mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony400 789
  • Obserwuję297
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań304 837

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 6,7,8

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :160.0 KB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 2 - Zniewól mnie słodko - Rozdział 6,7,8.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 27 stron)

1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 6 Przysłaniając swoje rysy twarzy, tak żeby nie ujawniały niczego, przespacerowałam do pokoju obserwacyjnego. Lucius siedział sam. Ren prawdopodobnie spasował w momencie, kiedy wyszłam z przesłuchania. Albo to, albo Lucius go wykopał, nie chcąc mieć publiczności dla tego, co miało się wydarzyć. Pozostałam w otwartych drzwiach, ogarniając scenę i pozwalając rozwinąć się moim oczekiwaniom. Lucius zajmował jedyne krzesło, jego wzrok zamknął się na mnie, rozłożył przed sobą nogi, a ręce unieruchomił za swoją szyją. Nigdy nie było człowieka, który wydawałby się bardziej zrelaksowany i spokojny. Nacisnął guzik pilota, który trzymał i ekran holograficzny zrobił się pusty, blokując obraz Sahary. „Zamknij drzwi,” powiedział tym swoim surowym, zgrzytliwym głosem. Złapałam nutę wściekłości w jego tonie. Mimo wszystko, nie tak zrelaksowany. Ciarki przeszły po moim kręgosłupie, kiedy kontynuowałam gapienie się na mężczyznę, na mojego niechcianego partnera. Chciałam usłyszeć jak mówi „Proszę,” ale wiedziałam że były większe szanse na spadające z nieba jak manna głowy EenLiego. Weszłam do środka, sprawiając, że podwójne drzwi automatycznie się zsunęły. Lucius rzucił pilota na podłogę. Z każdą mijającą sekundą coś… morderczego rosło w jego oczach, błysk, który zaprzeczał swobodnej pozie, jednak idealnie pasował do jego tonu. Udając swoje własne poczucie nonszalancji, oparłam jedno ramię o ścianę. „Jesteśmy teraz sami Sparkie. Czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć? Coś, co musisz zrobić?” Zmrużył spojrzenie, blokując każdą nutę koloru z tych lodowo niebieskich laserów. Pozostał nieruchomy. „Tsk, tsk. Wiesz, że to nie jest odpowiednia pozycja.” Nie okazałam miłosierdzia. Mimo to wciąż pozostał na miejscu. „Przegrałeś.” „Wiem.” „Padnij na kolana.”

2 Tłumaczenie: bivi_bavi „Dlaczego nie zrobisz tego bardziej interesującym,” wyzgrzytał , „i nie zdejmiesz spodni?” Jego słowa dostarczyły obraz niego klęczącego pomiędzy moimi gołymi nogami. Powstrzymałam dreszcz zanim mógł powstać. Moje brwi podleciały do góry. „Odmawiasz?” Bardzo powoli, stanął na nogi, powolnie przesuwając swoje wielkie ciało wyżej i wyżej. Przeniosłam swoją uwagę na skórki. Usłyszałam jak jego zęby się zaciskają, nawet myślałam, że usłyszałam jak pęka jego żuchwa. Rzuciłam mu beztroskie spojrzenie i poklepałam w usta, aby stłumić fałszywe ziewnięcie. Ten morderczy błysk rozprzestrzenił się z jego oczu i teraz konsumował wyraz jego twarzy. Jego czarne ubrania szeleściły, gdy przeniósł się na kolana. Ponownie zaczęłam studiować mój naskórek, czekając, wstrzymując oddech, jedynie swobodne pozory powstrzymywały mnie przed rozdziawieniem ust. „Dobrze… się spisałaś,” wyzgrzytał. Kiedy ostatnie słowo opuściło jego usta, zerwał się do góry. Wytarł kurz z kolan, utrzymując swój wzrok zamknięty z moim. Nie sądziłam, że to zrobi. Co był za łamigłówką. Mogłabym skinąć głową, nie mówiąc nic, i zaoszczędzić mu, choć odrobiny jego upartej dumy. Mogłabym… ale tego nie zrobiłam. „Nigdy więcej mnie nie lekceważ. Będziesz kończył na kolanach za każdym razem.” Przejechał językiem po zębach, ale nie odpowiedział. „Następnym razem, przebadaj swoją podejrzaną, zanim ją przesłuchasz. Tu właśnie popełniłeś błąd.” Cała jego twarz rozkwitła czerwienią – w zakłopotaniu, w odnowionej furii. Odnowionej? Nie. Wątpię czy stracił pierwszą partie wściekłości. Nie lubił przegrywać, ale co ważniejsze, nie lubił przegrywać ze mną. Zepsutą księżniczką. Cóż, cholernie szkoda. Dostawał to, co ze mnie najlepsze od momentu, kiedy się spotkaliśmy, więc zamierzałam rozkoszować się tym zwycięstwem. „Byłeś skazany na niepowodzenie, zanim nawet postawiłeś nogę na Przesłuchaniu. Próbowałam ci powiedzieć, ale nie chciałeś mnie słuchać. Nie chciałeś rozważyć możliwości, że mogę wiedzieć coś, czego ty nie wiesz. Więc, zgadnij co? Chodziłam za nią przez kilka dni. Znałam ją, wiedziałam o niej wszystko. Twoja głupia duma kosztowała cię tej wojny.”

3 Tłumaczenie: bivi_bavi „Wojny?” Zaśmiał się, dźwięk pozbawiony humoru. „To była tylko drobna potyczka, ciasteczko.” Przewróciłam oczami. „Wielkie słowa przegranego.” Lucius podszedł groźnym krokiem w moim kierunku. „Dobrze się spisałaś, w porządku. Już. Mówię ci to drugi raz. Miałem to na myśli wtedy, mam i teraz. Ale pewnego dnia wyrównamy rachunki, ty i ja.” Podeszłam do niego, zamykając jeszcze bardziej lukę, przypływ adrenaliny przyspieszył przepływ krwi w moich żyłach. „Wieże, że wyrównamy, – jeśli najpierw jedno z nas nie zabije drugiego.” „Mam zamiar cię pieprzyć Eden.” Podszedł bliżej. „Zabicie jest brane pod uwagę. Później.” Moje nozdrza rozszerzyły się, kiedy zamknęłam pozostałą odległość. Byłam podekscytowana, przyznaję. Nasze nosy dotknęły się, a moje paciorkowate sutki naparły na jego klatkę piersiową. Jego oddech owijał moje usta, ocierając każdą szczelinę. Natychmiast ogarnął nas zapach cynamonu i miodu. Nasza gorąca wymiana wprowadzała zamęt w moich hormonach. „Nigdy nie będziesz mnie miał.” Lucius nie odwrócił ode mnie swojej uwagi. „Znajdź sobie nowe pieprzone perfumy!” krzyknął. Zamrugałam, poczułam przebłysk zadowolenia. „Dlaczego? Te ci przeszkadzają?” Przejechał językiem po zębach i stanowczo odmówił odpowiedzi. „Czy ciebie w ogóle interesuje ta sprawa? Chcesz wiedzieć, co mamy na Jonathana Parkera, czy nie?” Odeszłam od Luciusa do drzwi, otwierając je szeroko i zawołałam po Rena. Kiedy się pojawił, powiedziałam, „ Ugość Saharę Rose. I bądź dla niej miły.” Ren rzucił Luciusowi nerwowe spojrzenie, po czym wybiegł wykonać rozkaz. Nie odwróciłam się, ale pozostałam spięta przy wejściu. „Co wiesz o Parkerze?” Z udawaną beztroską, odrzuciłam włosy. „Powiem ci o nim na lunchu,” powiedział, z rozkoszą w swoim głosie. Lubił wiedzieć coś, czego ja nie wiedziałam. Podobał mu się wybór, kiedy i gdzie mi powie. Skoro padł dla mnie na kolana, oddałam mu to zwycięstwo. Tak po prostu. „Miałam właśnie to zaproponować,” powiedziałam z udawanym niedbałym wzruszeniem ramion.

