mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 14

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :101.0 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 14.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 38 osób, 39 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 14 z dostępnych 14 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 14 Przyjęcie przepełnione było ludźmi i obcymi, migoczącą biżuterią i bogatymi tkaninami. Prawdziwa bawełna i jedwab, a nie syntetyczne odpowiedniki noszone przez masy. Pokój wyraźnie huczał od aktywności. Pomiędzy gęstą mgłą nielegalnego dymu papierosowego, drogimi perfumami, głośnymi, roześmianymi głosami przetaczającymi się przez powietrze, jak w rytmie fal oceanu. Świece płonęły z kinkietów, wydzielając słabe, antyczne światło. Alkohol płynął jak zawrotna rzeka. Mahoniowe podłogi, pluszowe dywany. Każde dzieło sztuki wiszące na ścianach przedstawiało kobiety w różnym stadium negliżu i uwodzenia. Kilka alabastrowych kolumn z bluszczem oplatającym całą ich długość rozciągało się do sufitu. Elegancja mnie zaskoczyła. Ten hol i salon nie przypominały nowoczesnego, żywego biura, które widziałam w czasie mojego duchowego marszu. Pozostałam przy boku Ambasador Chow, kiedy torowaliśmy sobie drogę przez tłum gości. Zarówno mężczyźni jak i kobiety, ludzie i obcy, stale przesuwali na mnie z rozważaniem swoje spojrzenia. Ludzkie spekulację szybko okazały się uznaniem dla mojego złotego koloru. Mogłam niemal zobaczyć kierunek ich myśli – moja skóra i włosy dekorujące ich ściany. Przeszukałam tłum za Luciusem, EenLim, albo Jonathanem, ale widziałam jedynie nieznajomych. Co kilka minut Claudia zatrzymywała się żeby z kimś porozmawiać. Za każdym razem, kiedy tłumaczyłam jej rozmowy z przybyszami wymuszałam swój zwykły ton mówiący, że to jest dokładnie to, co chciałam robić. Większość skarg, jak przewidziała Claudia, odnosiło się tematu dyskryminacji. Mecańskie biuro zostało rozbite przez ludzi. Arkadianin – rasa znana ze swoich białych włosów, zdolności psychicznych i paraniem się kontrolą umysłów – chciał zmiany praw tak, aby mógł poślubić swoją ludzką kochankę. Koci Taren został zamknięty w więzieniu A.I.Ra na dwa tygodnie, ponieważ oskarżono go o kradzież sukienki człowieka. Kiedy sukienka została odnaleziona na dnie szafy, obcy został wypuszczony, jednak bez żadnych przeprosin. Claudia oferowała każdemu z nich gorące zapewnienie, że przemówi do Senatu i zrobi wszystko, co w jej mocy by rozwiązać ich problemy. Miałam nadzieję, że doprowadzi to do końca. Byłam przybyszem, ale nigdy nie znałam tych uprzedzeń i to uderzyło mnie głębiej niż innych. Michael zawsze mnie chronił. Jeśli ktoś na mnie dziwnie spojrzał, nigdy więcej nie został wpuszczony do domu Michaela. Jeśli ktoś powiedział na mnie obraźliwe słowo, nie były ponownie nigdy słyszane.

2 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie jesteś znudzona, prawda?” szepnęła Claudia, gdy miałyśmy rzadką chwilę spokoju. „Oczywiście, że nie.” „Nie widziałam Huntera.” Jej wzrok rzucał się w lewo i prawo, kiedy upewniała się, że nikt nie podsłuchuje. „Mam nadzieję, że się myliłam i nie ośmielił się pokazać tutaj swojej twarzy.” W tym momencie wysoki, przystojny mężczyzna wyszedł z tłumu podchodząc do nas. Jonathan Parker. Natychmiast go rozpoznałam. Blondyn. Silny. Ubrany w pasujący mu idealnie jedwabny garnitur. Nasze oczy się spotkały, a jego cienkie wargi wygięły się w powitalnym uśmiechu. Z bliska śmierdział pieniędzmi, pobłażaniem sobie oraz zaufaniem. „Witam,” powiedział, ledwie poświęcając Claudii spojrzenie. Jego niski, zmysłowy tembr głosu drażnił zakończenia moich nerwów. „Witaj,” odpowiedziałam, używając swojego najbardziej ochrypłego głosu. Udało mi się nawet przywołać miękki, przyjemny uśmiech bez dławienia, kiedy uścisnął moją dłoń. „Jestem Jonathan Parker.” Chwycił moje palce i podniósł je do ust, a następnie umieścił linię pocałunków pomiędzy każdą z moich kostek. „Musisz być nową asystentką Ambasador Chow.” „Tak, jestem.” Czy on myślał, że będę urzeczona takim przedstawieniem? Oczywiście, że myślał. Uważał się za gładko mówiącego podrywacza. Zatrzepotałam rzęsami strząsając swoje obrzydzenie, gdy obraz jego martwych żon błysnął wewnątrz mojego umysłu. Nieśmiało wycofałam rękę. „Jestem Eden Black.” „Co za rozkoszne imię.” Ogarnął mnie rozgrzanym spojrzeniem, utrzymując je na moim dekolcie. „Eden… męski raj.” Uśmiechnęłam się uwodzicielsko, jakbym nigdy nie była komplementowana. To działanie naciągnęło mój talent aktorski do jego granic. „Mam taką nadzieję.” Gnojek. Ten facet był żonaty, do tego miał pomóc Luciusowi mnie zdobyć, jednak był tutaj uderzając do mnie, jak gdybym miała od razu wskoczyć mu do łóżka. Naga i gotowa. „Jonathan,” powiedziała Claudia, z surowymi krawędziami w swoim głosie. W tym momencie, była całkowicie w pracy. Przyszpilała go również surowym wzrokiem. „Cieszę się, że nas znalazłeś. Muszę z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym.”

