mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony400 789
  • Obserwuję297
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań304 837

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 21

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :74.3 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 21.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 8 z dostępnych 8 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 21 Nie musiałam długo czekać na moje wezwanie. Dwóch mężczyzn weszło do celi w przeciągu godziny. Droga Woda Kolońska i Rozkwaszone Kule. Jak miło. Zjazd. „Czas iść, kochanie,” powiedział Woda Kolońska. Dziwnie chętnie, rozkuł mnie i próbował pomóc wstać. Odtrąciłam jego rękę i wstałam samodzielnie. Skrzywił się, gdy zobaczył spuchnięte, czerwone zadrapania na moich nadgarstkach i kostkach. „Powinnaś była mnie uprzedzić że masz taką delikatną skórę,” złajał. „Kiedy miałam ci o tym powiedzieć? Przed tym jak mnie porwałeś? A może, gdy spałam?” Głupek. „Będą z tego kłopoty,” mruknął. „Tym gorzej dla ciebie.” Marszcząc brwi pokręcił głową. „Podobałaś mi się bardziej, kiedy spałaś.” „Cóż, ja nie lubiłam ciebie nigdy.” Mógł być najmilszym ze wszystkich strażników, ale nie sprawiało to, że był w mniejszym stopniu handlarzem niewolników. Westchnął i machnął na mnie. „Chodź.” „Dlaczego?” Pozostałam w miejscu. „Gdzie mnie zabieracie?” „Stul pysk!” wrzasnął Rozkwaszone Kule. „Nie zadawaj pytań. Po prostu słuchaj poleceń.” Wciąż jednak uparcie pozostawałam w miejscu. „Musimy cię oczyścić.” Woda Kolońska ponownie skinął palcami. „Chodź.” „Zabierają cię do łazienki, żebyś wzięła prysznic,” wyszeptała blondynka. „Lubią patrzeć,” dodała wyzywająco ruda, jej głos był głośny i niosący się. Kule postawił groźny krok w jej kierunku, jego intencje spoliczkowania były widoczne w unoszącej się dłoni. Mrużąc oczy, skoczyłam przed niego. Jego ramię znieruchomiało.

2 Tłumaczenie: bivi_bavi „Jestem gotowa.” Wyprostowałam ramiona. „Prowadź.” Posłał rudej spojrzenie mówiące, że mu za to zapłaci i odwrócił się na pięcie. Wyszłam za nim z celi, a Woda Kolońska zabezpieczał tyły. Byli tak pewni swoich umiejętności i atutów, że nie zasłonili mi oczu, ani też nie próbowali ukryć swoich tożsamości. Idioci, pomyślałam znowu. Mimo to pozostałam czujna, rzucając okiem na otoczenie. Bez wątpienia, byliśmy pod ziemią. Woda kapała z sufitu na pokryte brudem podłogi. Jedyne światło sączyło się z cienkich żarówek, które zwisały z równie cienkich przewodów. Mój umysł ścigał się ze strategią. Planowali oglądać mnie pod prysznicem; Ja planowałam temu zapobiec. Ale jak? Mogli pokonać mnie samą liczbą. Mogli nawet ogłuszyć mnie bronią ogniową, a następnie umyć, molestować, albo zgwałcić bez mojego udziału czy protestu. To jednak stawiało pytanie, dlaczego jeszcze mnie nie ogłuszyli. Dlaczego nie zrobili tego żeby mnie tu przynieść? Po chwili zrozumiałam, że chodziło o czas. Ogłuszenie trwało dwadzieścia cztery godziny. Musieli potrzebować mojej współpracy, do… czego? Zacisnęłam ręce przy bokach, ale nie zwolniłam kroku. Uniosłam brodę, pozostając w stanie gotowości, kiedy weszliśmy do holu. Woda Kolońska i Rozkwaszone Kule przystanęli żeby porozmawiać z trzema sprzątającymi i odkurzającymi mężczyznami, przygotowującymi pokój dla… gościa? Dla Luciusa? Przybędzie niedługo żeby mnie nabyć? Kolana niemal ugięły mi się z ulgi na tą możliwość. EenLi również tu będzie. Po obserwowaniu go przez te kilka tygodni, wiedziałam, że nadzorował osobiście wszelkie transakcje. To wszystko mogło się skończyć w ciągu kilku godzin. Ta perspektywa była tak piękna, że wydawała się zbyt dobra, by mogła być prawdziwa. Nierealna, nawet. Pośród paplaniny mężczyzn na temat potrzeb kobiet w celi, skończyłam studiować pokój. Z boku znajdował się przestronny salon, wraz z kanapą, dużym ekranem holograficznym i kilkoma pluszowymi krzesłami z aksamitu. Pusta butelka po piwie zaśmiecała prostokątny stolik. Choć nie było tam okien, część ściany przyozdabiały firanki, dając złudzenie szkła. Bardzo domowo i przytulnie. Silne męskie dłonie delikatnie pchnęły mnie do przodu. „Idź,” powiedział Woda Kolońska, jego rozmowy z innymi dobiegły końca. Podążałam za Kulami w dół korytarza. Zwykłe, brudnożółte ściany zamykały się wokół mnie. Były pozbawione jakichkolwiek dekoracji, prawdopodobnie po to, aby niewolnicy nie mieli dostępu do prowizorycznej broni. Na końcu korytarza znajdowały się cztery pary drzwi.

