mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 18

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :62.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 18.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 35 osób, 37 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 6 z dostępnych 6 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 18 Po tym jak założyłam ubranie, z powrotem położyłam się na żółtych prześcieradłach, zamykając oczy. Obok mnie spoczywał Lucius, przepysznie nagi, jednak czujny. Nawet jego zmysłowy zapach nie mógł odwrócić uwagi od mojego niepokoju. Byłam zdenerwowana robiąc to przed nim. A fakt, że czułam jego intensywnie błękitne spojrzenie wwiercające się we mnie, wcale nie pomagał. Po prostu to zrób. Głęboki wdech, wydech – więcej zapachu Luciusa. Skoncentruj się. Stopniowo uwolniłam kolejny głęboki oddech. Uratuj dziewczynę. Tylko to się liczy. Bardzo powoli, mój umysł ucichł i sczerniał. Moje ciało rozluźniło się na materacu. A energia skoncentrowała wewnątrz mojego brzucha, wirując i dążąc do uwolnienia. Mój duch zaczął się wznosić w górę, jeszcze wyżej, a następnie stanęłam przy łóżku, patrząc na siebie. I na Luciusa. Jego naga skóra jaśniała w świetle księżyca. Moje włosy układały się na nim jak koc, grając w chowanego z jego sutkami. Złoty odcień mojej skóry uzupełniał jego brąz. Kiedy leżał obok mnie, jego duże, twarde ciało mogło całkowicie pochłonąć i osłonić moje mniejsze, z pozoru delikatne. Ale tego nie robiło. Wyglądałam jakbym była przez niego chroniona. Nawet… kochana? Cisnęłam daleko tą myślą, jednak poczucie słuszności nie znikło. Pogładził kilka pasm moich włosów między palcami. „Bądź ostrożna,” wyszeptał. Ochrypłość jego głosu wysłała przeze mnie dreszcz. Nie powinnam, ale rozkoszowałam się jego troską o mnie. Spontanicznie, sięgnęłam po niego, po jego ciepło. Pozwalając moim palcom pieścić jego pierś. Czasami, przy intensywnej koncentracji, byłam w stanie rzeczywiście zabrać ze sobą obiekt do tego enigmatycznego królestwa. Teraz jednak moje palce po prostu przez niego przepłynęły. Zassał powietrze, a jego mięśnie podskoczyły pod moim dotykiem. Zmusiłam się żeby odejść, żeby w ogóle wyjść z tego domu. Miałam robotę do wykonania. Ponieważ nie byłam związana z Jonathanem w jakikolwiek sposób, musiałam go znaleźć na własną rękę, bez żadnego niewidzialnego holownika. Gdy tylko wypatrzyłam sedana na poboczu ciemnej drogi, wślizgnęłam się do środka. Kierowca, starszy ludzki mężczyzna, tupał niecierpliwie o podłogę, czekając aż samochód zmieni sobie oponę. Wkrótce lecieliśmy w dół drogi, słuchając piosenki o piwie, paskudnych kobietach i pickupach.