4 Tłumaczenie: bivi_bavi Na moje łatwe ustępstwo jego usta zanurzyły się w grymasie. Wiedziałam, że oczekiwał walki. „ Chodźmy stąd. Za wiele uszu.” „Będziemy potrzebować kluczy do Hammera.” „Schowałem je,” powiedział, wymachując zestawem na palcach. Moje ręce zacisnęły się po bokach. Nie podobało mi się, że przewidywał tak daleko na przód, a ja nie. Wyszłam z pokoju bez słowa, widząc, że będzie szedł bezpośrednio za mną. Jednak, kiedy wyszliśmy z gospodarstwa, śmiałam się, jako ostania. Kilku mężczyzn gwizdało i machało na pożegnanie „Agentowi Zabójczemu.” Lucius zakupił pół tuzina burrito w restauracji dla zmotoryzowanych i rzucił torbę na moje kolana. Kiedy jechał ponad godzinę, trzymałam je bez słowa skargi. W końcu, zwolnił przy ukrytym gąszczu znajdującym się na bogato zalesionym skrawku ziemi – dobrze nawodnionym prywatnym gruncie. Zdjął blokady z bramy i przemycił nas do środka. Zauważyłam, że oboje sprawdzaliśmy lusterka, upewniając się, że nie byliśmy przez nikogo śledzeni. Im mniej wiedziano o naszej działalności, tym mniejsze było prawdopodobieństwo przecieków. Nakazał samochodowi zaparkować, chwycił worek i powiedział, „Najpierw zjemy, a później pogadamy.” Złapałam burrito, które niedbale rzucił w moją stronę i zjadłam ile mogłam, ale mój apetyt nie powrócił jeszcze w pełni. Do tego, preferowałam słodki, bogaty w cukier pokarm. Zawsze. Często zastanawiałam się, jaki rodzaj jedzenia rósł na Raka, co bym jadła gdybym tam była. To było smutne, że nie wiedziałam zbyt wiele o moim ludzie albo mojej ojczystej planecie. Po prostu nie zostało tutaj do zapytania wielu Rakan, przez to, że na nas polowano. Michael raz zatrudnił dla mnie Rakańskiego opiekuna, ale nie trwało to dłużej niż sześć miesięcy. Mężczyzna wziął dzień wolny i nigdy nie wrócił. Wiedziałam, że planeta miała dwa małe słońca, trzy duże księżyce i ogromną ilość wody. Wiedziałam, że nigdy nie było tam wojny, poziom przestępczości był niski, a karą za przestępstwo była śmierć. Wiedziałam również, że cała ludność rządzona była przez żelazną wole dyktatora i wielu Rakan odeszło po prosty żeby mu uciec. To, dlatego moi rodzice odeszli? Tak bardzo pragnęłam ich zapytać. Poznać ich. Zostali mi odebrani tak nagle. W jednej minucie śpiewając mi do snu, a w następnej leżąc w basenie

5 Tłumaczenie: bivi_bavi swojej własnej krwi. Zamordowani. Usunięci. Brakowało mi ich bardziej niż mogłabym powiedzieć. Odchylając się na fotelu, czekałam cierpliwie, gdy Lucius pochłaniał grube, tłuste zawiniątko. Żując powoli, zmysłowo, jak człowiek, który delektuje się każdym kęsem. Obserwowałam, w jaki sposób jego usta i gardo poruszają się w harmonii, a mój umysł nawiedziły nieproszone obrazy jego spożywającego mnie. Skupiłam swoją uwagę na okno. Widocznie, nie spodobała mu się moja zmiana zainteresowania. „Przejdźmy się,” powiedział, rzucając ostatnie opakowanie na tylne siedzenie z innymi. Wyszliśmy po odpowiednich stronach. Bujne, zielone drzewa wypełniły całą powierzchnię, zapewniając luksusowe cienie. Odłożyłam swoją czapkę i okulary na deskę rozdzielczą. Świeże, żywe powietrze owinęło nas zapraszającym wietrzykiem. Podróżowałam po świecie, wiele razy, ale rzadko doświadczałam takiej przyrody. Spokojna okolica, zaskoczyła mnie. „Nowe Dallas znajduje się pod zaklęciem suszy odkąd przybyli EenLi i jego ludzie. Jak ta dolina jest możliwa?” „Michael utrzymywał ją dobrze podlaną,” powiedział Lucius dochodząc do mnie. Moje oczy zwęziły się, a ja poczułam iskrę gniewu, że Lucius wiedział coś na temat mojego ojca, czego ja nie… dopóki nie przypomniałam sobie, że Michael mówił mi o zakupie skrawka ziemi w Nowym Dallas. Zapomniałam. Miał tyle ziemi. Teraz, gdybym tylko mogła zmusić go do powiedzenia mi na temat Luciusa. „Więc jak masz naprawdę na imię, człowieku o wielu tożsamościach? Naprawdę wątpię, że to Lucius.” „Mam wiele imion,” odpowiedział ogólnikowo. Szliśmy powoli, dotrzymując sobie kroku, idąc zygzakiem przez grube drzewa i konary. Liście i gałązki trzeszczały pod naszymi stopami. „Zdaję sobie z tego sprawę,” powiedziałam. „Ale chce znać twoje prawdziwe imię.” Spojrzał na mnie. „Dam ci trzy szanse na odgadnięcie.” „Jesteśmy sami, nie ma szans żeby ktoś przysłuchiwał się naszej rozmowie. Możesz mi powiedzieć.” „Może mówię tylko kobietą, które widziałem nago.”

6 Tłumaczenie: bivi_bavi „Masz na imię Drań?” Zatrzepotałam na niego moimi rzęsami. „Źle.” Odrobina rozbawienia przecięła jego głos. „Zostały ci dwie szanse.” Marszcząc brwi. Zatrzymałam się i tupnęłam nogą. Kiedy zdałam sobie sprawę, co zrobiłam, mój grymas się powiększył. Nienawidziłam, kiedy powracałam do moich starych zwyczajów księżniczki. „To nie było prawdziwe przypuszczenie, więc nie możesz go zaliczyć.” „Szkoda,” powiedział, w ogóle nie zwalniając. „ Mogę.” Mój mars zmienił się w grymas, a ja znowu ruszyłam. „Zapomnij. Nie mów mi.” „Nie miałem takiego zamiaru. Ale teraz, kiedy mam twoje pozwolenie, czuję się o wiele lepiej,” powiedział, sarkazm kapał z każdego słowa. „Jesteś takim dupkiem.” Żartobliwe iskierki błyszczały w jego oczach, zmiękczając całą jego twarz. „Moja matka zawsze mi mówiła, że kobiety lubią tajemniczych mężczyzn. Jeśli ci powiem, stracę moją tajemniczość.” „Masz matkę?” Nie chciałam tym pytaniem brzmieć na tak zaszokowaną, ale słowa wypadły z moich ust zanim mogłam je powstrzymać. „Tak, miałem matkę. Nie spędziłem z nią zbyt dużo czasu, ale była bardzo prawdziwa. A co myślałaś, że zostałem stworzony magicznie z bajkowego pyłu?” „Nie. Myślałam, że zostałeś magicznie spłodzony z diabła.” Zaśmiał się, dźwięk bogaty i ochrypły i tak nieodłącznie zmysłowy, że moja krew się rozgrzała. „Czytałeś moje akta,” powiedziałam, „wiec widziałeś że jestem Eden F. Balck. Powiedz mi swoje prawdziwe imię, aj ja powiem ci, co oznacza to F.” Znowu zmarszczyłam brwi, kiedy zdałam sobie sprawę, że okrążałam potrzebę żeby prosić go o informację. Dlaczego do cholery w ogóle obchodzi mnie jego imię? Zastanawiałam się. Odpowiedź mi umknęła, ale fakt pozostał, obchodziło mnie. Musiałam wiedzieć. „To byłyby dobre warunki, gdybym, chociaż trochę był zainteresowany poznaniem twojego drugiego imienia.” Moje ręce zacisnęły się po bokach, kiedy Lucius przyspieszył kroku. Nie rzucił za siebie spojrzenia, żeby sprawdzić, gdybym za nim szła. Po chwili, szłam. Byłam zbyt zaciekawiona, aby