3 Tłumaczenie: bivi_bavi Jedne z nich prowadziły do małej, ciasnej łazienki, do której weszliśmy. Miała brązowe tynkowe ściany i rozpadającą się podłogę. Enzymatyczne węże natryskowe ześlizgiwały się z odległej ściany, a toaleta została upchnięta z boku. Kule zatrzymał się przede mną, odwrócił i skrzyżował ręce na piersi. Był bardzo chudy, a jego skóra wyglądała na wyschniętą i łuszczącą się. Łysiał. Nic dziwnego, że miał takie problemy z nastawieniem. „Zdejmuj ubrania.” Uśmiechnął się powoli, złowrogo. „Potem prysznic. I upewnij się, że naprawdę dobrze się umyłaś, albo będę musiał wymyć cię osobiście.” Usłyszałam szelest koszuli Wody Kolońskiej, kiedy on również skrzyżował ręce na piersi. To naprawdę mnie wkurzyło. Ze wszystkich mężczyzn, na których natknęłam się w tym domu, Woda Kolońska wydawał się najbardziej delikatny, najbardziej zatroskany o kobiety. A jednak on również chciał mnie poniżyć tak, aby sobie dogodzić. Odwracając się bokiem, pokazałam obu mój zobojętniały profil. „Rozbiorę się, kiedy obaj wyjdziecie.” Kule wygiął brwi w chełpliwym rozbawieniu. Chciał żebym się opierała. Chciał mnie przestraszyć. „Rozbieraj się. Teraz. Albo cię do tego zmuszę.” „Wyjdź. Natychmiast,” odpowiedziałam. „Albo to ja cię do tego zmuszę.” Woda Kolońska westchnął, a dźwięk ten przepłyną przez małą łazienkę. „Nie zamierzamy cię skrzywdzić. Tylko oglądać.” „Masz na myśli, że będziecie tylko naruszać moją prywatność.” „To twoja ostatnia szansa. Rozbierzesz się sama,” powiedział Kule, „ albo z naszą pomocą.” Po pierwsze nie chciałam żeby zobaczyli moją broń. A po drugie, nagość najczęściej oznaczała gwałt. Nie dziękuję. Zimny pot pojawił się na mojej skórze. Nie dobrze. W przeciwieństwie do ludzi, mój pot czynił mnie bardziej atrakcyjną. Perełki wilgoci sprawiały, że moje ciało wyglądało jak polerowane, zroszone złoto. Błyszczałam. Niczym wróżka. W tym momencie jednak nie chciałam być atrakcyjna. Chciałam wyglądać na złośliwą i brzydką, zdolną do każdego złego czynu. Wiedząc, że inne kobiety musiały to znosić, jednak wciąż nie mogąc temu zapobiec, przekształciłam mój strach w opiekuńczość. „Jeśli pomożecie mi się rozebrać,” powiedziałam powoli, ostrożnie, „będę walczyć. Walczyć aż do śmierci. Zrozumieliście?”

