego z nich należał ten nieokrzesany głos. Wzięłam kufel, wypełniłam go piwem i nie zapytałam nawet o rodzaj piwa. Będą pić, co im podam. Postawiłam kufel przed blondynem, który szeroko otworzył oczy, a jego zaskoczony i niski baryton, którym podziękował, powiedział mi, że nie był tym, którego chciałam zobaczyć, chociaż na pewno miał najładniejszą twarz. Może nie powinnam całkowicie go skreślać. Drugi kufel postawiłam przed brunetem, aby znaleźć pana bajeranta. - Dziękuję ci moja piękna różyczko, ja... Zignorowałam go. Oczywiście nie tak łatwo, jakby się zdawało, było coś w jego niebieskich oczach i szerokim uśmiechu. Obróciłam się, by zaserwować piwo Panu Zachrypnięty Głos i jak mi się wydawało temu, którego spotkałam wcześniej. Gdy patrzyłam na jego twarz, wstrzymałam oddech i gapiłam się zaintrygowana. Chyba dałam się złapać w szpony pożądania.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 10 Miał niesforne czarne włosy, kwadratową twarz i podłużną bliznę biegnącą wzdłuż jego policzka oraz najbardziej przenikliwe zielone oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Jego usta wykrzywiły się w coś na kształt uśmiechu, gdy tak się na niego gapiłam. - Wystarczająco dobrze wyglądam? Podoba ci się moja blizna? Mógłbym ci nawet pokazać fajniejszą, jeślibyś mi pokazała miejsce, gdzie mielibyśmy nieco prywatności. Och, co za postawa. Podobało mi się to w mężczyznach. - A kogo obchodzi twoja blizna? – Powiedziałam i uśmiechnęłam się słodko. Pochyliłam się ku niemu, tak, aby dekolt w mojej koszuli był dobrze widoczny i go rozpraszał. – Mam blizny kochanie, przy których twoja wygląda, jakbyś się zaciął przy goleniu. Bardziej interesował mnie twój płaszcz. Skąd go masz? Kłamstewko? Ok, chciałam go sprawdzić, ale hej - jestem córką Szatana, można się tego po mnie spodziewać. A jeśli chodzi o moje blizny, raczej wolałabym o nich teraz nie myśleć. Nie trzeba dodawać, że te rzeczy nie powstały na szczęśliwych kampingach za miastem. Myślę, że złapałam w zielonych oczach wyraz zaskoczenia, widziałam jak zszokowani byli jego kumple. A potem zaczęli się śmiać. Obróciłam się pogardliwie, popatrzyłam lodowato na nich. Ten z chrapliwym głosem przełknął piwo, pozostała dwójka przestała się śmiać – co pozbawiło mnie szacunku do nich. Prawdziwych mężczyzn nie zastraszyłoby brzydkie spojrzenie. - Myślę, że powinniśmy iść do stolika. – Mruknął blondyn chwytając za piwa i razem z przyjacielem o kwiecistej mowie przeszli przez salę do stolika pod tylna ścianą. Właściwie wszystkie moje stoliki były odgrodzone ściankami. Zabawne, jaką istoty nadnaturalne mogą mieć paranoję. To powodowało niekorzystną konfigurację stolików, ale świetnie wpływało na parkiet do tańczenia. Szczególnie elfy uwielbiały dużą przestrzeń do tańczenia, gdy popili zbyt dużo nektaru. Ten o chrapliwym głosie obserwował, jak jego kumple odchodzą, a następnie odwrócił się twarzą do mnie. - Kim jesteś? – Zapytał. - Barmanką. – Odgryzanie się w tym stylu było moją specjalnością.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 11 - Poważnie. Kim jesteś? – Zapytał ponownie, patrząc na mnie intensywnie tymi swoimi zielonymi oczami, których blask i jasność przypominały mi wiosenna trawę. Jednak one skupiały jego spojrzenie w mroczne i niebezpieczne. - A ty, kim jesteś? – Odgryzłam się. - Jestem Auric. Auric, to nie było imię, które słyszy się codziennie. Podobało mi się. Było męskie. - Jestem Muriel, barmanka. – Podałam mu moje drugie imię, pomijając pierwsze i trzecie z oczywistych powodów. - Nie. – Powiedział powoli i z namysłem. – Jesteś czymś więcej. Spojrzałam na niego wymownie. - Jak my wszyscy. – Powiedziałam wskazując na wymieszany tłum elfów, driad, gnomów i innych bajkowych istot. Aha i nawet demon siedział z tyłu. Musiał zostać wyrzucony z Piekła za bycie zbyt miękkim w zadawaniu cierpienia i obecnie topił smutki, w którymś już z kolei martini z dwoma oliwkami. Cipka. – Może ja powinnam zapytać, czym jesteś? Jest w tobie coś dziwnego. – Jego wyjątkowość aż biła od niego – był nie do końca dobry i nie do końca zły. Nie był czymś, co znałam. Powodował, że moja własna moc trzeszczała wewnątrz mojego ciała. Moje sutki stwardniały i oblizałam wargi zmysłowym ruchem, który przykuł jego uwagę. I przez jedną króciutką chwilę widziałam błysk w jego oczach. Wydawało się, że Auric nie był odporny na moje wdzięki. - Możesz wyczuć moją moc? – Zapytał marszcząc brwi. Uśmiechnęłam się tylko i wzruszyłam ramionami. - Mogę zrobić wiele rzeczy, z resztą jak wszyscy tutaj. I od twoich przyjaciół wyczuwam to, że też są wyjątkowi. Blondyn miał bestialski zapach sygnalizujący zmienno-kształtnego, podczas gdy wokół niebieskookiego unosił się ozon, jakby był czarownikiem. Ciekawe trio, jakby nie patrzeć. - Masz rację, są wyjątkowi. – Mruknął Auric. - Wy chłopcy musicie być tu nowi. Nie sądzę, żebym widziała was tu wcześniej. - Przeprowadziliśmy się do tego miasta kilka miesięcy temu, ale cały czas podróżujemy w... interesach. – Zawahał się przy słowie „interesach”, a ja wzdrygnęłam się, wczuwając się w jego opowieść. - A jakiego rodzaju interesy prowadzisz?
