mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 22

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :68.0 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 22.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 31 osób, 33 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 6 z dostępnych 6 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 22 Nikt nie kłopotał się, aby przenieść ciało. Woń spalonego ludzkiego mięsa mieszała się z zapachem dymu cygarowego i drogiej szkockiej, w czasie trwania spotkania. Woda Kolońska umiejscowił się za mną i chwycił za ramiona, aby po raz kolejny przytrzymać mnie w miejscu. Nie protestowałam. Byłam gotowa, żeby mieć już ten „zakup” za sobą. „Jonathan, Hunter, Devyn,” powiedział EenLi z kolejnym zepsutym uśmiechem. „Niech licytacja się zaczyna.” Nie panikowałam na jego słowa. Tak, więc będą się o mnie ostro licytować. Lucius i ja podejrzewaliśmy, że może do tego dojść. Mój wzrok powędrował do jego. Tak, miał zamiar mnie kupić, a następnie wykupić przejście na inną planetę, z „legalnych” powodów. Jak tylko dostalibyśmy tę informację, zabilibyśmy EenLiego. Teraz jednak, była bardzo duża szansa, że ktoś inny może mnie nabyć. Lucius wydawał się zrelaksowany, zupełnie spokojny, jakby dokładnie wiedział, co robić. Dobrze. Wiedziałam, że zrobi wszystko, co w jego mocy żeby mnie zdobyć, a jeśli mu się nie uda, zrobi wszystko, co będzie konieczne. Tak jak i ja. Ufałam mu. Uświadomiłam sobie, kompletnie i całkowicie. I byłam pewna, że on również mi ufał. „Obróć się,” EenLi nakazał władczym tonem. Moje policzki zaczerwieniły się na to potraktowanie, jak jedno z jego „bydła”. Wszyscy obecni mężczyźni obserwowali mnie, studiowali, szukając wad. Targon potarł swoją szczękę, jego wyraz twarzy nie zdradzał niczego, kiedy przeczesywał mnie wzrokiem. Chwyt Wody Kolońskiej wzmocnił się. „Zrób to.” Gdybym się dla nich nie obróciła, zostałaby do tego zmuszona. I nie byłoby dla mnie żadnego odroczenia pod pretekstem posiniaczenia mnie. Wiedziałam to po obecnie świecących na czerwono oczach EenLiego. Chcesz skończyć z tą sprzedażą, pamiętasz? Podniosłam podbródek i obróciłam się. Powoli. Dając im idealną szansę na nasycenie się moimi delikatnymi, odzianymi na różowo krzywiznami. Czułam ciepło ich spojrzeń dotykających całe moje ciało, rozbierających mnie. Ile razy inne kobiety musiały to znosić? Jak wiele razy zostawały zmuszane do pokazania swoich ciał mężczyznom, którymi wzgardzały? Moje ręce zadrżały z siły mojego

2 Tłumaczenie: bivi_bavi upokorzenia. A pod tym wszystkim, rosło we mnie nowe poczucie szacunku i podziwu dla pięciu kobiet zamkniętych poniżej. One przeżyły. Tak, mogłam je uratować; moja determinacja wzrosła jeszcze bardziej. Bez względu na to, co było ode mnie wymagane. Kiedy ponownie stanęłam twarzą do mężczyzn, EenLi uśmiechnął się radośnie z ekranu, jego paskudna twarz rozciągnęła się w zębatej potworności. Czerwień wyblakła do różu. „Niemal mam ochotę zatrzymać tą małą agentkę dla siebie,” powiedział. „Pod tą jej całą delikatnością drzemie siła.” Więc. Widział, że byłam agentem. Prawdopodobnie, dlatego przebywał na ekranie holograficznym, a