3 Tłumaczenie: bivi_bavi Wciąż jednak jego wzrok pozostawał na mnie. „Wiesz, że jestem zawsze chętny wysłuchać twoich spraw, Ambasador Chow.” Jego głos stracił swoją zmysłowość i stał się teraz rzeczowy w swojej formalności. „Jednak najpierw, powiedz mi gdzie znalazłaś tą wizję piękna.” „To ona znalazła mnie i jestem jej za to wdzięczna.” „Musiałam zmienić scenerię żeby uciec trochę od… nieprzyjemnych sytuacji w domu,” powiedziałam, „a Claudia potrzebowała tłumacza.” „Nieprzyjemnych sytuacji?” powtórzył Jonathan, jego oczy zamknęły się na moich. „Proszę powiedz mi, że nie zostałaś poddana działaniu form dyskryminacji, na które Ambasador Chow zawsze narzeka.” Odwróciłam (nieśmiało) wzrok. „Chciałabym żeby to było takie proste.” Może usunę Parkera po EenLim. Mój pracowniczy profit, że tak powiem. Wszystko w nim mnie irytowało. Zmieniając temat, powiedziałam, „Claudia mówiła wiele pochlebnych rzeczy o tobie, panie Parker.” „Proszę, mów mi Jonathan.” „Jonathan,” powiedziałam, udając że delektuję się imieniem. Zdecydowanie zasługiwałam na nagrodę za mój występ. Jak Lucius mógł powiedzieć, że nie jestem dobrą aktorką? „Jonathan, muszę z tobą porozmawiać.” Claudia stanęła przede mną, cicho żądając wysłuchania. „Obawiam się, że Eden jest w niebezpieczeństwie. Nieprzyjemności, o których wspomniała śledziły ją tutaj.” Przesunęłam się obok niej patrząc jak Jonathan wygina w łuk swoją idealnie wyrzeźbioną brew. „W niebezpieczeństwie?” Uśmiechnął się powoli. „Jakże złowieszczo to brzmi. Kto chciałby zaszkodzić takiemu pysznemu stworzeniu?” „Ty,” powiedziała. „Ja?” Jego twarz pociemniała i drgnęła z obrazy, a ja dostrzegłam zabójcę, którego starał się ukryć. „Mogę cię zapewnić, że nigdy nie zaszkodziłbym kobiecie, a w szczególności nie tej.” „Nie osobiście, ale poprzez powiązanie z konkretną osobą.” Głos Claudii podniósł się, dołączając do tych unoszących się wokół nas.

