ziomek72

  • Dokumenty7 893
  • Odsłony2 248 086
  • Obserwuję984
  • Rozmiar dokumentów26.3 GB
  • Ilość pobrań1 302 991

Spotkania_3-4_2015

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :9.5 MB
Rozszerzenie:pdf

Spotkania_3-4_2015.pdf

ziomek72 CZASOPISMA Popularnonaukowe Spotkania z zabytkami Spotkania z zabytkami - Rocznik 2015
Użytkownik ziomek72 wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 76 stron)

INDEKS 377325 • ISSN 0137-222X 3-4| marzec-kwiecień 2015 cena 17 zł (w tym 5% vat) ............................................................................................................................................................................. ochrona zabytkowych ruin Współczesne koncepcje rekonstrukcji zabytków i ich przeciwnicy (s. 7-18) spuścizna po kazimierzu pacewiczu Twórczość zapomnianego malarza (s. 71-72) stargard szczeciński Turystyczne walory miasta na Pomorzu (s. 20-27) w przestrzeni smoka Sztuka chińska w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie (s. 58-61)

... ■ 2 Przeglądy, poglądy ■ 5 Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków Małgorzata Rozbicka ■ 6 I Kongres Muzealników Polskich ■ 7 Karta Wenecka i zasady konserwacji zachowawczej a współczesne problemy ochrony ruin zamków w Polsce Paweł Dettloff ■ 19 Karta Ochrony Historycznych Ruin ■ 20 Rzecz o uśpionym potencjale: przypadek Stargardu Szczecińskiego Tomasz Pasterski, Dorota Jaworska-Pasterska ■ 28 Fryz heraldyczny Wałów Chrobrego w Szczecinie Jerzy Grzelak Spis treści........................................................................................................................................... | Spotkania z Zabytkami | 3-4 2015 ■ 51 Introligatorskie zdobienie brzegów kart książek ELŻBIETA POKORZYŃSKA ■ 55 Spotkanie z książką: Fotografie ruin z wizytą w muzeum ■ 56 Skarby z kraju Chopina ■ 58 Sztuka chińska w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie BEATA ROMANOWICZ ■ 61 Wystawa „Cyberteka. Kraków – czas i przestrzeń” PIOTR HAPANOWICZ ■ 65 Teatry mówią o historii Europy DOROTA BUCHWALD, ANDRZEJ KRUCZYŃSKI ■ 68 Zegary w zbiorach Zamku Królewskiego na Wawelu STANISŁAWA LINK-LENCZOWSKA ■ 70 Spotkanie z książką: Wawelskie zegary ■ 71 Malarstwo i pamiątki po Kazimierzu Pacewiczu ELŻBIETA S. JEŻEWSKA ■ III okł. Spotkanie z książką: Architektura międzywojennego Poznania ■ 34 Wokół jednego zabytku: Nieznany autoportret Józefa Brandta MARIUSZ KLARECKI spotkania na wschodzie ■ 36 Syłgudyszki i ich zabytki JAN SKŁODOWSKI ■ 39 Spotkanie z książką: Kresowej Atlantydy ciąg dalszy zabytki w krajobrazie ■ 40 Barokowa perła wschodniej Wielkopolski MAŁGORZATA GRZANKA ■ 43 Spotkanie z książką: Przewodnik po zabytkach województwa lubuskiego ■ 44 Materialne dziedzictwo kulturowe wsi ELŻBIETA WIJAS-GROCHOLSKA zbiory i zbieracze ■ 46 Piętnaście lat kroniki kolekcjonerstwa ■ 49 Spotkanie z książką: Archiwa rodzinne ■ 50 Portret rodzinny we wnętrzu EWA GWIAZDOWSKA, DARIUSZ KACPRZAK

Od Redakcji T en numer czasopisma tradycyjnie otwieramy rubryką „Przeglądy, poglądy” (s. 2-4), w któ- rej od blisko dwudziestu lat staramy się w wielkim skrócie przedstawiać najważniejsze i naj- ciekawsze naszym zdaniem wydarzenia związane z ochroną zabytków w Polsce. Zapowiedź tegorocznych obchodów Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków (21-22 kwietnia 2015 r. w Białymstoku) oraz zbliżającego się I Kongresu Muzealników Polskich (23-25 kwietnia 2015 r. w Łodzi) – to kolejne dwie ważne informacje, którymi chcemy podzielić się z na- szymi czytelnikami (s. 5-6). Z myślą o uczestnikach kongresu (ale nie tylko) prezentujemy też w numerze wyjątkowo rozbudowane działy „Zbiory i zbieracze” oraz „Z wizytą w muzeum” z ar- tykułami (s. 46-72), które – mamy nadzieję – zainteresują zarówno kolekcjonerów, jak i bywal- ców muzealnych wystaw. Z kolei tematem przewodnim numeru – wyjątkowo – jest tylko jeden artykuł: Karta Wenec- ka i zasady konserwacji zachowawczej a współczesne problemy ochrony ruin zamków w Polsce (s. 7-18). Jego autor, dr Paweł Dettloff – adiunkt w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, członek Komisji Historii Sztuki Polskiej Akademii Umiejętności oraz Społecznego Komitetu Odno- wy Zabytków Krakowa – zawarł w nim nie tylko refleksje odnoszące się do dziejów konserwator- stwa europejskiego i współczesnych praktyk w tym zakresie, ale także podjął próbę odpowiedzi na postawione przez redakcję „Spotkań z Zabytkami” pytania dotyczące ochrony zabytków z po- szanowaniem (lub nie) ustaleń Karty Weneckiej – w pięćdziesiątą rocznicę jej uchwalenia (nr 7-8, 2014, s. 1). Ale to nie wszystko, o czym warto powiedzieć w tym miejscu. Jak wiadomo, jedną z najczęściej stosowanych w dziewiętnastowiecznej prasie technik re- produkcyjnych – pozwalających czytelnikom czasopism na bieżąco śledzić dokonania w dziedzi- nie sztuki – był drzeworyt sztorcowy, w Polsce upowszechniony w drugiej połowie XIX w. przede wszystkim dzięki niezwykle wtedy poczytnym ilustrowanym tygodnikom, takim jak „Tygodnik Ilu- strowany” oraz „Kłosy”. Matryce do publikowanych w nich drzeworytów wykonywali niekiedy sami ma- larze lub rysownicy, ale najczęściej wyspecjalizowa- ni w tej dziedzinie sztuki ksylografowie (drzeworyt- nicy). Było wśród nich wielu stosunkowo dobrze nam znanych polskich drzeworytników, z których część pracowała w Drzeworytni „Tygodnika Ilustrowane- go”, Drzeworytni „Kłosów” lub Drzeworytni War- szawskiej, ale normalną praktyką było też korzysta- nie przez wydawców z matryc wykonywanych za gra- nicą przez tamtejszych drzeworytników, np. działa- jących w Niemczech, gdzie przebywali i tworzyli pol- scy artyści, do których przede wszystkim zaliczyliby- śmy malarzy z kręgu „monachijczyków”. Do najwybitniejszych ówczesnych niemieckich drzeworytników należał Richard Brend’amour (1831-1915), osiadły w Düsseldorfie założyciel firmy „Xylographische Kunstanstadt Brend’amour & Cie” z przedstawicielstwami w Berlinie, Brunszwiku, Lipsku, Stuttgarcie i Monachium, które- go ryciny przedstawiające obrazy polskich „monachijczyków” chętnie publikował „Tygodnik Ilu- strowany”. Były wśród nich dzieła: Józefa Brandta „Jarmark w Tyflisie” z 1885 r. (drzeworyt z 1888 r.), Leona Fortuńskiego „Nowy nabytek” (1894), Zdzisława Jasińskiego „Chora matka” z 1889 r. (1890) i „Pierwsze kroki” (1891) oraz Antoniego Kozakiewicza „Na ulicy” z 1891- -1892 (1892). Aż trzy z wymienionych obrazów pojawiły się w ostatnich latach na naszym ryn- ku antykwarycznym, ale tylko jeden z nich – „Jarmark w Tyflisie”, lepiej dziś znany pod tytułem „Jarmark w Bałcie na Podolu”, autorstwa Józefa Brandta (artysty, który tak, jak Richard Brend’a- mour zmarł przed stu laty) – kryje w sobie pewną niezwykłą tajemnicę. Wykradł ją dziełu dr Ma- riusz Klarecki, znawca dorobku artystycznego tego najwybitniejszego z polskich monachijczyków (s. 34-36 oraz il. na I okł.). ........................................................................................................................................................................................................ MIESIĘCZNIK POPULARNONAUKOWY 3-4 (337-338) XXXIX Warszawa 2015 ADRES REDAKCJI 00-545 Warszawa, ul. Marszałkowska 58 lok. 24 tel./fax 22 622-46-63 e-mail: redakcja@spotkania-z-zabytkami.pl http://www.spotkania-z-zabytkami.pl http://www.facebook.com/spotkaniazzabytkami REDAKCJA Wojciech Przybyszewski redaktor naczelny Lidia Bruszewska zastępca redaktora naczelnego Ewa A. Kamińska sekretarz redakcji Jarosław Komorowski Katarzyna Komar-Michalczyk Piotr Berezowski projekt graFiczny Magdalena Barańska łamanie i opracowanie komputerowe RADA REDAKCYJNA prof. dr hab. Dorota Folga-Januszewska dr Dominik Jagiełło prof. dr hab. Stanisław Januszewski prof. dr hab. inż. arch. Robert M. Kunkel prof. dr hab. Małgorzata Omilanowska prof. dr hab. Maria Poprzęcka prof. dr hab. Jacek Purchla prof. dr hab. Andrzej Rottermund prof. dr hab. Bogumiła Rouba mgr Bartosz Skaldawski mgr Andrzej Sołtan dr Marian Sołtysiak prof. dr hab. inż. Bogusław Szmygin WYDAWCA 00-545 Warszawa, ul. Marszałkowska 58 lok. 24 tel. 22 891-01-62 e-mail: fundacja@fundacja-hereditas.pl http://www.fundacja-hereditas.pl WSPÓŁWYDAWCA Redakcja zastrzega sobie prawo wprowadzania zmian i skrótów w materiałach przeznaczonych do publikacji oraz publikowania wybranych artykułów w wersji elektronicznej. Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada. Nakład: 8000 egz. NA OKŁADCE: Fragment obrazu Józefa Brandta „Jarmark w Bałcie na Podolu” (zob. artykuł na s. 34-36) Richard Brend’amour, „Jarmark w Tyflisie” [„Jarmark w Bałcie na Podolu”], 1888, drzeworyt wg obrazu Józefa Brandta z 188 r.

