mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 4

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :84.9 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 4.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 34 osób, 40 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 10 z dostępnych 10 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 4 Chcę twoje usta na mnie. Starałam się nie myśleć o pożegnalnych słowach Luciusa, kiedy rozkoszowałam się miękkością i dekadencją prywatnego Inteligentnego Systemu Transportowego Michaela, – jonowego Systemu Transportowego – odrzutowca, który działał na wibracjach podciągów cząsteczek energii, a nie na benzynę. W komplecie z czterema działkami laserowymi i składanymi skrzydłami. Starałam się nie wyobrażać sobie moich ust pożerających twarde, umięśnione ciało Luciusa, jego jęków przyjemności w moich uszach, jego rąk chwytających moje włosy, jego smaku drażniącego mój język. Niestety, myślałam niewiele więcej i spędziłam prawie każdy moment lotu do Nowego Dallas zagubiona w zmysłowej mgle. Mdły miodowy zapach wciąż się ode mnie unosił – i nie było cholernej rzeczy, którą mogłam z tym zrobić. Przynajmniej Lucius nie wspomniał ponownie na temat moich ‘perfum’. Mogłam umrzeć z dotkliwego zawstydzenia jeśliby to zrobił – mogłam nawet wyobrazić sobie nagłówek mojego nekrologu: „Kosmiczny Zabójca Przeżywa Zabytkowy Postrzał, Lasery, Rany Kłute, Truciznę i Wybuch, tylko po to, aby ulec Durnemu Komentarzowi Ludzkiego Mężczyzny.” Wypuściłam oddech i usiadłam głębiej w miękkie skórzane siedzenie. Prywatny, luksusowy IST oferował płynną jazdę, luksusową szafirową kanapę i pozłacany stół. Gdyby nie panoramiczny widok białych chmur i niebieskiego nieba, mogłabym siebie przekonać, że rozsiadam się w domu, zastanawiając nad sukcesem mojej ostatniej misji. Zamiast tego byłam tutaj. Przegrana. Będąc partnerką. Pożądając człowieka. Rakanie z natury byli zmysłowi. Stworzenia pokoju, przyjemności i dekadencji – cechy, z którymi walczyłam przez wiele lat i myślałam, że zwyciężyłam. Albo raczej, zabiłam, wraz z wszystkimi moimi ofiarami. Westchnęłam. Nie byłam przygotowana żeby stać się zabójcą. Poprosiłam by trenować z Michaelem i jego agentami po prostu żeby spędzić więcej czasu z moim ojcem. Żeby mu zaimponować. Szanował swoich ludzi, a ja chciałam ten szacunek dla siebie. Chciałam być kimś więcej niż jego rozpuszczoną, rozpieszczoną, leniwą córką – coś, z czego był często wyśmiewany. Nigdy nie narzekał, w rzeczywistości czerpał przyjemność w pobłażaniu mi, ale zaczęłam dostrzegać różnicę między jego ludźmi a mną.