4 Tłumaczenie: bivi_bavi Zmarszczył brwi, a jego wzrok podniósł się na ludzi w cichym poleceniu, aby zajęli się swoimi sprawami. „Być może powinniśmy przenieść tę rozmowę gdzie indziej,” zasugerował. Claudia strzeliła do mnie triumfalnym uśmiechem. „Wiedziałam, że nam pomoże. To zajmie mi tylko chwilę Eden. Jonathanie możesz zagwarantować, że będzie bezpieczna pod naszą nieobecność?” Wydawało mi się, że chciał zapytać, kto w jej mniemaniu chciał mnie skrzywdzić, ale rozmyślił się z zapytaniem tutaj. I tak znał już odpowiedź. „Oczywiście,” powiedział. Odwrócił się do mnie. „Jeśli ktoś cię zaczepi, wzdłuż krawędzi pokoju są rozstawieni Ell-Rollises. Każdy z nich posiada broń ogniową pod swoją kurtką i ma za zadanie podporządkować sobie niesfornych gości.” Claudia także zatrudniała Ell-Rolliskich strażników. Czyżby podarował ich jej Jonathan? Mogli być razem w lidze. Tak czy inaczej, zastanawiałam się, dlaczego chciała rozmawiać z nim beze mnie. „Idźcie,” powiedziałam. „Nic mi nie będzie. Mam zamiar urządzić sobie szybki wypad do damskiej toalety.” Spojrzenie Jonathana pozostawało na mnie przez dłuższą chwilę, zanim nie poprowadził Claudii, podczas gdy muzyka klasyczna płynęła wokół nas jak delikatna bryza. Kiedy zniknęli w tłumie, zaczęłam podążać drogą, którą obrali. Minęli dwóch pół ludzi, pół jaszczurki Ell-Rollis, następnie Jonathan przeskanował swoje palce w polu identyfikacyjnym. Jasno niebieskie światło otoczyło jego rękę. Drzwi rozsunęły się, a mi mignęło przed oczami jasne drewno, te czerwono fioletowe kolumny i fioletowo-czerwono żółte regały zanim drzwi się zamknęły odcinając mi widok. Musiałam dostać się do tamtego pokoju. Ale jak? Sekretne drzwi? Zamrugałam. Tak! Oczywiście. We wszystkich domach Michaela, miał zamontowane sekretne drzwi do każdego pokoju. Chciał mieć możliwość dostania się wszędzie w każdej chwili, kiedy tego potrzebował. Założyłabym się, że Jonathan był taki sam. Mężczyzna mający coś do ukrycia, podobnie jak mężczyzna z czymś do znalezienia, lubili nieograniczony dostęp. Lubili obserwować i słuchać, kiedy inni nie wiedzieli, że są oglądani i podsłuchiwani. Michael mógł dostać się do każdego pomieszczenia w swoim domu prze ukryte korytarze, które miały swój początek w jego sypialni. Jonathan mógł również je mieć. Wiedziałam to. Czułam. W swojej sypialni, mógł zamknąć się na godziny, robić, co mu się podoba, nikt by się nie dowiedział.

5 Tłumaczenie: bivi_bavi Nie miałam dużo czasu zanim Jonathan i Claudia skończą rozmawiać, więc musiałam działać szybko. Podczas jednej z naszych rozmów telefonicznych, Lucius podał mi rozmieszczenie tego domu – tak na wszelki wypadek. Cóż, ten wypadek właśnie nadszedł. Wiedziałam, że sypialnia Jonathana znajdowała się na górze, trzecie drzwi po lewej. Prawdopodobnie byli tam też strażnicy, więc musiałam być ostrożna. Potrzebowałam rozproszenia. Nic widocznego, po prostu czegoś do odwrócenia uwagi od schodów. Obróciłam się powoli wokół, myśląc, patrząc, analizując. Uśmiechnęłam się, kiedy mnie olśniło. Gdy mijał mnie kelner z tacą czerwonego wina, wzięłam dwa kieliszki. Tam, poniżej schodów, stała kobieta w eleganckiej białej sukni, rozmawiając z kilkoma mężczyznami. Jej włosy były salonowo czerwone, skóra opalona, a makijaż idealnie nałożony. Było oczywiste, że godzinami przygotowywała się do tego wydarzenia. Zdeterminowana, ruszyłam w jej kierunku. Poszczególne warstwy chust, które nosiłam tańczyły przy moich kostkach. Kolejna kobieta dołączyła do grupy naprzeciwko mnie i trzymała swój własny kieliszek wina. Kiedy dotarłam do niej, podcięłam ją i „przypadkowo” sama się potknęłam, rozlewając oba kieliszki. Obydwie kobiety krzyczały, gdy czerwona ciecz spłynęła kaskadą na ich włosy i ubrania. Cały pokój zdawał się zwrócić w ich kierunku, chcąc się dowiedzieć, co się stało. „Ręczniki,” powiedziałam. Kilka innych osób zaczęło mruczeć o ręczniki. „Przyniosę im ręczniki.” Bez kolejnych słów, przekradłam się po schodach tak szybko, jak to możliwe. Nikt nie próbował mnie zatrzymać. Kiedy dotarłam na szczyt, zazębiłam się za ścianą, w cieniu narożnika. Tuż za mną, mogłam usłyszeć kroki podążające w tą i z powrotem. Jedna… dwie pary, zdałam sobie sprawę. Nie miałam czasu na duchowy marsz. Nie miałam czasu żeby nauczyć się ich niuansów i przekraść się wokół nich. Zdeterminowana, sięgnęłam żeby zdjąć moje szpilki – ale zatrzymałam się, opuszczając ręce do boków. Zabijanie ich nie było konieczne, a ja nie chciałam krwi na mojej sukience. Spokojnie wyciągnęłam miniaturową broń ogniową przywiązaną do mojego uda i zaprogramowałam na ogłuszanie. Moja adrenalina raniła – nawet moje nogi bolały. Cholerne obcasy. Przywitajcie się chłopcy, pomyślałam, skacząc do akcji, gnając prosto na nich, nie udając nawet, że się zgubiłam. Moje włosy świstały w tą i z powrotem po plecach. Natychmiast zauważyłam, że obaj Ell-Rollisesi trzymali bronie ogniowe. Byli zaskoczeni widząc mnie i unieśli broń do strzału. Ale zawahali się, kiedy uświadomili sobie, że byłam kobietą, a ich łuskowate, żółte twarze pociemniały ze zmieszania. Ta pauza ich kosztowała.