WOJCIECH GERSON I JEGO SZKOŁA W końcu 2014  r. zainaugurowało swą mecenasowską działalność reaktywowa- ne Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Na- rodowego w  Szczecinie. Ta nowa spo- łeczna inicjatywa nawiązuje do szlachet- nych gestów osób prywatnych, pozwala- jących stworzyć przed stu laty Muzeum Miejskie. Obecnie Muzeum Narodowe w Szczecinie rozpoczęło prace nad nową Galerią Sztuki Europejskiej, w której pre- zentować będzie dzieła XIX i  pierwszej połowy XX w. różnych szkół narodowych oraz międzynarodowej awangardy. Zło- żą się na nią prace ze zbiorów własnych muzeum oraz sukcesywnie pozyskiwane depozyty, w tym od tworzącego własną kolekcję towarzystwa. Pierwszym pokazem zasobów muzeal- nych, stanowiących zrąb przyszłej stałej ekspozycji, jest wystawa „Wojciech Ger- son i  jego szkoła”, dedykowana Towa- rzystwu Przyjaciół Muzeum Narodowego w Szczecinie; kurator wystawy dr Szymon Piotr Kubiak, współpracownicy: Aleksan- dra Gieczys-Jurszo i Stefania Hernik. W zbiorach Muzeum Narodowego w  Szczecinie znajdują się cztery kom- pozycje Gersona: „Portret Rozalii Win- ter”, „Pejzaż z  wiatrakiem”, „Krajobraz tatrzański” oraz „Przysięga na szarot- kę”. Dzieła te skonfrontowane są na wy- stawie z  pracami studentów Akademii Sztuki w  Szczecinie, którzy zapropono- wali reinterpretację dzieła historyczne- go Wojciecha Gersona „Bez ziemi. Pomo- rzanie wyparci przez Niemców na wy- spy Bałtyku” (1888, olej, płótno, wym. 114,8 x 207 cm). Malowidło to, niezwykle cenne ze względów historiograficznych, zwłaszcza w  kontekście pomorskiego wielonarodowego dziedzictwa, usiłuje nabyć Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Narodowego w Szczecinie. Aby tego do- konać, potrzebne jest jednak wsparcie rozrastających się kręgów darczyńców. POWRÓT DO POLSKI OBRAZU JACOBA JORDAENSA Po sześciu latach starań Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wró- cił do Polski obraz Jacoba Jordaensa (1593-1678) „Św. Iwo wspomaga bied- nych”; został przekazany do zbiorów Mu- zeum Narodowego we Wrocławiu. Malowidło, wykonane techniką olej- ną na desce dębowej, przedstawia św. Iwa − sędziego z Rennes i Tréguier, pro- boszcza w Louannec (1253-1303), szla- chetnego obrońcę uciśnionych, ukaza- nego wśród grupy ubogich. Przed woj- ną obraz znajdował się w zbiorach wro- cławskiego Muzeum Sztuk Pięknych. W 1942 r. został ewakuowany do skład- nicy w  Kamieńcu Ząbkowickim, gdzie zaginął. Dopiero w  2008  r. został od- naleziony w  domu aukcyjnym Sothe- by’s w  Londynie. Ministerstwo Kultu- ry i  Dziedzictwa Narodowego przygo- towało wniosek restytucyjny, na pod- stawie którego obraz wycofano z  au- kcji. Potwierdzenie pochodzenia dzie- ła przyniosły oględziny wykonane przez polskich ekspertów. Prowadzone w ko- lejnych latach przez resort kultury roz- mowy miały na celu pozyskanie osta- tecznego stanowiska domu aukcyjnego Sotheby’s. Wcześniejsza sprzedaż ob- razu na terenie USA (1999 r.) pozwoliła na włączenie w sprawę amerykańskiej agencji dochodzeniowej Homeland Se- curity Investigations. Działania MKiDN wspierane były również przez Ambasa- dę RP w Londynie. PRZEGLĄDY, POGLĄDY Przeglądy, poglądy......................................................................................................................... KULTURA DOSTĘPNA Likwidowanie barier w dostępie do kul- tury jest jednym z  priorytetowych dzia- łań Ministerstwa Kultury i  Dziedzictwa Narodowego. W związku z tym, z inicja- tywy minister Małgorzaty Omilanow- skiej, resort wdraża program Kultura Do- stępna. Jest to systemowe rozwiąza- nie, które ma służyć niwelowaniu barier kompetencyjnych i  finansowych, szcze- gólnie dla grup z różnych względów (pro- blemy zdrowotne, niskie dochody, wiek, miejsce zamieszkania) narażonych na wykluczenie. Kwestia dostępności jest definiowana w dwojaki sposób. Dostępność bezpośred- nia to uczestnictwo w różnorodnych wy- darzeniach kulturalnych (spektakl teatral- ny, koncert muzyczny, spektakl operowy, wystawy stałe i czasowe itp.), stymulowa- na systemem ulg i zachęt z jednej strony, z drugiej – wychodzeniem instytucji poza swoje mury i działalnością w terenie. Do- stępność wirtualna natomiast wykorzy- stuje nowe technologie, dzięki którym tre- ści kultury są upowszechniane za pomo- cą tematycznych platform cyfrowych. Oferta tańszego dostępu do wydarzeń ar- tystycznych, muzeów i wybranych teatrów jest systematycznie rozszerzana. Należą do niej funkcjonujące już kilka lat: „Darmo- wy Listopad” (cztery rezydencje królewskie: Zamek Królewski na Wawelu, Muzeum Ła- zienki Królewskie w  Warszawie, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie i Zamek Królewski w  Warszawie są dostępne bez- płatnie przez cały miesiąc, towarzyszą temu lekcje muzealne dla dzieci i młodzieży) oraz „Muzeum za złotówkę” (kilkadziesiąt insty- tucji w całej Polsce oferuje bilety wstępu do placówek dla dzieci do lat 16 za symbolicz- ną złotówkę). W lutym i marcu br. zainau- gurowano trzy nowe projekty: „Muzea Na- rodowezazłotówkę”(ofertawybranychmu- zeów dla dzieci i studentów do 26 roku ży- cia), „Dodatkowe lekcje muzealne” (finan- sowane przez MKiDN w tym roku w 17 pla- cówkach) i „Sztuka współczesna za złotów- kę” (dla dzieci i studentów do 26 roku życia w warszawskich instytucjach: Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta” i Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski oraz kilku samorządowych instytucjach kultury w Lu- blinie, Białymstoku, Toruniu i Gdańsku. Wojciech Gerson, „Przysięga na szarotkę”, olej, płótno, 1867 Jacob Jordaens, „Św. Iwo wspomaga biednych”, pocz. XVII w. | Spotkania z Zabytkami 3-4 20152

UROCZYSTOŚĆ W KANCELARII PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W Pałacu Prezydenckim 22 stycznia br. odbyło się otwarcie wystawy z okazji 152. rocznicy powstania styczniowego „Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć ma- cie sami doskonalsze wznieść” oraz de- bata w ramach Forum Debaty Publicznej „Rola samorządów w  ochronie dziedzic- twa narodowego”. W czasie uroczystości prezydent RP Bro- nisław Komorowski podziękował za ini- cjatywę, by rozmawiać o roli samorządów w utrzymywaniu, wzmacnianiu i dbaniu o  dziedzictwo narodowe na wszystkich poziomach polskiego życia. Prezydent podkreślał, że stara się wspomagać dzia- łania mogące stanowić o „zakorzenieniu” w dziedzictwie narodowym. Zwrócił uwa- gę, że Polacy − z racji obecności w inte- grującej się Europie − w coraz większym stopniu stykają się ze światowym i euro- pejskim dziedzictwem kultury, obecno- ścią różnych języków, tradycji i  obycza- jów. Wyraził wolę kontynuowania  wysił- ku na rzecz współdziałania z samorząda- mi „w  pięknym, ważnym dziele nie za- wsze docenianym, jakim jest umacnianie mechanizmów dziedzictwa  narodowego w wymiarze lokalnym”. Debatę, będącą elementem obchodów 25 lat polskiej samorządności, prowadził podsekretarz stanu KPRP Maciej Klim- czak, a w gronie uczestników wypowiedzi panelowych znaleźli się: Piotr Żuchow- ski – Generalny Konserwator Zabytków, sekretarz stanu w  Ministerstwie Kultury i  Dziedzictwa Narodowego; Przemysław Niedźwiecki – wicedyrektor w  Minister- stwie Kultury i  Dziedzictwa Narodowe- go; Marek Bryx − prorektor Szkoły Głów- nej Handlowej; Paweł Orłowski – podse- kretarz stanu w Ministerstwie Infrastruk- tury i Rozwoju; Wojciech Szczurek − pre- zydent Miasta Gdyni; Krzysztof Piątkow- ski − wiceprezydent Miasta Łodzi; Mał- gorzata Rozbicka – dyrektor Narodowe- go Instytutu Dziedzictwa; Michał Socha − prezes Fundacji Instytut Zrównoważo- nej Przestrzeni; Andrzej Krzysztof Kunert − sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. PRZEGLĄDY, POGLĄDY PREZENTACJA OBRAZU WOJCIECHA KOSSAKA Z okazji 95. rocznicy aktu zaślubin Polski z  Bałtykiem w  Muzeum Wojska Polskie- go odbyła się uroczysta prezentacja obra- zu Wojciecha Kossaka „Zaślubiny Polski z morzem”. Obraz ten, zakupiony do zbio- rów muzeum, datowany jest na 1930  r. W centrum kompozycji znajduje się postać gen. Józefa Hallera na koniu. Malarz uka- zał go na brzegu morza, w momencie rzu- cania pierścienia do wody. Wzdłuż brzegu widoczny jest długi szereg żołnierzy. Nad nimi, na wysokich masztach, powiewają polskie bandery wojenne. Pomiędzy nimi znajduje się proporzec Marynarki Wojen- nej. W głębi płótna zwraca uwagę sztandar pułkowy, pochylony w czasie uroczystości. Na pierwszym planie, z  lewej strony ob- razu widoczny jest grający sygnał trębacz konny z Pułku Ułanów Krechowieckich. Obraz znajdował się dotychczas w  pry- watnych rękach i nie był szerzej udostęp- niany. Pozyskanie go do zbiorów Mu- zeum Wojska Polskiego stworzyło moż- liwość przypomnienia i  poznania tego dzieła przez liczną publiczność zwiedza- jącą muzeum. Pozyskanie obrazu do kolekcji muzealnej stało się możliwe dzięki dofinansowaniu zakupu ze środków Fundacji PZU. ODKRYTE POLICHROMIE Zabytkowe polichromie z  XVIII oraz XIX  w. odkryto podczas przygoto- wań do remontów w kościele św. Jana Chrzciciela w  Sieniawie oraz w  kapli- cy w  Prałkowcach. Malowidła odkryte w  kościele w  Sieniawie przedstawiają postacie z profilu i z tyłu. Jest to rzadko- ścią, bowiem zazwyczaj malowano oso- by z  przodu lub z  tzw. półprofilu, czyli lekko zwrócone w bok. Ponadto w pre- zbiterium tamtejszego kościoła odkryto obraz olejny przedstawiający ukrzyżo- wanego Chrystusa. O ponad 100 lat młodsze, bo z 1876 r., są malowidła odkryte w  kaplicy św. Anny w  Prałkowcach, namalowa- ne przez Karola Huberta z  Przemyśla. Są to dekoracje o charakterze iluzjoni- stycznym, mają ciekawą kolorystykę, a  ornamenty roślinne imitują sztuka- terię. W kaplicy tej odkryto także geo- metryczne dekoracje o cechach moder- nistycznych z  lat trzydziestych XX  w. Są to krzyżujące się pasy z  rozetami i łezkami. Odkryte polichromie zostaną odnowione i zakonserwowane. MUZEUM OD NOWA W Muzeum Warszawy trwa projekt „Mo- dernizacja, konserwacja oraz digitali- zacja obiektów zabytkowych siedziby głównej Muzeum Warszawy przy Rynku Starego Miasta w Warszawie”. Jego ce- lem jest ochrona polskiego dziedzictwa kulturowego oraz udostępnianie go dla przyszłych pokoleń. Inwestycja rozpo- częła się w  2014 r. i będzie realizowa- na do roku 2016 w obrębie historycznego obszaru Starego Miasta, wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Projekt ma charakter kompleksowy i wie- loaspektowy. Obejmuje rewitalizację i re- waloryzację 11 zabytkowych kamienic, będących siedzibą Muzeum Warszawy, w celu ochrony przed degradacją i znisz- czeniem. Ponadto konserwacji oraz di- gitalizacji poddane zostaną wybrane muzealia, m.in. obrazy, grafiki oraz sre- bra. Planuje się także stworzenie nowo- czesnej infrastruktury dla pracowni digi- talizacji w celu wprowadzenia cyfrowe- go odwzorowania cennych zabytków ru- chomych, które dzięki nowym technolo- giom komunikacyjnym zostaną udostęp- nione większej liczbie odbiorców. Największy zakres projektu dotyczy prac budowlanych i  konserwatorskich siedzi- by głównej muzeum, ale ważnym jego elementem jest także realizacja nowo- czesnej ekspozycji stałej ukazującej dzie- je Warszawy. W ramach projektu zostanie zrealizowany pierwszy etap wystawy sta- łej oraz wystawa czasowa. Projektowana wystawa główna będzie wielowątkową opowieścią o Warszawie w możliwie wie- lu aspektach jej istnienia oraz o jej historii od początku do współczesności. Wojciech Kossak, „Zaślubiny Polski z morzem”, 1930 Kościół św. Jana Chrzciciela w Sieniawie Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 3