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 12 - To i owo. – Odparł niewyraźnie. – Usłyszeliśmy o tym barze od klienta. Powiedział nam, że właścicielka jest unikalnym rodzajem nadprzyrodzonych. Nikt nie wie dokładnie, czym lub kim jest. - Aaa szefowa. – Powiedziałam ukrywając uśmiech. – Tia, masz rację, ona jest czymś. – Zastanawiałam się właśnie, jakie skandaliczne historie o mnie słyszał. - Czy ona kiedykolwiek pojawia się tutaj? – Zapytał. Zaczęłam odczuwać niepokój związany z kierunkiem tego przesłuchania. Wydawał się być bardzo ciekaw właścicielki Nexusa – inaczej mówiąc – mnie. - Ona rzadko tu przychodzi. Pozwala nam tylko dla siebie pracować, nic więcej. - Jaka szkoda, chciałem się z nią spotkać. Tyle o niej słyszałem. Wiec, jeśli nie ma jej w pobliżu, jak działa ta rzecz z brakiem magii w lokalu? Czuję jakby cały czas coś miało na mnie wpływ. Nie wierze, że tego nie czujesz. To jakiś rodzaj zaklęcia? Chciał spotkać się z właścicielką? Tyle o niej słyszał? Ten dość rozmowny Auric nie wydawał się być gościem, który tak sobie po prostu wszedł do tego baru, albo tym, na którego wpadłabym dzisiaj. Ten facet miał postawę i nie owijał w bawełnę. Więc, po co ta z pozoru niewinna gadka i przyjazna rozmówka? Człowiek taki jak on powinien stawiać wymagające pytania i żądać odpowiedzi. Coś mi tu nie pasowało. Powinien był wypytywać mnie o mnie – gorącą barmankę z niesamowitymi kształtami – a nie o to, kto jest właścicielem baru i jak on działa. Nawet, jeśli przypadkowo interesował się mną, wcale mi się to nie podobało. Byłam ofiarą zbyt dużej ilości zamachów na moje życie, ale teraz nie czułam się zagrożona. Postanowiłam przełączyć się na taktykę, która już w przeszłości mnie nie zawiodła. - Tia, ta rzecz z brakiem magii jest całkowicie w porządku. – Powiedziałam rutynowo w stylu „gdybym była blondynką, uważałbyś mnie za taką głupią”. – Nie mam pojęcia jak ona to robi, ale to jest takie fajne. Moja głupkowata odpowiedź wydawała się go zmylić. Widziałam w jego zwężonych oczach zainetersowanie, gdy rozważał to, co usłyszał. - Jest w tobie coś wyjątkowego, Muriel. – Powiedział w zadumie Auric. Prawie miałam ochotę zapytać go, o co mu chodzi, ale wprawiał mnie w zakłopotanie – nie wspominając już o irytacji – zamiast zaprosić mnie na randkę, wyciągał ode mnie tony informacji. Nadszedł czas, by zakończyć tę rozmowę, zanim z czymś się nie wygadam i ujawnię za dużo o sobie.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 13 - Jestem pewna, że mówisz tak do wszystkich dziewczyn. A teraz, dlaczego nie dołączysz do swoich przyjaciół i nie zaczniecie wypróbowywać różnych sztuczek w podrywaniu na parkiecie? Ja mam robotę do zrobienia. Odwróciłam się do niego plecami. To zdanie kończące rozmowę było trudniejsze niż być powinno. Moje ciało bardzo chciało do niego wrócić i musiałam walczyć z szaloną chęcią, aby nie zaciągnąć go na zaplecze i poprosić go, by się rozebrał i pokazał mi te wszystkie swoje blizny. Bez słowa opuścił ladę i dołączył do swoich przyjaciół, a moja głupia, dziewczyńska część poczuła się rozczarowana. To znaczy mógł się bardziej postarać, prawda? Przez większą część wieczoru starałam się ignorować Aurica i jego przyjaciół, wysyłając do ich sektora kelnerkę driadę, by ich obsługiwała. Auric nie wrócił do baru, ale złapałam jego spojrzenie, jak mnie obserwował i to więcej niż raz. Nie to, żebym sprawdzała, ja – nigdy, tylko ogólnie musiałam trzymać na wszystkich czujne oko. I okłamywałam nawet sama siebie. Kiedy wybiła trzecia nad ranem zaczęłam gasić światła na znak, że nadszedł czas zamknięcia. Zostali tylko skompromitowany demon, który kompletnie pijany śpiewał piosenki Eltona Johna, kiedy zataczał się w kierunku drzwi i moje gorące trio, a tak to bar był pusty. Widziałam jak Auric spojrzał na mnie, gdy przechodził obok mnie wychodząc z baru wraz ze swoimi kolegami, ale ja nadal udawałam, że go nie widzę i kontynuowałam zamykanie. Sylvia, moja kelnerka - leśna nimfa - pomachała mi na dobranoc i wyszła, by przejść skrótem do parku, gdzie zwykle zatapiała korzenie. Skończyłam