6 Tłumaczenie: bivi_bavi Oddałam kolejno dwa strzały. Strumień niebieskiego światła wybuchł, przyszpilając jednego. Drugi strumień uderzył w kolejnego. Zastygli w miejscu, zamknięci w paraliżu na godziny, niezdolni do ruchu. Ale nie mogłam pozwolić żeby powiedzieli później Jonathanowi o tym, co widzieli, więc nakarmiłam ich halucynogenami. Nie będą wiedzieć, co było prawdziwe, a co nie. Mogą nawet obwiniać siebie za paraliż. Ominęłam ich i szybko zaczęłam pracować nad skrzynką identyfikacyjną, która zamykała drzwi do sypialni. Kilka sekund i cięć przewodów później, znalazłam się wewnątrz pokoju, a drzwi zamknęły się za mną. Schowałam swoją broń. Jednak zanim mogłam rozkoszować się moim zwycięstwem, czyjaś ręka rozgniotła moje usta i szarpnęła na twarde, gorące ciało. Rozpoznałam dekadencki zapach Luciusa. Poznałam obrys jego klatki piersiowej. Czułam ją tamtego dnia w lesie, widziałam w moich snach. Wciąż jednak. Złapał mnie, prawda? Moje oczy zwęziły się. Nadszedł czas by udowodnić, że ten człowiek nie zawsze ma nade mną przewagę. Pchnęłam mój łokieć w jego żołądek raz, drugi. Wysapał oddech, a jego chwyt rozluźnił się na mnie. Wirując wokół potraktowałam go kolanem. Mocno. Nie ograniczałam mojej siły. Upadł na puszysty biały dywan z bolesnym jękiem. Kiedy leżał uderzyłam go pięścią w skroń, a jego głowa poleciała na bok. Nie chciałam złamać mu nosa ani podbić oka. Nie, dlatego że go lubiłam, ale dlatego, że nie byłoby dobrze gdyby ludzie wiedzieli, iż brał udział w bójce. „Nigdy więcej mnie nie łap.” Powiedziałam cicho. „Dobry Boże,” powiedział. W jego oczach był ból, ale również szacunek. I podziw. „Jesteś w obcisłej sukience i wyglądasz jak dama. Nie powinnaś tego robić mężczyźnie.” „Robię wszystko, co konieczne. Zawsze.” „Dobrze wiedzieć.” Wstał ociężale na nogi, masując swoje kule. „Nigdy więcej nie krzywdź moich chłopców. Staję się wściekły, gdy są narażeni.” Wywróciłam oczami. „Co tu robisz?” „Jestem pewien, że to samo, co ty i nie ma czasu do stracenia. Tędy.” Złapał mnie za rękę – tym razem go nie zraniłam – i poprowadził do fresku przedstawiającego nagą, baraszkującą parę. Wyciągnął rękę, pieszcząc palcami między rozstawionymi, rudymi nogami. „Co ty –” Fresk rozstąpił się, odsłaniając ciemne wejście. Prawie klasnęłam z podniecenia. Miałam rację, co do korytarza! Lucius rzucił (wciąż lekko zbolały) uśmiech przez ramię zanim

7 Tłumaczenie: bivi_bavi wciągnął mnie do środka. Drzwi zamknęły się, a nas otoczyła całkowita ciemność. Absolutna cisza. Lucius nie zwolnił, kiedy schodziliśmy po schodach. „Mam nadzieję, że wiesz, do dokąd idziesz.” Mój głos rozniósł się echem w małej, ciasnej przestrzeni. „Byłem tu tysiące razy. Znam drogę.” Minęła wieczność, albo może tylko kilka minut, kiedy w końcu się zatrzymał. Uwolnił moją rękę. Słyszałam skrobanie, brzęk, stłumione przekleństwo Luciusa a następnie kolejne drzwi się otworzyły. Promienie światła przesączyły się na linię mojego wzroku. „Tutaj,” powiedział. „Możemy rozmawiać?” wyszeptałam. „Dźwiękoszczelne ściany.” Weszliśmy do zwykłego, szarego pokoju, nieposiadającego nic więcej oprócz jednej ściany okien. Te okna zaglądało do biblioteki, w której Jonathan wylegiwał się na wapienno zielonej kanapie, a Claudia siedziała naprzeciw niego. Oboje trzymali szklaneczkę ciemnego, bogatego płynu. Zatrzymałam się i obserwowałam, ale Lucius podszedł do okna i pchnął panel z przyciskami. Wysunął się głośnik i nagle mogliśmy usłyszeć, co mówili. „ – nie skrzywdzi jej tutaj obiecuję ci,” powiedział Jonathan. „Och naprawdę? Twój przyjaciel przybył do Nowego Dallas, ponieważ wiedział, że Eden tu będzie. Jest prześladowcą, Jonathan. Niebezpiecznym przestępcą, który już raz ją porwał i więził. Czy teraz możesz mi zaoferować stuprocentową pewność, że zostawi ją w spokoju?” Jonathan zaśmiał się. „To z pewnością brzmi jak coś, co zrobiłby Hunter. Ten facet ma jaja ze stali. Ale nie jestem jego ojcem i nie mogę go kontrolować.” Wściekłość zalśniła w ciemnych oczach Claudii. „Śmiejesz się z tego?” „Claudia –”

