mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony400 789
  • Obserwuję297
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań304 837

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 24

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :67.2 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 24.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 7 z dostępnych 7 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 24 Wzrok Devyna pozostawał zamknięty na moim, kiedy pozbywał się swojego jedynego ubrania, czarnej przypominającej kilt spódnicy. Pozował przede mną nie nosząc nic, oprócz zadowolonego z siebie uśmiechu. Jego skóra była blada. Jego ciemne włosy opadały wokół ramion w nieładzie. Prezentował uderzający obrazek, przystojny i silny. Nie chciałam mieć z nim do czynienia. Niestety, on był zdeterminowany posiąść każdą część mnie. Moja krew zagotowała się na jego arogancję i zamiary, na jego czysty egoizm, zmusiłam, więc swoją energię do scentralizowania. Będę musiała go zaatakować; zaskoczenie mogło być moją jedyną drogą do pokonania Targona. Zaczerpnęłam głęboki, oczyszczający oddech. Czekaj… czekaj… Odwrócił ode mnie swoją uwagę. Właśnie miałam się na niego rzucić, gdy zauważyłam dwie nagie, pozaziemskie kobiety wchodzące przez boczne drzwi, jedna z grubą, jedwabistą, niebieską skórą, druga natomiast biała – z pięcioma ramionami. Co jest grane? Devyn przywołał je machnięciem. „Podejdźcie panie.” Pierwsza, śliczna, bladoskóra blondynka ze zbyt dużą ilością rąk, klasnęła i zachichotała. Druga, egzotycznie błękitna, oblizała wargi. Obie posiadały szczupłe ciała i wyrzeźbione mięśnie. „Obserwuj nas,” powiedział do mnie Devyn. „I ucz się.” Moje usta prawie opadły w szoku. Nie chciał mnie zgwałcić, a jedynie pragnął, żebym obserwowała jak inne go zaspokajają? Potrząsnęłam głową, niepewna czy dobrze go zrozumiałam. „Nie myśl o ucieczce, podczas gdy ja będę rozproszony,” powiedział, z nadchodzącą przestrogą w głosie. W następnej chwili, moje kolana ugięły się z własnej woli i upadłam na poduszki. Moje mięśnie zastygły w miejscu. Próbowałam walczyć z paraliżem, jednak bezskutecznie. Niech go diabli. Dwie kobiety dotarły do niego, drapiąc niecierpliwie rękami po całym jego ciele i pozostawiając po drodze bursztynowe pręgi. Pięcio ramienna kobieta była w stanie objąć dużą

2 Tłumaczenie: bivi_bavi powierzchnię. Nie starając się nawet na delikatność, podgryzały zębami jego pierś, wyciągając małe koraliki złotej krwi. Podszczypywały i ściskały mocno jego sutki, oraz pompowały erekcję. Targon jęknął z zachwytu. Zamknął oczy. To jest to, pomyślałam. Moja jedyna szansa. Nie mogłam ruszyć ciałem, ale wciąż mogłam poruszać się duchem. Skoncentrowałam uwagę na miejscu tuż za jego ramieniem, skupiając energię wewnątrz. Musiałam zaryzykować, narażając swoje ciało. To mogła być jedyna szansa na znalezienie naszyjnika, którego użył, żeby mnie tu przetransportować. Wkrótce potem mój duch wyrwał się z ciała, zostawiając je zimne i zapomniane, a ja patrzyłam na siebie z góry. Moje oczy pozostały otwarte, dając wrażenie jakbym oglądała wysiłki wijącego się trio. Dobrze. Jedyną rzeczą, która mogła mnie zdradzić, był mój pusty, nieruchomy wyraz twarzy, ale wątpiłam czy Profesor Seks i jego praktykantki to zauważą. W pokoju nie było żadnych mebli, nic, co mogłabym przeszukać, więc go porzuciłam. Nie wiedziałam jak długo trwa targoński seks, to też przyspieszyłam kroku. Na szczęście żadne z drzwi nie były zamknięte. Devyn nie kłamał, kiedy twierdził, że odesłał swoich strażników. W środku nie znajdował się żaden mężczyzna, którego mogłam zobaczyć. Były tu tylko kobiety, garść ludzi w różnym kolorze i rozmiarze, a wszystkie nagie. W kolejnej sypialni, przeszukałam toaletkę. Nie znalazłam niczego. Podeszłam do drewnianej skrzyni. Przeszukałam ją i nie natrafiłam na nic oprócz erotycznych zabawek. Przejrzałam każdy mebel, każdy bibelot, na który natrafiłam. Mimo to, nie znalazłam niczego. Moja frustracja rosła z każdą mijającą sekundą. W końcu jednak doszłam do korytarza, który wydawał się inny od reszty domu. Był wąski i zamknięty. Na każdym odcinku ściany znajdowali się uzbrojeni strażnicy. To było to. Wiedziałam. Czułam. Ciężko uzbrojeni mężczyźni (również w kiltach) stali na warcie do tego, co znajdowało się za odległymi drzwiami. W mojej duchowej postaci, drzwi nie stanowiły żadnej przeszkody. Przemknęłam obok skąpo odzianego mężczyzny naprzeciwko przypominającego stal wejścia. Tam gdzie nasze ciała się spotkały, poczułam mrowienie. On również musiał to poczuć, ponieważ podskoczył. „Co to było?” Zażądał, sięgając po długi, ostry nóż. Jego zwężone spojrzenie rzucało się z lewa na prawo. „Co?” Zapytał mężczyzna obok, sztywniejąc. Cisza, a następnie, „Mój błąd.”