rozliczenia i schowałam cały utarg do sejfu i narzuciłam na siebie kurtkę z białej owczej skóry – najmniej lubiany kolor taty – później zamknęłam bar i udałam się do domu. To tylko kilka przecznic, dla dziewczyny takiej jak ja, żaden problem. Noc wydawała się szczególnie spokojna. W powietrzu nie było czuć nawet lekkiego powiewu wiatru. Dziwne, zważywszy na gwałtowne podmuchy wcześniej. O prawie czwartej nad ranem zwyczajne głosy nocy wydawały się być wyciszone. Nie było żadnego samochodu przejeżdżającego w zasięgu wzroku, ani pojedynczego ujadania psa, ani miauczenia kota. To było aktualnie trochę dziwne. Włożyłam ręce do kieszeni i szłam
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 14 szybkim krokiem do domu, rozmyślając w międzyczasie o czarnych włosach Aurica, co nieco mnie rozgrzewało i dodawało mi otuchy. Moje ciało i głowa wirowały w bałaganie emocji, przede wszystkim zmieszanie i pobudzenie kłóciło się ze sobą. Auric zdecydowanie rozpalił we mnie ogień, jak również podniósł mój wewnętrzny alarm. Musiałam dowiedzieć się o nim więcej. Ale jak? Nie spytałam go o nazwisko i wiedziałam tylko, że przybył niedawno do miasta. Wiec gdzie mogłam zasięgnąć języka o nim i jego koleżkach? Pomyślałam, żeby zapytać tatę. Jeśli Auric należał do niego, tata byłby w stanie szepnąć mi o nim słówko, ale proszenie o pomoc oznaczałoby pogadankę na temat mojego niezbyt grzesznego życia i pewnie nie poszedłby mi na rękę. Poza tym nie chciałam, aby mój tata wiedział, że znalazłam kogoś, kto mnie interesuje. Chciałam wyrobić sobie własne zdanie na temat Aurica, bez koloryzowania mojego ojca na jego temat, którym próbowałby fałszywie przechylić szalę na jego korzyść. Co również kazało mi się zastanowić: dla której drużyny grał Auric? Wbrew powszechnemu przekonaniu dobro i zło nie były tylko stanami istnienia – wyrażenie „wiele odcieni szarości” było całkowicie na miejscu. Podczas, gdy Bóg i Szatan byli największymi znanymi graczami, inne równie silne podmioty nie istniały. Czy Auric pracował dla jednego z nich? Czy mogłam wpaść w jeszcze większa paranoję? Nadal szłam i rozważałam swoje problemy w środku nocy, aż zatraciłam się w swoich myślach, ale nawet rozproszona usłyszałam, jak jakiś miękki odgłos uderza o ziemię za mną i poczułam gryzący zapach siarki. Przesunęłam rękę do mojej pochewki na sztylet i właśnie uświadomiłam sobie, że z powodu mojego pośpiechu, żeby zdążyć do pracy, zupełnie zapomniałam go zabrać. - Cholera.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 15 ROZDZIAŁ 2 Obracając napięte w gotowości ciało do walki wręcz, omal nie roześmiałam się na widok piekielnego ogara, zamiast czegoś naprawdę niebezpiecznego. Jeden ze sfory mojego taty, niezbyt inteligentny, zwany też głupkiem, który nawiał z dołu. Bestia warknęła na mnie i wymachiwała nerwowo ogonem. Czy zapomniałam wspomnieć, że dorastałam z piekielnymi ogarami? Dopóki nie osiągnęłam dwunastu lat były moimi pełnoetatowymi opiekunami, a ja bardzo utrudniałam zadanie tym bezmyślnym istotom. Oczywiście, gdy ja się ich nie bałam, nie oznaczało to, że mogłam zostawić jednego warczącego w ludzkim świecie. W końcu to był piekielny ogar. Musiałam coś wymyślić, by wysłać go spowrotem do piekła, gdzie należał, ale tylko zdążyłam pisnąć, gdy silne ręce pochwyciły mnie i odciągnęły w zaułek. - Co jest kurwa? – Zawołałam. Kto był na tyle głupi, żeby mnie łapać i jak mogła mi umknąć czyjaś obecność tutaj? Nigdy nie bywałam nieostrożna. - Później mi podziękujesz. – Powiedział znajomy, zachrypnięty głos. - Podziękować, za co? Za ubrudzenie mi kurtki? – Powiedziałam, wpatrując się w smugę błota na jednym z rękawów, powstałą od kubła na śmieci stojącego w alejce, kiedy mnie wciągnął. - Cóż, przepraszam. – Wycedził sarkastycznie. – Następnym razem pozwolę, by jeden z piekielnych ogarów cię zeżarł. - Och proszę… nie ośmieliłby się. – Zbyt późno uświadomiłam sobie, jak dziwnie to musiało zabrzmieć i sądząc po sposobie, w jaki jego brwi podjechały do góry, on też to wychwycił. Puścił moje ramiona i cofnął się, patrząc na mnie, jak na jakiś szczególny egzemplarz. Przeszłam do ataku, żeby odwrócić jego uwagę od moich słów. – Dlaczego mnie śledzisz? Jesteś jakimś zboczeńcem, czy coś? - Zobaczyłem ładną dziewczynę idącą przede mną i zdecydowałem się pójść za nią w bezpiecznej odległości, upewniając się, że wróciła do domu cała i zdrowa. Dobrze, że tak zrobiłem. Moje serce zabiło mocniej. Nazwał mnie „ładna”. Chciał mnie chronić. Jak słodko… ale zupełnie niepotrzebnie.