8 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie. Eden jest przybyszem i moją pracownicą, a zatem jestem jej opiekunem. Lepiej trzymaj swojego przyjaciela pod ścisłą obserwacją, z dala od niej, albo powiadomię media. Wiesz, wielu z nich jest sympatykami i będą chcieli cię ukrzyżować.” Zamrugałam ze zdziwienia. Broniła mnie, walczyła dla mnie. Nie ustępowała. Była zdeterminowana by mi pomóc. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie pracowała z Jonathanem, ani dla niego. Naprawdę dbała o swoją pracę, o przybyszów. Mięsień drgną na szczęce Jonathana. „Niech będzie,” powiedział. „Porozmawiam z nim.” Zakończywszy rozmowę, zatoczył się na nogi. „Choć. Odprowadzę cie powrotem na przyjęcie.” Claudia również wstała. Nie czekała na Jonathana, ale odwróciła się na pięcie i wyszła. Zanim wyszedł, rzucił swoją szklanką o ścianę, a lśniące odłamki opadły na podłogę. Całe to zakradanie dla małego przebłysku rozmowy. Spojrzałam na Luciusa, który mnie obserwował. Nasze spojrzenia się spotkały. Starły. Intensywność w jego oczach była niepokojąca. Myląca. „Lepiej też już wróćmy,” powiedziałam. Uczepił się mojego ramienia, zatrzymując w miejscu. „Dasz sobie radę?” zapytał szorstko. „ Kiedy opuścimy ten pokuj, nie będzie już odwrotu.” Czy on znowu we mnie wątpił? „Poradzę sobie, łowco. Nie musisz się o mnie martwić.” „To niebezpieczni ludzie.” Zesztywniał, ale powoli, bardzo powoli zrelaksował się i zaskoczył mnie mówiąc, „Niedawno mówiłem ci, że miałem matkę. Wychowywała mnie przez pierwsze dziesięć lat mojego życia. Była narkomanką i kurwą, ale kochała mnie na swój sposób. Myślę, że była szczęśliwa, kiedy Opieka Społeczna mnie zabrała.” Nie mogłam otworzyć ust, aby ocalić swoje życie. Byłam zbyt zaabsorbowana przez jego słowa. Nie wiedziałam, dlaczego mówił mi to teraz. „Przydzielono mnie do miłej, konserwatywnej rodziny, ale jako że byłem już po trudnych przejściach i robiłem, co mi się podoba, nie trwało to długo.” Kiedy przerwał, przełknęłam i w końcu znalazłam swój głos. „Co się z tobą stało?” „Zostałem wysłany do sadystycznej pary, która lubiła wynajmować swoich wychowanków.” Pod wpływem jego słów zimny pot zalał moją skórę. Powinnam pozwolić na porzucenie tematu. Wiedza o nim, o jego przeszłości, nie była konieczna i mogła w rzeczywistości

9 Tłumaczenie: bivi_bavi zaszkodzić mojemu postanowieniu, żeby się mu opierać. Żeby go nie lubić. Powinnam go porzucić, tak, ale tego nie zrobiłam. Musiałam wiedzieć. „Wynajmowali?” Jego ramiona uniosły się w sztywnym wzruszeniu. „Kiedy pierwszy raz oddali mnie facetowi, bałem się i wstydziłem. Czy kiedykolwiek byłaś zgwałcona Eden?” Moje oczy otworzyły się szeroko, a ja potrząsnęłam głową na nie. „To jest tysiąc razy gorsze niż wszystko, co o tym słyszałaś, a to właśnie cię spodka, jeśli coś pójdzie źle.” „Potrafię się obronić,” powiedziałam drżącym głosem. „Też tak myślałem. Ale kiedy zostałem sprzedany po raz drugi, próbowałem walczyć. Byłem silny jak na swój wiek i brałem udział w wielu walkach. Przyszpilił mnie do ziemi w ciągu minuty, tak jakby moje zmagania nic nie