„OCHRONA ZABYTKÓW” Ukazał się drugi, a zarazem ostatni ubie- głoroczny numer „Ochrony Zabytków”, czasopisma wydawanego przez Naro- dowy Instytut Dziedzictwa Narodowe- go. Zgodnie z intencją redakcji tematykę wprowadzającą stanowią w nim teksty poświęcone pierwszej wojnie światowej. W innych działach zawarte zostały arty- kuły omawiające prawną opiekę nad za- bytkami, znaczenie badań petrograficz- nych przy rekonstrukcji obiektów kamien- nych, rolę zabytków w gospodarce, re- witalizację zgodną z charakterem obiek- tu zabytkowego i wiele innych ogólnych i szczegółowych problemów związanych z ochroną dziedzictwa narodowego. Do numeru dołączono dodatek zawiera- jący publikację dokumentu „Krajowy pro- gram ochrony zabytków i opieki nad za- bytkami na lata 2014-2017”, który w dniu 24 czerwca 2014 r. został uchwalony przez Radę Ministrów RP (na temat tego dokumentu zob. „Spotkania z Zabytka- mi”, nr 7-8, 2014, s. 2). NOWY POMNIK HISTORII Wielokulturowy krajobraz miasta prze- mysłowego Łodzi trafił na listę Pomni- ków Historii. We wpisie uwzględnio- no m.in. Pałac Poznańskiego, ul. Piotr- kowską oraz cmentarze: Stary i  ży- dowski. Podczas uroczystości 17 lu- tego 2015  r. w  Pałacu Poznańskiego rozporządzenie o  nadaniu tego tytułu wręczył prezydent Łodzi Hannie Zda- nowskiej prezydent RP Bronisław Ko- morowski. Na fasadzie Urzędu Miasta Łodzi została odsłonięta tablica pa- miątkowa. Prezydent podkreślił, iż przyznając Łodzi zaszczytny tytuł Po- mnika Historii, może podziękować za to, co udało się zrobić w Łodzi w za- kresie ochrony zabytków. Ostatnio np. odnowiony został Pałac Poznańskiego. Wyremontowano elewa- cję, dach, a nawet ogrodzenie. Specja- liści od architektury krajobrazu zadba- li również o wygląd parku. Prace trwa- ły półtora roku i pochłonęły 18 mln zł. Pałac odzyskał dawny blask i zadziwia bogactwem dekoracji. Przyciąga wzrok misterne zdobnictwo oranżerii, wyko- nane ze szkła i kutego żelaza. Odtwo- rzono też dawne wnętrza, przywróco- no złocenia na ścianach i stylowe me- ble. O  niepowtarzalnym klimacie luk- susowych pomieszczeń pałacu Poznań- skiego decydują bogate boazerie, sztu- katerie, barwne witraże, marmurowe kominki oraz posągi, kinkiety, żyran- dole, stylowe meble. Obecnie w pałacu ma swoją siedzibę Akademia Muzycz- na w Łodzi. SZTUKA METALU W MUZEUM NARODOWYM WE WROCŁAWIU W Muzeum Narodowym we Wrocławiu czynna jest (od 16 marca do 15 czerwca br.) wystawa „Stwórcze ręce – sztuka me- talu doby modernizmu we Wrocławiu”. Jest to pierwsza wystawa prezentująca mało znaną i w niewielkim stopniu zba- daną twórczość artystów-rzemieślników działających na Śląsku w pierwszej poło- wie XX w. Zgromadzono na niej prawie 200 dzieł sztuki – secesyjnych, w  stylu art déco i  moder- nistycznych. Moż- na obejrzeć wspa- niałe dzieła wy- bitnych, ale za- pomnianych wro- cławskich arty- stów, m.in. złotni- ka Ericha Adolfa i autora wielu dzieł kowalstwa arty- stycznego Jarosla- va Vonki. Na wy- stawie pokazane są również prace Alberta Greinera, Johanna Schlos- sarka, Tillmanna Schmitza, Gebhar- da Utingera. Eks- ponaty pochodzą z kolekcji prywatnych, kościelnych i  klasztornych oraz z  zaso- bów muzealnych. RENOWACJA WITRAŻA W KATEDRZE WŁOCŁAWSKIEJ W katedrze we Włocławku zakończy- ła się renowacja jednego z najstarszych w  Polsce gotyckich witraży, pochodzą- cego z około 1360 r. Witraż został grun- townie oczyszczony, wzmocniony spe- cjalną szybą ochronną i  odpowiednio oświetlony. Zabytek przedstawia sceny ze Starego i Nowego Testamentu, m.in. rzeź niewiniątek, dzieciństwo Jezusa oraz chrzest w Jordanie. W czasie woj- ny polsko-bolszewickiej kule armatnie uszkodziły 10 kwater witraża. Pozostałe, przechowywane podczas drugiej wojny światowej w  podziemiach katedry, na- ruszyła wilgoć. Przeprowadzone ostat- nio zabiegi konserwatorskie usunęły po- wstałe zniszczenia i przywróciły witra- żowi dawny blask. Fundusze na odno- wienie zabytku udało się zdobyć dzię- ki Niemiecko-Polskiej Fundacji Ochro- ny Zabytków. DREWNIANA ARCHITEKTURA WERNAKULARNA W dniach 27-29 maja br. odbędzie się w Lublinie konferencja pt. „Drewnia- na architektura wernakularna – proble- my ochrony i zagospodarowania”. Jej organizatorami są Polski Komitet Naro- dowy ICOMOS, Politechnika Lubelska i Muzeum Wsi Lubelskiej. Uwzględnia- jąc charakter tej grupy zabytków z punk- tu widzenia konserwatorskiego planowa- na jest w czasie konferencji organizacja następujących sesji tematycznych: Tech- niczne i konserwatorskie problemy ochro- ny drewnianej architektury wernakular- nej, Problemy i możliwości dostosowania drewnianych obiektów do współczesnych standardów technicznych i użytkowych, Adaptacja drewnianych obiektów werna- kularnych do współczesnych funkcji użyt- kowych, Współczesne formy ochrony ze- społów drewnianej architektury wernaku- larnej – skanseny, wsie letniskowe, rekon- strukcje i stylizacje zespołów zabudowy. PRZEGLĄDY, POGLĄDY Odnowiony witraż z katedry włocławskiej Jaroslav Vonka, „Ogrodnik”, lata trzydzieste XX w. Pałac Poznańskiego w Łodzi po remoncie Okładka „Ochrony Zabytków” i dołączonego dodatku | Spotkania z Zabytkami 3-4 20154

O d 1983 r. niemal we wszystkich krajach świata w dniu 18 kwietnia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków. Jest to święto wszystkich osób zaangażowanych oraz wspierających działania służące ochro- nie i opiece nad zabytkami. Jego ideą w Polsce jest prezentowa- nie istotnej dla europejskiego i światowego dziedzictwa spuści- zny kulturowej naszego kraju oraz uhonorowanie konserwato- rów, właścicieli i opiekunów zabytków, którzy w szczególny spo- sób przyczynili się do ratowania i ochrony tych najcenniejszych skarbów naszego narodowego dziedzictwa. W tym roku uroczyste obchody Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków w  Polsce, które tradycyjnie już organizu- je Narodowy Instytut Dziedzictwa, odbędą się w dniach 21-22 kwietnia; partnerem przedsięwzięcia jest Miasto Białystok. Miej- scem uroczystej gali będzie dawny pałac Branickich, jedna z naj- wspanialszych późnobarokowych rezydencji magnackich w Pol- sce, zrealizowana przez architekta polskiego baroku Tylmana van Gameren, a następnie przebudowana przez Jana Zygmunta Dey- bla, Jana Henryka Klemma i Jakuba Fontanę. Pałac, pieczołowi- cie odbudowany ze zniszczeń wojennych w latach 1945-1962, obecnie jest siedzibą białostockiego Uniwersytetu Medycznego. Tradycyjnie również tegoroczne obchody Międzynaro- dowego Dnia Ochrony Zabytków honorowym patronatem objął Piotr Żuchowski − sekretarz stanu w Ministerstwie Kultu- ry i Dziedzictwa Narodowego, Generalny Konserwator Zabyt- ków. W trakcie uroczystej gali w dawnym pałacu Branickich zo- staną ogłoszone wyniki i wręczone nagrody dla zwycięzców co- rocznie organizowanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego konkursu „Zabytek Zadbany 2015”, nad którym osobisty nadzór sprawuje Generalny Konserwator Zabytków. Konkurs ten, którego procedury od 2011 r. realizuje Narodo- wy Instytut Dziedzictwa, adresowany jest do właścicieli, posia- daczy i zarządców zabytkowych obiektów wpisanych do rejestru zabytków. Jego celem jest szeroka promocja opieki nad dziedzic- twem kulturowym i upowszechnianie najlepszych wzorów wła- ściwego utrzymania i zagospodarowania obiektów zabytkowych. Podobnie jak w latach ubiegłych, laureaci tegorocznej edy- cji konkursu „Zabytek Zadbany” zostaną nagrodzeni i  wyróż- nieni w następujących kategoriach: utrwalenie wartości zabytko- wej pojedynczego obiektu, rewaloryzacja przestrzeni kulturowej i krajobrazu (w tym założenia dworskie i pałacowe), adaptacja obiektów zabytkowych oraz w dwóch kategoriach specjalnych: architektura i konstrukcje drewniane oraz architektura przemy- słowa i dziedzictwo techniki. prof. Małgorzata Rozbicka dyrektor Narodowego Instytutu Dziedzictwa Międzynarodowy Dzień Ochrony Zabytków Widok Pałacu Branickich od strony ogrodów, stan z 2008 r. (fot. Joanna Kotyńska-Stetkiewicz) Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 5

W dniu 30 lipca ubiegłego roku minister kultury i dzie- dzictwa narodowego prof. Małgorzata Omilanowska podpisała list intencyjny w sprawie organizacji zapla- nowanego na wiosnę 2015 r. I Kongresu Muzealników Polskich. Z inicjatywą zwołania Kongresu wystąpiły środowiska skupione w Stowarzyszeniu Muzealników Polskich, które za najważniejsze elementy misji planowanego Kongresu uznały: zaproponowa- nie kierunków rozwoju polskiego muzealnictwa na kolejne lata, przygotowanie rekomendacji programowych i inicjatyw legisla- cyjnych, które zostaną skierowane do organów władzy publicz- nej (ustawodawczej i wykonawczej), a także przedstawienie feno- menu polskich muzeów, znaczenia pracy muzealników oraz war- tości zgromadzonych muzealiów. Sygnatariuszami podpisanego w Ministerstwie Kultury i Dzie- dzictwa Narodowego listu intencyjnego zostali również przedsta- wiciele Stowarzyszenia Muzealników Polskich, Polskiego Komite- tu Narodowego ICOM, Stowarzyszenia Muzeów na Wolnym Po- wietrzu w Polsce, Narodowego Centrum Kultury oraz Narodo- wego Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Przyjęto, że za przygotowanie programowe Kongresu odpowiadać będzie powo- łany w tym celu Komitet Programowy, a za organizację – Narodo- we Centrum Kultury. W skład Komitetu Programowego weszli: Krzysztof Dudek – dyrektor Narodowego Centrum Kultury, prof. dr hab. Dorota Folga-Januszewska – przewodnicząca Polskiego Komitetu Narodowego ICOM, Jarosław Gałęza – przewodniczą- cy Stowarzyszenia Muzeów na Wolnym Powietrzu w Polsce, Paweł Jaskanis – przewodniczący Rady ds. Muzeów przy ministrze Kul- turyi DziedzictwaNarodowego,drhab.PiotrMajewski–dyrektor Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, Jacek Miler – dyrektor Departamentu Dziedzictwa Kulturowego MKiDN oraz Michał Niezabitowski – prezes Stowarzyszenia Mu- zealników Polskich, przewodniczący Komitetu Programowego. Zgodnie z postanowieniami listu intencyjnego materiałami ba- zowymi dla prac programowych Kongresu będą: „Program działal- ności Stowarzyszenia Muzealników Polskich”, ogłoszony w listopa- dzie 2013 r., „Strategia Rozwoju Muzealnictwa”, opracowana przez NarodowyInstytutMuzealnictwaiOchronyZbioróworaz„Raport o muzeach”, przygotowany na Kongres Kultury Polskiej w 2009 r. Jak czytamy w założeniach programowych I Kongresu Muze- alników Polskich jest on „wyrazem dojrzałości środowiska muzeal- niczego w Polsce i jego gotowości do zmierzenia się z wyzwaniami sta- wianymi muzeom przez współczesną rzeczywistość. Kongres zrodził się z potrzeby dialogu ze społeczeństwem oraz decydentami na temat roli i znaczenia muzeów w dzisiejszym świecie. Jego zadaniem jest określenie kierunków oraz zasad rozwoju polskiego muzealnictwa. […] Kongres zwołujemy po to, aby: • zdiagnozować sytuację polskiego sektora muzealnego i jego ustroju; • wskazać czynniki, które utrudniają lub uniemożliwiają skuteczne wykonywanie przez muzea społecznego posłannictwa; • podkreślić rolę muzeów w budowaniu nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego; • w formie uchwał zaproponować rekomendacje legislacyjne i progra- mowe, inicjujące niezbędne zmiany; • zamanifestować że muzealnicy rozumieją współczesność i zawsze poszukują nowoczesnych rozwiązań dla swojej działalności”. Za istotne uznano też stworzenie platformy stałego porozu- mienia pomiędzy muzeami i przedstawicielami ich organizato- rów, platformy umożliwiającej integrację środowisk działających na rzecz muzeów. WliścieprzewodniczącegoKomitetuProgramowego,Michała Niezabitowskiego do uczestników Kongresu czytamy m.in.: „[…] współczesny człowiek potrzebuje alternatywy dla cywilizacji galerii handlowych, które otaczają nas szczelnym kordonem pozornej atrak- cyjności i płytkiej beztreściowości. Bo nasze społeczeństwo potrzebu- je energii. Nie jest trudno ją nazwać. To autentyzm i prawda zwe- ryfikowana. To  energia, która śpi lub  tylko drzemie w  zabytkach – muzealiach, które, za sprawą muzealników, są zdolne do powsta- nia z martwej przeszłości do życia. Na konferencji »Heritage First«, która w marcu 2014 r. obradowała w Atenach, przewodniczący Mię- dzynarodowej Rady Muzeów (ICOM) Hans-Martin Hinz powie- dział, że muzea są katedrami XXI wieku. Czy pomylił się? I czy takie sformułowanie ma znamiona świętokradztwa? Jeżeli byłoby to wypo- wiedziane z zamiarem nadania dziedzictwu znamion sacrum ab- solutnego, to pewnie można by zastanawiać się nad próbą prometej- skiej kradzieży świętości. Jeżeli jednak rozpoznajemy dzisiaj muzeum jako lepiszcze, które ma potencjał z jednostek tworzyć społeczności, to w istocie muzea w tym znaczeniu stają się współczesnymi »świąty- niami«. Muzea są miejscem, gdzie zaspakajany jest ogromny deficyt społeczny, który powstaje na styku tabloidyzacji i globalizacji. To de- ficyt kultury pamięci. Bo przeszłość jest tak samo budulcem człowie- ka, jak teraźniejszość”. I Kongres Muzealników Polskich odbędzie się w dniach od 23 do 25 kwietnia 2015 r. w Łodzi. Będzie to największe tego typu wy- darzenie w Europie, wydarzenie, które umożliwi wspólną dyskusję około 1 200 uczestników. Patronat Honorowy nad I Kongresem Muzealników Polskich objął prezydent RP Bronisław Komorowski. I Kongres Muzealników Polskich Więcej informacji na temat Kongresu można znaleźć na specjalnie utworzonej stronie internetowej: http://kongresmuzealnikow.pl/ | Spotkania z Zabytkami 3-4 20156