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 16 - Cenię sobie twoje poświęcenie, ale naprawdę umiem o siebie zadbać. - Nawet stając na drodze piekielnego ogara? – Zapytał sceptycznie. - Bułka z masłem. – Przechwalałam się. To technicznie nic nie odsłaniało. Mnóstwo bajkowych stworków mogło rozprawić się z piekielnym ogarem. - Po prostu powiedz, czym i kim jesteś. – Zażądał Auric. Jego pytania powtarzały się coraz częściej. Przewróciłam oczami. - Powiedziałam ci już. Mam na imię Muriel. Auric skrzyżował ręce na piersi. Czy wspomniałam już, że miał bardzo szeroką klatę? Obdarował mnie surowym spojrzeniem. Och proszę, gdy Szatan patrzy na ciebie „w taki sposób” inne spojrzenia wydają się niczym w porównaniu. Spojrzałam na niego podobnie, aż westchnął z irytacją – kolejny dźwięk, który był mi znany. - Więc dobrze Muriel, skoro uważasz, że piekielne ogary są łatwe do poskromienia, dlaczego nie zajęłaś się tym? – Powiedział to z takim uśmiechem, że nie wiedziałam, czy nie powinnam rozkwasić jego twarzy – a moi demoniczni bracia w młodości nauczyli mnie walki na pięści – czy pocałować go. Cóż mogłam powiedzieć, naprawdę mnie kręcił. Wybrałam jeszcze inną opcję. Czy wspominałam już, że nie lubię wyborów? Nie czekając na to, czy pójdzie za mną, obróciłam się na pięcie – botki, które znalazłam na przecenie były genialne – i podkradłam się do psa… err, bestii. Potwierdziło się, że moje wcześniejsze obserwacje na temat towarzyszy Aurica były słuszne, gdy złota pantera syknęła i rzuciła się na warczącego ogara, żeby powstrzymać go przed ugryzieniem mnie – pies nadal miał instynkt, nad czym musiałam się zastanowić – podczas, gdy niebieskooki zaczął intonować zaklęcia. Zniesmaczona, chciałam pokręcić głową. Dlaczego magowie zawsze używali tych najbardziej skomplikowanych w sytuacjach kryzysowych? Czy jeszcze się nie nauczyli, że długie zaklęcia oznaczały większe prawdopodobieństwo śmierci? Co po namyśle, było dobrą rzeczą. W końcu zasada kontroli populacji głosi: przetrwają najlepiej przystosowani, najsilniejsi. Ale moje myśli znów zbaczały z toru. Nie wyglądało na to, że przyjaciele Aurica wygrywają, na szczęście nie wkurzyli piekielnego ogara. Jeszcze. Moje szczenięta z dołu były takie nieporadne. Westchnęłam patrząc na mężczyzn, którzy chcieliby być bohaterami, ale nie mieli odpowiednich
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 17 narzędzi - w przeciwieństwie do mnie - wyciągnęłam rękę do psa wypowiadając jednocześnie komendę w starożytnym aramejskim języku. - Chodź. To był tylko jeden z wielu języków, jakie znałam. Oczywiście tym, z którym nie mogłam się uporać do dzisiaj był francuski, ale musiał nadejść odpowiedni dzień, bym chciała spróbować. Ogar ze świecącymi piekielnymi oczami przyczołgał się do mnie nisko na łapach i położył przede mną na brzuchu, a ja prawie parsknęłam śmiechem na widok twarzy Aurica. Można było wykastrować dużego silnego faceta przez zajęcie się problemem bez użycia przemocy fizycznej. Kiedy gorący nos dotknął moich wyciągniętych palców wypowiedziałam kolejne słowo po aramejsku, by odesłać psa bezpiecznie na swoje miejsce. - Brawo. – Powiedział Auric klaskając w dłonie tuż obok mnie. Spojrzałam na niego z sarkazmem wymalowanym na twarzy, a on tylko uśmiechnął się do mnie życzliwie, choć nie mogłam do końca zaufać błyskowi w jego oku. - Jak pozbyłaś się tej bestii jednym prostym słowem? – Zapytał czarownik, przerywając naszą wojnę na spojrzenia. – Jesteś potężną czarownicą? - Ja? Nie. Jestem po prostu wyjątkowa. – To było po prostu trudne do wyjaśnienia. Drugi przyjaciel Aurica, który zmienił się w naprawdę wspaniałą, blond panterę, na powrót stał się człowiekiem i odgarniając włosy z oczu wtrącił się do rozmowy. - To było zajebiste. Jego głęboki głos nadal przyprawiał mnie o dreszcze i oczami wyobraźni widziałam jego nagie, dobrze umięśnione, stuprocentowo męskie ciało. Auric musiał zauważyć, że podziwiam jego przyjaciela, bo podszedł do przodu stając przede mną. Kiedy tak stał patrząc na mnie, moje zmysły zareagowały na niego wzniecając ogień w niektórych częściach mojego ciała. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale... - Muriel, hej, tu jesteś. Jęknęłam w duchu słysząc dźwięczny głos mojej przyrodniej siostry. Hoża Bambi – to nie był żart, to było jej imię, na scenie i poza nią – szła spiesznym krokiem wzdłuż ulicy. Jej spódniczka ledwo zakrywała jej krocze, nosiła wysokie szpilki, rajstopy kabaretki i gorset taki, że chciało mi się wyć. To pewnie przyciągnie całą uwagę Aurica. Z
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 18 moją siostra na pierwszym planie, która była blond sukubem, miałabym szczęście nie zostać zdeptaną przez faceta, kiedy próbowałby się do niej dostać. Jednak znowu zostałam zaskoczona, podczas gdy przyjaciele Aurica, ten kudłaty i czarownik zareagowali dokładnie w taki sam, przewidywalny sposób, jak wszyscy gorącokrwiści faceci jakich znałam, Auric jedynie obrzucił ją szybkim spojrzeniem i przeniósł uwagę spowrotem na mnie. Musiałam przyznać, że ignorowanie Bambi przyniosło mu wiele punktów, bo to uczyniło go pierwszą osobą jakąkolwiek spotkałam, której udało się przejść siostrzany test. Widzicie, to nie było tak, że nie pożądałam wcześniej. Zdarzyło się to już kilka razy, ale zanim podejmę ostateczny wybór, żeby się zaangażować na serio, ustalałam dla wszystkich moich chłopaków jedno proste zadanie. I przedstawiałam ich jednej z moich sióstr. Wszyscy oblali, za wyjątkiem Aurica, a nawet nie planowałam go sprawdzać. Nie znaczyło to jednak, że będę skakać z radości – jeszcze. I nadal nie miałam do niego zaufania, nie wspominając, że było jeszcze kilka testów do przejścia. Ale musiałam przyznać, że do tej pory byłam pod wrażeniem. Pomijając to wszystko, Bambi była gorąca, nawet bardzo, a on lewie rzucił na nią okiem. Zaczęłam mu się podejrzliwie przyglądać. - To jest moja siostra, Bambi. Mówię w przypadku jakbyś się zastanawiał. - Miło. – Powiedział nadal patrząc na mnie i przysuwając się do mnie jeszcze bliżej. Jego ciało znajdowało się wystarczająco blisko, żebym mogła czuć jego ciepło. A może to było moje ciepło? Tak, czy inaczej robiło się tutaj gorąco. – Jest singielką. – Powiedziałam pomocnie. - A ty? – Zwrócił się do mnie. Mój oddech zaczął przyspieszać, gdy pochylił się w moją stronę jeszcze bliżej, zakłócając tym samym moją osobistą przestrzeń, był na tyle blisko, że musiałam podnieść głowę, żeby na niego spojrzeć. - Jestem sama. – Wyszeptałam, będąc pod urokiem jego intensywnie zielonych oczu. - Tak jak i ja. – Powiedział, pochylając się jeszcze bardziej. Zamknęłam oczy i... nagle poczułam, że ktoś szarpie mnie za rękaw.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 19 - Chodź Muriel. Musimy iść. Pożegnaj się ładnie. – Powiedziała Bambi jej uwodzicielskim głosem, którym zarabiałaby krocie pracując na sex-linii. Chciałam wbić w chodnik moje szpilki i zaprotestować. Wiedziałam, że chciał mnie pocałować i fakt, że je też tego chciałam, spowodował, że zrobiłam... nic. Ledwo znałam tego faceta, dlaczego do cholery miałam mu pozwolić się pocałować? No, więc zdał test. Wielkie mi rzeczy. Już planowałam o wiele więcej dla niego, żeby oblał. I jeszcze pozostawał największy problem: tylko kim i czym on był? I nadal nie kupowałam jego szedłem za tobą, by cię chronić kitu. Zbyt mocno naciskał mnie w barze. On czegoś szukał, a ja nie byłam nazbyt zarozumiała, żeby uwierzyć, że chodziło tylko i wyłącznie o mój słodki tyłek. Nie chciałam dać się nabrać na jego nowy chwyt, jak uwieść barmankę, by wyciągnąć od niej tajemnice. Cóż będzie się musiał o wiele bardziej postarać. Moje hormony krzyczały: hurra! Najwyraźniej nie były przeciwne, aby spróbował ponownie. Z uśmiechem na ustach