znaczyły. Nigdy w moim życiu nie czułem się tak bezradny.” „Przykro mi.” Nie wiedziałam, co jeszcze powiedzieć. Miałam przywilej dzieciństwa. Tak, widziałam zamordowanych rodziców, ale nie wykorzystano mnie fizycznie. Znałam miłość i bezpieczeństwo. „Tak bardzo mi przykro.” „Za trzecim razem, wpadłem w wściekłość. Zanim zdążyłem być przybity, dźgnąłem pierdolonego pedofila w żołądek. Zdechł, a ja spędziłem następne siedem lat w zamknięciu.” „Przecież byłeś dzieckiem.” Ponownie wzruszył ramionami. Właściwie miałem spędzić tam jeszcze trzy lata, ale Michael natknął się na moją sprawę i mnie wyciągnął. Nie mówię ci tego z sympatii, więc zetrzyj ten wyraz ze swojej twarzy. Powiedziałem ci, bo chciałem żebyś zdała sobie sprawę, że to jest ten typ ludzi, z którymi mamy tutaj do czynienia. Nie dbają o nic oprócz przyjemności i pieniędzy. Zgwałcą cię i sprzedadzą bez mrugnięcia okiem, a my mamy zamiar cię zapakować w ozdobny papier i im cię wręczyć.” Wyprostowałam ramiona, umocniona moją determinacją. „Jeśli ja tego nie zrobię, to nikt nie zrobi. Ludzie nadal będą sprzedawani i kupowani, zniewoleni przez swoich panów. Muszę to zrobić. Ja, przynajmniej wiem, czego się spodziewać. Wiem jak się bronić. Oni nie.” Nie odzywał się przez chwilę. Tylko mnie obserwował, studiował. Nie wiedziałam, czego od niego oczekiwałam, ale to, co zrobił tym nie było. Bez żadnego ostrzeżenia, szarpnął mnie na swoją klatę, a jego usta spadły na moje.

1 0 Tłumaczenie: bivi_bavi Nie myślałam żeby się opierać. Nie mogłam. Został zraniony tak dawno temu, a we mnie powstała głęboka potrzeba żeby ukoić ten ból. Żeby to odegnać, owinąć go w całkowite bezpieczeństwo. Jego język wciskał się i walczył. Mój własny również naciskał i walczył, każde z nas pragnęło czegoś od drugiego. Czegoś, czego nie powinniśmy. Jego silne, mocne ramiona owinęły się wokół mnie, ślizgając w górę i w dół pleców zanim chwycił mnie za tyłek i podniósł przytulając do swojej erekcji. „Pobudzasz mnie,” warknął. Nie wydawał się zadowolony z tej wiedzy. „Tak, cóż ty też mnie podniecasz.” Ja na pewno nie byłam zadowolona z tej wiedzy. „Ale również doprowadzasz do wściekłości.” Oblizał rąbek moich ust. „Sprawiłaś, że upadłem dzisiaj na kolana, a to jest coś, czego nikt inny nie dokonał.” „Zasłużyłeś na to.” Podszczypywałam jego brodę. „Tak, zasłużyłem.” Przerwał, odciągając się ode mnie. „Jesteś lepszym agentem niż zakładałem.” Ta nieoczekiwana pochwała zaszokowała mnie. Podnieciła mnie. Wstrząsnęła. Przy okazji moje serce opuściło uderzenie. „Dz-dziękuję,” wyjąkałam. Wciągnął głęboki, drżący oddech. Promienie światła, które kładły się na jego twarzy dawały mu groźny, jednak anielski nastrój. Sprzeczny jak on sam. „A więc w porządku. Skoro jest to rozstrzygnięte, chodźmy kupić twój bilet do piekła.” Ponownie podróżowaliśmy przez tunel wracając do pokoju Jonathana. Potrzebowałam tego czasu żeby się opanować. Żeby przestać myśleć o Luciusie i jego pocałunku, Luciusie i jego pochwale, Luciusie i jego przeszłości, a skupić się na misji. Poprowadził mnie tylnymi drzwiami. Wkrótce wróciliśmy niepostrzeżenie na przyjęcie i staliśmy się częścią roześmianego tłumu. Jak we śnie, wokół nas uniósł się dym. „Ten taniec jest mój,” powiedział. Jego silne, stwardniałe palce owinęły się wokół mojego nadgarstka, gdy jego szorstki, ochrypły głos posłał ciarki wzdłuż mojego kręgosłupa. Nie czekając na moją odpowiedź, Lucius pociągnął mnie na parkiet. Wracając do swojej roli, rzuciłam bezradne spojrzenie przez ramię, szukając Claudii lub Jonathana. Nie widziałam żadnego z nich.