2 Tłumaczenie: bivi_bavi Michael niechętnie pozwolił mi uczestniczyć. Podczas szkoleń, byłam przyciskana tak mocno jak mężczyźni. Walczyłam, polowałam, nauczyłam się tajników broni. Później obserwowałam jak moje męskie odpowiedniki odchodzą i wracają z zadań, kiedy ja zostawałam w tyle. Słyszałam ich, omawiających zbrodnie popełnione przez ich cele i czułam ich dumę w chronieniu słabszych od siebie. Zostanie agentem szybko stało się moim prawdziwym celem. Gdy mijały dni, to było mniej Michaela, a bardziej moje. Co mogłam na to poradzić. W końcu Michael dał mi szansę wykazania się. To pierwsze zabójstwo było łatwiejsze niż oczekiwałam. Mniej skomplikowane niż wszyscy oczekiwali. Prawda, byłam Rakanką, zmysłową, kochającą pokój, ale z łatwością odbierałam życie. To wtedy zdałam sobie sprawę, że niszczenie zła było zmysłowym tańcem i moim środkiem do utrzymywania pokoju. Zabijanie było moją naturą. Lucius wyciągnął swoje długie, grube nogi, zjadając moją przestrzeń osobistą. Usiadł naprzeciwko mnie, żadna część naszych ciał się nie dotykała. Mimo to, czułam jego ciepło i to mi się nie podobało. Nie lubiłam go, koniec i kropka. On zakłócał moją wewnętrzną równowagę. Wewnętrzną równowagę, której pilnie potrzebowałam. Przecież, zarabiając na życie niszczyłam obcych i ludzi, gwałtownie, bez myśli czy żalu. Pojedyncze rozproszenie mogło mnie zabić. Wiedziałam o tym. Naprawdę. Ale byłam tutaj, konsumowana przez mężczyznę, który sprawiał, że czułam się obolała w sposób, który nie miał nic wspólnego z fizycznymi urazami. Rzuciłam na niego szybkie ukradkowe spojrzenie, mój wzrok blokował się na jego ustach. Chociaż różowe i miękkie, w jakiś sposób, w tym momencie wydawały się surowe. Szorstkie. Tak jak reszta niego. Ale nie sądziłam, że byłyby surowe całując kobietę. Nie, byłyby delikatne i jedwabiste. Gorące. Doskonałe. Całkowicie doskonałe. Człowiek, który wyglądał jak on, składający się z brzytwy i paznokci, mięśni i ścięgien, miał swoje miejsce w wojnach. Nie na kobiecie, dając niewyobrażalne przyjemności. A jednak byłabym skłonna się założyć, że przodował w obu. Nie żebym kiedykolwiek dowiedziała się osobiście. Przesuwając się na bok. Pozwoliłam sobie objąć resztę niego. Zmiany w jego wyglądzie wciąż mnie zaskakiwały. Mężczyzna w jakiś sposób przemienił się przed wyjazdem z Nowego Meksyku. Po naszej niewinnej szamotaninie w piwnicznej siłowni Michaela, poszliśmy własnymi drogami wziąć prysznic i zmienić ubrania. Lucius wyłonił się z jego ciemnymi włosami

3 Tłumaczenie: bivi_bavi tlenionymi na całkowitą biel, przekutą lewą brwią i noszącego tatuaż z czaszką u podstawy gardła. Wyglądał seksownie jak diabli. „Chcesz mi powiedzieć, o czym myślisz?” zapytał od niechcenia. Moje serce zaczęło walić od dźwięku jego głosu. Jakbym miała przyznać się z tego małego cacka. Nie powiedział ani słowa na temat zmian, ja też nie. Mogłam zgadywać, dlaczego to zrobił. Oczywiście był już wcześniej w Nowym Dallas – pod inną tożsamością. Tą tożsamością. Prawdopodobnie pracował z ludźmi, których spotkaliśmy, a oni znali go, jako tego faceta. Zauważyłam, że Lucius nadal mnie obserwował, swoim lodowo niebieskim poważnym wzrokiem. Przynajmniej kolor jego oczu się nie zmienił. Ten seksowny, porażająco niebieski nigdy nie powinien być ukrywany. „Równie dobrze możesz mi powiedzieć,” powiedział. „Wyciągnę to od ciebie prędzej czy później, a zrobisz sobie przysługę, jeśli będzie to wcześniej.” „Wyobrażałam sobie po prostu twoją porażkę z Saharą