4 Tłumaczenie: bivi_bavi „Raka, jesteś kobietą.” Przybierając proszący o zrozumienie wyraz twarzy, Woda Kolońska podszedł do mnie. „Nie możesz nas skrzywdzić.” Kule także do mnie podszedł. Próbowali mnie zamknąć, grożąc i zastraszając swoją siłą. „Ale ja zostanę ranna, a to uczyni ze mnie towar uszkodzony. Widzisz, rozmawiałam z dziewczynami. Wiem, dlaczego tu jesteśmy. Zostaniemy sprzedane, jako niewolnice. Wasz szef chcę za mnie górę dolarów, prawda?” Nastała cisza, kiedy przyswajali moje słowa. Nie wiem jak długo i często mogłam przechodzić przez to szczególne zagrożenie, ale używałabym tego tak długo jak mogłam. Na szczęście, zadziałało. „Wygrałaś,” powiedział Woda Kolońska z zrezygnowanym westchnieniem. „Co!” wykrzyczał Kule. „Nie ma tutaj okien. Jedynym wyjściem są drzwi. Zaczekamy tu, ale jeśli spróbujesz ucieczki, ukarzemy cię. Nie zależnie od tego czy to zmniejszy twoją wartość. Rozumiesz?” „Tchórz!” Kule uderzył pięścią w dłoń. „Nie wyjdziemy. Przytrzymaj ją, a ja zedrę z niej te cholerne ciuchy.” Uprzedzając atak z jego strony, ugięłam lekko kolana i skupiłam energię. Jednak nigdy na mnie nie ruszył. Woda Kolońska złapał go za ramię i wyrzucił z łazienki. Mniejszy mężczyzna uderzył w ścianę i ześlizgnął się na gnijącą, drewnianą podłogę. „Nie zawsze postawisz na swoim,” powiedział do mnie. „Będzie dla ciebie lepiej, jeśli szybko to sobie uświadomisz.” Zwężając oczy, wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. „Masz piętnaście minut. Umyj się i załóż ubrania leżące na klapie toalety.” Spojrzałam na kibelek. Delikatna różowa osłona zdobiła deskę. Podniosłam materiał między palcami. Spodnie i top bez pleców. Chcieli ubrać mnie jak dziwkę z haremu. Świetnie. Marszcząc brwi, włączyłam prysznic naciskając oznaczone przyciski. Gorący natrysk natychmiast zaparował porcelanową wannę. Nie weszłam jednak do środka. Większość mojego piętnastominutowego czasu spędziłam na obserwowaniu drzwi i szukaniu sposobu, aby ukryć moje ostrza pod nowym strojem. Tylko raz ktoś próbował wślizgnąć się do środka. Jak tylko klamka przekręciła się, powiedziałam. „Zrób to i umieraj.” Po tym drzwi pozostały zamknięte i nie otworzyły się dopóki nie zapukałam komunikując. „Skończyłam.”

5 Tłumaczenie: bivi_bavi Ostatecznie, udało mi się ukryć tylko jeden nóż. Owinęłam go wokół ramiączka z tyłu stanika topu. Drugi, no cóż, musiałam wrzucić go między deski drewnianej podłogi. Chciałabym przestudiować moje odbicie w lustrze. Jestem pewna, że wydawałam się delikatna i krucha, seksualny niewolnik zdesperowany uwagi swojego pana. Obniżone podstawa zaczynała się na blasku moich bioder, a moja koszula – jeśli mogłam ją tak nazwać – kończyła się tuż pod piersiami. Moi dwaj strażnicy krzywili się, gdy otworzyli drzwi, ale jak tylko mnie dostrzegli, ich oczy rozszerzyły się, a usta opadły. Kule sięgnął nawet ręką, aby prześledzić palcem po moim obojczyku, jednak złapałam kłopotliwą kończynę i ją wykręciłam. Krzyknął uderzając mnie drugą. Poczułam ostre użądlenie, a głowa poleciała mi na bok. Powoli, mrużąc oczy zwróciłam twarz w jego stronę i otarłam pulsujące wargi. Ciepła wilgoć powitała moje palce. Błysk grozy wkradł się w jego brązowe oczy. „ Powiesz komuś, że to zrobiłem,” powiedział cicho, groźnie, „a cie zabije.” Och, jak bardzo chciałam w tamtej chwili poderżnąć mu gardło, ale nie zrobiłam nic. Skinęłam głową jakbym dbała o ostrzeżenie. Cofnął się, odwracając na pięcie i odszedł. „Wszystko w porządku?” zapytał Woda Kolońska, jego troska była niechciana i zbędna. „Czuję się dobrze.” „A więc, czas iść.” Trącił mnie w ramię, żądając ruchu. Mój wzrok wwiercał się w plecy Kul, kiedy szłam za nim do pokoju sprzątanego wcześniej przez strażników. W chwili, gdy znalazłam się w środku i zobaczyłam, co mnie czeka, zamarłam. Moje nagłe zatrzymanie spowodowało, że Woda Kolońska wszedł mi w plecy, popychając do przodu. Starał się mi pomóc odzyskać równowagę, ale odepchnęłam jego dłoń. Kiedy uspokoiłam stopy, mój puls skoczył, a krew na przemian podgrzewała się i ochładzała. To było to. Moja sprzedaż. Załoga czyszcząca zniknęła, a na jej miejsce pojawili się Jonathan Parker, Lucius i inny mężczyzna, przybysz, którego nie rozpoznałam. Mój wzrok zamkną się na wzroku Luciusa. Byłam niezmiernie szczęśliwa mogąc go zobaczyć. Zanim jego oczy zwęziły się na moim stłuczeniu na ustach, prawie niezauważalnie skinął głową. Walcząc z uśmiechem cisnęłam moją uwagę gdzie indziej. Przybysz siedzący obok niego był Targonem, najstraszniejszą rasą wojowników, jaka kiedykolwiek przybyła na Ziemię. Nasz