nie przybył tu osobiście. Zaskoczona byłam tylko, dlaczego nie napawał się moim schwytaniem. „Bez względu na twoją cenę,” powiedział Lucius, a mnie pochłonął jego szorstki, zgrzytliwy głos, „zapłacę.” „A ja to podwoję.” Jonathan. Lucius wysyczał. „Co żeś powiedział?” „Słyszałeś.” Jonathan przyjął obronną postawę. „Ja też ją chcę. Nie myślałeś chyba, że pomagam ci z dobroci serca, prawda?” Strząsnął popiół z cygara na drogie włoskie mokasyny Luciusa. „Proszę nie mów mi, że jesteś aż tak głupi.” Mój partner warknął nisko – i nie wydawało mi się, że to tylko pozory. „Nie mogę uwierzyć, że masz zamiar tak to zakończyć. Ona jest moja. Wiedziałeś, że ją chcę.” „Przekonamy się, czyż nie?” Jonathan wygiął brwi, przybierając wyniosły wyraz twarzy. Pokój wypełniła martwa cisza, prześlizgując się wzdłuż ścian jak wąż gotowy do ataku. No dalej chłopcy. Po prostu mnie już kupcie. Nachylając się, Lucius powiedział ponuro, „Jesteś pewien, że chcesz mnie powstrzymać?” Jonathan zaśmiał się nerwowo i przybrał pozornie przypadkową pozę, wyciągnął nogi, a ręce złączył na klapach swojego ciemnoniebieskiego płaszcza. „Możesz ją mieć, kiedy ja już z nią skończę.” „Żaden z was jej otrzyma.” Targon milczał aż do tego punku, a teraz jego głęboki tembr głosu odbijał się od ścian. Kiedy mnie obserwował, pogłaskał złoty rzemień, który nosił na szyi,

3 Tłumaczenie: bivi_bavi jego palce okrążały ohydny brązowy kamień w środku. „Ja ją wezmę,” powiedział, jak gdyby to rozwiązywało całą sprawę. „Liczby panowie.” EenLi zatarł ręce jak łakome dziecko. „Potrzebuję rzeczywistych danych.” „Milion.” Jonathan. „Dwa.” Targon. „Pięć.” Lucius. Zrelaksował się w fotelu, coraz bardziej pewny swojego zwycięstwa. Niezależnie, jaki kapitał pieniężny był potrzebny, on zapłaci. Albo powinnam raczej powiedzieć, będzie udawał, że płaci. Targon skontrował. „Pięć milionów ziemskich dolarów, plus dwóch Targońskich wojowników.” „Zgoda.” Uśmiechając się, EenLi zaklaskał w ręce. „Kobieta jest twoja.” „Nie.” W gniewnym, płynnym ruchu, Lucius poderwał się na nogi. Oczy EenLiego zmrużyły się w drobne szczeliny. „Znajdę ci inną Rakankę, Hunter.” „Chcę tą.” Wskazał na mnie. „Jest moja. Został mi obiecana. Znajdź mu inną.” „Właściwie, to była obiecana mnie.” Jonathan chwycił swoje cygaro taj mocno, że pękło na pół. „Proszę powiedz mi, iż nie byłeś na tyle głupi aby myśleć, że zachowam ją dla ciebie, Jonathan,” powiedział EenLim, powtarzając wcześniejsze słowa mężczyzny skierowane do Luciusa. „Ja już posiadam twoją duszę. Po co miałbym cię jeszcze uszczęśliwiać?” do Luciusa powiedział. „Szanowałem twojego ojca i byłbym szczęśliwy pracując z tobą w przyszłości, żeby zapewnić ci inną Rakankę. Jeśli chodzi o tą, pojawiła się lepsza oferta.” „Niech cię cholera, ona jest moja,” warknął Lucius. „To źle wpływa na interesy. Co powiedzą twoi klienci, jeśli zdadzą sobie sprawę, że nie dotrzymujesz słowa?” Nastała kolejna cisza, tym razem cięższa od poprzedniej. Skóra EenLiego pulsowała ciemnym szkarłatem. „Nie rób sobie ze mnie wroga.” Jego usta były zaciśnięte, zapewniając słowom zaledwie cienką szczelinę. Lucius prześlizgnął się w stronę ekranu. „Porozmawiajmy o tym.”