1 1 Tłumaczenie: bivi_bavi Miękka, usypiająca muzyka szumiała z strategicznie rozmieszczonych głośników, ukrytych w ścianach. Lucius owinął ramiona ciasno wokół mnie, a ja walczyłam z pragnieniem żeby nie wtopić się w jego ramiona całkowicie i kontynuować nasz pocałunek, wznawiając go tam gdzie został przerwany. Poświęciłam mu całkowitą uwagę, próbując ujawnić strach i wściekłość. Tymczasem moje ciało pomrukiwało z przyjemności za jego ciepłem i sosnowym zapachem. Gdyby tylko nie chwalił moich umiejętności… W świetle, zobaczyłam, jak ciemne włosy otaczają wokół jego rzeźbioną twarz, a jego sztucznie brązowe oczy świecą, z… czym? Nie mogłam odczytać z nich emocji, tylko ekstremalną intensywność. Moje palce świerzbiły, aby prześledzić fałszywą bliznę przecinającą jego skroń. Moje usta zwilgotniały żeby znów go posmakować. Mały kęs, który już mi podarował nie wystarczał. Nie był nawet blisko. Muzyka zaczęła przycichać w moich uszach, a ludzie dookoła mnie zniknęli z wizji. Szary garnitur, który założył Lucius pasował mu doskonale, układając się na wszystkich i każdym z jego mięśni. Mimo że jego oczy były teraz brązowe, jego rzęsy pozostały takie same: długie, czarne i sterczące. „Niech to szlag, zacznij trochę walczyć,” warknął cicho. „Miałaś mnie nienawidzić i się bać. Nie pieprzyć swoim wzrokiem.” Zdrowy rozsądek. potrząsnął mną. Moje zęby zacisnęły się, a wzrok zwężył. Uderzyłam go z taką siłą, że jego głowa poleciała na bok. Ludzie wokół nas westchnęli. Lucius jednak nie zdjął ze mnie rąk. Nie, on zacisnął uchwyt. Powoli odwrócił się do mnie. „Lepiej,” powiedział, jego oczy świeciły teraz z rozbawienia. Dla zabawy, uderzyłam go ponownie. Stracił rozbawiony błysk. „Myślę, że ludzie załapali przesłanie.” „Jesteś pewny?” Mój ton był mroczny z tłumionej wrogości… i pożądania. Mięsień drgnął na jego szczęce. „Tak.” Szarpnął mnie głębiej w swoje ramiona. „Tęskniłaś za mną?” zapytał, jego głos spadł o oktawę. Możliwe, że jego pocałunek osłabił moją determinacje by go nie lubić, może zrobiła to jego pochwała, albo jego wyznanie o swoim dzieciństwie, ponieważ nagle chciałam dać mu

1 2 Tłumaczenie: bivi_bavi szczerą odpowiedź – jedyną rzecz, której nie dałam mu podczas naszych seksualnych sparingów. Ale od tej chwili musiałam pozostać w swojej roli i oboje o tym wiedzieliśmy. „Zabieraj ode mnie łapy,” zażądałam próbując oderwać się od niego. Jego chwyt zacisnął się jeszcze bardziej. „Lubisz grać trudną do zdobycia Eden, ale oboje wiemy jak łatwa będziesz,” powiedział, a w jego głosie słychać było nutkę prawdy. Nie mówił do mojej postaci, ale do mnie. „Podoba ci się tu gdzie jesteś.” „Zabieraj ze mnie łapy, cholera!” „Najpierw przyznaj, że lubisz, kiedy cię trzymam. Chcę usłyszeć jak to mówisz.” Zacisnęłam usta. Nie przyznam niczego, nie dla naszych odbiorców i na pewno nie dla niego. „Będę krzyczeć.” „Zrób to. Krzycz.” „Sukinsyn. Chciałbyś, prawda?” „Wiesz, że nie będę czekał wiecznie. Będę cię miał.” Pochylił się ku mnie, przysuwając swoje usta blisko mojego ucha, jakby chciał mnie pocałować i szeptać słodkie słówka miłości. Cicho, tak delikatnie powiedział, „Jesteś najbardziej erotyczną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Twoje sutki są twarde a sama sukienka nie robi nic, aby je ukryć.” Uderzyłam go ponownie, mocniej niż wcześniej. Albo to, albo zatonęłabym w nim. Potknął się w tył. „Trzymaj się ode mnie z daleka.” Wypowiedziałam głośno słowa, na tyle głośno żeby ludzie wokół nas słyszeli. „Nie chcę cie. Nigdy cię nie chciałam.” Zakręciłam się dookoła i w końcu znalazłam Claudię. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy mnie dostrzegła, a jej rysy twarzy ściągnęły się w szoku i obawie. Twarz Jonathana pociemniała z gniewu. Claudia powiedziała coś do niego, a on skinął na jednego z Ell-Rollisesów, który natychmiast podszedł w jego stronę. Dotarłam do nich, a uwaga Jonathana skupiła się na mnie. Zapomniał o straży, kiedy wziął mnie za rękę, obrócił ją i pocałował mój przegub. „Przepraszam, jeśli mój przyjaciel cię przestraszył.”