7 Tłumaczenie: bivi_bavi czekać z tyłu i grać w gierki. Poza tym, nie chciałam, żeby wiedział jak bardzo doskwierał mi jego brak zainteresowania moim imieniem. Kiedy go dogoniłam, powiedział, „Jesteś gotowa na rozmowę o interesach?” „Zawsze,” wyzgrzytałam. „Jonathan Parker to stare pieniądze, tak jak powiedziała Sahara Rose. Wykonywałem pracę tu, w Nowym Dallas kilka lat temu. Brat Jonathana uprowadzał dzieci obcych, jak również i ludzkie i zmuszał je do – działania ze sobą.” Nasze oczy spotkały się na chwilę niewypowiedzianego zrozumienia. Pornografia dziecięca. Widziałam wiele zła, ale przestępstwa skierowane na dzieci zawsze obrzydzały i rozwścieczały mnie najbardziej. „ Zakończyłeś robotę, mam nadzieję.” Oboje wiedzieliśmy, że pytałam go czy zabił brata. „Z radością,” powiedział. „Powoli i boleśnie.” „Dobrze.” Bardzo dobrze. „Rzecz w tym, że tylko nieliczni –bardzo niewiele o osób, przy tym – jest dopuszczana do życia Jonathana. Możemy go pojmać, ale nie będzie mówił podczas tortur. Jego brat nie mówił. Oznacza to, że musimy zdobyć jego zaufanie, dostać się do jego najbliższego otoczenia.” Haczyk w jego głosie ostrzegł mnie o zbliżającym się gniewie z mojej strony. Przegapiłabym to, ale byłam bardzo skupiona na wszystkim, co dotyczyło tego faceta. „Przez my, miałeś na myśli –” „Siebie. Już wszedłem.” Oczywiście. W moim ciele napiął się każdy mięsień. „Zna mnie jako Huntera Leonn,” powiedział Lucius, „bogatego, rozpieszczonego syna zmarłego przemytnika Onadynu.” „Hunter,” powiedziałam, bawiąc się imieniem na języku. „Słodko. Niezła ironia. Podoba mi się również część z rozpieszczonym. Stworzyłeś pięknie zepsutego małego księcia.” Poruszyłam dłonią w dół mojego kucyka. „Więc zgaduję, że chcesz abym usiadła i patrzyła jak wykonujesz zadanie.”

8 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie.” Poruszając głową w lewo i prawo, strzelił kośćmi w swoim karku. Kiedy odezwał się ponownie, wyłożył sytuację jakbym była dzieckiem. „ Wejdę, jako Hunter. Ty wejdziesz za mną, jako przynęta.” „W porządku. Więc… kim mam być?” „Sobą. Jesteś Rakanką, rzadkością. Twoi ludzie byli tropieni przez swoją skórę i teraz prawie wymarli. Nie możemy zmienić twojej tożsamości. Co więcej, Michael jest rozpoznawalny. Większość uważa, że jest bogatym sprzedawcą broni i zbyt wielu ludzi zna cię, jako jego córkę.” „Jestem z tobą.” Michael celowo pielęgnował swój wizerunek sprzedawcy broni. Po podjęciu pracy z rządem, potrzebował dobrej przykrywki, czegoś, co oferowało masowe odwołanie do przestępców i oddalało go od prawdziwej tożsamości. „Zaczekaj,” powiedziałam po chwili zastanowienia. „EenLi pracował dla Michaela. Jeśli wejdę, jako ja, będzie podejrzewał, że jestem agentem. Będzie wiedział, że Michael mnie chroni.” „Jednak, nie będzie wiedział o mnie, a to jest najważniejsze. Ze wszystkiego, co o nim czytałem, myślę, że znajdzie coś zabawnego w kradzieży agenta.” „W porządku. Jestem na pokładzie.” „Dobrze. Będziemy rozpowiadać, że Eden Black przenosi się do Nowego Dallas. I tak, się starzejesz, więc potrzebujesz miejsca dla siebie.” Zassałam powietrze, zapach słońca, sosny i rozkwitających kwiatów drażnił mnie swoją żywą świeżością. Spojrzałam na niego. Dobra motywacja, tak, ale nie coś, co chciałam usłyszeć. „Właściwie, będziemy mówić ludziom, że wyprowadziłaś się, aby uciec prześladowcy. Czy to odpowiada twojej próżności?” Uderzyłam go w ramie. „ W przeszłości pełniłaś dla Michaela funkcję tłumacza przybyszów,” powiedział, pocierając posiniaczone mięśnie. „Dowiemy się, którzy ważni ludzie potrzebują tłumacza przybyszów. Jako ich pracownik, będziesz musiała uczestniczyć w przyjęciach i politycznych funkcjach, a to wprowadzi cię w kontakt z Parkerem. I mną. Twoim prześladowcą.” Przyjrzał mi się od góry do dołu, zatrzymując na moich piersiach. „Myślisz, że dasz radę?” Fala świadomości walczyła z powodzią pożądania. Zignorowałam jego głupie pytanie, robiąc już mentalną listę rzeczy do zrobienia. Wynająć tu mieszkanie. Zdobyć nową garderobę. Odświeżyć moje stopy do wysokich obcasów.

9 Tłumaczenie: bivi_bavi „Będę pracować nad powrotem do kręgu Jonathana,” powiedział, „i wspomnę że cię spotkałem, dowiedziałem się że się tu przenosisz i za tobą podarzyłem. Powiem mu, że cię chce, nagabuję cię, ale ty mnie odrzuciłaś.” „To nie będzie trudne, ponieważ to prawda.” „Zamknij się i słuchaj.” Spojrzał na mnie. „Zaczniesz uczestniczyć we wszystkich przyjęciach, a ja będę grać chorego z miłości głupca.” Otworzyłam usta, aby zaoferować kolejny mały klejnocik: zawsze najlepiej trzymać się prawdy, w ten sposób nie zostaniemy złapani na kłamstwie. Przerwał mi wraz z, „Będziesz nadal mnie odtrącać. Mocno. Stanę się bardziej zdesperowany.” „Widzę do czego to poprowadzi,” powiedziałam. „Po tym jak cię odrzucę, złożysz na mnie zamówienie.” „To prawda. Inni mężczyźni prawdopodobnie również będą cie chcieli, jeśli nie sam Jonathan. Tak czy inaczej będzie złożone na ciebie zmówienie, a ty zostaniesz zabrana. Wszystko, co musisz zrobić to pozwolić im cię zabrać.” Skinęłam głową z aprobatą. „Podoba mi się. Jak będziemy po tym postępować?” „Kupię cię, niezależnie od kosztów, a następnie zakupie nam przejście na inną planetę, gdzie będę twierdził, że mogę trzymać cię bez martwienia się o kwestie prawne.” „A kiedy dowiemy się jak przeskakują na planety, uderzymy.” „Dokładnie. Będziesz potrzebować nowych ubrań,” powiedział, podarowując mi kolejne intensywne przejrzenie, przejrzenie w którym zdejmuje moje ubrania i pożera nagie ciało pod spodem. Kiedy jego oczy osiągnęły moich piersi, moje sutki stwardniały. Kiedy dotarły do mojego brzucha, zadrżał. Kiedy doszły na szczyt moich ud, rozlał się tam potok ciepła. „Już o tym pomyślałam,” powiedziałam, głosem chrapliwym, suchym. „ Nadal jestem znana, jako zepsuta, samotnicza córka Michaela. Wiem jak ubierać się stosownie.” „Dobrze. Ponieważ wyrafinowany tłumacz nie może nosić” – wskazał na moje zdarte skurzane spodnie i turystyczne buty – „cokolwiek masz na sobie.” „Dziękuję za radę na temat mody, Sparkie. Zawsze chciałam żeby wykolczykowany, wytatuowany, utleniony muskularny chłopiec powiedział mi, jak nieudolne jest moje poczucie mody.”