6 Tłumaczenie: bivi_bavi rząd zrobiłby wszystko, żeby kilku z nich walczyło dla nas. Byli niewątpliwie, wysoką, dobrze zbudowaną rasą, ale to nie było ich główną wartością. Ich zdolności telekinetyczne przekraczały nawet Arcadian. Ten był przystojny, umięśniony jak każdy człowiek, którego kiedykolwiek widziałam. Miał ciemne włosy, niesamowicie bursztynowe oczy. Delikatną, jasną skórę. Nosił złoty naszyjnik z tępym, brzydkim kamieniem w centrum. Mój wzrok zwęził się na nim. Czy tego używano do podnóży między światami? Kiedy przybędzie EenLi? Rozbiła się we mnie fala zniecierpliwienia i nie byłam pewna jak zareagowałabym na widok tego drania. „Cieszę się że wszystkim udało się dotrzeć,” ogłosił nagle mocno zaakcentowany głos. EenLi. Serce zabębniło mi chaotycznie, kiedy szybko przeskanowałam pokuj. Gdzie on był? Nie widziałam – zassałam powietrze. Tam, na ekranie holograficznym powyżej kanapy, znajdowała się nadęta, uśmiechnięta, obrzydliwa twarz EenLiego. Świecił się jasnym różem. Był bardzo zadowolony z siebie. Rozczarowanie prawie mnie powaliło, prawie posłało na kolana. Oczekiwałam jego obecności tutaj, osobistego nadzoru szczegółów tej sprzedaży. Cholera. Cholera! Jego łysa głowa błyszczała jasno w świetle jarzeniówek. To same światło sprawiło, że jego duże, pozbawione źrenic białe oczy i różowa skóra zdawały się przezroczyste. Bardzo dziwne. I całkowicie sprzeczne z jego kowbojską koszulą i czerwoną chustką zawiązaną na szyi. Chciałam żeby ten drań zdechł. Był wcieleniem zła i zasługiwał na śmierć. Czułam się jakbym czekała wieczność, a teraz wychodziło na to, że muszę poczekać jeszcze dłużej. Technologia pozwalała na wiele rzeczy, ale wciąż nie mogliśmy sprzątnąć człowieka przez telewizor. Niech to cholera i niech mnie cholera! Lucius i ja znaleźliśmy się właśnie w poważnie niekorzystnej sytuacji. Jeśli któreś z nas zaatakuje, nie dostaniemy EenLiego, a do tego wysadzimy nasze przykrywki i prawdopodobnie w następstwie zginiemy w krzyżowym ogniu. A będzie krzyżowy ogień. Strażnicy porozmieszczani zostali po całym domu; w momencie, kiedy usłyszą strzały albo krzyki, wpadną do tego pomieszczenia. A jeśli Lucius i ja zostaniemy zabici, kobiety poniżej zostaną skazane na życie w gwałcie, poniżeniach i zniewoleniu. Nie mogłam do tego dopuścić. Odetchnęłam, walcząc z moim rozczarowaniem, nie wiedząc, co zrobić w tym momencie.