Rose,” skłamałam. Jego przekłuta czarna brew wygięła się w łuk, wznosząc srebrny ćwiek. „Jeśli myśl o mojej porażce umieściła ten wyraz na twojej twarzy mówiący ‘pieprz mnie teraz’, nie przestawaj o tym myśleć. Proszę.” Ostatnie słowo zabrzmiało obco na jego języku, tak jakby nie wypowiadał go nigdy wcześniej. Walczyłam, aby utrzymać neutralny wyraz twarzy, żeby powstrzymać się od zmarszczenia brwi. Ze swoimi słowami, umieścił obraz dający przyjemność z powrotem w kanale moich fantazji. „Musisz być tak nieokrzesany?” Wyzgrzytałam. „Zarabiamy na życie zabijając ludzi, ciacho, a ty boczysz się na mój język?” Mogliśmy oboje być zabójcami, ale różniliśmy się na tak wielu poziomach. Ja pracowałam dla pokoju, dla dobra ludzi. On pracował dla pieniędzy. Moja lojalność nigdy się nie zachwieje. Jego prawdopodobnie zmieni się z wiatrem. „Och zaczekaj,” dodał. „Jesteś księżniczką, rozpieszczoną, bogatą dziewczynką. I nie próbuj temu zaprzeczać. Słyszałem opowieści o twoich młodzieńczych latach. Płacz i dąsy, jeśli nie dostałaś tego, czego chciałaś. ‘Tatusiu, prosiłam o niebieską sukienkę, nie zieloną, ‘”

4 Tłumaczenie: bivi_bavi naśladował wysokim głosem. „Buuuuuu.” Przewrócił oczami. „Oczywiście, że boczysz się na mój język. Dziewczyny takie jak ty nie mogą być szczęśliwe, bez względu na ich sytuację.” Zmrużyłam oczy. Nie byłam już tą dziewczyną. Nie byłam przez bardzo długi czas. Kiedy zaczęłam mój trening na agenta, przestałam nawet nazywać Michaela ‘Tatusiem’. Nazywałam go tak jak inni agenci. „Jaka szkoda że nie ma nagrody za twoją głowę,” mruknęłam. „Jesteś jedynym celem, którego zniszczenia podejmę się z wielką radością.” „Kto powiedział że za moją głowę nie ma nagrody?” Wygięłam brwi. „A jest?” Wzruszył ramionami. „Jesteś doskonałym tropicielem. Ty mi powiedz. ” Nasze spojrzenia starły się i trzymały. Jakaś niewidzialna siła nie chciała mnie puścić, kiedy go studiowałam. Jego rysy twarzy były twarde jak granit i jak zawsze nieczytelne. Nic z wyrazu jego twarzy ani mowy ciała nie zdradzało jego myśli. „Dobrze. Może jest więcej niż jedna.” Powiedziałam. „Nie jesteś rodzajem faceta, który wie jak grać miłego. Prawdopodobnie masz wrogów w każdym mieście, kraju i norach, w które kiedykolwiek wszedłeś.” W momencie gdy wypowiedziałam słowo „grać,” jego oczy spadły na moje usta. Słowa w rzeczywistości zawisły między nami jak żywe, oddychające rzeczy. Czy wyobrażał sobie nagie, spocone ciała? Oszałamiające pocałunki i przyjemności? Spojrzałam na niego, milcząco rozkazując mu żeby się odwrócił. Nie zrobił tego. W rzeczywistości, jego spojrzenie stało się bardziej intensywnie skupione na moich ustach. Takie intensywne obserwacje wyprowadzały mnie z równowagi, ale byłam przyzwyczajona do kontrolowania moich działań. Moje ciało będzie posłuszne mojej woli, nie mojej żądzy. Chciałam się kręcić i odwrócić, ale zakazałam sobie poruszyć się nawet o cal. W mojej pracy, musiałam siedzieć w miejscu przez wiele godzin, obserwując moją zdobycz, nie wyjawiając swojej pozycji nawet pojedynczym oddechem. Postanowiłam wyzwać go przez odwrócenie jego własnego pytania przeciwko niemu. „O czym myślisz?” Uniósł ponownie swoją przekłutą brew. „Chcesz szczerej odpowiedzi, czy tego samego gówna, którym mnie uraczyłaś, kiedy zapytałem?” Nie dał mi czasu na odpowiedź, ale dokończył, „Dam ci szczerą odpowiedź.” Pochylił się do przodu, jego ust wykręciły się ku górze, oczy pociemniały. „Myślę jak gorące, mokre i chętne będą twoje usta, kiedy wygram nasz zakład.”

