mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 23

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :67.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 23.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 30 osób, 39 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 7 z dostępnych 7 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 23 Przez czarną mgłę letargu przebił się do mojego umysłu obraz mocnego, pełnego energii ciała Luciusa, teraz zakrwawionego i bez życia. „Lucius !” Krzyknęłam. Dźwięk jego imienia rozniósł się echem wokół mnie. „Witam na Targon,” zaszumiało w moich myślach. Targon. Nie. Nie! Otworzyłam powieki. Oddech przychodził w krótkich, nieregularnych sapnięciach, jakbym właśnie przebiegła maraton pod górę. Rozejrzałam się za jakąś osobą, ale nie zauważyłam nikogo. Czy to był sen… może koszmar? Nie. Przegryzłam dolną wargę, powodując ostre ukłucie i kroplę krwi. Lucius naprawdę został postrzelony. Pamiętam moją aukcję i dudnienie wystrzału z broni Jonathana, pamiętam metaliczny zapach ludzkiej krwi. Lucius, pomyślałam z ogarniającą mnie falą paniki. Musiałam się do niego dostać. Był ranny i bezbronny, wewnątrz domu pełnego strażników EenLiego i nikt oprócz mnie nie wiedział, że tam jest. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mógłby być… Nie, nie mogłam. Kobiety również były bezsilne. Musiałam je uratować. Podniosłam się, zabierając ze sobą miękką, białą kołdrę okrywającą moje ciało. Mój wzrok strzelał przez pokój. Nieznany. Otwarty i przestronny. Biała siateczka powiewała z wielu okien i drzwi. Siedziałam na poduszkach przypominających białą paletę aksamitu. Nie wystawiono żadnej straży, którą mogłam zobaczyć. Gdzie ja się do cholery znalazłam? Targon… Nie byłam pewna czy izotopy, które zażyłam dadzą radę mnie tu wyśledzić i nie miałam czasu żeby to sprawdzić. Tak czy inaczej, ratunek z innego świata wydawał się niemożliwy, ponieważ nie posiadaliśmy kompletnych informacji na temat rozbłysków słonecznych. Nie, pozostało mi uwolnić się samej. Szybko. Boże, musiałam wrócić do domu. Stanęłam, przepychając się przez narzuty. Moje nogi sprawiały wrażenie niepewnych, przez co zastanawiałam się nad tym jak długo spałam. Przynajmniej Targon mnie nie rozebrał. Zostawiając w haremowym, różowym kostiumie. Sięgnęłam do góry, ale nie znalazłam naszyjnika, który na mnie narzucił. Potrzebowałam go żeby przejść przez rozbłysk słoneczny. Ale gdzie był?

2 Tłumaczenie: bivi_bavi Oddychając głęboko słodkim, kwiatowym powietrzem, ponownie przeskanowałam przestronny pokój. Ukrył naszyjnik w misce na owoce? Nie. Pusta. Szuflada… może schował go wewnątrz. Ruszyłam na przód, ale wpadłam w poślizg, kiedy usłyszałam, jak mówi. „Tak się cieszę, że się w końcu obudziłaś,” jego bogaty, zmysłowy głos odezwał się za mną. Obróciłam się. Targon podpierał jedną z dużych bram, białe koronki tańczyły z okien nad jego nagimi nogami. Jego oczy wirowały swoim własnym życiem, czarne włosy odgarnięte po bokach za uszy, spływały na jego ramiona. Mogłam zobaczyć, że jego uszy były spiczaste jak u magicznych wróżek z dziecięcych opowieści. Miał na sobie coś na kształt czarnego szkockiego kiltu i nie nosił koszuli. „Daj mi naszyjnik i zabierz mnie z powrotem” zażądałam. Parsknął. „Nie zostaliśmy sobie odpowiednio przedstawieni. Jesteś Eden Black, tłumacz i agent rządowy. Ja jestem Devyn Cambrii, król tych ziem.” Król. Pieprzony król. Znałam trochę Targońskiej historii. Król zostawał wybierany nie ze względu na urodzenie, ale poprzez telekinetyczne siły. Tysiące drobnych supełków skręciło mój żołądek. Byłam bezbronna, a mój przeciwnik posiadał moc, dzięki której mógł zamrozić mnie w miejscu. Jak do diabła mogłam z nim walczyć? „Proszę,” powiedziałam, sławo uciekło przez skrzywione usta. „Zabierz mnie z powrotem.” „EenLiemu zajęło ponad rok znalezienie mi Raki,” odparł. „Przykro mi, słodki aniołku, ale jedyne miejsce, do którego cię zabiorę jest moje łóżko.” Zacisnęłam pięści po bokach. „ A jeśli odmówię?” Jego wargi drgnęły, a rozbawienie zamigotało w zbyt bursztynowych oczach. „Twoja odmowa nie będzie problemem.” No jasne, że nie będzie, pomyślałam ponuro. Udowodnił już całkiem nieźle swoje umiejętności. Jeśli zdecydowałby się mnie zamrozić, a później zgwałcić, nie mogłabym zrobić nic żeby go przed tym powstrzymać. Nie pokazałam mu jednak zewnętrznej reakcji na ten komentarz. Jeśli gustował w kobiecym lęku, mógłby stać się pobudzony. „Dlaczego Raka?” Zapytałam, aby utrzymać rozmowę. Uniosłam podbródek. „Nie ma nic specjalnego w mojej rasie.” „Och, różnicie się.”