1 0 Tłumaczenie: bivi_bavi Jego usta zadrżały. „Idź do Michaela. Powiedz mu –” „Wiem, co robić.” Wygięłam brew. „Możesz powiedzieć to samo?” „Tak. Cwaniaczku. Jak już mówiłem, mam zamiar odnowić znajomość z Jonathanem. Daj mi trzy tygodnie zanim się pojawisz. Ale nie potniej, kapujesz? Trzy tygodnie.” Zatrzepotałam na niego rzęsami i przeszłam palcami po jego piersi. „Dlaczego, Luciusie Adaire, zwany Hunterem Leonn i Wyjątkowym Draniem. Uważam, że będziesz za mną tęsknić.” „Nie, ślicznotko, ale ty będziesz tęsknić za mną.” Bez kolejnych ostrzeżeń, szarpnął mnie na twardość swojego ciała, jego usta natychmiast nachyliły się na moje. Jego język wepchnął się do moich ust, głęboko i sondująco. Jęknęłam na to z przyjemności, na jego upojny smak i pogrążyłam się głębiej w jego objęciach. Nie protestowałam, chociaż wiedziałam, że powinnam. Nie, splotłam swój język z jego. Chwyciłam jego głowę i przytrzymałam dla siebie. Myślę, że chciałam tego od momentu, kiedy pierwszy raz go zobaczyłam. Jego ramiona czułam jak stalowe pasy, gdy owinęły się wokół mnie. Jego dłonie rozłożyły się na moich plecach i zanurzyły niżej… i niżej… obejmując mój tyłek i przyciskając mnie do jego erekcji. Rozłożyłam nogi dla lepszego kontaktu. Nawet przez ubranie mogłam poczuć jego długość, grubość. Nigdy nie pragnęłam mężczyzny tak jak jego. Nie lubisz go, pamiętasz? Co z tego, moje ciało odpowiedziało. Chciałam go mieć i wyciągnąć z mojego systemu. Z moich myśli. Spłynął ze mnie zapach miodu i kwiatów, otaczając nas tak dokładnie jak drzewa, falując słodko na wietrze. Nie panikowałam tym razem na ten zdradziecki znak. Powitałam go. Odurzająca woń zmieszana z sosnowym zapachem mydła Luciusa, tworzyła upajający afrodyzjak. Z rękami wciąż mnie obejmującymi, podniósł mnie. Owinęłam swoje nogi wokół jego tali, kiedy wycofał mnie na gruby pień drzewa. Trochę kory przeszło przez moją koszulkę, ale to mnie nie obchodziło. „Doprowadzasz mnie do szału, ciasteczko.” Jego głos szepnął ochryple wzdłuż kolumny mojej szyi, sprawiając, że pseudonim brzmiał jak pieszczota.

1 1 Tłumaczenie: bivi_bavi Nie skomentowałam. Nie byłam wstanie mówić. Wszystko, o czym mogłam myśleć to rozebranie go do naga i nadzianie się na niego. Ujeżdżając go mocno i szybko. I często. „To te twoje usta,” kontynuował. Podszczypywał przy mojej szyi, przebiegł zębami po płatku mojego ucha. „Nie mogę przestać o nich myśleć. Nienawidzę ich. Powinienem ich nienawidzić.” Gdy sapnęłam, zmusiła się do znalezienia głosu. „Polubisz moje usta bardziej, jeśli powiem, że możesz mnie ponownie pocałować?” powiedziałam surowo. „Kiedy powiedzą żebyś zdjął swoje ubrania, ponieważ chcę zobaczyć cię nago?” Jęknął. Moje sutki skamieniały, a ja otarłam nimi o jego pierś, pragnąc żebyśmy byli już nadzy, chcąc żeby był już we mnie. To nie jego potrzebowałam, zapewniałam siebie. Po prostu seksu. Tylko seksu. Zamiast mnie rozebrać, oderwał się ode mnie. Moje nogi spadły na ziemię. „Cholera,” warknął, plącząc ręką we włosach. „To nie jest czas ani miejsce.” Kilka sekund minęło zanim znalazłam swoją równowagę. Kiedy to zrobiłam, jego odrzucenie prawie mnie nabrało. Jednak bardziej niż odrzucenie, miałam mu za złe jego zdolność do przerwania tego, co zaczął, kiedy z niecierpliwością przeszłabym resztę drogi. Mimo, że miał rację. Oboje mieliśmy pracę do zrobienia, a wprowadzanie teraz kontaktów seksualnych było głupotą. Moje oczy zwęziły się w wściekłości lejącej się przez krew, wściekłości na siebie za pozwolenie mu na rozproszenie mnie. „Dotknij mnie ponownie a Michael będzie miał jednego pracownika mniej. Zrozumiałeś?” Lucius milczał przez dłuższą chwilę, obserwując mnie, studiując moją twarz. Oczywiście, nie podobała mu się moja groźba. Bardzo rozmyślnie, wyciągnął rękę i skierował na jedną z moich piersi, kreśląc palcem wokół sutka. Nie powstrzymałam go, ale nie chciałam ustąpić ani pokazać słabości. „Dlaczego?” powiedział, jego oczy zjechały dopasowując się do moich. „Boisz się, że umrzesz z rozkoszy?”

1 2 Tłumaczenie: bivi_bavi „Nie. Ty umrzesz. I to nie z przyjemności. Widzisz, wezmę ten nóż,” poklepałam ostrze przywiązane obok jego dumy i radości, „i zabawię się trochę wsuwając rękę do kieszeni.” Uwolnił się ode mnie całkowicie i zmarszczył brwi. Linie wokół ust napięły się, a ogień zapłonął w jego zwykle arktycznych oczach. „To już druga groźba, którą wypowiedziałaś przeciwko mojemu fiutowi.” „Groźba?” Zaśmiałam się, pustym dźwiękiem. „Och, nie, Sparkie. To obietnica. I będzie przyjemnością.” „ Tak długo jak będziesz się z nim zabawiała, myślę, że nie obchodzi mnie, co zrobisz. Ale musisz być cierpliwa i poczekać aż do zakończenia misji.” Moja ręka drgnęła wraz z chęcią oplucia jego oczu. Może złamać mu nos. „Zazwyczaj się nie denerwuję,” powiedziałam, „ale popychasz mnie przez wszystkie granice.” „Dwa tygodnie,” powiedział gardłowo, jakby nigdy się nie odzywał. „Chcę cię tu za dwa tygodnie.” „Powiedziałeś wcześniej, że trzy.” „Dwa tygodnie,” powtórzył. „Albo cię dopadnę i dokończymy to.” Groźba czy obietnica? Boże pomóż mi, ale miałam głupią nadzieję, że to ostatnie… Rozdział 7 Trawił mnie ostry, dręczący ból. Moje ciało napięło się wobec ataku, który nawet teraz był trwały. Och, Boże. Przetrwałam wyciąganie miedzianych kul. Przeżyłam wybuchy granatów i eksplozje C4. Ale to… Ból był zbyt ostry, zbyt przenikliwy, rozprzestrzeniający się z jednej części mojego ciała do drugiej. Z zaciśniętymi pięściami, mocno zamkniętymi oczami, krzyczałam, wydając chrapliwe dźwięki bardziej zwierzęce niż ludzkie. Moje gardło przeżyło już kilka podobnych kszyków przez ostatnie pół godziny i teraz sprawiało wrażenie obdartego, obolałego.

1 3 Tłumaczenie: bivi_bavi Gdyby tylko moje noże były w pobliżu. Moja broń. Cokolwiek! Ale byłam nieuzbrojona. Leżałam na płaskim, białym stole, chwytając krawędzi. Byłam wrażliwa, wystawiona. „Jestem gotowa zająć się drugą nogą,” powiedziała kobieta odpowiedzialna za moje męki. Szatańska, zła diablica wcielona we własnej osobie: kosmetyczka. „Nie,” wyzgrzytałam. „Nie zrobisz tego.” Kilka lat temu, musiałam to robić, co miesiąc. Nosiłam tylko markowe ubrania, zawsze wyglądające na drogie i wyrafinowane. Wydawałoby się, że to całe życie temu. „ Nawoskowanie jednej nogi było wystarczająco złe. Nie dotkniesz drugiej .” „Duże dziecko,” wymamrotała, zbierając swoje zaopatrzenie. Długie blond włosy opadły jej na ramiona, obramowując delikatną, elfią twarz. Była drobniutką kobietą, trochę ponad pięć stóp, z kruchymi kośćmi i małym ciałem. Jej anielska twarz ukrywała wewnętrzną bestie. Mogłabym złamać jej szyję jak gałązkę – i śmiać się przy tym radośnie. Przez lata zabiłam więcej ludzi niż mogłabym zliczyć. Duże dziecko? Ja? Nie sądzę. „Lepiej uważaj, co do mnie mówisz kochanie,” ostrzegłam. Zanim zdążyła odpowiedzieć, dodałam pochmurnie, „Po prostu to zrób. Dokończ. I się pospiesz.” Mojej prześladowczyni wznoszącej-płatek drgnęły usta. Jeśli źli kolesie dowiedzieliby się o woskowaniu, byliby w stanie podjąć tortury na zupełnie nowym poziomie. „Spodziewałam się po tobie więcej,” powiedziała ze śmiechem, nakładając ciepły, sączący się, lepki wosk na moją prawą nogę. W wyniku zabiegów laserowych i kremów zabijających mieszek włosa, woskowanie stało się dla ludzi dawno temu przestarzałe. Niestety, takie zabiegi trwale uszkadzały Rakańskie komórki skórne, zmuszając mnie do powrotu do tych archaicznych praktyk. Gdy moja prześladowczyni szarpnęła taśmę z mojej nogi, szybko podążając następną i następną, uderzałam pięścią w stół. Zmusiłam moje myśli do bycia gdzie indziej. Michael zakupił i umeblował już dla mnie mieszkanie w Nowym Dallas, choć miałam dopiero je obejrzeć. Zastanawiałam się, jednak– częściej niż powinnam, –gdyby Lucius zakradł się do środka i znalazł najlepsze trasy ucieczki i zabezpieczył wszystkie słabe punkty wejścia. Bardzo prawdopodobne.