2 Tłumaczenie: bivi_bavi Gdy mężczyzna zjechał w dół innego wyjazdu niż potrzebowałam, po prostu wypchnęłam się przez drzwi, jak mgła pozostająca przy pierwszych promieniach poranka. Spłynęłam na ziemię i szłam prawie dwa kilometry przez las, zanim w końcu osiągnęłam swój cel. Większość z świateł wewnątrz była wyłączona, sprawiając, że dom wydawał się ciemny i pełen cieni. Wyczekując, prześlizgnęłam się przez most i przeszłam przez drzwi frontowe. To oczekiwanie przytłumiło się po dokładnym przeszukaniu wszystkich pomieszczeń. Jonathana nie było w domu, nie było też na nogach nikogo ze służby, dostrzegłam za to jego żonę. Leżała na koronkowym łóżku, bardziej pasującym do bajkowej księżniczki, a ja obserwowałam jak skorupa kobiety zasysa z powrotem zmienioną formę Onadynu jakby to były jej ulubione słodycze. Gdy narkotyk uderzył w jej ciało, jej umysł zaczął odlatywać wyżej i wyżej, jakby zaczynała się dusić. Jeszcze kilka takich dni i będzie martwa. Potrząsając głową, złapałam podwózkę do jednego z pozostałych miejsc, o których wspomniał Lucius, do przygaszonego, zadymionego prywatnego baru. Wirująca muzyka ryczała z każdego kąta. Było tam około trzydziestu osób, kilkunastu mężczyzn poprzeplatanych nagimi, tańczącymi kobietami. Niektóre z tych kobiet były przybyszami. Mecanka, tak jak EenLi, ze świecącą na zielono skórą, świadczącą o jej podniecenie, ślizgała się prowokacyjnie w górę i dół słupka. Nie miała piersi, jedynie płaską klatkę piersiową, która zdawała się być miękka jak jedwab. O dziwo, ludzcy mężczyźni nie mogli się nią nasycić. Nieprzerwanie głaskali jej skórę jak gdyby uzależnieni byli od jej dotyku. W końcu jednak znalazłam mojego mężczyznę. Jonathan siedział sam, pijąc złoty płyn z kryształowej szklanki. Obserwował tańczące kobiety w milczeniu, z zamyślonym i wynędzniałym wyrazem twarzy. Jedna z kobieta, podeszła do niego, wypinając uwodzicielsko swoje błękitne usta, była Delenseanką z niebieskimi włosami, błękitną skórą i czterema rękami. Warknął na nią i odgonił sztywnym ruchem dłoni. Zajęłam siedzenie przed nim, przyglądając się mu, mojemu wrogowi. Jego ubrania były pomięte, a linię napięcia znaczyły usta. Tutaj nie był gładkim, stylowym człowiekiem, którym zdawał się na przyjęciu. Pozostał w miejscu przez następną godzinę. Dlaczego tu był? Czekał na kogoś? Ani razu nie odezwał się do nikogo, tylko, co chwilę podnosił palec wskazujący sygnalizując, że potrzebuje kolejnego drinka. Po skończeniu czwartej szklanki, zegar ścienny pokazywał czwartą nad ranem. Wygląd determinacji utwierdził się na jego rysach i bardzo spokojnie wstał, wychodząc z budynku.

3 Tłumaczenie: bivi_bavi Zamrugałam ze zdziwienia, ale za nim poszłam. Samochód i kierowca czekali na niego od frontu. „Dom,” powiedział kierowcy, jego pierwsze słowo tej nocy. Osunął się na pluszowe siedzenia, a ja wsunęłam się obok niego – właśnie, kiedy drzwi zamknęły się na połowie mojej duchowej postaci. Przeszło przeze mnie niewielki mrowienie, jedyna reakcja w duchowej formie. Samochód włączył się do ruchu. Przez całą drogę Jonathan wyglądał przez okno, a im bliżej znajdował się swojej posiadłości, tym głębsze stawały się linie niepokoju wokół jego ust. Co do diabła się z nim dzieje? Cholera, chciałabym byś w jego głowie. Gdy tylko dotarł do domu, przeszłam z nim po schodach, do sypialni. Zdałam sobie sprawę, że nie do tej żony, ale swojej własnej, pokoju w męskim stylu, w ciemnym odcieniu zieleni i błękitu. Nie miałam czasu rozejrzeć się po nim ostatnim razem, gdy tu byłam. Duże łóżko z baldachimem miało na sobie krwistoczerwone jedwabne prześcieradła, a na suficie znajdowały się lustra. W rogu po prawej stronie zawieszona została uprząż, a jasny plastikowy dywan pokrywał podłogę poniżej niej – aby zapobiec zabarwieniu jego nieskazitelnej podłogi wszelkimi płynami ustrojowymi. Więc lubił ostre gry erotyczne. Co za zaskoczenie. Nie przebrał się, pozostając w swoich spodniach w pasy, krawacie i marynarce. Podszedł prosto do telefonu przy łóżku, podnosząc słuchawkę i mówiąc, „Wayne.” Serce przegalopowało mi w piersi, kiedy do niego podbiegłam. „Wayne” było ludzkim imieniem często używanym przez EenLiego. Nie słyszałam odpowiedzi osoby po drugiej stronie, ale w następnej chwili Jonathan powiedział, „Zmieniłem zdanie. Zapomnij o kobiecie, o której mówiłeś mi wcześniej. Nie zadziała.” Cisza. Przeklinałam pod nosem, ponieważ nie mogłam usłyszeć drugiego rozmówcy. „Po prostu zdobądź Rakankę.” Pauza, a następnie, „Hunter zapłaci każdą cenę. Zrób to. Niedługo.” Potarłam ręce, uśmiechając się. Nie chciał drugiej dziewczyny. Dobrze. Planowali moje uprowadzenie dla Luciusa. Nawet lepiej. Wszystko zaczynało się układać.