P ytanie o  granice rekonstruk- cji oraz sens odbudowy za- bytków zadawano już niejed- nokrotnie. Wywoływało ono dyskusje, a szczególnie aktualne stało się po obu wojnach światowych. Zda- wałoby się, że obecnie, pół wieku od podpisania Karty Weneckiej, z  dok- trynalnego punktu widzenia problem został już zamknięty. Tymczasem za- kres rekonstrukcji nadal jest jednym z głównych dylematów konserwator- skich. Przemiany polityczno-gospo- darcze lat dziewięćdziesiątych mi- nionego stulecia stworzyły nowe wa- runki dla ochrony zabytków. Wie- le z  nich znalazło się w  rękach pry- watnych właścicieli, dysponujących znacznymi możliwościami finansowy- mi. Pozwala to na inwestowanie w za- bytkowe nieruchomości – konserwa- cję, ale także adaptację. Często doko- nuje się przy tym znacznych ingeren- cji w substancję zabytkową, powodu- jąc bezpowrotnie utratę jej autenty- zmu. Te niekorzystne zmiany spowo- dowane są nie tylko dążeniem do mo- dernizacji. Równie istotne jest tu pod- ważanie czy wręcz kwestionowanie zasad „konserwacji zachowawczej”, za- wartych w Karcie Weneckiej. Zabyt- kami, których problem ten dotyka obecnie w Polsce ze szczególną siłą, są − paradoksalnie − historyczne ruiny zamków (pojęcie to obejmuje zabytki, które od dłuższego czasu, najczęściej stuleci, pozostają ruiną i w takiej po- staci wpisały się w krajobraz i świado- mość kolejnych pokoleń). Paradoksal- nie, gdyż od przeszło stu lat traktowa- no je jako dziedzictwo mające pozo- stać raz na zawsze w zachowanej po- staci, przekazanej nam przez historię i jako takie nietknięte. Dlatego jedyną i oczywistą formą ochrony była dla tej grupy zabytków „konserwacja zacho- wawcza”, w formie tzw. trwałej ruiny. Tymczasem w  ostatnich latach do- szło do spektakularnych „całkowitych rekonstrukcji” kilku takich zabyt- ków. Mnożące się przykłady podob- nych działań lub planów sprawiły, że ochrona historycznych ruin, zwłasz- cza zamków, stała się w  Polsce wiel- kim wyzwaniem i  zarazem proble- mem konserwatorskim. Poświęcono mu cykl konferencji naukowych, or- ganizowanych przez PKN ICOMOS i KOBiDZ. Ochrona historycznych ruin zam- ków to dziś nadal problem złego stanu zachowania i braku środków na kon- serwacje, przede wszystkim jednak wspomnianej „mody” na odbudowę. Uwarunkowane jest to wieloma czyn- nikami, w tym niestety także słabością służb konserwatorskich w Polsce. Na łamach „Spotkań z Zabytkami” zwra- cał na to uwagę przed ośmiu laty prof. Bogusław Szmygin. Problem wiąże się z zaistniałą sytuacją konfliktu po- między „rygorystyczną” teorią kon- serwatorską a pomysłami inwestycyj- nymi zamożnych właścicieli. Ich co- raz bardziej radykalne dążenia, mo- tywowane chęcią komercyjnego wy- korzystania zabytku lub/i zamanife- stowania własnego prestiżu, wynika- ją z prawa do swobodnego dyspono- wania własnością. Stojący z  drugiej strony konfliktu konserwator, pozba- wiony możliwości dotowania prac ze środków państwowych, poddawa- ny różnorakim naciskom, pozosta- je często bezsilny. Przyjmując tę nie- zwykle celną diagnozę, warto jednak zadać następujące pytania. Nie kwe- stionując oczywistego prawa własno- ści, należy przypomnieć, że w  przy- padku prawnej ochrony zabytków jest ono do pewnego stopnia ograni- czone. I to nie tylko w Polsce. Pomija- jąc to, czy gospodarze zabytków mają moralne prawo do niszczenia lub de- gradowania dziedzictwa? A czy etyka zawodowa pozwala projektantom na swobodne przekształcanie zabytków? W niektórych krajach o wysokim po- ziomie kultury i  znacznym stopniu Karta Wenecka i zasady konserwacji zachowawczej a współczesne problemy ochrony ruin zamków w Polsce paweł dettloff Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 7

relikty budowli i  fragmenty murów wieży, maksymalnie do wysokości 1,5  m. Badania archeologiczne i  ar- chitektoniczne wniosły nowe dane na temat planu i faz budowy, ale nie da- wały podstaw do wiarygodnej, pełnej rekonstrukcji zamku, a jedynie do hi- potetycznej wizji. Założenia konser- watorskie przyjmowały zatem kon- serwację i utrzymanie formy ruiny, jej wyeksponowanie i uczytelnienie oraz wykorzystanie piwnic. Mimo to za- mek odbudowano. Zrealizowany pro- jekt różni się przy tym od rysunkowej (teoretycznej) rekonstrukcji, zapro- ponowanej przez naukowców bada- jących ten zabytek. W ten sposób po- wstała nowa budowla z żelbetu, zama- skowana kamiennym wątkiem i uda- jąca średniowieczną, przypominają- ca zamki nadreńskie, niemające wie- le wspólnego z architekturą średnio- wiecznych zamków polskich. Zgod- ny ze stanem historycznym jest tylko plan. Pozostałe elementy: wysokość, proporcje i detale są dowolną kreacją w  stylu historyzującym. Nie wiado- mo, czy niektóre elementy w ogóle ist- niały. W podobny sposób przeobrażo- no ruiny zamku w  Bobolicach, jed- ne z najbardziej malowniczych w Ju- rze Krakowsko-Częstochowskiej. Po- czątki zamku sięgają średniowiecza, ale jego zachowane mury z  resztka- mi tynków i  kształt zdradzały epo- kę nowożytną jako czas ostateczne- go uformowania budowli. Zbudowa- ny na kanwie ocalałych dotąd murów zamek przypomina tymczasem bryłą, detalem i kamiennymi nieotynkowa- nymi elewacjami średniowieczną wa- rownię. Należy przy tym dodać, że re- alizacja ta różni się od wersji przedsta- wianej początkowo na planszy przy placu budowy. W Bobolicach, podob- nie jak w Wytrzyszczce, prowadzono badania archeologiczne i  architekto- niczne ruin zamku. Ich wyniki nie zo- stały jednak opublikowane, co unie- możliwia podjęcie bardziej szczegó- łowej dyskusji. Niezależnie od nich, wątpliwe jest, by można było uzyskać dzięki nim wiedzę pozwalającą na peł- ną rekonstrukcję budowli pozosta- jącej od trzech stuleci w ruinie i nie- posiadającej żadnej ikonografii z cza- sów przed zniszczeniem (tj. zapewne w  okresie „potopu” szwedzkiego lub najpóźniej po 1700 r.). Zamek w  Tykocinie, wznoszo- ny etapami w  wiekach XVI i  XVII, uległ zniszczeniu w  XVIII stuleciu. Pozostał z niego jedynie zarys funda- mentów. Lektura opracowań nauko- wych pozwala stwierdzić, że wzniesio- na ostatnio budowla w kształcie zam- ku to historyzująca fantazja architek- toniczna. Do wspomnianej grupy zaliczyć można jeszcze tzw. Zamek Królew- ski w Poznaniu, kuriozalną inwestycję zrealizowaną na miejscu średniowiecz- nych reliktów zamku, które niedosta- tecznie przebadane zostały stracone. Dane na temat dawnego zamku po- znańskiego były znikome, a współcze- sna kreacja, nawiązując do przeszłości, nie ma nic wspólnego z historycznymi fazami istniejącej tu niegdyś budowli. świadomości wartości dziedzictwa ry- gorystyczne przepisy konserwatorskie nie są potrzebne. W  innych jednak, takich jak Polska, są często jedyną szansą na ocalenie przynajmniej części materialnej spuścizny kulturowej. Najbardziej wymowne przykła- dy ruin zamków potraktowanych nie- zgodnie z  zasadami Karty Wenec- kiej to: Tropsztyn, Bobolice i  Tyko- cin. Są to już obecnie de facto nowe zamki wzniesione na pozostałościach starszych budowli. Określa się je ob- razowo mianem „Zamków Gargame- la”. Wszystkie wzbudziły kontrowersje i dyskusje. Zamek Tropsztyn w  Wytrzyszcz- ce, zbudowany etapami w  wiekach XIII-XVI, już w XVI stuleciu został zrujnowany i opuszczony. Najstarsze, dziewiętnastowieczne widoki ukazują go już jako ruinę. Do naszych czasów, tj. do lat dziewięćdziesiątych ubie- głego stulecia zachowały się jedynie 1 | Nike z Samotraki, rzeźba hellenistyczna z III-II w. p.n.e. w zbiorach Luwru 2 | Lipowiec, ruiny zamku jako pełnowartościowy zabytek architektury, stan w 2012 r. ................................... 1 | Spotkania z Zabytkami 3-4 20158