3 Tłumaczenie: bivi_bavi „Ze względu na złoto?” Zaśmiał się głęboko. „Nie jestem człowiekiem. Złoto dla mnie nic nie znaczy.” „Więc dlaczego?” „Nigdy nie smakowałem Rakan. Jest was tak niewielu na ziemi, przez chciwość tych głupich ludzi. A przybysze nie mają wstępu na Rakę. To naprawdę wielka szkoda. Mógłbym ucztować miesiącami gdybym tylko został wpuszczony.” Jego głos obniżył się oktawę. „Chciałem posmakować Raki przez bardzo, bardzo długo.” Zmarszczyłam czoło, udając obojętność. „Skosztować w pasji? Czy jako obiad?” Ponownie się zaśmiał, a jego rysy twarzy zmiękły. Kobieta we mnie doceniała jego męską urodę i zmysłowość. Jednak nie był Luciusem. Nie chciałam innego mężczyzny poza Luciusem. Przez ten krótki czas, który spędziliśmy razem, nauczyłam się go szanować i lubić. Stale go pożądałam. Coś dla mnie znaczył. Nie wiedziałam jednak, co. Po prostu wiedziałam, że się liczy. „Oczywiście że w pasji,” powiedział Targon. „ Próbowałem kobiet z całej galaktyki. Potrzebuję czegoś innego. Czegoś wyjątkowego.” Wyprostował się i powoli ruszył ku mnie. „Zatrzymaj się,” krzyknęłam, zginając kolana i przygotowując się do walki. O dziwo posłuchał. Pozostał w bezpiecznej odległości, gdy jego wzrok przesunął się po mojej długości. „Chciałbym tylko się dowiedzieć, czy jesteś tak miękka w dotyku, na jaką wyglądasz. Z pewnością nie odmówisz mi zwykłego dotyku.” „Odmówię ci nawet prawa do oddychania w moim kierunku.” „ Twój opór jest uroczy, więc spełnię twoją prośbę i nie będę cię dotykał. Na razie,” „Dziękuję,” powiedziałam suchym tonem. „ Proszę bardzo.” Uśmiechnął się do mnie. „ Cieszę się, że mogę dodać cię do mojej kolekcji.” „Twojej kolekcji?” „Och, tak. Widzisz, ja kocham kobiety. Kocham ich miękkość, ich zawiłości, ich zapachy i postanowiłem, że spróbuję kobiety każdego koloru, rasy i rozmiaru.” „I nie ma dla ciebie znaczenia, że niektóre z nich mogą cię nie pragnąć?”