4 Tłumaczenie: bivi_bavi EenLi powiedział coś, co rozśmieszyło Jonathana, sprawiając, że jego ramiona się rozluźniły. „Nie,” powiedział. „Upewnij się żeby nie była uszkodzona. Cena spadnie, za każdy siniak, który twoi ludzie na niej zostawią i każde najmniejsze zadrapanie.” Nie miałam wątpliwości, że to „nie uszkodzona” pochodziło prosto od Luciusa. Mężczyźni rozłączyli się, ale ja czekałam na coś więcej. Obserwowałam jak Jonathan rozbiera się do naga, nucąc radośnie pod nosem. Kiedy wchodził do łóżka, na jego twarzy widniał zadowolony z siebie uśmieszek. Miałam nadzieję, że telefon jeszcze zadzwoni, ale nie zadzwonił. Kilka minut później Jonathan zaczął chrapać. Podeszłam do brzegu łóżka i spojrzałam na niego. Podczas snu jego rysy twarzy stały się całkowicie zrelaksowane, nadając mu chłopięcych, niewinnych cech. Jakże złudnych. Jak łatwo byłoby go teraz zabić. Niestety, nadal go potrzebowaliśmy. Wyszłam na zewnątrz. Księżyc zaczął już schodzić, ustępując miejsca słońcu. Przyspieszyłam kroku, koncentrując się oczami duszy na Luciusie i moim własnym ciele. Wkrótce, poczułam jak mój duch zostaje zasysany z powrotem, bliżej i bliżej. Straciłam podstawę, widząc tylko białe światła. Wkrótce złapałam szybki przebłysk domu ambasador i jeszcze szybszy mojej sypialni i Luciusa kroczącego wokół łóżka, z Luc śledzącą każdy jego krok, zanim moje ciało i dusza się zderzyły. Kliknięcie. Przez chwilę widziałam tylko ciemność. Następnie moje powieki się otworzyły. Lucius musiał wyczuć moją obecność, ponieważ nagle pojawił się obok, spoglądając na mnie. Luc zerwała się i oparła na nogach łóżka obserwując nasze działania. „Gdzie. Do cholery. Byłaś?” Lucius wyzgrzytał cicho, groźnie. „Co zajęło ci tak cholernie dużo czasu?” „Nie było go w domu. Musiałam go szukać.” Jego oczy błyszczały wściekłym ogniem, gdy opuszczał głowę bliżej mnie, tak, blisko że nasze nosy się stykały. „Czy ty w ogóle wiesz– masz jakiekolwiek pieprzone pojęcie – co sobie wyobrażałem?” Odpowiedziałam na jego spojrzenie jednym z moich własnych. „Mówiłam ci przecież, że tak właśnie wykonuję robotę, prawda?”