Uderzająca jest przy tym dyspropor- cja między licznymi opisami i komen- tarzami, bezkrytycznie, a wręcz entu- zjastycznie odnoszącymi się do prak- tyk potępianych wyłącznie w wąskim gronie specjalistów. Jednym z  założeń współczesne- go konserwatorstwa jest zasada indy- widualnego traktowania każdego za- bytku, zawarta zresztą w  Karcie We- neckiej. Z  tą słuszną tezą idzie nie- kiedy w  parze pogląd o  konieczno- ści odrzucenia wszelkiego doktryner- stwa w  ochronie dziedzictwa. Nie- którzy próbują wręcz przeczyć istnie- niu obowiązującej doktryny konser- watorskiej, tak jak to np. głosi właści- ciel Bobolic. Pokazuje to, jakim za- grożeniem dla zabytków może być re- zygnacja z  dotychczasowych pryncy- piów. Brak jakichkolwiek zasad pro- wadzi do samowoli. Bo skoro nie ma sprecyzowanych, choćby najogólniej, reguł czy kryteriów postępowania, to Wszystkie wymienione ruiny po odbudowie uzyskały pełną, kubatu- rową postać wręcz bajkowych, fanta- stycznych zamków. To ostatnie okre- ślenie, użyte całkowicie świadomie, ma dwojaki wydźwięk i  znaczenie. W  środowisku konserwatorskim od- budowy zamków są uważane najczę- ściej za działania negatywne, nato- miast w  mediach i  opracowaniach popularnonaukowych spotykane są oceny zupełnie odmienne, niekiedy wręcz entuzjastyczne. W  przypadku Bobolic można nawet mówić o silnym promowaniu dokonanej odbudowy. Dla historyków, konserwatorów dzi- siejsze Bobolice to zamek fantastycz- ny, czyli nieprawdziwy, a dla sporej grupy niewtajemniczonych, a  wpro- wadzonych w  błąd, to zamek fanta- styczny, czyli wspaniały, fascynujący. Różnica w  podejściu i  ocenie zależy od stopnia świadomości stanu rzeczy- wistego, czyli po prostu od prawdy. można działać swobodnie, według in- dywidualnych upodobań. Warto tu przypomnieć, jak zasady ochrony zabytkowych ruin wypraco- wano. Przede wszystkim należy pod- kreślić, że historyczne ruiny są w peł- ni wartościowymi zabytkami, tak jak niekompletne dzieła sztuki: rzeźby czy malarstwa, podziwiane w  muze- ach. Historyczna ruina, czyli niekom- pletna, uszkodzona postać zabytku ar- chitektury, ale także sztuk plastycz- nych, już od zarania dziejów ochro- ny dziedzictwa była nie tylko stanem akceptowalnym, ale wręcz formą nie- tykalną. Dotyczyło to oczywiście dzieł starożytnych, ale tylko one do wieku XVIII obejmowano ochroną. W ten sam sposób co rzeźby, konser- wowano zabytki architektury antycz- nej. Przetrwałe najczęściej jako ruiny lub resztki budowli w  takiej też po- staci zachowywano, nie odbudowując ich. A przecież kanony obowiązujące 2 Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 9

w architekturze starożytnych Greków i Rzymian, oparte na typowych, sfor- malizowanych rozwiązaniach, mogły- by stanowić pewną podstawę do nie- mal kompleksowych rekonstrukcji, bez ryzyka popełnienia błędu w  od- czytaniu pierwotnego zamierzenia starożytnych twórców. Tak się jednak nie czyni, ponieważ byłoby to pewne- go rodzaju świętokradztwo. Jedynym dopuszczalnym sposobem „integracji” i częściowego przywrócenia zabytkom antycznym dawnej postaci jest anasty- loza (ponowne zestawienie oryginal- nych części). Historyczne ruiny zamków (lub innych budowli) od wieków malow- niczo wtopione w pejzaż to szczegól- nie cenne i piękne elementy krajobra- zu kulturowego. Ich walory dostrze- żono i doceniono już ponad dwa wie- ki temu, kiedy to zaczęto chronić oca- lałe jeszcze zwaliska, wcześniej bez- względnie rozbierane na materiał bu- dowlany. Szczególną wartość zyska- ły ruiny wraz z nadejściem sentymen- talizmu i  preromantyzmu. Ulubio- ne przez te nurty nastrojowość, no- stalgia, zaduma czy poczucie przemi- jania znalazły doskonałą wykładnię w malowniczych krajobrazach, wzbo- gaconych resztkami budowli. Sprzyja- ło to nie tylko popularyzacji tych za- bytków, ale i  nobilitacji ruiny, jako wartościowej i  szczególnie wymow- nej postaci dzieł przeszłości. Tym sa- mym forma ruiny usankcjonowana została jako najbardziej odpowiednia dla tej grupy „pamiątek przeszłości”. W XIX w. romantyzm wraz z fascyna- cją średniowieczem przyczynił się tak- że do odmiennego ich traktowania. Modną tendencją stały się odbudowy rozumiane jako wskrzeszanie znisz- czonych zabytków. W  rzeczywisto- ści niektóre autentyczne, historyczne ruiny przeobrażono wówczas w neo- stylowe budowle. Przykładami mogą być zamki nadreńskie, które niewiele mają wspólnego ze swym pierwotnym kształtem. Nie są to już zabytki śre- dniowiecza, ale dziewiętnastowiecz- nego historyzmu. O  ich odbudowie przesądzali najczęściej przedstawicie- le rządzących elit, dysponujący odpo- wiednimi środkami finansowymi oraz − co istotne − prawem decydowania. Romantyczne przebudowy były for- mą pietyzmu, ale bez zrozumienia hi- storii i form architektonicznych. Nową kartę w dziejach konserwa- torstwa i  ochrony dziedzictwa przy- niosła kolejna faza historyzmu, wią- zana z pozytywizmem. Wypracowana w tym czasie metoda naukowych re- stauracji zabytków stała się doskona- łym, jak mniemano, narzędziem przy- wracania ich dawnej świetności, łącz- nie z odtwarzaniem brakujących frag- mentów lub nawet całości. Głównym jej przedstawicielem był francuski ar- chitekt, badacz i  znawca sztuki śre- dniowiecznej Eugène Viollet-le-Duc. Metoda ta w porównaniu ze swobod- nymi i  fantazyjnymi przebudowami doby romantyzmu z  pewnością była postępem, ale jednocześnie stwarzała nowe zagrożenie. Architekci-restau- ratorzy, nadmiernie ufni w posiadaną wiedzę historyczną, znów ulegali po- kusie wskrzeszania zabytków, podob- nie jak czynili to wcześniej romanty- cy. W dążeniach tych wykraczali nie- jednokrotnie poza stan w pełni udo- kumentowany, przechodząc w  sfe- rę domniemań i hipotez, przyjmowa- nych z całym przekonaniem jako pew- nik. Kontrowersyjne wydawały się także niektóre rekonstrukcje popar- te przesłankami materialnymi, z uwa- gi na ich bardzo duży zakres. Wszyst- kie te wady stały się podstawą rzeczo- wej krytyki. Próbując obiektywnie ocenić dzie- więtnastowieczne rekonstrukcje za- bytków, należy je analizować pod ką- tem ich wiarygodności oraz okolicz- ności skłaniających do podjęcia tak znaczących ingerencji. Doskonały- mi przykładami mogą tu być zabyt- ki architektury obronnej: Carcassone i Pierrefonds. Mury obronne w Car- cassone pomimo zrujnowania zacho- wane były dość dobrze. Rekonstruk- cje polegały w większości na uzupeł- nieniu górnych partii murów, krene- laży, dachów – udokumentowanych w  ikonografii. Odbudowując zamek Pierrefonds, zachowany w postaci ru- iny, Viollet-le-Duc uzyskał efekt ro- mantyczno-baśniowy. Rekonstrukcja objęła zarówno bryłę, jak i szczegóły architektoniczne i dekoracyjne elewa- cji, a nawet wnętrza. W ten sposób, na kanwie autentycznych reliktów po- wstała fantazyjna kreacja architekto- niczna, wymuszona zresztą w  dużej mierze przez zleceniodawcę i inwesto- ra – Napoleona III. Pragnął on mieć swój własny „średnioroczny zamek”, mogący uchodzić za dostojne gniazdo rodowe i tworzyć malowniczą scene- rię dla ulubionych przez niego histo- rycznych maskarad dworskich. Bar- dzo duży stopień odtworzenia spra- wił, że już w  oczach współczesnych zamek ten jawił się nie jako oryginal- ny zabytek, ale jako pozbawiona war- tości autentyku makieta. Zamkiem odbudowywanym i grun­ townie rekonstruowanym w  XIX i  XX  w. jest Malbork. Pieczołowite- go i drobiazgowego odtworzenia ele- mentów i całych części budowli do- konano tu wykorzystując badania hi- storyczne, architektoniczne i  arche- ologiczne. Odbudowę podjęto w sto- sunkowo krótkim czasie od momen- tu największych zniszczeń (tj. czę- ściowej rozbiórki) zabytku, któ- ry nigdy nie stał się kompletną ru- iną. Oparto się przy tym na pomia- rach i  zdjęciach wykonanych przed zniszczeniem. O  kompleksowej re- stauracji zamku malborskiego decy- dowały jego wyjątkowa wartość hi- storyczna i architektoniczna, ale też względy ideowe, które miały wpływ na liczne odstępstwa od udokumen- towanej – pierwotnej formy zabytku. Także przykład Wawelu, gruntownie restaurowanego przed stu laty, jest nieporównywalny z  obecnymi incy- dentami odbudowy zamków. Zaby- tek ten ma ogromną wartość i  po- strzegany jest od dawna w  katego- riach symbolu. Jego stan zachowa- nia, a także ogrom danych pozwala- ły na wiarygodną rekonstrukcję bra- kujących elementów detalu i wystro- ju. I nie było to wcale zwycięstwem „romantycznej doktryny” nad „scjen- tyzmem” („Spotkania z Zabytkami”, nr 7-8, 2014, s.  5). Zrezygnowano bowiem z  odtwarzania elementów, co do których nie miano pewno- ści (m.in. dachy, hełmy wież). Efek- towne, renesansowe krużganki były | Spotkania z Zabytkami 3-4 201510

stanowiące wyznacznik nowoczesnej ochrony zabytków. Istotne znaczenie dla ochrony hi- storycznych ruin miała także klasyfi- kacja zabytków według podziału na tzw. żywe i martwe. W myśl tej kon- cepcji zabytki martwe, a do takich za- liczono ruiny zamków, należy tylko konserwować. Zabytki żywe, tzn. sta- le użytkowane i zasadniczo komplet- ne budowle mogą być restaurowane i  adaptowane. Trafność tego podzia- łu potwierdzała praktyka konserwa- torska. Nawet w działalności tak ak- tywnego na polu restauracji architek- ta, jak E. Viollet-le-Duc, poza wspo- mnianymi przykładami nie było re- stauracji zamków, lecz jedynie kościo- łów, bo te były stale użytkowane. Nie- którzy z  konserwatorów próbowa- li bronić pryncypiów atakowanej idei rekonstrukcji, np. niemiecki restaura- tor średniowiecznych zamków i  ich zachowane, odsłonięto je spod zamu- rowań, częściowo wymieniając naj- bardziej zniszczone partie i detale. Od początku XX w., pod wpły- wem teorii Johna Ruskina i  Willia- ma Morrisa oraz przekonywających wywodów wiedeńskich historyków sztuki – Aloisa Riegla i Maxa Dvo- řáka, coraz więcej autorytetów na- ukowych zaczęło opowiadać się za konserwacją zachowawczą zabytków, przeciwko rekonstrukcjom i  odbu- dowom. Zrozumiano, że głównym walorem zabytku jest jego wartość historyczna, stąd traktowano go jako dokument pewnej epoki. Wyróżnio- no i  zdefiniowano wówczas także inne podstawowe wartości zabytku, ruin Bodo Ebhardt, który zrekonstru- ował zamek Koenigsbourg w Alzacji, jak się obecnie okazuje – błędnie. Jak świadczą przypomniane po- krótce dzieje teorii i  praktyki kon- serwatorskiej, zasadność odtwarza- nia nieistniejących już budowli hi- storycznych lub ich ruin podawa- na była w wątpliwość już od XIX w., kiedy to ochrona zabytków stała się świadomym działaniem państw i spo- łeczeństw. Wykluczyły ją także za- sady ustalone na forach międzyna- rodowych w  XX w.: Karta Ateń- ska z  1931  r. oraz Karta Wenecka z 1964 r. Zasady te, opierające się na bezwzględnej ochronie autentyku, przynajmniej w teorii, nadal obowią- zują. W praktyce, niestety, obserwuje się ostatnio coraz większą degradację oryginalnej substancji zabytku i  jego autentyzmu. Jedną z  przyczyn tego 3 | Tykocin, współczesny nowy „zamek” – wizja przeszłości, na fundamentach dawnego założenia, stan w 2010 r. ................................................................................ 3 Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 11