3 Tłumaczenie: bivi_bavi „Bracken,” mruknął ktoś. Tłumacząc na angielski znaczyło to : Idiota. Prześlizgnęłam się przez drzwi… i westchnęłam. Wnętrze nowego pokoju przypominało coś na kształt wejścia prosto do nieba. Czarne niebo aksamitu, błyszczące punkcikami gwiazd. Wirowało. Wabiło. Czy to jakiś rodzaj portalu? Czyżby Targoni nie musieli czekać na rozbłyski słoneczne? Tak bardzo chciałam dotknąć cieczy, oparłam się jednak pokusie. Przynajmniej na razie. Nie mogłam ryzykować podróży międzyplanetarnej bez fizycznego ciała. Poza tym, jeśli to naprawdę portal, mogłam skończyć na planecie gorszej niż Targon. Potrzebowałam tego naszyjnika! Rozejrzałam się dookoła. Strzeliste kolumny rozciągały się do kopulistego sufitu, a wokół mnie błyszczał biały kamień, prowadząc na górę, górę, górę schodów. Na szczycie spoczywało dwanaście podestów. Zaciekawiona i niespokojna, ale przede wszystkim pełna nadziei, wspięłam się po schodach. Kiedy zobaczyłam, co leży wewnątrz każdej z gablot, wybuchłam śmiechem. Naszyjnik tu był! Znalazłam go. Właściwie, znalazłam również jedenaście innych. Każdy z nich szczycił się innym kamieniem, choć wszystkie wydawały się mniej więcej w tym samym rozmiarze. Czyżby kamienie miały jakieś znaczenie? Zastanawiałam się. Co jeśli, to one utrzymywały siłę magiczną? Jeśli to one decydowały, na jaką planetę zaprowadzić noszącego? Który kamień zaprowadzi mnie na Ziemię? Przestudiowałam każdy. Niebieski, czerwony, fioletowy, zielony, bursztynowy. Zatrzymałam się, wytężając pamięć. Bursztynowy kamień przywiódł mnie tutaj, co oznacza, że bursztyn reprezentuje Targon. Kiwnęłam głową, wznawiając poszukiwania. Brązowy, szary… Moja uwaga gwałtownie powróciła do brązu, spijając każdy szczegół. Był tępy, trochę postrzępiony, matowy w kolorze. Devyn nosił go podczas aukcji. Prawie podskoczyłam z podekscytowania, skupiając masę energii między rękami. Wkrótce powietrze zaczęło wirować i skwierczeć, stając się cięższe i gęstsze. Mój duch również zaczął płonąć. Spalać, palić. Skrzywiłam się, ale nie przerwałam. Kiedy powietrze osiągnęło odpowiednią wagę, użyłam zbitych cząsteczek, aby podnieść kamień z miejsca i unieść w dłoniach. Natychmiast wybuchł alarm.