1 3 Tłumaczenie: bivi_bavi Dobitnie wyrwałam się z jego uścisku i spiorunowałam go wzrokiem. „On zaciągnął mnie na parkiet i nie pozwolił odejść. Mógł mnie zranić.” Tupnęłam nogą, idealne rozpieszczone dziecko. „Nie pozwoliłbym mu, zapewniam cię.” Jego brązowe oczy były już tak ciemne, że zdawały się czarne, ale pociemniały bardziej. „Claudia wyjaśniła mi, co się stało między tobą i Hunterem. Uwierz mi, nie pozwolę żeby coś takiego się powtórzyło. Porozmawiam z nim.” „Dziękuję.” Ale pozostałam sztywna. Już, pomyślałam z zadowoleniem. Skończyłam moją pracę. Skutecznie okazałam moją niechęć do „Huntera.” Udowodniłam, że niechęcę go blisko siebie, co potwierdzało jego rosnącą desperację względem mnie. Zwróciłam uwagę na Claudię. „Słabo mi. Czy jesteś gotowa do wyjścia?” Skinęła głową, poczerwieniałą z gniewu. Naprawdę obawiała się o mnie. „Tak, oczywiście,” powiedziała. „Chodźmy do domu. Jesteś roztrzęsiona.” Tak jak kwoka, owinęła rękę wokół mojej talii i poprowadziła mnie przez tłum do drzwi. „Upewnij się że trafią bezpiecznie do swojego samochodu,” Jonathan nakazał Ell- Rollisowi. Czułam jego wzrok wwiercający się w mój kręgosłup – i tyłek. Nie mogłam się powstrzymać. Rzuciłam spojrzenie przez ramię, omijając śledzącego nas teraz Ell-Rollisa i patrzyłam jak Lucius zbliżył się do Jonathana. Obaj mężczyźni zaczęli się kłócić. Ludzie odsuwali się od nich, ale nie na tyle daleko żeby nie podsłuchiwać. Niestety, byłam za daleko żeby słyszeć. Jonathan odepchnął go. Lucius zacisnął dłonie w pięści i wyglądało to tak jakby miał zamiar utrzeć tego głupiego faceta w krwawą, martwą stertę. Ale potem Jonathan wskazał palcem jego twarz, powiedział kilka słów i Lucius skinął sztywno. Oboje spojrzeli na mnie. Nie udawałam, że nie rozumiem, o czym rozmawiali i nie udawałam, że przyglądam się z zainteresowaniem. Lucius nagle odwrócił się i prześlizgnął w kierunku tylnich drzwi, poszerzając odległość między nami. Wciąż z wściekłym wzrokiem, Jonathan patrzył na mnie, nakazując mi w milczeniu docenienie jego wysiłków w moim imieniu. Zaoferowałam mu tylko uśmiech i odwróciłam się.

1 4 Tłumaczenie: bivi_bavi Chociaż chciałam pobiec do Luciusa i dowiedzieć się, o czym rozmawiali, zmusiłam się żeby dotrzymać kroku Claudii. Jaki rodzaj władzy sprawował nade mną Lucius, że zapominałam o mojej pracy, moim otoczeniu, moim… wszystkim? Gdybym wiedziała, może mogłabym walczyć. Walczyć przeciwko niemu. Droga powrotna do rezydencji ambasador wypełniona była paplaniną – w większości Claudii. Skarżyła się na plagę, którą byli mężczyźni, obiecała ponownie porozmawiać z Jonathanem i zapytała mnie po raz tysięczny czy wszystko w porządku. „Niezbyt dobry pierwszy dzień w pracy, prawda?” powiedziała. „Nic mi nie będzie,” odpowiedziałam. „Poradziłam sobie z Hunterem raz i dam sobie z nim radę ponownie.” Niestety, kłamałam w obu przypadkach.