zjawiska jest rozpowszechniająca się jeszcze w latach powojennych tenden- cja do rekonstruowania zabytków. Na łamach „Spotkań z Zabytkami” pisała na ten temat Małgorzata Omilanow- ska (nr 1-2, 2014). Tendencja, trakto- wana początkowo jako działanie wy- jątkowe, ograniczone do usuwania skutków drugiej wojny światowej, sta- ła się z biegiem lat coraz częstszą prak- tyką. Zjawisko to doprowadziło stop- niowo do dewaluacji takich pojęć, jak konserwacja, autentyzm, oryginał, które przestano traktować poważnie. Coraz częściej nie tylko lekceważo- no autentyczną substancję zabytkową, ale niekiedy też „poprawiano” zabyt- ki czy też tworzono nowe – pseudo- zabytki. Należy przy tym pamiętać, że jednocześnie podejmowano pieczoło- wite konserwacje historycznych pozo- stałości zamków jako „trwałe ruiny”. Metoda ta, zapoczątkowana i  prak- tykowana z  powodzeniem w  okresie międzywojennym, po roku 1945 zo- stała rozwinięta, stając się znaczącym dorobkiem polskiej myśli i  praktyki konserwatorskiej. Zwolennicy odbudowy zamków powołują się często na powojenne re- konstrukcje zabytków. Należy z mocą podkreślić i  przypomnieć, że doko- nywały się one w zupełnie innej sytu- acji i  okolicznościach historycznych. Dotyczyły wybitnych i  najważniej- szych dzieł architektury i  sztuki bę- dących symbolami tożsamości kultu- rowej i narodowej. Jak zaznaczał Jan Zachwatowicz, powojenna odbudowa zabytków w  Polsce była świadomym odstępstwem od zasad, metodą wy- muszoną okolicznościami, „świado- mą tragizmu popełnionego fałszu histo- rycznego”. Co istotne, kształt rekon- struowanych zabytków przed znisz- czeniem był doskonale znany i  udo- kumentowany oraz utrwalony w świa- domości żyjącego pokolenia. Całko- wicie inna sytuacja dotyczy historycz- nych budowli, zwłaszcza zamków, po- zostających od stuleci w stanie ruiny. Dla większości z  nich nie mamy da- nych do rekonstrukcji. I choćby z tego względu zabytki te muszą takimi po- zostać. Gdy odbudujemy je, nie będą ani tym, czym były dotąd, ani tym, czym były kiedyś. Staną się tak na- prawdę czymś zupełnie nowym. Tylko szczegółowe i pewne dane mogą słu- żyć za podstawę rekonstrukcji, ale czy nawet gdy mamy takie kompletne ma- teriały, to koniecznie musimy ją prze- prowadzać? Dane uzyskane na pod- stawie badań archeologicznych i  ar- chitektonicznych poszerzają wiado- mości na temat zabytku, ale nie stano- wią dostatecznie pewnej rękojmi dla prawidłowości i wiarygodności doko- nanej na ich podstawie rekonstrukcji, zwłaszcza kompletnej, obejmującej cały budynek, zachowany tylko w re- liktach. Architektura i sztuki plastycz- ne mają charakter wybitnie indywidu- alny. Jak już się wielokrotnie przeko- nano, próby ich rekonstrukcji na pod- stawie naukowych badań i analiz po- równawczych okazywały się często błędne. Archeologia oraz historia ar- chitektury i sztuki są bowiem nauka- mi humanistycznymi, a nie ścisłymi, dla których dwa plus dwa zawsze rów- na się cztery. 4 5 | Spotkania z Zabytkami 3-4 201512

na podobieństwo falsyfikatów dzieł sztuk plastycznych. Dokonywane uporczywe wykorzystywanie do tych celów historycznych miejsc i pozosta- łości autentycznych zabytków świad- czy, że inwestycje te przeprowadza- ne są z  pełną premedytacją. Budow- niczowie nowych zamków podszy- wają się z powodzeniem pod historię. Służy temu promocja tych budow- li, kreowanych na prawdziwe zabytki. W ten sposób na naszych oczach, naj- częściej przy niemal całkowitej bier- ności środowisk opiniotwórczych, fałszuje się historię. W akcji tej biorą często udział media (nieświadome?), wykazujące się przy tym zdumiewają- cą naiwnością i bezkrytycyzmem. I tu właśnie tkwi istota problemu, bo jak zauważyła we wspomnianym wcze- śniej artykule Małgorzata Omilanow- ska, zaczyna się on, gdy wszyscy przyj- mują, że zabytek odbudowany jest tak samo wartościowy, jak oryginał, że W przypadku powojennych re- konstrukcji możemy często (choć nie zawsze) stwierdzić, że odbudowa- ne zabytki są dokładnym odtworze- niem ich dawnego wyglądu. W przy- padku Zamku Królewskiego w  War- szawie wykorzystano liczne auten- tyczne elementy wystroju. Jak napi- sał prof. Aleksander Gieysztor, odbu- dowany w ten sposób zabytek nie jest wprawdzie tym samym, ale takim sa- mym (jakim był niegdyś). Odbudo- wywane obecnie zamki, pozostające wcześniej przez stulecia w ruinie, nie są nie tylko tymi samymi, ale też nie są takimi samymi, jak niegdyś wygląda- ły. Są to fałszerstwa udające autentyki, jest to nadal ten sam zabytek „utraco- ny”, a potem „odzyskany”. Jest to oczy- wiście ułuda. Raz utraconego zabytku nie da się już nigdy wskrzesić, zwłasz- cza gdy od czasu zniszczenia upłynę- ły stulecia. Niestety, podstawowej wartości zabytku, jaką jest autentyzm, zdaje się nie dostrzegać wielu inwestorów i de- cydentów. Moda na odbudowę zam- ków, racjonalnie absurdalna, staje się rzeczywistością. Wpływ na to ma brak zrozumienia praw historii oraz nikła świadomość, czym są świadec- twa przeszłości, wreszcie traktowanie dziedzictwa wyłącznie w kategoriach produktu i  komercji. Brak szacunku dla autentyzmu jest dowodem poważ- nego kryzysu rozumienia podstawo- wych pojęć i idei. Sprzyja temu także kultura postmodernistyczna i związa- ny z nią kryzys wartości, a co za tym idzie ustalonych norm i reguł. Współ- czesny relatywizm, opanowujący 4 | 5 | 6 | Bobolice, ruiny zamku na opublikowanym w 1880 r. rysunku Napoleona Ordy (4), zamek w trakcie odbudowy, stan z 2009 r. (5) i po odbudowie, stan w 2013 r. – współczesna kreacja na kanwie autentycznych murów (6) ................................................................................ 6 Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 13

różne dziedziny kultury, negujący za- sady i  autorytety, doskonale wyko- rzystuje zaistniałą kryzysową sytuację w  teorii i  praktyce konserwatorskiej. Jest to duże zagrożenie. Rezygna- cja z pryncypiów zawartych w Karcie Weneckiej to przyzwolenie na stop- niową zagładę zabytków. Pozostaje pytanie o wartości, któ- rych dziś chcemy chronić. Brak zde- cydowanej odpowiedzi na to pytanie lub brak świadomości celów, którym służyć ma ochrona zabytków, oraz niezrozumienie dotychczas uznawa- nych wartości skutkuje akceptacją lub tolerowaniem kontrowersyjnych albo wręcz negatywnych realizacji, lanso- wanych jako wzorce godne naślado- wania. Takimi przykładami są Bobo- lice, Tropsztyn, Tykocin, które nie są ani autentyczne, ani „prawdziwe”, a tak naprawdę stanowią tylko subiek- tywną wizję i fantazję na temat prze- szłości. W historii ochrony zabytków nie- raz pojawiały się różnorodne zagroże- nia dla dziedzictwa. Często ich przy- czyną był brak świadomości lub igno- rancja. Sytuacja taka powtarza się również obecnie. Powierzone nam dziedzictwo jest depozytem, który nienaruszony powinien zostać prze- kazany następnym pokoleniom. To dlatego w  kolejnych polskich usta- wach o ochronie zabytków starano się zapewnić im nie tylko dalsze istnie- nie, ale też zagwarantować ich auten- tyzm. Dowodzą tego stałe zapisy uza- leżniające działania przy zabytku od zgody konserwatora. A zatem konser- wator stoi na straży ochrony zabytku przed zniszczeniem go także poprzez niefachowe przedsięwzięcia, w  tym również odbudowy, niezależnie od „dobrych” intencji inwestorów czy projektantów. W dyskusjach na temat ochrony ruin często podnoszona jest kwestia ich technicznego utrzymania, z uwa- gi na właściwości materiału i panują- ce u nas warunki klimatyczne. Trwała ruina wymaga oczywiście specyficz- nych zabiegów konserwatorskich, które należy powtarzać, ale przecież wszystkie zabytki potrzebują ciągłej konserwacji, podlegają bowiem nie- uchronnym skutkom upływu czasu. Bez stałej konserwacji nawet kom- pletnie zachowany budynek ulegnie w  końcu zniszczeniu. Zły stan tech- niczny historycznych ruin spowodo- wany jest najczęściej dłuższym zanie- dbaniem i  brakiem bieżącej konser- wacji. Rozpadające się dziś zamczyska niewątpliwie są podstawą postawie- nia zarzutu wobec właścicieli i władz, na których spoczywa obowiązek ich należytego utrzymania. Alternatywą i  jedynym ratunkiem nie jest tu jed- nak odbudowa. W  ochronie zabyt- ków od dawna podstawowym, zna- nym i  sprawdzonym sposobem dzia- łania jest konserwacja. Przykłady uda- nych konserwacji ruin historycznych dowodzą, że tzw. trwała ruina jest możliwa technicznie do utrzymania. Przykładami mogą tu być ruiny zam- ków w Toruniu i Czorsztynie, w Smo- leniu (aktualnie poddawane zabie- gom), klasztoru w  Zagórzu i  wiele innych. Zwolennicy odbudowy historycz- nych ruin zamków zwracają uwagę na tragiczne dzieje naszej ojczyzny, które przyczyniły się do powstania tych ruin. Osąd ten jest tylko częścio- wo słuszny. Dawne zamki przeważnie opuszczano już w XVIII w. w wyniku ogólnych zmian kulturowych. Nieza- leżnie od tego należy zadać kilka py- tań. Czy obecnie najważniejszym za- daniem jest kosztowne odtwarza- nie nieistniejących budowli, tworze- nie nowych pseudozabytków? Czy wszystkie pozostałe, oryginalne zabyt- ki znajdują się w tak doskonałym sta- nie, że pozostaje nam już tylko myśleć o  „wskrzeszaniu” tych utraconych? Czy nie bardziej uzasadnione jest chronienie i  konserwacja autentycz- nych zabytków – wciąż zaniedbanych, 7 | 8 | 9 | Olsztyn koło Częstochowy, ruiny zamku, stan z 2009 r. (7), wieża Sołtysia, stan z 1911 r. (8) i z 2009 r. (9) ................................................................................ 7 | Spotkania z Zabytkami 3-4 201514