4 Tłumaczenie: bivi_bavi „Mogą nie pożądać mnie… na początku.” Jego uśmiech się poszerzył. „Jednak ja zawsze zmieniam ich zdanie.” „Nie chcę cię,” wyzgrzytałam. „Pragnę innego.” Targon jedynie wzruszył ramionami. „Ty także zmienisz zdanie.” Wydawał się tak pewny siebie, tak całkowicie pewny mojej kapitulacji. Spoglądając na mnie przez te zbyt bursztynowe, rozbawione oczy, ponownie ruszył w moją stronę. „Mógłbym zacząć zmieniać twoje zdanie już teraz,” powiedział, ale zmienił kierunek i zatrzymał się przy komodzie. Podniósł białą kamienną misę na owoce. Po przeszukaniu jej, wiedziałam, że w środku znajdowały się tylko małe, błękitne kulki. Nie poruszyłam się, kiedy zmniejszył dystans między nami, chociaż wszystkie moje instynkty żądały ataku. On jednak tylko przemknął obok mnie. Nasze nagie ramiona spotkały się, skóra ze skórą, jego zaskakująco chłodne, moje gorące z desperacji odejścia. Rozsiadł się na szczycie góry poduszek. Zapach egzotycznych przypraw ciągnął się za nim i pozostawał w powietrzu. Odchylił się do tyłu, przyjmując leniwą, uwodzicielską pozę i poklepał miejsce obok siebie. „Czy ta część ma zmienić moje zdanie?” „Jaka podejrzliwa, mała Raka.” Wrzucił owoc do ust i rozgryzł. „Niestety nie, to jest moment, w którym cię poznaję. Jeśli chcesz, możemy to przeskoczyć. Nie jestem wybredny. Podejdź do mnie.” Zastanowiłam się nad odmówieniem jego żądania. Nie chciałam go lepiej poznać, nie chciałam siedzieć obok niego i grać w jego głupią grę w uwodzenie. Potrzeba dostania się do Luciusa i kobiet nasilała się z każdą mijającą sekundą. Cholera! Nigdy wcześniej nie czułam się tak bezradna. „Chodź,” powiedział Devyn, tonem twardszym i mocniejszym niż poprzednio. Rozbawione błyski zniknęły z jego oczu, wietrzejąc wraz z oczekiwaniem. Zbliżyłam się i zatonęłam w poduszkach obok niego. „Tak lepiej,” powiedział, sięgając do miski i wyciągając kulkę. Jego czyste, białe zęby zatonęły w niej, pochłaniając połowę. „Będziesz jeść.” Kiedy próbował wsunąć resztę do moich ust, wyrwałam mu ją z ręki i rzuciłam przez pokój. Złapałam owoc bez zarazków Targona i wsunęłam go w usta. Słodki smak sprawił, że każdy z moich kubeczków smakowych wystrzelił do życia. Odkryłam, że sięgam po następny.

5 Tłumaczenie: bivi_bavi Westchnął, część jego rozbawienia powróciła. „Będziemy musieli popracować nad twoim uporem. No wiesz, to zaszczyt jeść z królem.” „Muszę wracać na Ziemię, Devyn.” „To będzie twój dom.” Pochyliłam się, błagając swoim wzrokiem, swoim głosem. „Proszę. Daj mi naszyjnik i zabierz z powrotem. Mam mężczyznę, misję i muszę wrócić.” Devyn wyciągnął rękę i przesiał moje włosy między palcami. Złote nici pięknie układały się na jego bladej skórze. „Mężczyzna, który został postrzelony. Hunter, myślę, że tak właśnie miał na imię. To on jest twoim facetem, prawda?” „Tak.” Ścisnęłam poduszkę, zwijając materiał między pięściami. „Skąd wiesz?” Jego ogromne barki uniosły się, gdy wzruszył ramionami. „Sposób, w jaki patrzyłaś na niego; sposób, w jaki on patrzył na ciebie. Jestem jednak ciekaw. Jeśli jest twoim facetem, dlaczego był tam żeby cię kupić?” Zignorowałam pytanie. „Jest ranny. Widziałeś jak Jonathan go postrzelił. Muszę mu pomóc, zapewnić medyczną opiekę. „On nie jest ranny, aniołku. On nie żyje.” Wszystko we mnie pokryło się lodem. Zimnym, twardym lodem. Silny, pełen energii Lucius nie był martwy. Wiedziałabym to, poczuła. Byliśmy połączeni w sposób, którego nie rozumiałam, ale teraz akceptowałam – i byłam wdzięczna. Nie mogłam, nie wierzyłam, że był martwy. Posiadał zbyt wiele życia, zbyt dużo siły. Był niezniszczalny. Proszę niech okaże się niezniszczalny. „Skąd możesz to wiedzieć?” zapytałam cicho, moja szczęka wydawała się tak napięta, że mogła zatrzasnąć się w każdej chwili. „Tak jak ty widziałem krew. Jest człowiekiem, a ludzie nie mogą stracić tak wiele krwi.” „Ludzie mogą przeżyć dzięki transfuzji. Dlatego muszę się do niego dostać.” „Jeśli pozostało w nim jakiekolwiek życie, EenLi go poskłada i sprzeda jako niewolnika. To ci mogę obiecać.” Tak, pomyślałam, a nadzieja zaczęła topić lód. Jako wieczny biznesmen, EenLi nie pozwoliłby umrzeć pierwszorzędnemu okazowi, jakim był Lucius, kiedy ten mógł przynieść mu zysk. „Nie mogę pozwolić żeby stał się niewolnikiem. Tak samo jak nie mogę pozwolić, aby inne