1 4 Tłumaczenie: bivi_bavi Ten mężczyzna nie zostawiłby niczego przypadkowi. A co więcej, miałam wątpliwości czy zaufałby mi w dopilnowaniu tego. Był jak każdy inny agent, którego znałam, myśląc, że kobiety nie były tak kompetentne jak mężczyźni. Z niecierpliwością czekałam, aby udowodnić Luciusowi, że był w błędzie. Lucius… Jego obraz uformował się w moich myślach. Kości policzkowe wycięte ze szkła. Orli nos. Przeszywające lodowo niebieskie oczy. Nawet w moim umyśle, przypatrywał się mi z czymś w rodzaju wyższość. Boże, gardziłam nim. Pożądałam go. Nienawidziłam. Pragnęłam. Moje zęby przegryzły dolną wargę. Nie widziałam go przez siedem dni. Tęskniłam za nim. Tak, nienawidziłam go. Z jednym pocałunkiem, strawił mój umysł, moje dobre intencje, mój zdrowy rozsądek. Zabrał moje zdrowie psychiczne i wypalił mnie do głębi, w jakiś sposób piętnując swoje imię na każdej mojej komórce. Przez większość dni, myślałam tylko o nim. Widziałam jego twarz podczas kąpieli. Słyszałam jego głos w czasie snu. Czułam jego ciepło, kiedy szłam. W całym moim życiu, miałam dwóch kochanków. Żaden z nich nie wpływał na mnie tak mocno. Tak głęboko. Tak jak robił to Lucius, ten mężczyzna, którego chciałam pozbyć się z mojego życia w najszybszym możliwym momencie, irytował mnie. Jednak nadal chciałam go jeszcze raz zobaczyć. Byłam głodna jego widoku. A mój głód nie miał nic wspólnego ze sprawą. Co teraz robi? O czym myśli? Czy przeszłam przez jego myśli, chociaż raz? Przestań Eden. Po prostu przestań. Myśli Luciusa nie mają znaczenia. Wszystko, co się liczyło to, że odnowił swoje znajomości z Jonathanem Parkerem i nasz plan szedł gładko. „Już,” powiedziała kosmetyczka. „Twoje nogi są w końcu skończone. Nie było tak źle, prawda?” „Rany kłute nie są takie złe,” mruknęłam i usiadłam. Mój wzrok powędrował po długości nóg, badając elastyczną złotą skórę. „Bycie przykutym do ściany i czekanie na przybycie mojego wroga nie jest takie złe.” Wypowiedziała humorystyczne prychnięcie. „Zachowujesz się jak mężczyzna. Nie, właściwie większość mężczyzn przynajmniej udawałaby, że są twardzi.” „Śmiało. Śmiej się.” Uśmiechnęłam się ponuro, pochylając się bliżej. „Ale upewnij się, że będziesz spała dziś wieczorem z bronią.” Niewzruszona, zwróciła mój uśmiech. „Nie zrobiliśmy nawet jeszcze okolic bikini.”

1 5 Tłumaczenie: bivi_bavi Skrzywiłam się. Dwadzieścia minut później, odprawiła mnie ze śmiechem. „Nigdy nie słyszałam tak dużo kszyków.” Chwyciłam swoje spotnienie i wciągnęłam je. Następnie – Boże, czy tortury nigdy się nie skończą? – Dopięłam parę wysokich szpilek. Moje stopy przyzwyczaiły się do butów. Wyślizgnęłam się ( no dobrze, pokuśtykałam i wytoczyłam się) z pokoju. Wraz z zakończeniem woskowej tortury, spędziłam resztę dnia w moim pokoju wyposażonym w nową garderobę. Moje stopy wciąż bolały. Nie miałam nic przeciwko założeniu fraku i zwiewnej sukienki tak długo jak mogły ukryć moją broń. Nie poszłabym bez ochrony z jakiegokolwiek powodu. Kiedykolwiek. Chociaż, buty… „Nie zapomnij,” powiedziałam do krawcowej, „żeby zrobić miejsce dla mojej broni.” Przewróciła oczami i uklękła przy mnie, trzymając swoje szpilki w lodowo niebieskim materiale. „Chcesz żebym dodała też mieszek?” Wyrównałam na nią zirytowane spojrzenie. „Tylko wtedy, gdy wykonasz ekstra duży.” Czy nikt nie znajduje we mnie zagrożenia? Cholera, moje ręce były splamione krwią; spędziłam życie zabijając ludzi. „Zabawne,” powiedziała sucho. „ Pracowałam dla Michaela przez wiele lat. Znam zasady.” W końcu zostałam sama, ale nie na długo. Nie miałam czasu się przebrać albo rozłożyć na łóżku zanim Michael zapukał do drzwi. „Wejść.” Drzwi rozsunęły się i wszedł z wahaniem. „Nie rób mi krzywdy,” powiedział, podchodząc na palcach do siedzenia przy oknie i zanurzając w pulchnych złotych poduszkach. Śmiejąc się, zdjęłam buty i rzuciłam je z łoskotem na ziemię. Co za ulga! „Nie mogę uwierzyć, że kiedyś robiłam to przez cały czas. Przymiarki, woskowanie. Wysokie obcasy.” „Pamiętam tamte dni.” Uśmiechnął się czule i oparł głowę o krawędź fotela. „Więc jak się czujesz?” Spoczęłam na białej aksamitnej kanapie naprzeciwko niego. Moja sukienka poruszała się wokół mnie. Krawcowa kazała mi ją zdjąć i powiesić w momencie swojego wyjścia. Brałam

1 6 Tłumaczenie: bivi_bavi trochę przyjemności z nieposłuszeństwa. „Czuję się jak rozpieszczona księżniczka, o której byciem zawsze mnie oskarżano.” Wysunął długie, grube cygaro z kieszeni kurtki i umieścił końcówkę w ustach. Nie zapalił go jeszcze, ale degustował smak, gdy mnie obserwował. „Miałem na myśli, jak twoje obrażenia? Martwiłem się o ciebie kochanie.” „Sto procent wyleczone.” Jego brwi uniosły się, a oczy błysnęły zwątpieniem. „ Żadnego ukłucia bólu czy słabości?” „Nie,” powiedziałam, całkowicie poważnie. Nie czułam się winna z powodu okłamywania Michaela o moim braku obrażeń. Byłam prawie stuprocentowo zdrowa. Ale nie chciałam żeby się o mnie martwił. Albo gorzej, wątpił we mnie. Cygaro obracało się w jego palcach, kiedy powiedział, „Czy powiedziałabyś mi gdyby było?” „Nie.” Kolejny uśmiech oświetlił jego twarz. „Tak też myślałem. Uparta dziewczyna. To, kim jesteś i tym zawsze byłaś.” Jego uśmiech wyblakł nieco. „Wiesz, że nigdy nie chciałem żebyś była agentem.” „Wiem,” powiedziałam, mój głos zmiękł. „Przyszłaś do mnie i zapytałaś czy możesz trenować, a ja…” Wzruszył ramionami. „Ja po prostu chciałem żebyś dowiedziała się jak się bronić. Twój rodzaj jest ścigany. A mój rodzaj, cóż, mogłaś zostać uprowadzona i wykorzystana żeby się do mnie dostać. Chciałem cię przygotować. Chociaż udowodniłaś swój upór i nie pozwoliłaś utrzymać się za kulisami.” Zaśmiałam się. „Pamiętam jak kazałeś grać mi lekarza dla poszkodowanych agentów, żeby pokazać, o jaki rodzaj bólu proszę. ‘Patrz na krew,’ mówiłeś. ‘Patrz na ból w jego oczach, ponieważ to dostaniesz, jeśli wybierzesz taki fach.’ ” „Ale ty nigdy się nie złamałaś.” Była duma w jego glosie. „Nie. Nigdy się nie zawahałam. Chciałam żebyś widział mnie, jako silną i uzdolnioną. Jak twoi ludzie.” „Wiem.”