są zwykle nieodwracalne. Być może dla niektórych bardziej sugestywne i przemawiające do wyobraźni wyda- wać się mogą dzieła sztuki lepiej za- chowane – kompletne, w przeciwień- stwie do zniszczonych czy zrujnowa- nych. W praktyce okazuje się niejed- nokrotnie, że nawet te uboższe, zruj- nowane w  ciągu burzliwych dziejów budowle stanowić mogą doskonałe, bo autentyczne świadectwo historii, a zarazem atrakcję turystyczną. Czy można z  nimi w  ogóle porównywać opuszczonych czy wręcz zagrożo- nych zniszczeniem, niż tworzenie fik- cyjnych (vide tzw. Zamek Królew- ski w  Poznaniu)? Czy odbudowu- jąc „na siłę” zamki, czy też wznosząc inne tego typu pseudozabytki, rze- czywiście wzbogacimy nasze narodo- we dziedzictwo kulturowe? Czy też je deprecjonujemy, kreując zbiór wy- imaginowanych budowli pretendują- cych do miana prawdziwych? Znający choć trochę historię doskonale zdaje sobie sprawę, że zaistniałe w niej fakty kompletne, okazałe i  efektowne, ale nieautentyczne, a wręcz niezabytko- we gmachy? Bezpodstawny jest także zarzut nieatrakcyjności turystycznej ruin. Wiele historycznych ruin, konser- wowanych (nieodbudowanych), jest tłumnie odwiedzanych, jak choć- by w Czorsztynie, Ogrodzieńcu, Od- rzykoniu, Olsztynie koło Częstocho- wy czy Rawie Mazowieckiej, by wy- mienić tylko najważniejsze. Niektó- re z nich są wręcz szturmowane przez turystów, także za sprawą organizo- wanych imprez, dla których ruiny sta- nowią świetną i niezastąpioną oprawę. Liczne, podobne przykłady odnaleźć można w Europie Zachodniej. Dowo- dzi to, że ruiny są atrakcją o wielkiej sile przyciągania. Decyduje o tym ro- mantyczna malowniczość, siła wyra- zu spotęgowana widomym znakiem upływu czasu, wreszcie niekwestio- nowany autentyzm, tj. możliwość ob- cowania z oryginalnym dokumentem i  autentycznym świadectwem epoki minionej, a nie atrapą – wizją archi- tekta. Nie stoi przy tym nic na prze- szkodzie, aby w  innych miejscach ustawiać makiety domniemanych re- konstrukcji zamków, czy to w postaci popularnych od pewnego czasu par- ków miniatur, czy wręcz całych bu- dowli w  skali 1:1, pod warunkiem, że nie niweczą one autentycznych struktur zabytkowych i historycznych miejsc. Ogromne możliwości wizual- nych rekonstrukcji w świecie wirtual- nym daje nam też współczesna tech- nika. Od pewnego czasu pojawiają się głosy krytyki Karty Weneckiej, jako przestarzałej i  zbyt konserwatywnej oraz nieprzystosowanej do współcze- snych uwarunkowań ochrony dzie- dzictwa kulturowego z  uwagi na znaczne poszerzenie tego ostatnie- go. Wypracowanie nowych metod ochrony powinno dotyczyć wydzie- lonych grup dziedzictwa kulturo- wego, dla których stosowanie zasad Karty Weneckiej jest trudne. Należy podkreślić, że nie odnosi się to do hi- storycznych ruin. Ta grupa zabytków należy bowiem właśnie do zabyt- ków „kanonicznych” – tradycyjnie 8 9 Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 15

pojmowanych jako dzieła architek- tury i  sztuki, przedstawiających wy- jątkowe wartości: historyczną, archi- tektoniczną i  krajobrazową. Zasto- sowanie do nich tradycyjnych, „kon- serwatywnych” wymogów jest za- tem oczywiste i nie powinno podle- gać dyskusji. Liczba tych zabytków jest ograniczona, zamknięta w prze- ciwieństwie do innych wyróżnia- nych form dziedzictwa masowego, niemal niepoliczalnego. Nowa filo- zofia ochrony dziedzictwa większą wagę powinna przykładać do edu- kacji i promocji wartości „kanonicz- nych” zabytków, nie zaś do przyzwa- lania na ich przekształcanie lub uzu- pełnianie wedle indywidualnych am- bicji i fantazji. Różnorodne możliwości interpre- tacji i  odbioru dziedzictwa, na któ- re zwraca uwagę np. tzw. Karta Kra- kowska 2000, nie upoważniają do de- gradowania przekazu zawartego w au- tentyzmie konkretnego dzieła. Jaki ma bowiem sens analiza czy kontem- placja, gdy dzieło to jest zafałszowane i  nieprawdziwe? Wspomniana Kar- ta Krakowska (zob. „Spotkania z Za- bytkami”, nr 7-8, 2014, s. 12-15) po- wtarza zresztą zasadnicze zapisy Kar- ty Weneckiej odnoszące się do roli au- tentyzmu. Próbując odpowiedzieć na pyta- nie postawione przez redakcję „Spo- tkań z  Zabytkami”: „Czy Karta We- necka odpowiada oczekiwaniom glo- balnym społeczeństwa XXI wieku?”, na początku należałoby określić, jakie są te oczekiwania. Okaże się zapew- ne, że będą one inne dla naukowców związanych z  humanistyką, znaw- ców i koneserów, a inne dla części po- zostałych, tzw. przeciętnych odbior- ców. Czy decydować ma tu zatem sta- tystyka albo jakieś referenda? Zasady ochrony zabytków, podobnie jak re- guły postępowania w innych dziedzi- nach nauki, nie powinny być przed- miotem, o  którym miałyby decydo- wać okresowe tendencje czy mody. Należy przy tym pamiętać, że zawsze istniały i istnieć będą grupy pozostają- ce obojętne albo wręcz wrogie ochro- nie zabytków. Zwłaszcza gdy wchodzi ona w konflikt z prywatnymi interesa- mi. Dochodzi do tego niska świado- mość prawdziwych wartości zabytku. Dla znacznej części ogółu społeczeń- stwa liczy się jednak przede wszyst- kim kontakt z  prawdziwą historią i jej autentycznym świadectwem ma- terialnym. To właśnie fizyczne ze- tknięcie się z rzeczywistą – materialną 10 | Franchimont w Belgii, ruiny zamku konserwowane na zasadzie minimum interwencji ................................................................................ 10 | Spotkania z Zabytkami 3-4 201516

pozostałością przeszłości decydu- je o  sile takiego przeżycia. To dlate- go nadal odwiedzane są muzea i  za- bytki. Pomimo istnienia znakomitych środków współczesnej techniki, po- zwalających na doskonałą wizualiza- cję nawet odległych dzieł sztuki, nadal chcemy podziwiać je z autopsji. Cho- dzi przy tym o kontakt z prawdziwym (autentycznym) dziełem/zabytkiem przeszłości. Czy, w przeciwnym razie, ustawiałyby się kolejki, by zobaczyć oryginały dzieł Leonarda lub Micha- ła Anioła, gdyby odbiorcom wystar- czyły ich kopie lub reprodukcje? Już ponad wiek temu wiedeński uczony Alois Riegl wyróżnił w  procesie po- strzegania zabytku tzw. wartość daw- ności (niem. Alterswert), polegają- cą po prostu na widocznych na mate- rialnym dziele oznakach upływu cza- su. Cecha ta dostrzegalna jest gołym okiem przez każdego, a przez to po- wszechna. W  ten sposób nowy mur nie będzie odbierany tak samo, jak stary (zabytkowy), choćby był wyko- nany z tego samego rodzaju materia- łu. Nieraz zwiedzająca zabytki mło- dzież z rozczarowaniem dostrzega ta- kie nowe elementy czy części. Tak- że w  ich oczach obniżają one war- tość zwiedzanych obiektów. Na tym też chyba polega zasadnicza różnica między odbiorem Barbakanu krakow- skiego i  warszawskiego, mimo iż ten ostatni zrekonstruowany został z ory- ginalnej – gotyckiej cegły rozbiór- kowej. O tym, który z nich jest bar- dziej atrakcyjny dla ogółu, przekonać się można samemu. Problem ten, jako zjawisko, wart jest podjęcia badań z socjologii i antropologii kultury. W prowadzonych tu rozważa- niach wciąż poruszana jest kwestia au- tentyzmu – podstawowej wartości za- bytku w  kulturze europejskiej. Isto- ta zabytku (także dzieła sztuki) za- sadza się tu zarówno na formie, jak i na materii, pochodzącej z przeszło- ści i nadal bytującej we współczesno- ści. W ten sposób zabytek jest relik- tem (relikwią) lub pamiątką przeszło- ści, „rzeczą pozostałą po dawnym by- cie”, jak głosi najstarsza definicja tego pojęcia zawarta w  Słowniku języka polskiego Samuela Lindego. Zarówno relikwia, jak i  pamiątka swą niema- terialną istotę opierają na autentycz- nej – pierwotnej materii, która jest warunkiem traktowania ich jako reli- kwii czy pamiątki. Bez niej zarówno relikwia, jak i pamiątka tracą wartość i sens. Podobnie rzecz się ma z zabyt- kami, których geneza wiąże się z tra- dycją pielęgnowania pamięci histo- rycznej oraz chrześcijańskim kultem relikwii. Taki sposób rozumienia za- bytku kształtował ideę ochrony dzie- dzictwa europejskiego przez ponad dwa stulecia. Stał się też podstawą for- mułowanych zasad konserwatorskich, 11 | 12 | Smoleń, ruiny zamku, fragment założenia przed pracami konserwatorskimi, stan w 2011 r. (11) i po pracach konserwatorskich w 2014 r. (12) (ilustracje: 1 – fot. Marie-Lan Nguyen 2007, http:// upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/ thumb/e/ee/Nike_of_Samothrake_Louvre_Ma2369_ n2.jpg/676px-Nike_of_Samothrake_Louvre_Ma2369_ n2.jpg; 2, 5, 7, 9, 11, 12 – fot. Paweł Dettloff; 3 – fot. Krzysztof Kundzicz, 4 – repr. wg http:// en.zamki.pl/?idzamku=bobolice&dzial=galleria; 6 – fot. Bobolus, http://pl.wikipedia.org/wiki/ Zamek_Bobolice; 8 – fot. Kazimierz Broniewski, zbiory Instytutu Sztuki PAN; http://commons.wikimedia. org/wiki/Category:Tykocin_Castle; 10 – fot. BUFO8 2011, http://upload.wikimedia.org/wikipedia/ commons/9/95/THEUX_Ruines_du_ch%C3%A2teau- fort_de_Franchimont.jpg) 11 12 Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 17