5 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nawet mnie nie lubisz.” „Nie muszę cię lubić żeby cię pragnąć.” Jak po męsku. Na szczęście podwozie zajęczało, ponieważ zostało zwolnione, ratując mnie od ścięcia tego zadowolonego z siebie uśmiechu z jego twarzy trój ostrzową brzytwą przywiązaną do mojej kostki. Nieważne, że sama go nie lubiłam i go pragnęłam. Wynajęty IST sunął gładko na swoją zaprogramowaną lokalizację, prywatne lądowisko w Nowym Dallas. Lucius i ja przepychaliśmy się na zewnątrz. Krok za nim, znalazłam się obserwując, w jaki sposób porusza się jego tyłek. Niezły. Niech go cholera. Słońce świeciło bezpośrednio nad głowami, powodując, że południowy żar owinął się wokół mnie. Moja złota skóra łatwo się spalała, dużo łatwiej niż ludzka. W miarę możliwości, nosiłam koszule z długimi rękawami ( z dostępnymi otworami do przeładunku broni) i obcisłe czarne spodnie (również z dostępnymi otworami). Wsunęłam moje ciemne okulary przeciwsłoneczne na miejsce. Ponieważ należałam do rasy, na którą polowano, upchnęłam również moje złote włosy pod czarną czapkę z daszkiem. Powstał delikatny połysk potu, a wiatr obciążony brudem wzbił się. Pobiegłam do klimatyzowanego tylnego siedzenia czarnego Hammera odpornego na kule i lasery. Dwóch pracowników Michaela czekało z przodu. Obaj byli sprawnymi fizycznie ludźmi po trzydziestce. Rozpoznałam ich i skinęłam głową. Ren, umięśniony brutal na fotelu pasażera, wielokrotnie chciał się ze mną umówić. Zawsze go spławiałam. Jego wędrujący wzrok mnie irytował. „Dzięki za podwiezienie,” powiedziałam. „Nie ma problemu kochanie,” powiedział Ren, posyłając mi przyjazny uśmiech. „Dla ciebie wszystko.” Kiedy mówił, puścił do mnie oczko. Nawet prześlizgnął się wzrokiem po moim ciele, a ja nie miałabym wątpliwości, jeśli chciałby mentalnie rozłożyć moje nogi. Jakakolwiek odpowiedź, którą zaoferowałabym zachęciłaby go. Wiedziałam to z doświadczenia. Więc trzymałam usta zamknięte. Lekka atmosfera zmieniła się, kiedy Lucius wszedł do pojazdu i złożył swoje wielkie ciało obok mnie. Ren unikał bezpośredniego patrzenia na niego, ale jego usta zacisnęły się w pogardzie. Kierowca, Marko, odwrócił się, zwracając się do nas. Jego oliwkowa cera i ciemne oczy poróżowiały z… wściekłości? „Spotkaliście się wcześniej, rozumiem, ” mruknęłam.