4 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie.” Kiedy słuchałam, zdałam sobie sprawę, że EenLi zawsze chciał sprzedać mnie Targonowi. Czy był lepszy sposób na zyskanie sojuszu z tak niezwyciężonymi wojownikami? Po utracie Mris-stea i odkryciu, że sam był celem rządu, EenLi prawdopodobnie zobaczył szansę na zdobycie nieprzenikalnej tarczy. Albo dwóch. „Chcę porozmawiać,” nalegał Lucius, „Jak mężczyzna z mężczyzną. Twarzą w twarz.” „Ha. Jesteś wystarczająco wściekły żeby próbować mnie zabić.” Wiedziałam, co robi, starając się wyciągnąć EenLiego i to aprobowałam. Nie chciałam jednak żeby zabrano mnie z tego budynku zanim kobiety na dole nie będą bezpieczne. Musiałabym wszcząć jakąś walkę, może pościg na dół. A później… co? Myślę, że będziemy musieli się dowiedzieć. Ukradkiem przesunęłam palce w kierunku małego ostrza przywiązanego na plecach. Targon wstał na nogi, jego oczy obserwowały każdy mój ruch. Nigdy nie widziałam takich oczu. Były jak stopione płomienne złoto, lśniąc gorąco, prawie hipnotycznie. Jego jasne oblicze rozświetliło się w rozbawieniu. „Chodź do mnie,” powiedział, nawet jego głos nawarstwiał się z hipnotyczną jakością. Dziwne, byłam zmuszona do posłuszeństwa. Coś głęboko wewnątrz mnie usłyszało i zareagowało na jego głos, chcąc zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby go zadowolić. Reszta pokoju wyblakła dopóki nie widziałam tylko Targona. Moje myśli rozproszyły się, grupując wokół jego pięknego obrazu. „Chodź,” powtórzył. Skup się, Eden. Skup się. Nie słuchaj jego głosu. Myśl o tym, co musisz zrobić. Walcz. Tak, musiałam walczyć, żeby uratować kobiety. Z tą myślą, otrząsnęłam się z jego czaru. Gdzie znajdował się jego czuły punkt? Na jego szyi? Piersi? Nigdy wcześniej nie zabiłam Targona. „Chodź,” powiedział po raz trzeci. Podeszłam do niego, wysuwając moje ostrze z jego wiązań. Użyłam mojego nadgarstka i ramienia żeby osłonić je przed jego wzrokiem. Lucius skoczył przede mnie i zwrócił się do Targona. „Skoro Wayne odmawia spotkania, będę robić interesy z tobą. Pozwól mi ją od ciebie odkupić. Zapłacę ile zażądasz.” „Ona nie jest już na sprzedaż,” powiedział przybysz z nutą irytacji.