4 Tłumaczenie: bivi_bavi Skierowałam szybko energię i naszyjnik wysoko ponad głową, modląc się, aby nikt nie spojrzał w górę. Legion strażników wdarł się do komory. Dzierżyli włócznie i ostrza, a ich spojrzenia strzelały po całym pomieszczeniu. Na szczęście, nie mogli mnie zobaczyć. Rzuciłam tęskne spojrzenie na pstrokaty basen i popędziłam do otwartych drzwi, obierając ścieżkę, którą tu dotarłam. Przez cały ten czas, naszyjnik unosił się nade mną. Po drodze musiałam źle skręcić, ponieważ nie dotarłam do pokoju, w którym przebywało moje ciało. Cholera! Biegłam naprzód, wpadając do każdego pomieszczenia, na które się natknęłam, przemykając obok strażników kierujących się w stronę komnaty z naszyjnikami. W końcu – dzięki Bogu – znalazłam moje ciało. Król i kobiety zniknęli, ale ciało pozostało tam gdzie je zostawiłam. Weszłam w nie szybko, odkrywając, że moje mięśnie wciąż były zamrożone. Naszyjnik spadł z powietrza, lodując na poduszce obok mnie. Gdybym mogła się poruszyć, mogłabym uciec pośrodku całego zamieszania. Mogłabym ukryć naszyjnik. Musiałam po prostu się ruszyć! Zmagałam się i walczyłam o to, przez godziny, a przynajmniej tak mi się wydawało, przez cały ten czas pozostając nieruchoma. W końcu król przypomniał sobie o mojej obecności i wkroczył z powrotem do pomieszczenia. Zwęził bursztynowe oczy, klękając przede mną. „Jak to zrobiłaś?” zapytał sztywno i powoli. Moje usta również nie mogły się poruszać. „Odpowiadaj,” warknął. Spojrzałam na niego, a następnie przeskoczyłam wzrokiem na moje usta. Zdając sobie sprawę, że nie mogę mówić, w końcu uwolnił mnie z paraliżu. „Zrobiłam co?” Odsunęłam się od niego. To działanie wysłało ostry ból przez całe moje ciało. „Jak ukradłaś wisior? Mój Ziemski naszyjnik zniknął, kobieto, a tylko ty miałaś w tym jakiś interes.” „Byłam tutaj.” Mając nadzieję, iż wydaję się obojętna, przykryłam naszyjnik tyłkiem. „Też to widziałeś. Jak mogłabym coś ukraść?” Wyciągnął rękę, mając zamiar mnie przeszukać. Kopnęłam go w pierś, a on potknął się do tyłu na kilka metrów. Zaledwie sekundę później, odkryłam, że moje ramiona i dolna część ciała została ponownie zamrożone. Mroczna furia eksplodowała w moich żyłach. Nienawidziłam tego, z jaką łatwością potrafił mnie podporządkowywać.

5 Tłumaczenie: bivi_bavi Jego ręce błąkały się po każdej mojej krzywiźnie i wgłębieniu, nic jednak nie znalazł. Jego grymas pogłębił się, zgarnął mnie do góry i postawił z boku. To wtedy zobaczył złoty łańcuch. Marszcząc brwi, podniósł go i przysunął do mojej twarzy. „Skąd to masz?” Kiedy się nie odezwałam, dodał. „Tym razem nie unieruchomiłem twoich ust. Odpowiedz mi.” Fala bezradności dołączyła do mojej furii, mieszając się ze sobą w narastającej burzy. Jak mogłam wygrać z tak potężną telekinezą? Odpowiedź uderzyła we mnie z siłą wystrzału ogniowego. Nie mogłam z nim walczyć w ten sposób, ale mogę walczyć inaczej. Do diabła ze słabością. Moje usta wygięły się w złośliwym uśmieszku. „Może ci pokażę?” Szybko skupiłam uwagę, a mój duch wyrwał się z ciała. W ciągu sekundy, znalazłam się za nim. Skoncentrowałam energię między rękami, a następnie pchnęłam ją w jego stronę, uderzając go w głowę. Upadł na bok, ale płynnie zerwał się na nogi. Marszcząc brwi, odwrócił się od mojego ciała w stronę ducha. Kiedy nie dostrzegł tego, co go uderzyło, jego oczy się rozszerzyły. „Co do cholery?” Następny strzał wybuchu energii, skierowałam dokładnie między jego nogi, uderzając jego cennego fiuta z wystarczającą siłą, aby upadł na kolana, jęcząc z bólu. Spojrzał na moje ciało, a następnie uciekł wzrokiem z powrotem, aby przeszukać środek pokoju. „Jak to robisz?” zażądał. Teraz, gdy moje emocje zostały uwolnione, nie mogłam się powstrzymać. Zbierałam skupiska energetyczne i nieustannie ciskałam nimi w jego stronę. Raz za razem, z całą szalejącą we mnie wściekłością i bezradnością. Upadł, a ja użyłam zgęstniałego powietrza, aby zabrać mu nóż. Ostra klinga uniosła się w powietrzu. Kiedy rozszerzył oczy, przybliżyłam ostrzę do jego szyi. Znieruchomiał, nie odważywszy się nawet oddychać. „Jakie to uczucie być bezsilnym wobec mocy innych?” Drażniłam. Słowa były jak szept wiatru, ale zrozumiał. Otworzył usta, aby krzyknąć o pomoc. „Zawołaj swoją straż,” powiedziałam, przyciskając nóż jeszcze bliżej, „a będzie to ostatni dźwięk jaki kiedykolwiek wydasz.” Jego głos zagulgotał i zamilkł.