6 Tłumaczenie: bivi_bavi „Złamał mój cholerny nos,” warknął Marko. Lucius pozostał niewzruszony. „Złamię go ponownie, jeśli nie odwrócisz swojego tyłka i nie zawieziesz nas tam gdzie powinniśmy być.” Powstała skwiercząca przerwa, moment zawieszenia pomiędzy rosnącym napięciem, gdzie byłam przekonana w stu procentach, że trzej mężczyźni pozabijają się nawzajem. Czekaj. Pozwolę sobie sparafrazować. Byłam pewna w stu procentach, że Lucius zabije Marko i Rena. Wątpiłam czy ktokolwiek czy cokolwiek mogłoby skrzywdzić Luciusa Adarie. I czy nie była to śmieszna świadomość? Kiedy pierwszy raz spotkałam tego mężczyznę, zarzuciłam mu, że ma tylko mięśnie i brak mózgu, zbyt ładny żeby faktycznie walczyć. Udowodnił swoje zdolności podczas naszej sesji treningowej. Musiałam mu tyle oddać. Wyregulowałam okulary na moim nosie. Oczywiście, Lucius odsiadywał wyrok w wojsku. Siły specjalne, może czarne operacje. Być może nawet pracował swego czasu dla A.I.R. Poruszał się cicho, płynnie, z oczywistym spokojem drapieżnika. Nie uchylał się na myśl o przemocy; On ją przyjmował. Choć, wciąż nie chciałam go, jako mojego partnera. Jak mogłam się wykazać? Jak mogłam udowodnić swoją wartość i moje możliwości z tym trudnym mężczyzną przy moim boku? Mimo jego groźby, że pozwoli mi umrzeć, jeśli stanę na jego drodze, mógłby po prostu skoczyć przede mnie, jeśli wybuchną strzały. Agenci byli obrońcami z natury, a on nie byłby w stanie się powstrzymać. „Nie otrzymuje dziennej stawki, panienki, więc skończmy tą robotę,” dodał Lucius. Patrzyłam jak rumieniec Marko staje się czerwony, jego oczy zwęziły się do ciemnych szparek. Powoli odwrócił się od nas. Jego plecy i ramiona były sztywne, a aura gniewu promieniowała od niego. Ren był wolniejszy z odwróceniem się. Spoglądał z Luciusa na mnie, ode mnie na Luciusa. Nigdy wcześniej nie widział mnie z innym agentem, więc niewątpliwie zastanawiał się, co do cholery robię z tym. W żaden sposób nie wyjaśniłam i przeniosłam swoją uwagę na okno. Drzewa były suche i żółte z braku wody. Szarłat wtoczył się ogradzając osłony i pas startowy, a ludzie rzucili się żeby go usunąć. Chwilę później nasze współrzędne zostały zaprogramowane w samochodzie, a my pędziliśmy w dół krętych bocznych dróg. Nikt się nie odzywał. W ciszy, moja świadomość Luciusa stała się elektryczna, iskra błagająca o wybuch ognia. Twarda długość jego uda naciskała na jędrność mojego. Kiedy nasze ubrania się spotkały,

7 Tłumaczenie: bivi_bavi końcówki moich nerwów zaskwierczały. Pachniał dobrze. Za dobrze. Jak mydło i mężczyzna i nuta leśnych cygar Michaela. Żeby zachować swoje zdrowie psychiczne, wyłamałam mój umysł z tego niebezpiecznego terenu i skoncentrowałam się na nadchodzącej konfrontacji z Saharą Rose. Taka delikatna, krucha istota i ta niestabilność czyniły z niej słabe ogniwo w łańcuchu EenLiego. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego łowca niewolników używał dziewczyny. Głupota? Czy pożądanie? Najprawdopodobniej odpowiedzią było to ostatnie. Pożądanie może sprawić, że najrozsądniejsze osoby robią głupie rzeczy. Czyż nie byłam tego dowodem? Wkrótce Hammer zwolnił żeby się zatrzymać przy starym, zniszczonym gospodarstwie u progu upadku. Pozory były często mylące, a ja wiedziałam, że to była jedna z tych chwil. Wewnątrz, te rozwalające się ściany były solidne i nieprzepuszczalne. Druty naciągowe i miny lądowe wyściełały okoliczne nieruchomości. Komputery i inne urządzenia chroniły „dom” przed inwazją – tak dobrze jak utrzymywały więźniów w środku. „Dziesięć minut,” przypomniałam Luciusowi kiedy wyskoczyłam na