5 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie zabierzesz jej z tej planety.” Dotknęłam palcami pleców Luciusa, w milczeniu dając mu znać, że wiem, co muszę zrobić i to zrobię. Nie odsunął się. Wiedziałam jednak, że poczuł mój dotyk, ponieważ jego mięśnie napięły się podczas pierwszego kontaktu. Targon uniósł brwi. „Jeśli planujesz mnie powstrzymać człowieku, sugeruję żebyś nawet nie próbował. Ludzie mają w zwyczaju odnosić obrażenia, gdy mnie wkurzają.” „Teraz kiedy nasze interesy zostały zakończone,” wtrącił EenLi, ponieważ ktoś podszedł do jego obrazu od tyły. „zostawię was samych, aby odebrać nagrodę. Spodziewam się tych Targońskich wojowników jutro pod moimi drzwiami, Devyn.” Ekran holograficzny zgasł. Jonathan sięgnął w kierunku Luciusa, ale ten złapał go za ramię i wykręcił, łamiąc kości. Jonathan zawył z bólu i opadł na kolana. Następnie Lucius rzucił się na Targona. Nie poruszając się nawet o cal, przybysz w jakiś sposób posłał Luciusa na ziemię obok Jonathana. Ja również skoczyłam do przodu, mój nóż uniósł się gotowy do wbicia. Ale w następnej chwili moje stopy zastygły w miejscu, a nóż wypadł z ręki. Nie mogłam się ruszyć. Ledwo oddychałam. „Nie panikuj, mała Rakanko.” Targon posłał mi delikatny uśmiech. „Niedługo uwolnię cię z paraliżu.” Bydlak kontrolował mnie za pomocą umysłu. Wewnątrz skręcałam się z paniki, ale walczyłam z tym, starając się zbudować przeciw niemu jakąś tarczę. Jego moc jednak okazała się zbyt silna. Wciąż się uśmiechając, narzucił na mnie złoty celtycki naszyjnik1. Jak wąż, obręcz owinęła się u podstawy mojej szyi, nie na tyle mocno, aby dusić, ale wystarczająco żeby pozostać na miejscu. Przerzuciłam przerażone spojrzeniem w dół; bursztynowy klejnot mrugnął na mnie. Tak bardzo chciałam zerwać obręcz, ale nie mogłam. Powróciłam wzrokiem na Luciusa, patrząc na niego bezradnie, jak i z przerażeniem. Od czasu uderzenia w dywan, jeszcze się nie poruszył. „Co mu zrobiłeś?” zażądałam. „On tylko śpi,” odpowiedział Targon. 1 Torque dziwnie by brzmiało w zdaniu, przynajmniej według mojego mniemania. A torque o ile dobrze widzę to celtycki naszyjnik. http://pl.wikipedia.org/wiki/Torques

6 Tłumaczenie: bivi_bavi Jakby na potwierdzenie słów obcego, Lucius jęknął. Otworzył oczy i uniósł lekko głowę. Kiedy mnie dostrzegł, próbował się doczołgać, żeby mnie ochronić. „Myślę że musi zasnąć na dobre,” powiedział Jonathan, wyciągając starą broń. Nie mogłam zrobić nic poza krzykiem, zablokowana w miejscu, kiedy wystrzelił. Kula weszła tuż poniżej lewego ramienia, powodując spazm całego ciała. Trafił w serce? Smagnęła we mnie zimna wściekłość. Targon przestał skupiać się na mnie i zmarszczył brwi na teraz krwawiącego Luciusa. Jego nieuwaga uwolniła mnie z paraliżu. Natychmiast podniosłam nóż i bez zbędnego myślenia, cisnęłam nim w Jonathana. Osty metal przeciął mu gardło. Jego oczy rozszerzyły się, zagulgotał, kiedy kolana odmówiły mu posłuszeństwa i upadł na ziemię. Skoczyłam do przodu i właśnie dosięgałam ostrza, gdy ciemna chmura objęła mój umysł. Tonąc… topiąc się… walczyłam przez to, tnąc mentalnymi pazurami. Niespodziewanie mgła uniosła się. „Co się dzieję?” zapytałam skołowana. Targon zamrugał z zaskoczenia. „Posiadasz mentalne tarcze, choć nie są one zbyt silne.” Westchnął, a ja po raz kolejny zamarłam w miejscu. Wyciągnął małą fiolkę z kieszeni, odgarniając mi włosy z twarzy i wlewając zawartość do mojego gardła. Zakrztusiłam się, ale było już za późno żeby wypluć gorzki płyn. Wiedziałam od chwili, kiedy ciecz trafiła na mój język, że nie było to opium, który podał mi Woda Kolońska. Ten mężczyzna odrobił pracę domową na temat Rakan. Wiedział, że ludzki lek zwany antyhistaminą zmieszany z alkoholem, powali nas za każdym razem. Kiedy uderzyła we mnie senność, zadziałał szybko i z pełną siłą. Ostatnim obrazem, który przesunął się przez moje myśli był Lucius, pokryty własną krwią.