6 Tłumaczenie: bivi_bavi „Tak lepiej.” Utrzymując nóż jedną ręką, użyłam drugiej, żeby zebrać wystarczająco dużo energii i wyszarpnęłam złoty łańcuch z jego szyi. „W chwili, gdy mnie wypuścisz, będę w stanie zabić twoje ciało. Duch nie może żyć bez nosiciela.” „To prawda,” przyznałam. „Sądzisz, że jak długo będziesz w stanie trzymać mnie w ten sposób?” „Jak długo będzie trzeba. Jesteś honorowym człowiekiem, Devyn?” Kątem oka zauważyłam jak unosi ręce, chcąc chwycić nóż i odciągnąć go od siebie. „Nie, nie, nie,” powiedziałam i wypuściłam ku niemu więcej enegii, wbijając końcówkę nieco głębiej w jego szyję. Powstała kropla bursztynowej krwi. Ryk frustracji rozdzielił jego usta, ale ręce znieruchomiały. „Czy jesteś honorowym człowiekiem?” zapytałam ponownie. „Do diabła, tak.” „Więc przysięgnij mi tu i teraz, że odeślesz mnie do domu następnym rozbłyskiem słonecznym, a ja pozwolę ci żyć.” „Nie.” „Nie? Mogę cię zabić w tej chwili, wejść w swoje ciało i uciec z tej planety.” „Nigdy nie przejdziesz obok moich strażników. Zostali wybrani nie tylko ze względu na ich telekinetyczne zdolności, ale również dzięki swojej sadystycznej naturze. Kiedy cię zauważą, sprawią, że pożałujesz swojej decyzji opuszczenia mnie.” „Założę się, że nie sądziłeś również, iż będę w stanie przyłożyć ci nóż do gardła.” Cisza. „Nie zabijesz mnie,” odezwał się w końcu. Pot skapywał z jego skroni. „Jesteś kobietą i Raką. Twoi ludzie mogą być rzadcy, ale wiem, że jesteście spokojni. Zmysłowi. Przemoc stosowana jest tylko przez klasę panującą.” „Może ja jestem częścią klasy panującej, bo widzisz Devyn, jestem kimś więcej niż tylko agentem rządowym. Jestem zabójcą. Zabiłam masę ludzi i zabicie ciebie nie będzie stanowić problemu. Jak myślisz, dlaczego pozwoliłam EenLiemu się schwytać? Jak sądzisz, dlaczego mój

7 Tłumaczenie: bivi_bavi mężczyzna próbował mnie ‘kupić’? Tylko po to, żebym mogła zabić EenLiego i zniszczyć jego niewolniczy pierścień.” Targon zesztywniał. „Jestem jednak skłonna zachować cię przy życiu.” Od chwili spotkania tych kobiet w celi, moją misją przestało być udowodnienie własnych wartości, czy też stanie się najlepszą. Mój cel został zmieniony na ocalenie. Kobiet, Luciusa. I zamierzałam układać się z diabłem żeby tego dokonać. „Co na to powiesz Targon? Twoje życie za bilet do domu.” „Czy zaciągnę cie do łóżka za moje starania?” „Nie. Pozwolę ci jednak całować moje stopy.” Prychnął. Jedna z jego rąk wplątała się szorstko we włosy, gdy rozważał moją ofertę. Oczywiście, nikt nigdy nie próbował nim kierować i nie wiedział, jak mnie postrzegać, – jako prawdziwe zagrożenie, czy osobliwą rozrywkę. Gdybym była tu na wakacjach, mogłabym cieszyć się tymi królewskimi wybrykami. „Twoja odpowiedź?” zażądałam. „ Robię się niecierpliwa.” „Zapłaciłem za ciebie mnóstwo pieniędzy,” jęknął. „Więc ci je oddam.” „Nie możesz mi zwrócić dwóch wojowników, których za ciebie dałem.” „A jeśli obiecam, że nie utnę ci fiuta? Czy to pomoże zmniejszyć poczucie straty?” Przełknął ślinę. „A więc mamy umowę, Raka.”