pozwoliłam mojej siostrze ściągnąć mnie z ulicy. Po przejściu około przecznicy zwolniła tempo i uwolniła moje ramię z żelaznego uścisku. Właściwie to się jej wyrwałam i skrzywiłam się. - Gdy tańczyłam dla dwóch facetów i byłam gotowa wyssać z nich trochę siły życiowej na obiad, wtedy tatulek zadzwonił i powiedział, żebym zaniosła swój tyłek do twojego baru i odprowadziła cię do domu. - A nie mówił dlaczego? – Pomyślałam, że tata były podekscytowany tym, że w końcu zainteresowałam się kimś. - Nie wszyscy są na tyle odważni, by pytać i kwestionować, gdy on wydaje rozkazy. – Odpowiedziała sucho. - Och, proszę. Tata tylko tak ostro gada, głęboko w środku wiesz, że nas kocha. – Dodałam z ufnością. Bambi zaczęła się dusić i kaszleć. Przywaliłam jej w plecy. - Och na włochate cycki wiedźmy. – Westchnęła ciężko Bambi. – Jesteś wyjątkowa, Muriel. - Dziękuję. – Odpowiedziałam. Też podobała mi się myśl, że jestem wyjątkowa. Przychodząc pod drzwi mojej kamienicy Bambi zatrzymała mnie, zanim zdążyłam wejść do środka.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 20 - Więc, co to za facet, którego niemal pocałowałaś? Lubisz go? – Zapytała Bambi, okazując siostrzana troskę. - Nie wiem. Dopiero, co go poznałam. Na razie wiem, że jest gorący. – I sprawiał, że chciałam zerwać z niego ubrania, polać go czekoladą i wylizać całego do czysta. Rozkojarzona prawie nie słyszałam, co powiedziała do mnie Bambi. - Słuchaj tego, co mówię, bo to ważne. Celowałam w niego moimi mocami, a nie w jego dwóch kumpli. – Powiedziała swoim uwodzicielskim głosem, zanim mnie przytuliła i odeszła kołysząc tyłkiem. Zastanawiałam się nad jej słowami, gdy wchodziłam do swojego mieszkania po schodach. Ha. Czwarte piętro bez windy nie zawsze mi się podobało, ale stanowiło świetne źródło ruchu, nie wspominając o tym, że czynsz był niższy. Wiec Bambi użyła wszystkich swoich mocy na nim, a on zdołał się jej oprzeć? Wydawało się, że mój Auric – hmm, już czułam się zaborcza w stosunku do niego – zdał test dużo trudniejszy niż mi się wydawało. Oczywiście istniała szansa, że już go więcej nie zobaczę, właściwie dzisiaj był pierwszy raz, gdy widziałam go z przyjaciółmi w moim barze. No chyba, że miałam rację, co do niego szukającego czegoś, a w takim przypadku prawdopodobne było, że wróci wypytując mnie albo pracowników o więcej informacji. Mógłby po prostu wrócić dla mnie – powiedział mój wewnętrzny głos z nadzieją, głos, który natychmiast uciszyłam. Gdy przebrałam się do spania i umyłam twarz, nadal nie mogłam pozbyć się malutkiego uczucia nadziei, że wróci następnego dnia i obdaruje mnie pocałunkiem, którym miał mnie uraczyć dzisiaj. Jakie byłoby to uczucie? Jego usta pieszczące moje, jego wielkie ręce przyciągające mnie bliżej... Wzdrygnęłam się na tę myśl, dopadło mnie drżenie, które szybko przerodziło się w zmysłowe pragnienie. Pobudzenie, które chwyciło mnie w swoje szpony i nie chciało puścić odkąd nasze oczy się spotkały. Na szczęście nigdy nie będę twierdzić, że jestem grzeczną dziewczynką. Zdjęłam majtki, zanim położyłam się do łóżka. Leżąc na plecach ugięłam nogi w kolanach i rozchyliłam je. Oblizałam palec i odnalazłam swoją łechtaczkę. Może byłam dwudziesto trzy letnią dziewicą, ale dawno temu nauczyłam się dbać o swoje potrzeby seksualne. Gdy mój śliski palec pieścił tam i spowrotem mój guziczek,
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 21 zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie twarz Aurica. Jego twarde usta i idealną linię szczęki. Moje sutki zareagowały i stwardniały, gdy wyobraziłam sobie, że je właśnie ssie, podczas, gdy jego zielone oczy wpatrują się we mnie, gdy pieścił centrum mojej kobiecości. Ten żywy obraz przyniósł dreszcz podniecenia i wilgoć pomiędzy moimi udami. Zaczęłam się zastanawiać, jakiego rodzaju kochankiem mógłby być. Gwałtowny czy łagodny? Chciałby, żebym się nim zajęła i uczyłby mnie, co miałabym robić, żeby sprawić mu przyjemność, czy skupiłby się na mnie, chcąc mnie w pełni zadowolić. Czy zlizywałby mój słodki nektar? Czy jego twarz wylądowałaby pomiędzy moimi