5 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie zupełnie,” mruknął. „ Że jestem zdolną kobietą?” „Niech cię cholera, Eden.” Jego ciepły oddech smagał moją twarz. „Tu nie chodzi o twoją głupią potrzebę udowodnienia, że jesteś silna i zdolna jak ja.” „Głupią!” To było wszystko, co mogłam wydobyć. „Głupią?” „Gdybyś nie zauważyła, zaczęło świtać. Spodziewałem się ciebie godzinę temu. Co najmniej. Ty byś się martwiała gdybym zniknął na tak długo i nie próbuj temu zaprzeczać.” Kiedy uparcie milczałam, dodał, „Czyż nie?” „Tak. Zadowolony?” Odepchnęłam go i poderwałam się do góry. „Tak, martwiłabym się o ciebie.” Zadowolony z tego, opadł obok mnie i pociągnął mnie w dół. „Opowiedz mi o wszystkim, co się stało.” „Jonathan zadzwonił do EenLiego,” powiedziałam, relaksując się w zagięciu jego boku. „Ustawili moje uprowadzenie, a Jonathan anulował swoje zamówienie na inną dziewczynę. Nie wiem, dlaczego. Powiedział tylko, że nie zadziała.” „Kiedy?” Jego głos stał się twardy jak granit. „Gdzie?” „Nie omawiali szczegółów. To oczywiste, że rozmawiali o mnie wcześniej.” Lucius potarł szyję, jego wyraz twarzy pociemniał. „Nie podoba mi się to.” „Czyli co? Na to właśnie czekaliśmy.” „Nie podoba mi się ten plan. Pozwolenie im cię zabrać.” „Dlaczego do diabła nie? To dobry plan. A w tym momencie to jedyny sposób na uratowanie innych niewolników pojmanych przez EenLiego. To jedyne wyjście, aby dowiedzieć się, w jaki sposób używa rozbłysków słonecznych, jako portali.” „Może stać ci się krzywda.” Wywróciłam oczami. „Czy to nie ty jesteś mężczyzną, który powiedział, że mnie zabije, jeśli wejdę mu w drogę? Czy to nie ty jesteś mężczyzną, którego nie dba o nic, ani o nikogo?” „Tak było wcześniej,” mruknął, odwracając wzrok.

6 Tłumaczenie: bivi_bavi Znałam to uczucie. Nie powinnam uprawiać z nim seksu za pierwszym razem i za cholerę nie powinnam ponownie. Ale zrobiłam to i nie było już odwrotu. Nie mogłam więcej udawać, że go nie lubię. Lubiłam go. Bardzo. „Cholera.” Zerwał się na równe nogi. „Nie powinniśmy nigdy się angażować, ponieważ nie mogę przestać się o ciebie martwić. Nie wrócę tu,” powiedział. „To zbyt niebezpieczne.” Sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął małą strzykawkę. Wewnątrz wirował błyszczący czerwony płyn. Podał mi ją. „Nie wiemy, kiedy uderzą, a ja nie mogę być z tobą, kiedy to zrobią.” „To izotopy?” „Tak. Wstrzyknij je w swoją nogę. Zrobiłbym to, ale…” Nie chciał mnie skrzywdzić. Starałam się nie zmięknąć przed nim jeszcze o jeden stopień. Owinęłam palce wokół fiolki, wbijając igłę w udo – oraz tłumiąc skrzywienie na ostre ukłucie – i nacisnęłam. Od mojej nogi rozprzestrzeniło się płonące ciepło, rozgałęziając na resztę mojego ciała. Spojrzałam na Luciusa, wpychając pustą strzykawkę w jego dłoń. „Gotowe.” „Dziękuję.” Opuściłam głowę w dłonie. „To wszystko stało się dużo szybciej niż sobie wyobrażałam,” powiedziałam i oboje wiedzieliśmy że chodziło mi nie tylko o sprawę. Chociaż, w tej chwili nie wiedziałam jak poradzić sobie z Luciusem. Z nami. „Za szybko?” zaśmiał się, ale ten dźwięk pozbawiony był nawet krzty humoru. „Może. Ale od teraz, myślimy tylko o sprawie. Niczym więcej. Może od tego zależeć twoje życie.”