1 7 Tłumaczenie: bivi_bavi „Uwielbiam to, że mi teraz ufasz, to, że dałeś mi jeszcze jedną szansę. Nie sądzę, że mogłabym kiedykolwiek wyrazić, co to dla mnie znaczy.” Michael stanął na nogi i podszedł do mini barku. Upierałam się nad zainstalowaniem go na własny użytek w każdym jego domu. Czasami był to jedyny sposób, w jaki mogłam odpocząć. „Jesteś moją córką,” powiedział. „Nie zależnie, jaka krew płynie w twoich żyłach, jesteś moja córką i cię kocham.” „Ja też cię kocham.” Na kilka minut osiadła wokół nas cisza zanim powiedział ze śmiechem. „Jakiego rodzaju jesteśmy zabójcami, mając takie niezmienne pierdoły?” Po obcięciu końcówki cygara, zabrał najbliższą zapalniczkę i się zaciągnął. Dym szybko zaczął kłębić się wokół niego. Papierosy i cygara były nielegalne, ponieważ zanieczyszczały powietrze. Ale Michael żył w świecie, gdzie nie podążał za zasadami innymi poza swoimi własnymi. Nalał Szkockiej „Chcesz?” zapytał. „Tak. Dziękuję.” Podał mi szklaneczkę, a moje palce owinęły się ciasno wokół chłodnego naczynia. Nalał kolejną. Popijając, rozkoszowałam się sposobem, w jaki gładki płyn mnie ogrzewał i usuwał kłucie w ramieniu i boku. „Czy kiedykolwiek zajmowałeś się Jonathanem Parkerem?” To była pierwsza szansa, kiedy mogliśmy porozmawiać o interesach. „Z daleka.” „Chciałabym zobaczyć twoje akta o nim.” „Oczywiście. Są w studium.” Nie zawracałam sobie głowy butami, tylko poszłam boso. Zabrałam z sobą swojego drinka. Bóg wiedział, że go potrzebowałam. Czułam się dzisiaj bardziej na krawędzi niż odczuwałam przez dłuższy czas. W milczeniu, ruszyliśmy w dół schodów, mijając Orientalne wazy, metalowe rzeźby bogów i boginek i spływający kamienny wodospad jaki miał wbudowany w jednej ze ścian. Kiedy zamknięte drzwi do studium wykryły naszą obecność, automatycznie się otworzyły. Ekipa czyszcząca już wyszła, więc zostaliśmy samie i nie musieliśmy martwić się o wścibskie oczy.

1 8 Tłumaczenie: bivi_bavi „Usiądź,” powiedział, wskazując machnięciem głowy na ciemno brązowy skórzany fotel. „Odpręż się.” Posłuchałam bez namysłu, spoczywając w fotelu naprzeciwko biurka. Wcisnął serię przycisków, przyciemniając światła i powodując, że ekran holograficzny ukazał się na odległej ścianie. W centrum błysnął wizerunek mężczyzny. Człowiek trzydziestoparoletni. Jasne włosy, długi arystokratyczny nos. Wąskie usta, ale nie mniej jednak przystojna twarz. Aroganckie brązowe oczy traktujące świat z blaskiem mówiącym ‘nic nie może mnie skrzywdzić’. Nawet pomimo ostrzeżeń o niebezpiecznych promieniach słonecznych, Jonny Boy najwyraźniej spędzał dużo czasu na zewnątrz. Jego skóra była mocno opalona i pomarszczona bardziej niż być powinna. Otaczała go aura arogancji. Już go nie lubiłam. „Preferuje kobiety czy mężczyzn?” zapytałam. „Lubi władzę.” „Typowe.” „Był żonaty trzy razy. Pierwsza żona zginęła w wypadku samochodowym.” Michael nacisnął kolejny przycisk, a obraz pięknej młodej kobiety wypełnił ekran. Czarne włosy, zielone oczy. Nieskazitelna skóra. „Pękły jej nowiusieńkie opony.” „Wygodnie dla niego.” „Druga żona również zginęła w wypadku samochodowym.” Kolejna młoda kobieta, tym razem ze srebrzyście białymi włosami i niebieskimi oczami, trawiła ekran. „Niech zgadnę. Pękły jej nowiuteńkie opony?” „Nie, wysiadły jej sensory.” „Jaki tragiczny wypadek spotkał jego trzecią żonę?” zapytałam „O dziwo, nadal żyje.” Nie na długo, pomyślałam. Nie, jeśli Jonathan Parker miał sposobność. Spojrzałam na zdjęcie trzeciej żony. Połyskujące czerwone włosy, błyszczące brązowe oczy. Promieniowała od niej gorąca atmosfera.

1 9 Tłumaczenie: bivi_bavi „Oczywiście Jonathan Parker lubił żeby jego kobiety były młode i ładne. Szkoda, że nie żyją zbyt długo.” Poklepałam się po kolanie jednym palcem, gniotąc zwiewną, satynową sukienkę. „Nie znajdzie się tam jakiś zlecenie na niego, prawda?” Cała twarz Michaela rozświetliła się z rozbawienia, łagodząc wiekowe linie wokół jego ust. „Na tą chwilę, nie, nie ma zlecenia na Parkera.” „Szkoda.” Wzięłam łyk mojej szkockiej i przez dłuższą chwilę delektowałam się bogatym smakiem. Zastanawiałam się, jaki typ osobowości Lucius – alias Hunter – miał założyć, aby zanurzyć się w świecie Parkera. Lucius nie byłby wytatuowany. Ani nie nosiłby kolczyków. Bardziej prawdopodobne, że będzie musiał nosić garnitur i krawat, może parę sportowych okularów. Wymknęło się ze mnie westchnienie, kiedy stawiałam szklankę na stoliku obok siebie. Niezależnie, jakiej użył osobowość, będzie seksowny jak diabli. „Powiedz mi o człowieku, dla którego będę tłumaczyć.” „Ma na imię Claudia Chow i jest głównym graczem w ruchu praw obcych. Jej zaangażowanie odnośnie równości przybyszów uczyniło ją pierwszym ludzkim ambasadorem pozaziemskiej życzliwości.” Uśmiechnął się tym swoim uśmiechem mówiącym, zgadnij, co zrobiłem. „Od teraz jest ona na mojej liście płac.” „Ambasadorka pozaziemskiej życzliwości?” parsknęłam. „Co jej powiedziałeś o mnie?” „ Tylko, że moja córka pragnie zmiany otoczenia i potrzebuje nowej pracy. Prawie nie mogłem jej przekonać, żeby mi pomogła. Jednak, w chwili, kiedy dowiedziała się, że jej tłumaczem był Rakan, ustąpiła. Myślę, że postrzega cię, jako nowego pupilka, z którym będzie paradować i pokazywać.” „Nie mogę się doczekać,” powiedziałam, z ciężkim sarkazmem. Pokazał na mnie palcem. „Nie waż się jej zabijać.” Mrugnęłam na niego całą swoja niewinnością. „Miej do mnie trochę zaufania. Wiem jak się powstrzymać, jeśli wymaga tego sytuacja.” Figlarne iskierki zaświeciły w jego oczach. „ Też tak myślałem, dopóki nie zobaczyłem cię z Luciusem. Jesteś… przy nim inna. Dlaczego?” „Ten człowiek –” Moje ręce zacisnęły się. Michael miał rację. Zachowywałam się inaczej przy Luciusie. Bardziej emocjonalnie. Pożądliwie. Na krawędzi. Dlaczego? Nie rozumiałam i nie mogłam odpowiedzieć Michaelowi na pytanie. „Ufasz mu całkowicie?”