udami? Czułam napięcie, które potęgowało się w moim łonie, a mój oddech stał się urywany pod wpływem moich dziwnych fantazji. Zsunęłam drugą rękę pomiędzy uda, moje palce chętnie rozdzieliły fałdki, by pobawić się w środku. Ale nie za daleko. Chciałam, żeby moje dziewictwo pozostawało w nienaruszonym stanie, ale na tyle na ile mogłam się wślizgnąć korzystałam z tego, podczas gdy mój drugi palec coraz szybciej pocierał moją łechtaczkę. Uniosłam nieco biodra i zagryzłam wargę, gdy wyobraziłam sobie Aurica leżącego na mnie, nakrywającego mnie swoim wielkim ciałem i twardniejącym we mnie. Jego fiut penetrowałby mnie i wypełniał. Doszłam z zadyszką i fale przyjemności rozlewały się we mnie. Ale po raz pierwszy odkąd nauczyłam się, jak sobie radzić z napięciem seksualnym, to było dla mnie za mało. Wiłam się nadal pobudzona. Wyimaginowany obraz Aurica nadal mnie prześladował. Moja muszelka była głodna czegoś więcej, niż małego zaspokojenia, które mogłam jej zaoferować. Czy teraz w końcu byłam gotowa, żeby zrezygnować z mojego przyrzeczenia „bez seksu, aż znajdę miłość”? Czy moje ciało w końcu miało dosyć? Nie, do cholery! Nie pozwolę wygrać hormonom. I zaczęłam się ponownie dotykać. Znowu szybko doszłam, wyobrażając sobie Aurica całującego mnie. Aurica pieszczącego mnie. Aurica kochającego się ze mną i dającego mi orgazm za orgazmem. I wciąż czułam się zniewolona. Kurwa. Kiedy zmęczona zapadłam w sen, wciąż byłam niezdecydowana, co zrobić z Aurickiem i jego wpływem na moje ciało. Definitywnie chciałam choćby go tylko
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 22 jeszcze raz zobaczyć. Może gdybym go ponownie ujrzała, zdałabym sobie sprawę, że był tylko człowiekiem – ułomną, śmiertelna istotą – i moje ciało straciłoby to obsesyjne pragnienie bycia pieszczoną przez niego. A może – powiedział mój umysł – w końcu znalazłaś tego jedynego?
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 23 ROZDZIAŁ 3 Następny dzień wstał zbyt wcześnie. Błyszczące promienie żółtego słońca zalały mój pokój i obudziły mnie. Dobrym pomysłem byłoby zainstalowanie ciężkich rolet, ale po mieszkaniu w Piekle, gdzie króluje noc, pragnęłam blasku słonecznego dnia. Mój umysł był nieco ospały, ale moje ciało tryskało energią, co wydawało się być dziwne. Miałam dość urozmaiconą noc przez Aurica, który był głównym bohaterem moich snów, gdzie oboje byliśmy normalnymi ludźmi. Nic ponadnaturalnego, lub specjalnego nie wyróżniało nas. Poszliśmy na randkę. Rozmawialiśmy. Kochaliśmy się w łóżku, w parku... na pralce. I było doskonale. Jednak w świetle dziennym wydawało się to być nierealne i niemożliwe. Miałam złe przeczucia, co do tego nieznajomego i to po jednym spotkaniu poprzedniego dnia. Czy mógłby rzucić na mnie urok? Nie, niemożliwe, ja odpycham magię, więc dlaczego nie mogłam pozbyć się go ze swojej głowy? I dlaczego wciąż czułam się tak cholernie napalona? Ubiegłej nocy pieściłam moją muszelkę niezliczoną ilość razy, próbując pozbyć się tej reakcji, jednak nie dałam rady. Nie miałam poczucia kontroli i to zarówno mnie przerażało, jak i fascynowało. Czy to mogło być zakochanie? Nigdy nie czułam się tak zdezorientowana – i podniecona – w całym moim życiu. I ani trochę mi się to nie podobało. Decydując się na ćwiczenia, które może pomogą tam, gdzie masturbacja nie dała rady, ubrałam się w mój różowy dres z czarnymi paskami, złapałam mojego ipoda i udałam się na poranny jogging. Gdy tylko moje stopy wybijały równy rytm o chodnik, pozwoliłam sobie wpaść w trans, który napędzał mnie w bieganiu. Odkryłam ten kojący mój umysł trik, jakiś rok temu, gdy zaczęłam biegać, by utrzymać linię – jako córka Szatana nigdy nie ośmieliłam się pokazać słabości, a miałam zdolność do ich przyciągania. Z niewidzącymi oczami wbiegłam na jedną z alejek w parku, piosenka z lat osiemdziesiątych, którą tak kochałam, rozbrzmiewała w moich uszach. Kontem oka wyłapałam jakieś migotanie, inny biegacz poruszał się szybciej mijając mnie. Wiec podbiegłam do krawędzi alejki, żeby go przepuścić i dzięki temu ostrze, które było we mnie wycelowane chybiło celu.