zewnątrz. Nie chciałam żeby ktokolwiek otwierał moje drzwi i pomagał mi wysiąść. Kobiecość i delikatność były dwiema rzeczami, których nie chciałam bronić w tej chwili. Zatrzasnęłam drzwi z większą siłą niż było to konieczne. „Będę obserwować zegar.” Ciepło uderzyło mnie natychmiast, po raz kolejny owijając się wokół mnie jak gruby koc. Jasne promienie słoneczne wypalały wszystko na swojej drodze. Jałowy grunt. Gałązki i kamienie. Lucius podszedł do mnie, jego długie, umięśnione nogi szybko uporały się z odległością. Promieniował swoim własnym ciepłem, ale zostawiało ono we mnie zupełnie inne odczucia niż robiło to słońce. „Nie bądź zaskoczona,” powiedział energicznie, „ kiedy wygram po pięciu.” Uśmiechnęłam się skrycie. Taki pewny siebie, mimo to również skazany na niepowodzenie. Nie bawiłam się tak dobrze od lat. Jeśli w ogóle. Ale nie pokazałam na zewnątrz żadnej reakcji na jego słowa. Zamiast tego odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Pozostawał blisko mojego boku. Nikt nie czekał na nas przy drzwiach. Zamiast tego, strażnicy i agenci obfitowali w środku, kilku obserwowało każdy nasz ruch, gdy przeszliśmy przez niepewnie wyglądający próg. Jako że nigdy nie dostalibyśmy się na ganek bez zezwolenia, nie musieliśmy znosić skanowania siatkówki albo identyfikatorów linii papilarnych. Poza tym, spodziewano się nas. A ponieważ

8 Tłumaczenie: bivi_bavi Michael Black kontrolował ten mały budynek, jak również wszystko i wszystkich wewnątrz niego – i nie było go tutaj – przypuszczałam, że czyniło mnie to od teraz szefem. Moje plecy wyprostowały się na tę myśl. Odłamane drzwi wejściowe zamknęły się automatycznie. Moje ręce pozostawały blisko noży przywiązanych do moich ud. Nawyk, naprawdę. Natychmiast, zrobiłam bilans mojego nowego otoczenia. Jedenastu mężczyzn obsadzało pierwszy pokój. Dwóch stacjonowało na stanowiskach komputerowych z tyłu; trzech siedziało na jedynej kanapie, czyszcząc i wypróbowując bronie. Reszta ludzi odprężała się i rozmawiała przy kawie. Chłodne powietrze powitało mnie w otwartym uścisku. Czując ulgę, ściągnęłam moją czapkę, a moje włosy spadły na moje plecy. Nienawidziłam zakładać czapek, ponieważ zachowywały ciepło, ale również nienawidziłam włosów na mojej twarzy. Złote loki ograniczały mój wzrok –a dobra zabójczyni musi widzieć wszystko dookoła siebie. Powinnam ściąć je dawno temu, ale przypominały mi o mojej matce – jedyne wspomnienie, jakie miałam, naprawdę – więc nigdy ich nie zetnę. Sięgnęłam w górę i ściągnęłam moje włosy w kucyk. „Zabierzcie Luciusa do więźnia,” powiedziałam do nikogo w szczególności. Niski, krępy byczek natychmiast podszedł do mojego – warczącego – partnera. „Tędy,” powiedział, nie spotykając oczu Luciusa. Lucius zaczął za nim iść, ale powstrzymałam go ręką na jego ramieniu. Zatrzymał się, zniżając na mnie pozbawione wyrazu spojrzenie. „Zostaw swoja broń ze mną,” powiedziałam cicho. Roześmiał się. Faktycznie się śmiał, dudniący dźwięk wypełnił pokój. Ale kiedy się odezwał, jego głos był tak samo cichy jak mój. „ Nie ma szans.” „Słyszałeś, co się stało z tym agentem A.I.Ra Dallasem Gutierrezem kiedy inny agent wziął broń na przesłuchanie?” Jego uśmiech pozostał, zmiękczając ostre płaszczyzny jego rysów. „Poradzę sobie. Poza tym, nie zrobię ci przysługi przez zabicie się przed domaganiem się mojej nagrody.” Z tym, strząsnął mój uchwyt i oddalił się. Przynajmniej nie nazwał mnie przed ludźmi „ciasteczko”. Odwróciłam się do Rena, który poszedł za nami do środka. „Gdzie mogę obserwować?” Mięsień drgnął na jego szczęce, ale odpowiedział usłużnie. „Pokaże ci.”