2 0 Tłumaczenie: bivi_bavi „Oczywiście.” Powoli zmarszczył brwi. „Inaczej nigdy bym cię z nim nie powiązał.” Michael podniósł cygaro, przesuwając je między palcami i powodując, że dym uniósł się wokół jego ręki. „To dobry plan, że obydwoje jesteście razem.” „Dla niego. Nie dla mnie.” Skrzyżowałam ramiona. „ Chciałabym to przyznać.” Gdy tylko to powiedziałam, zdałam sobie sprawę jak prawdziwe były te słowa i jak wielkie było moje rozgoryczenie. Mogłam pożądać Luciusa, ale też czułam do niego niechęć. To zadanie powinno należeć do mnie i tylko do mnie. Nie Luciusa. Jednak do tej pory poruszał kawałkami tej gry na własną rękę. Czy to źle dla mnie, że czułam w ten sposób? Tak. Czy to ważne? Nie. Michael potrząsnął głową. „Kochanie, byłaś ranna. Nie bądź dla siebie tak surowa. To nie jest rozgrywka między tobą a Luciusem.” Tak, była. Czasami czułam się jakbym rywalizowała z całym światem. Chciałam być najlepsza. Zawsze. We wszystkim. „Idź odpocząć Eden. Porozmawiamy więcej jutro.” Nie było sensu się spierać. Planowałam iść do uszka jak zasugerował, po prostu nie planowałam odpoczywać. Było coś, co musiałam zrobić najpierw. Stanęłam na nogi, zamykając odległość pomiędzy nami i pocałowałam go w zarośnięty policzek. „Dobranoc,” powiedziałam. Spojrzał na mnie podejrzliwie, ponieważ nie był przyzwyczajony do tego, że jestem posłuszna jego poleceniom. „Kocham cię.” Poklepałam po policzku który pocałowałam i poszłam do nienaruszalności mojego pokoju. Moje stopy zatonęły w dywanie, kiedy prześlizgnęłam się wokół złotej lampy i do mojej szafy. Przebrałam się z mojej sukienki w czarną koszulkę i parę czarnych spodni. Założyłam buty, nie szpilki i wczołgałam na pościel z zielonego aksamitu. Światło księżyca dostawało się przez zasłony, a dźwięki nocy spływały z głośników na ścianach, oferując leniwą, prawie zmysłową melodię. Nucenie świerszczy i buczenie samochodów. Zamknęłam oczy wobec zaprogramowanego hałasu. Miałam zamiar spacerować duchem.

2 1 Tłumaczenie: bivi_bavi Rozdział 8 Utrzymując zamknięte oczy, skupiłam swoją uwagę do najgłębszych części siebie, gromadząc tam swoją energię. Wkrótce ciepło kotłowało się wewnątrz mojego brzucha, pozostawiając zimną resztę mojego ciała. Stanowczo zaczęłam pchać tą energię naprzód mentalnymi rękami, oddzielając ciężar ciała od eterycznej duszy. Trzask wypełnił moje uszy. Powoli, bardzo powoli, mój duch uniósł się z mojego ciała. Choć ten wyczyn stał się łatwiejszy przez lata, takie rozłączenie – bo tym właśnie było – wymagało intensywnej koncentracji i siły. Chciałam odwiedzić Luciusa tak wiele razy w ubiegłym tygodniu, ale się opierałam. Dzwonił każdej nocy, składając mi sprawozdania z postępów i każdej nocy czekałam z myślą o tym sygnale. Za dużo oczekiwania. Przez powstrzymywanie się od zobaczenia go, udowadniałam sobie, że nie muszę go widzieć. Nie był koniecznością. Miałam siebie pod kontrolą, a moja obrona przed nim była dobrze ufortyfikowana. Więc co z tego, że dzisiaj myślałam o nim nieustannie. Czerpałam ogromną radość z faktu, że nie będzie wiedział, iż go odwiedziłam. Znajdowaliśmy się w różnych stanach, ale to nie miało znaczenia. Mogłam go znaleźć. Zazwyczaj musiałam być milę od mojego celu, ponieważ żeby do niego dotrzeć byłam zmuszonym przejść rzeczywistą odległość. W przypadku Michaela nigdy tak nie było, mogłam do niego dotrzeć wszędzie i zawsze. Po moim pocałunku z Luciusem, wiedziałam, że i w jego przypadku tak nie było. Z całkowitym uwolnieniem mojego ducha, zostałam zawieszona w miejscu pomiędzy rzeczywistością i śmiercią, odczuwając tylko ulotną lekkość. Stanęłam na brzegu łóżka i spojrzałam w dół na moje fizyczne ciało. Mimo, że robiłam to wiele razy wcześniej, zawsze doświadczałam szoku, gdy widziałam siebie leżącą na łóżku – tam, ale nie do końca. Po raz pierwszy mój duch wyszedł z ciała przez przypadek. Byłam małą dziewczynką, zaledwie cztero letnią i właśnie odkryłam leżące we krwi ciała moich rodziców. W mojej sypialni. Uciekłam od nich, wybiegłam na zewnątrz krzycząc o pomoc. Michael mnie pochwycił i zaniósł z powrotem do środka, do najbliższego pokoju. Pokoju moich rodziców. Umieścił mnie na łóżku, powiedział, „ Zostań tu. Nie ruszaj się. Zajmę się nimi,” następnie wybiegł żeby to zrobić.

2 2 Tłumaczenie: bivi_bavi Kiedy tam leżałam, gwałtownie szlochając, usłyszałam trzask, jakby coś łamało się na pół. W pierwszej chwili, pomyślałam, że to moje serce. Ale następną rzeczą, którą wiedziałam to, że patrzyłam w dół spoglądając na siebie. Ledwie zdążyłam uświadomić sobie, co się stało przed odpłynięciem do innego pokoju, do Michaela. Nie wiedział, że tam byłam, nie wiedział, że go obserwowałam. Był w mojej sypialni, ciała i krew zniknęły –jakby nigdy ich nie było. Michael zapił się tamtej nocy do nieprzytomności, trzęsły mu się ręce, to, co zobaczył było dla niego nie do zniesienia. Później powiedział mi, że zabójcą był człowiek, który zamierzał obrabować dom. Powiedział również, że zabił dla mnie drania. Po tym wielokrotnie spacerowałam duchem, za każdym razem zaczynałam i kończyłam z własnej woli. Mój Rakański nauczyciel miał niejasne wspomnienia o tym, że niektórzy z naszego rodzaju posiadali takie umiejętności, lecz on sam nie, więc nie wiedział jak mnie uczyć. Jednak, z biegiem lat, doskonaliłam umiejętności. Teraz kontrolowałam każdy aspekt: kiedy, gdzie i jak długo. Nigdy nikomu nie powiedziałam. Nawet Michaelowi, choć kochałam go bardziej niż kogokolwiek na świeci. Sądzę, że chciałam żeby widział we mnie człowieka tak jak to było tylko możliwe, jak prawdziwą córkę. Kiedyś prawie mu powiedziałam, po tym jak obdarował mnie samochodem, o którego kupno go błagałam. Jednak w końcu, nie chciałam zepsuć tej chwili. Inni, no, więc, jeśli ludzie dowiedzieliby się, że opuszczam swoje ciało niezabezpieczone i niestrzeżone przed atakami, stałabym się ofiarą moich wrogów. Łowczyni mogłaby zostać upolowana. Z westchnieniem, przeniosłam się z powrotem do zadania. W tej chwili moje ciało było rozłożone jak w bajce o Śpiącej Królewnie. Całkowicie nieruchoma, złote włosy rozlewające się wokół moich ramion i rąk. Gdyby nie moja połyskująca złota skóra, mogłabym śmiało uchodzić za człowieka. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie Luciusa. Zilustrowałam twarde płaszczyzny i kąty jego twarzy, zobrazowałam miękkość jego warg. Szerokość i umięśnienie klatki piersiowej. Wkrótce widmowy wiatr rozwiał mi włosy. Straciłam grunt pod nogami. Pociągnięty przez niewidzialny sznurek, mój duch zaczął się poruszać. Szybciej. Szybciej. Światła śmigały obok mnie, migotliwe i nieostre. Niedługo po tym mieszanka głosów – jeden szorstki, ale o kulturalnej barwie, drugi gładki baryton – uzyskały głośność.