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 24 Odwróciłam się, by ujrzeć nieznajomego z błyszczącymi, żółtymi, kocimi oczami, kręcącego swoim ostrzem. Amator. Z gracją, której nauczyłam się w balecie i na lekcjach tae-kwon-do, moja stopa wystrzeliła do przodu, obracając się i kopiąc go w rękę trzymającą nóż. Mój napastnik syknął z bólu i osunął się w kucki, wypuszczając latające, ostre gwiazdki. Pochyliłam się i odskoczyłam z łatwością, po czym uderzyłam pięścią prosto w jego nos. Znowu zatoczył się z bólu, tryskając krwią i w tym momencie oczekiwałam, że ucieknie, szukając łatwiejszej zdobyczy. Nie miałam tyle szczęścia, zamiast zacząć biec, jego postać zaczęła się marszczyć, kiedy zaczął zmieniać się w coś, co wyglądało, jakby miało wiele zębów. Nie czekając na to, w co zmieni się to niezwykłe stworzenie, pobiegłam sprintem. Mój plan: dotrzeć do jakiegoś zatłoczonego miejsca i go zgubić. Wszystkie ponadnaturalne istoty dbały o to, żeby nie zostały wykryte i żeby rząd nie rozpoczął na nie polowania. Lub nawet gorzej, jak w filmach, żeby nie przeprowadzali badań i testów. Jedyny kłopot z moim planem? Biegałam szlakiem jak najbardziej oddalonym od cywilizacji. I przeklinałam siebie za bycie taką głupią i rozkojarzoną. Dobrze wiedziałam, że nie powinnam wychodzić nieuzbrojona, ale do tej pory byłam zbyt zadowolona z mojego nowego życia. Życia, które nie wiązało się z codziennymi atakami. Życia, w którym człowiek mógł zapomnieć o swoim tytule księżniczki Piekła i udawać bycie normalną. Powinnam wiedzieć, że to nie potrwa długo, miałam tylko nadzieję, że moje samozadowolenie nie wpędzi mnie do grobu. Moje nogi biegły do melodii „She’s a Maniac”, kiedy przedzierałam się przez duży park, moja prędkość wzrosła do znacznie większej, niż mógłby osiągnąć zwykły człowiek. Jednak niewystarczająco szybko, by wyprzedzić zmienno-kształtną istotę. Mogłam wyczuć moc bestii, która starała się mnie dosięgnąć, głodna mojej siły życiowej i cały czas podkradała się bliżej i bliżej. Zdeterminowana, by nie umrzeć z pazurami wbitymi w plecy zatrzymałam się i odwróciłam do stworzenia, które na mnie polowało. Duży górski kot schodził w dół leśnym szlakiem, miał długie kły i niebezpiecznie świecące oczy. Teraz naprawdę chciałabym mieć nóż ze sobą, za pomocą, którego zrobiłabym sobie ładne futro z tej gigantycznej kici. I nigdy wcześniej nie zmagałam się z taką bestią nie mając broni, wiec szybko musiałam obmyślić plan ataku – miałam szczerą nadzieję, że on mnie nie zje. Och i że będzie trzymać swoje ostre pazury z dala od mojej twarzy, w innym przypadku będę
EVE LANGLAIS - LUCIFER’S DAUGHTER tłumaczenie: agnes_ka1 25 musiała wziąć się za pierwszą w swoim życiu walkę na pazury z przerośniętym koteczkiem. Płowe zwierze rzuciło się na mnie, z jego pyska wydobywało się warczenie i wystawały z niego szokująco długie kły, gdy nagle duże, złote ciało wystrzeliło od strony lasu i uderzyło w kota od góry. Z sykiem wściekłości dwie duże bestie zaczęły kotłować się i przetaczać po parku, warcząc i drapiąc pazurami. Cóż, to był za nieoczekiwany zwrot w akcji… - Czy tylko mi się wydaje, czy problemy wręcz gonią za tobą? – Spytał mężczyzna, o którym śniłam całą noc. Nie wierząc własnemu szczęściu odwróciłam się. To był Auric ubrany w spodnie do biegania i podkoszulek, który opinał się na jego bicepsach uwydatniając je. Auric był nieco spocony, jego twarz miała lekko arogancki wygląd i nadal był niesamowicie przystojny. Nie wiedziałam czy powinnam się przygotować do walki z nim, czy może powinnam rzucić nim o ziemię i go trochę pomęczyć. Może gdybym miała szczęście to on wymęczyłby mnie? - Znów za mną łazisz? – Spytałam, sprzeciwiając się impulsom mojego ciała. - Nie. Czyste szczęście lub pech, w zależności jak na to spojrzeć. - Domyślam się, że tam jest twój przyjaciel z wczoraj. – Powiedziałam wskazując na park, w którym nagle ucichły wszystkie odgłosy walki. - Taa. - Nie idziesz sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku? – Zapytałam, kiedy nie powiedział nic więcej. - Nie. Auric rzeczywiście bywał silnym, małomównym typem. - Cóż więc, jeśli się nie martwisz chyba jest dobrze. Pa. – Zaczęłam odchodzić spacerowym tempem. Auric był lekko wstrząśnięty, ale szybko mnie dogonił. - Dlaczego zmienny cię zaatakował? - Może dobrze pachniałam. – Powiedziałam. Faktycznie nie miałam pojęcia, dlaczego mnie zaatakował. Założyłam, że był to losowy akt przemocy. Być może znalazłam się w złym miejscu i czasie. Chociaż biorąc pod uwagę jego niezwyczajne umiejętności, skłaniałam się raczej ku zamierzonemu atakowi. Jeszcze jedna z wielu prób zabicia córki Lucyfera.