7 Tłumaczenie: bivi_bavi Rzuciłam spojrzenie na mężczyzn siedzących na kanapie, dostrzegając małe szczegóły, które przegapiłam wcześniej. Każdy z mężczyzn trzymał cygaro i szklankę whisky. Jak oryginalnie. To była prawdziwie wiążąca ich chwila. „Ty,” powiedziałam do Luciusa, starając się grać zaszokowaną i przerażoną, gdy jego obraz przynosił mi tylko poczucie spokoju. Jeśli EenLi wiedział, że byłam agentem, nie chciałam rzucać podejrzeń na tego, z kim naprawdę pracuję. Zrównałam mój pozornie błagalny wzrok na Parkerze, nawet próbowałam do niego biec przed tym jak Kule zatrzymał mnie swoim chwytem. „Jonathan, musisz mi pomóc. Zostałam porwana i –” „Wiem, kochanie.” Popijał swoją szkocką, gdy dym z cygara zakręcił się przed jego twarzą. „Nie powinnaś była być taką niegrzeczną dziewczynką.” Wypuściłam westchnienie mówiące, jaka to ja jestem przerażona, a w myślach wyobraziłam sobie jego śmierć. Gnij w piekle, ty skurwysynie. „Dotknijcie ponownie mojej własności,” wyzgrzytał Lucius, a jego ciemne, przymrużone oczy strzelały ogniem w Wodę Kolońską i Kule, „a poobcinam wam ręce.” Rzucił szklanką i cygarem o stół, powodując głośny huk. Dwaj strażnicy natychmiast ode mnie odskoczyli. Naprawdę, bardzo mi się podobało, gdy Lucius wcielał się całkowicie w komandosa. EenLi zaśmiał się z ekranu. Dźwięk jego głosu rozniósł się z pobliskich głośników. „Cierpliwości człowieku,” powiedział. Jego skóra wciąż różowiała. „Ona nie jest jeszcze twoja.” Prostym machnięciem palców, nakazał strażnikom do mnie wrócić. „Przytrzymajcie ją.” Mężczyźni niepewnie złapali mnie za przedramiona i przytrzymali w miejscu. Kiedy tak tam stałam, tamci na kanapie poddawali mnie ocenie. „Chcę wiedzieć kto ją uderzył,” domagał się Lucius. „Miała być sprowadzona tu bez szwanku.” Obok mnie, Kule zadrżał. Była tylko cisza. „Kto cię uderzył?” powtórzył Lucius, z krawędzią niebezpieczeństwa w głosie, której nigdy wcześniej nie słyszałam. „Prosiliśmy o to żeby była nietknięta,” Jonathan powtórzył marszcząc brwi. „Żądam odszkodowania.” Lucius. EenLi stracił swój uśmiech. „Odpowiedz nam, dziewczyno. Kto cię uderzył?” Wskazałam Kule, oskarżycielsko przechylając brodę. „On.”

8 Tłumaczenie: bivi_bavi „Dziwka!” krzyknął Kule, prawie wyszarpując mi ramię z barka. Spojrzał błagalnie na EenLiego. „Ona kłamie. Przysięgam, że ona kłamie.” „Ona mówi prawdę,” wtrącił stanowczo Woda Kolońska. „Nie, nie, ja jej nie dotknąłem. Ja –” „Widziałem jak to zrobił.” Znowu Woda Kolońska. Zdając sobie sprawę, że nie może dalej odpierać zarzutów, Kule zmienił taktykę. „Tak mi przykro, Wayne.” Puścił mnie i upadł na kolana. Łzy spływały z jego oczu. „Nie chciałem jej skrzywdzić, przysięgam. Ona się potknęła i wpadła na moją rękę. To wszystko. Proszę nie rób mi krzywdy. Daj mi jeszcze jedną szansę.” EenLi kiwną obojętnie głową do Wody Kolońskiej. Wśród płaczów o litość Kul, mój strażnik wyciągnął broń elektryczną z tyłu pasa spodni. Szok zagrzmiał we mnie, kiedy uświadomiłam sobie, na co patrzę. Opadła mi szczęka. Obudowa broni była przezroczysta, pozwalając zobaczyć pulsowanie energii elektrycznej wewnątrz. Tego typu broni nie wprowadzono jeszcze na rynek, ponieważ Michael, który był twórcą , wciąż ją udoskonalał. Nawet ja jeszcze nie używałam żadnej. Czyżby w naszym gronie był jakiś zdrajca? Ten pomysł zmienił moją krew w lód, ponieważ podsuwał inne, straszniejsze pytanie. Czy EenLi wiedział, że Lucius był agentem? Nie, zapewniłam się. Chociaż zdobył broń elektryczną, nie sądziłam żeby wiedział, kim był Lucius. Natychmiast zabiłby mojego partnera. Kule zaczął szlochać. Z oczami świecącymi rezygnacją, Woda Kolońska bez wahania przystawił lufę do skroni drugiego mężczyzny i pociągnął za spust. Dla nas, wydawało się, że nic się nie stało. Żadnych błysków, żadnych świateł. Brak jakiejkolwiek emisji dźwięków. Ciało Kul zatrzęsło się i zadrżało, kiedy przelała się przez niego elektryczność. Jego nozdrza wkrótce otoczyły się czernią, a z uszu uniosła się para. Następnie upadł twarzą na dywan. Woda Klońska schował broń do kabury. EenLi i Jonathan kiwnęli głowami z satysfakcji. Wyraz twarzy Luciusa był pusty, kiedy skrzyżował ręce na piersi, dyskretnie kładąc palce w zasięgu swojej broni. W co my się do cholery wpakowaliśmy?