9 Tłumaczenie: bivi_bavi Poprowadził mnie na dobrze oświetlony dół, korytarzyk, który nachylał się w dół, zabrał nas do podziemia. Z każdym krokiem, temperatura stawała się wilgotniejsza, chłodniejsza. Ściany były gładkie, trochę brudne, ale nie było na nich żadnych widocznych kamer i czujników. Mimo to, oba tam były, wiedziałam, że obserwują każdy nasz ruch. Wiedziałam jak działa Michael, a człowiek nie pozostawiał nic przypadkowi. Nawet, jeśli kamery bezpieczeństwa były nielegalne, bez odpowiedniej licencji, – której Michael nie miał, ponieważ nie chciał żeby ktokolwiek wiedział o jego interesach – wiedziałam, że tutaj były. „Co jest z tobą i Adaire?” Zapytał Ren, przerywając milczenie. Nie poświęciłam mu spojrzenia. „Co cię to obchodzi?” „Lucius Adaire jest zabójcą.” Musiałam się na to uśmiechnąć. „Ja również. Tak jak ty, jeśli o to chodzi.” „Nie, chodziło mi o bezwzględnego zabójcę. Zabije wszystko. Kobiety. Dzieci. Gdybym był tobą pilnowałbym swoich pleców.” Nie pozwoliłam sobie zareagować na jego słowa. „ Cóż, nie jesteś mną.” Ciągle miałam na sobie moje okulary, więc patrzyłam przez nie i wykierowałam w niego ostrym wzrokiem. „Poza tym, zawszę pilnuje moich pleców – nawet, kiedy jestem z tobą.” Korytarz w końcu się skończył. Staliśmy przed czymś, co wyglądało jak przeciętna ściana. Ren położył swoją rękę na fragmencie kąta i otworzyły się dwa panele. Jednorazowa, sterowana komputerowo igła nakłuła jego palec wskazujący i została pobrana mała próbka krwi. Kiedy komputer rozpoznał jego DNA, ściana – składająca się z dwóch stalowych płyt – podzieliła się na pół, dopuszczając nas. Nie wiedziałam czy Ren powiedział prawdę o Luciusie. Dwaj mężczyźni nie byli przyjaciółmi, więc było bardzo duże prawdopodobieństwo że Ren upiększył swoją historię. Jednakże, Nie chciałam myśleć o Luciusie, jako o zabójcy niewinnych – tych bardzo niewinnych, których usiłowałam tak ciężko chronić. „Na dalej,” narzekał Ren, niezadowolony z braku reakcji którą ode mnie dostał. Zaprowadził mnie do małego pokoju. Cała jedna ściana szczyciła się ekranem holograficznym, który odtwarzał wydarzenia z drugiego pokoju. Widziałam mały, zwykły niebieski pokój, z dwoma drewnianymi krzesłami. Zapadłam się w jedynym fotelu Obserwacyjnym, wyściełanym stołku, zmuszając Rena żeby stanął obok mnie.

1 0 Tłumaczenie: bivi_bavi Obserwowałam jak Lucius skrzyżował ręce na piersi i spoglądał na bladą, drżącą Saharę Rose, – która się nie odzywała. Chociaż, biadoliła, ale to się nie liczy. Jej niebieskie oczy były rozszerzone i załzawione, a ona ciągała za swoje jasne włosy. Uśmiechając się, spojrzałam na zegarek obok mnie. Dziesięć minut, następnie wchodzę.