6 Tłumaczenie: bivi_bavi kobiety, które zostały uwięzione w tym domu stały się niewolnicami. Muszę wrócić. Zrobię wszystko, co zechcesz, jeśli mnie odeślesz.” „Co dał ci ten mężczyzna, że jest to tak wyjątkowe, tak inne od tego, co mogę dać ci ja?” Ton Devyna stwardniał. „On jest… mój.” To była jedyna odpowiedź, jaką miałam w tym momencie. Zaciskając pięści, stanął gniewnie na nogi. Spojrzał na mnie. „Nie odeśle cię, ponieważ nie mam zamiaru z ciebie rezygnować. Mam już dość rozmów o martwym mężczyźnie i zniewolonych kobietach.” Jeszcze zobaczymy. Może i był telekinetykiem, ale gdybym pracowała dość szybko, może udałoby mi się go pokonać. Wyrzuciłam nogę i zaplątałam w jego kostki. Przewrócił się do tyłu upuszczając z brzękiem miskę na owoce. Niebieskie kulki rozproszyły się po podłodze, kiedy na niego skoczyłam, wykorzystując wagę, aby odciąć mu powietrze, kolanem w jego tchawicy. „Jeśli tu zostanę to cię zabiję.” Przysięgłam. Wcale nieprzejęty, uśmiechnął się. „Widzę, że będę musiał sprowadzić moich strażników z powrotem. Miałem nadzieję, iż docenisz prywatność.” Zwalczyłam falę porażki. „Nie jesteś nawet zdyszany, prawda?” „Nie.” Grzeszny błysk przemknął przez jego rozbawiony wyraz twarzy. „Mogę uśpić cię jedynie mrugnięciem oczu, a potem zrobić z tobą, co tylko zechcę.” Zabrałam kolano, w między czasie przygotowując pięść. Gdy tylko moja ręka przybliżyła się do jego twarzy, jego uśmiech się poszerzył … a mięśnie w moim ramieniu całkowicie zesztywniały, przytrzymując mnie w miejscu zanim jeszcze osiągnęłam jego nos. „Podoba mi się twój duch,” powiedział, słowami pełnymi emocji. „Będziesz moją najlepszą własnością.” Starłam swoje zęby razem z taką mocą, że mogłam stworzyć proszek. „Powiem ci coś, Targon. Nigdy nie oddam ci się z własnej woli, a jeśli spróbujesz mnie zmusić, pokroje cię na drobniutkie kawałeczki i nakarmię tobą twoich ludzi.” Wydął wargi. „To nie będzie zmuszanie. Jesteś moim niewolnikiem –” „Właśnie, że będzie. Hunter jest jedynym kochankiem, którego pożądam.”

7 Tłumaczenie: bivi_bavi Po raz kolejny w żółtobrązowych oczach Devyna zaiskrzyły gniewne błyski. „Jesteś moją własnością i nie pozwolę ci myśleć o innym mężczyźnie.” „Będę myśleć o nim, pożądać go i o nim marzyć przez resztę mojego życia.” Powiedziałam, kłując jego męską dumę. „Za każdym razem, kiedy mnie dotkniesz, będę udawać, że to on. Że jest tym, który daje mi przyjemność.” Warcząc nisko, odepchnął mnie od siebie i zerwał się na nogi. Ja również podskoczyłam, moje mięśnie w ramionach zostały uwolnione z jego zaklęcia. Zwróciliśmy się ku sobie. „Jesteś kimś więcej niż myślisz, Rako,” wyrzucił, „i muszę przyznać, że zaczyna mi się to podobać. Masz odwagę wojownika, ale jesteś głupia jak każda inna kobieta, a tego nie lubię. Jestem tutaj królem, a ty musisz nauczyć się nie podsycać ognia mojego gniewu.” „Proszę,” powiedziałam zdesperowana. Jak mogłam zmusić go żeby zrobił, co chciałam? „O co prosisz? Prosisz żebym cię dotknął? Żebym był miłosierny?” „Proszę odeślij mnie do domu.” Wybuchła ciężka przerwa, a jedynym dźwiękiem były nasze oddechy. Następnie złapał mnie za rękę i pociągnął w dół szerokiego, otwartego korytarza, tak białego, czystego i drwiącego jak dziewicze prześcieradła. Na końcu znajdowała się sypialnia, tak samo przestronna jak reszta domu i równie biała. Poduszki zaśmiecały podłogę, a basen zajmował drugi koniec. Rzucił mnie na poduszki. Kiedy uderzyłam o nie plecami, powietrze wyleciało z moich płuc. Natychmiast podskoczyłam do góry, nie mogąc złapać oddechu. „Mówiłem ci, abyś nie prosiła mnie o powrót. A więc, twój trening rozpocznie się już teraz.” Skrzyżował ręce na piersi. „ Trening, do czego?” „Zadowolenia mnie, oczywiście.”