2 3 Tłumaczenie: bivi_bavi Zatrzymałam się nagle, gwałtownie i zasapałam. Stałam w studiu bardzo podobnym do Michaela. Jednak wiedziałam bez wątpienia, że nie było mojego ojca. Drewniane panele były lżejsze, meble inne, bardziej nowoczesne. Fioletowa i czerwona plastikowa kolumna górowała nad biurkiem. Fioletowo-czerwone i żółte półki na książki pokrywały jedną ze ścian. W rogu znajdowały się posrebrzane stoliki i podnóżek ze sztucznej skóry. Krwisto czerwony dywan pokrywał dębowe podłogi, a duży portret nagiej rudowłosej – oczywiście naturalnie rudowłosej trzeciej żony Jonathana – wisiał nad kominkiem. Moja uwaga przesunęła się na środek pokoju. Lucius rozpierał się na szczycie wapienno zielonej kanapy, z brandy w jednej ręce i cygarem w drugiej. Ponownie przefarbował sobie włosy, tym razem na bogaty orzechowy brąz. Blizna rozcinała jego prawą skroń. Założył kontakty, przyciemniając swoje lodowo niebieskie oczy na ten sam kolor, co włosy. Tak jak przewidziałam, kolczyki i tatuaże zniknęły. Musiał dopasować swoje muskularne ciało w drogi jedwabny garnitur. Prawie go nie poznałam. Chociaż, jego usta go zdradzały. Nie mógł zmienić ich bujnej, różowej miękkości. Polizałam swoje własne, kiedy obraz przemknął przez moje myśli, obraz całującego mnie, pożerającego. Rozpalając moje ciało. Czy było mi przeznaczone zawsze reagować na tego mężczyznę? Drugi mężczyzna usiadł naprzeciw niego. Jonathan Parker. Dogadzający sobie, żonobójca, playboy. Jego zdjęcie nie obejmowało aury zepsucia, jaka go otacała, deprawacji, której nie mógł osobiście zamaskować. Dym z cygara dryfował wokół niego, kiedy zaśmiał się nad czymś, co powiedział Lucius. „Więc spotkałeś przybyszkę która rozpala twoją krew, prawda?” powiedział Jonathan. Popijał bursztynowy płyn ze szklanki, opierając nogi na drogim stoliku do kawy. Jego uśmiech poszerzył się, ujawniając zbyt białe, zbyt idealne zęby. „I do tego, to Rakanka.” Westchnął tęsknie. „Będę szczery. Zawsze chciałem pieprzyć Rakankę. To całe złoto…” „Ta jest moja,” Lucius uciął ostro. Jego spojrzenie zwęziło się, nie pozostawiając cienia humoru. Jedynie śmiertelną groźbę. „Ona jest jedynym powodem, dla którego tu wróciłem. Chcę jej. Jest moja,” powtórzył. Odchylając się do tylu, Parker szarpnął za ucho wolną ręką „Jest aż tak gorąca?” „Jest ogniem i lodem. W jednej minucie lawą, a w następnej lodowcem. I nie chce mieć ze mną nic wspólnego,” przyznał, tracąc swoją mroczność i przybierając zażenowane cechy.

2 4 Tłumaczenie: bivi_bavi „Ach, Hunter. Nie pozwolę żeby to cię zamartwiało. Kobiety lubią grać trudne do zdobycia. Chcą żebyśmy je uwiedli. Są dla tego zdesperowane. Myślisz, że, w jaki sposób wygrałem każdą z moich żon?” „Też myślałem, że kobiety tego pragną. Wysłałem jej trzysta storczyków, a ona użyła ich, jako nawozu. Kupiłem jej Vette, a ona użyła go do demonstracji testów zderzeniowych. Wysłałem jej diamentowy naszyjnik, a ona odesłała mi zakaz zbliżania się.” Jonathan zachichotał. „Jeśli jest taka trudna, dlaczego nie znajdziesz kogoś innego?” „Chcę jej.” Podeszłam do Luciusa, przebiegając palcami po miękkiej skórze maślanej kanapy. Z każdym kolejnym krokiem wyobrażałam sobie jego zapach, zapach sosnowego mydła, którym się zachwycałam. Wyobraziłam sobie nawet jego ciepło. Co ty robisz? Przestań! Ramiona Luciusa napięły się lekko. Gdybym nie była tak na nim skupiona, pewnie przegapiłabym to działanie. Moja głowa przechyliła się, kiedy obserwowałam jak jego wzrok skacze w lewo i prawo, jakby szukał czegoś – lub kogoś? Poraził mnie zimny dreszcz, a ja się zatrzymałam. Nie było mowy żeby mógł mnie zobaczyć. Prawda? Coś było nie tak? Sprawdziłam pokój, szukając czegokolwiek, co mogło wzbudzić jego czujność. Nie znalazłam nic niezwykłego. „Zdobędę ją w ten czy inny sposób,” powiedział Lucius, ale była teraz w jego głosie jakaś krawędź, której nie było wcześniej. „Mam nadzieję, że masz rację.” Jonathan nie zmienił zachowania. Opuścił głowę do tyłu, gapiąc się na sklepienie sufitu, to działanie spowodowało rozchlapanie cieczy w szklance. Zaciągnął się cygarem. „Jeśli kobieta jest tak niechętna jak mówisz, może jej się nie spodobać, że przyszedłeś tutaj za nią. Cóż, musze powiedzieć, żebyś wygrał ją tutaj.” „Mogę ci zagwarantować, że się jej to nie spodoba.” Determinacja błyszczała w jego oczach. „Ale nie mam wątpliwości, że przekonam ją do zobaczenia rzeczy na mój sposób.” „Jesteś pewny siebie.” Parker wyprostował się spoglądając niedwuznacznie na Luciusa. „To właśnie zawsze w tobie lubiłem. Nic nie zamortyzuje twojej determinacji.” Lucius skinął w uznaniu za komplement. Wznowiłam swoją wędrówkę ku niemu. Nie widziałam go, ani nie dotykałam przez tydzień. Czułam jakby przez lata. Oczywiście pragnienie nigdy mnie nie opuściło, ale teraz, kiedy byłam tutaj – cóż, w pewnym sensie – pożądanie nasiliło się.

2 5 Tłumaczenie: bivi_bavi Kiedy do niego dotarłam, pozwoliłam swoim palcom dryfować po jego włosach. Nie mogłam poczuć pasm, ale wyobrażałam sobie ich jedwabistość i pragnęłam żeby w jakiś sposób utrwalić swoje palce. Najlepszą rzeczą, jaką mogłam zrobić było zebranie energii i wypchnięcie jej przez jego włosy. Ale takie działanie wymagało więcej koncentracji niż byłam gotowa w tej chwili poświęcić. Poza tym, Parker i Lucius mogliby zastanawiać się nad nagłym wiatrem. Wzdychając, przeniosłam się do pieszczenia jego szczęki. Zesztywniał, nawet wciągnął z lekkim świstem powietrze. Moja ręka zamarła w miejscu. Co się do cholery dzieje? Nie powinien mnie czuć. Nawet odrobinę. Nikt, nawet Michael, nigdy nie domyślił się mojego sekretu. Pośpiesznie cofnęłam rękę. „Czujesz cynamon?” zapytał Lucius. Moje kolana prawie ugięły się z szoku. „Nie.” Brwi Parkera zmarszczyły się. Obserwował w milczeniu Luciusa przez chwilę, po czym pochylił brodę i rzekł, „Wszystko w porządku?” „Tak, po prostu świetnie,” powiedział Lucius. „Myślałem tylko o Eden. Prawdopodobnie splunie na mnie, kiedy zda sobie sprawę, że tu jestem.” „Nawet, jeśli cię nienawidzi, jesteś szczęściarzem. Żadna kobieta nie trawiła mnie tak ja ta trawi ciebie.” „Nawet twoja żona?” „Która?” prychnął Parker. „Nieważne. Nie ma znaczenia, która. Wszystkie były sukami.” Brwi Luciusa opuściły się nisko na oczy. „Były? Chyba Cybil ciągle żyje?” „Ledwo. Jeśli będę miał szczęście, niedługo zaćpa się na śmierć.” Moja uwaga przeskoczyła na Parkera, spochmurniałam. Gdybym miała broń, mogłabym jej użyć. Takie typowe lekceważenie żony zasługiwało na trochę kary. „Bycie trawionym przez kobietę nie jest przyjemnym doświadczeniem,” mruknął Lucius. „Prawię pragnę, bym nigdy jej nie spotkał.” Była nutka prawdy w jego głosie, która mnie rozwścieczyła. Odwracając do niego twarz, moje oczy się zmrużyły; wyciągnęłam rękę i szarpnęłam go za włosy. Wiem, że były to dziecinne poczynania zepsutej księżniczki z mojej strony. Tak jak poprzednio, zesztywniał. Zmarszczyłam brwi. Jak on to robił? Czy połączenie między nami pozwoliło mu mnie wyczuć?