w tym także Karty Weneckiej. Doko- nywane od początku ubiegłego wie- ku rekonstrukcje niemal zawsze wy- muszane były przez szczególne oko- liczności. Traktowano je jako wyjąt- kowe. Dopiero współczesne tenden- cje zachwiały tym porządkiem. Wy- daje się, że wielu konserwatorów jest bezsilnych w obliczu zaistniałych zja- wisk i wzmożonej presji inwestorów. W  aspekcie teoretycznym docho- dzi do tego globalizacja. Wypraco- wanie międzynarodowych dokumen- tów i zasad ochrony dziedzictwa kul- turowego już wiele lat temu ujawni- ło rozbieżności w  rozumieniu istoty dziedzictwa i jego ochrony w różnych częściach świata. Wynikają one z od- mienności kulturowych, a także wa- runków naturalnych. I tak np. w kra- jach Dalekiego Wschodu pojęcie au- tentyzmu nie jest związane z  mate- rią, a jedynie tradycyjną techniką wy- konania, rodzajem materiału i formą. Dlatego co jakiś czas zabytkowe bu- dowle są w  całości na nowo kopio- wane w nowym, ale tradycyjnym ma- teriale. Te odmienne wzorce niekie- dy są przywoływane, aby zakwestio- nować zasadność istniejących dotąd u nas reguł. Próby tego rodzaju nale- ży jednak uznać za instrumentalizację teorii konserwatorskiej. Nie ma żad- nych powodów, by w Europie akurat przyjmować wzorce kultury daleko- wschodniej. Przecież sytuacja odwrot- na byłaby nie do pomyślenia. Dlacze- go zatem mamy rezygnować z pojmo- wanego tradycyjnie (europejskiego) autentyzmu? Autentyzm raz utracony nie jest już możliwy do odzyskania. Warto o tym pamiętać, decydując o losach zabytków. W  przeszłości zwracano uwagę na różne wartości dziedzic- twa, ceniąc niekiedy jedne wyżej niż drugie. Nieraz to, co było wcześniej poszukiwane, w  danym momencie staje się mniej ważne, by znów po pewnym czasie stać się czymś pożą- danym, podobnie nieco do zjawiska mody. Dlatego niezależnie od panu- jących tendencji, a także nacisków i  presji, musimy być odpowiedzial- ni za powierzone nam dziedzictwo i jego walory, których nie wolno nam uszczuplić, albo doprowadzić do ich utraty. Drugie z  pytań postawionych przez redakcję „Spotkań z Zabytkami” brzmi: „Czy doktryna jest jedyną możli- wą do przyjęcia metodą postępowania?” Zdaniem niektórych uczonych błę- dem jest mówienie o aktualnej doktry- nie konserwatorskiej. Jednym z głów- nych założeń współczesnego podej- ścia do zabytku jest ich indywidualne traktowanie. Nie polega ono jednak na dowolności, ale wynikać ma z do- kładnego rozpoznania zabytku, jego dziejów, wartości, jakie prezentuje, wreszcie stanu zachowania. To anali- za tych wszystkich elementów ma do- piero prowadzić do oceny i określenia optymalnego programu konserwator- skiego. Ponieważ elementy te są różne w każdym zabytku, tak też i program ma charakter jednostkowy, dostosowa- ny do specyfiki każdego zabytku. Trze- ba wreszcie przypomnieć i podkreślić, że w działaniach konserwatorskich ist- nieją nadal ogólne pryncypia, takie jak poszanowanie autentycznej sub- stancji, reguła nieszkodzenia zabytko- wi czy wreszcie unikanie odtwarzania nieistniejących już fragmentów i cało- ści. Niezależnie od tego, czy nazwiemy te ogólne i powszechnie przyjęte zało- żenia doktryną, czy też nie, pozostaną one najważniejszymi zasadami konser- watorskimi. Wiążą się one z kształto- waną przez stulecia ideą. Rezygnując z niej, stracimy punkt odniesienia do tego, co dla ochrony dziedzictwa po- winniśmy robić. Odrzucenie „trady- cyjnych” zasad konserwatorskich pro- wadzi bowiem do degradacji warto- ści zabytkowej czy wręcz do zniszcze- nia zabytku. Prezentowane przykła- dy tworzenia nowych pseudozabyt- ków w historycznych miejscach i z wy- korzystaniem pozostałości autentycz- nych dobitnie to pokazują. „Czy istnieją dopuszczalne granice rekonstrukcji?” To trzecie z pytań po- stawionych przez redakcję „Spotkań z  Zabytkami”. Jak głosi Karta We- necka, ale też zdrowy rozsądek, do- puszczalna restauracja zabytku koń- czy się tam, gdzie zaczyna się domysł. We wszystkich opisanych przypad- kach podstawą odbudowy był domysł, a zatem przekroczyła ona granice (do- puszczalnej) restauracji. Odtworze- nie wiernego wyglądu tych zamków według stanu sprzed zniszczenia było po prostu niemożliwe. Prezentowa- ne przykłady są więc negatywne, nie- zależnie jak atrakcyjnie są one przed- stawiane. Na pytanie o granice dopuszczal- nej rekonstrukcji w odniesieniu do hi- storycznych ruin stara się odpowie- dzieć „Karta Ochrony Historycznych Ruin”, zwana Kartą z Ciechanowca. Opracowana w 2009 r., na konferen- cji w Ciechanowcu, zorganizowanej przez PKN ICOMOS i KOBiDZ, jest efektem kilkuletnich prac, ana- liz i  przemyśleń polskiego środowi- ska konserwatorskiego. W Karcie tej stwierdzono m.in., że „Historyczna ruina (ukształtowana w wielowieko- wym procesie niszczenia) jest pełnowar- tościową formą zabytku”. Za jej głów- ną wartość uznano autentyzm for- my i substancji zabytkowej oraz walor „[…]  trwałego i znaczącego elementu krajobrazu kulturowego”. Podkreślono, że najbardziej właściwą formą ochro- ny historycznej ruiny „jest jej utrwale- nie”. Jednocześnie uznano, że „W nie- których przypadkach zabiegi technicz- ne polegające na konsolidacji zachowa- nych elementów (np. uzupełnienie za- chowanych fragmentarycznie murów, sklepień, czy stropów) […]” są dopusz- czalne „przy zachowaniu zasady mini- mum interwencji” jako jedyna szansa utrzymania ruiny. Podobnie w uzasad- nionych przypadkach uznano za moż- liwe współczesne, niewielkie kubatu- rowo uzupełnienia architektoniczne, niezmieniające wyglądu ruiny w kra- jobrazie, pod warunkiem ich odróż- nienia od historycznej tkanki i kon- strukcji zapewniającej odwracalność wprowadzanych przekształceń. Kar- ta z Ciechanowca opiera się na zasa- dach Karty Weneckiej, co stanowi naj- lepszy dowód aktualności zapisów tej ostatniej i potrzeby ich respektowa- nia w praktyce ochrony historycznych ruin. Zdaniem piszącego te słowa, nie tylko ruin, ale też pozostałych zabyt- ków i dzieł sztuki dawnej. Paweł Dettloff | Spotkania z Zabytkami 3-4 201518

1. Historyczna ruina (ukształtowa- na w  wielowiekowym procesie niszcze- nia) jest pełnowartościową formą zabyt- ku. Autentyzm jest główną wartością ar- chitektoniczno-przestrzenną, artystyczną i  cechą historycznej ruiny. Ochrona au- tentycznej substancji i formy historycznej ruiny jest warunkiem zachowania jej war- tości jako dokumentu historycznego. Hi- storyczna ruina ma również wartość jako trwały i znaczący element krajobrazu kul- turowego. Pełna ocena wartości ruin po- winna mieć charakter porównawczy (po- winna być dokonywana w skali zasobu re- gionalnego lub krajowego). 2. W Polsce coraz częściej ma miej- sce wznoszenie na historycznych ruinach nowych budowli. Jest to bezpodstawnie traktowane jako odbudowa historycz- nych obiektów. Prace przekształcające ru- iny w kubatury użytkowe najczęściej pro- wadzone są bez pełnej wiedzy o  histo- rycznej formie obiektu, a nawet ze świa- domym zniekształcaniem jego pierwot- nej formy. Wszelkie działania budowla- ne niepoparte jednoznacznymi wynika- mi badań i przekształcające ruinę w fan- tazyjne budowle, stanowią nieodwracal- ną ingerencję w historycznie ukształtowa- ną formę i substancję zabytku i prowadzą do trwałej utraty jego wartości. 3. Ochrona ruin historycznych po- winna mieć charakter kompleksowy – po- winna obejmować zachowane mury, for- my ziemne (będące reliktami dawnych umocnień), nawarstwienia gruzowe oraz krajobraz (którego elementem są ruiny). 4. Historyczne ruiny – podobnie jak inne zabytki – mogą pełnić (po zabez- pieczeniu i  udostępnieniu) współczesne, atrakcyjne turystycznie funkcje. 5. Najwłaściwszą formą ochrony war- tości zabytkowych historycznej ruiny jest jej utrwalenie i zabezpieczenie historycz- nej substancji przed procesami niszczący- mi oraz udostępnienie turystom. 6. Utrzymanie formy trwałej ruiny wymaga analogicznie do innych obiektów zabytkowych ciągłych zabiegów konser- watorskich i  budowlanych; monitoring stanu ruiny jest warunkiem minimalizacji zakresu koniecznych zabiegów. W niektó- rych przypadkach zabiegi techniczne po- legające na konsolidacji zachowanych ele- mentów (np. uzupełnienie zachowanych fragmentarycznie murów, sklepień czy stropów, w  formie opartej na wynikach badań, lub wprowadzenie dodatkowych, współczesnych konstrukcji wzmacniają- cych) są jedyną szansą utrzymania histo- rycznej ruiny i prowadzenia innych dzia- łań konserwatorskich. Taki zakres prac można uznać za dopuszczalny przy zacho- waniu zasady minimum interwencji. 7. W uzasadnionych przypad- kach możliwe są współczesne, niewiel- kie kubaturowo uzupełnienia architek- toniczne pod warunkiem, że będą jed- noznacznie odróżniać się od historycz- nej tkanki i konstrukcji, a wprowadzone przekształcenia będą „odwracalne”. Współczesne uzupełnienia (np. pomiesz- czenia muzealne lub służące obsłudze ru- chu turystycznego) nie mogą zmieniać obrazu ruiny w krajobrazie i nie mogą do- minować nad autentyczną substancją. 8. Wszelkie ingerencje w  substancję zabytkową ruin historycznych mogą być podejmowane po wykonaniu inwentary- zacji, waloryzacji krajobrazowej oraz peł- nego zakresu badań (historycznych, kon- serwatorskich, archeologicznych i  archi- tektonicznych). 9. Znaczenie ruiny w krajobrazie po- winno być istotnym kryterium precyzu- jącym zakres dopuszczalnej ingerencji. Decyzje dotyczące przekształceń histo- rycznej ruiny powinny być dokonywane w konsultacji ze specjalistami w tej dzie- dzinie (uzasadnione jest powołanie kole- gium opiniodawczego ds. ochrony ruin i zamków). 10. Prace wykraczające poza utrzy- manie substancji i  formy ruin powin- ny mieć charakter działania wyjątkowe- go. Nadrzędną zasadą powinno być za- chowanie wszystkich autentycznych relik- tów i  spełnienie warunków określonych w punkcie 8. 11. Historyczne ruiny jako część na- rodowego zasobu zabytków powinny być przystosowane i  udostępnione do zwie- dzania. Prywatyzacja czy zmiana funkcji nie może wiązać się z istotnym ogranicze- niem dostępu do zabytkowych ruin. Karta Ochrony Historycznych Ruin * „Dorobkiem międzynarodowej konferencji »Zamki, grody, ruiny«, która odbyła się w 2009 roku w Ciechanowcu był wstępny dokument pt. »Zasady ochrony ruin hi- storycznych« z wnioskiem realizacji projektu badawczego obejmującego ruiny zamków średniowiecznych, który ugruntowałby podstawy dla ostatecznego sformuło- wania Karty Ochrony Historycznych Ruin. Projekt »Zamki w ruinie – zasady postępowania konserwatorskiego« był realizacją tego postulatu. We wrześniu 2012 roku, w Krakowie odbyła się ogólnopolska konferencja pod hasłem identycznym jak tytuł projektu badawczego – sumująca dotychczasowe prace. Uczestnicy tego spotkania zarekomendowali do uchwalenia Polskiemu Komitetowi Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków ICOMOS ostateczną treść Karty, która została przyjęta przez Walne Zgromadzenie Polskiego Komitetu w grudniu 2012 roku, na Zamku Królewskim w Warszawie”. [Piotr Molski, Wprowadzenie. Zasady postępowania konserwatorskiego z zamkami w ruinie jako problem badawczy, [w:] Ochrona i konserwacja ruin zamkowych – wybrane problemy i przykłady, praca zbiorowa pod redakcją Bogusława Szmygina i Piotra Molskiego, Warszawa-Lublin 2013] (zasady ochrony historycznych ruin) przyjęta Uchwałą Walnego Zgromadzenia Członków PKN ICOMOS w dniu 4 grudnia 2012 r.* Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 19

Imponująca liczba cennych i pięknych, a często i unikatowych zabytków architektury gotyckiej, wiele pełnych uroku miejsc w obrębie zachowanego średniowiecznego układu Starówki, z rzeką i plantami zaaranżowanymi w pierścieniu starej fosy… Aby podziwiać te skarby, nie musimy ruszać w zagraniczne wojaże. Skrywa je Stargard Szczeciński. tomasz pasterski dorota jaworska-pasterska Rzecz o uśpionym potencjale: przypadek Stargardu Szczecińskiego

W e wrześniowo-październiko­ wym numerze „Spotkań z Zabytkami” z 2014 r. uka- zał się artykuł poświęcony promocji obiektów odznaczonych przez pre- zydenta RP tytułem Pomnika Historii. Jego autorka, Małgorzata Maksymiuk, wskazuje na duży potencjał turystyki miejskiej i kultu- rowej w Polsce oraz zauważa, że na marce Po- mnika Historii skorzystać mogą w szczegól- ności mniejsze ośrodki, które nie przyciąga- ją tak dużej liczby turystów, jak metropolie. Aby wykorzystać swój potencjał, takie miej- scowości powinny przede wszystkim zadbać o swój wizerunek i public relations. Właśnie takich działań potrzebuje Stargard Szczeciń- ski, bo jest tu co promować. Dzięki sięgają- cej średniowiecza tradycji handlu oraz daw- nej przynależności do Związku Hanzeatyc- kiego miasto oferuje turystom wiele unika- towych przykładów gotyckiej architektury, z Katedrą Mariacką i Bramą Wodną na cze- le. Zespół katedralny wraz z pozostałościa- mi murów okalających Stare Miasto uznano w 2010 r. za Pomnik Historii. Te perły Euro- pejskiego Szlaku Gotyku Ceglanego znajdu- ją się niemal na wyciągnięcie ręki od dwor- ca kolejowego, jednej z  największych stacji w kraju. Kolej żelazna wpisała się w losy Stargar- du już od swojego pojawienia się na Pomo- rzu w 1846 r. Również i dziś za jej pośred- nictwem miasto odwiedzają miliony po- dróżnych. Jak się jednak okazuje, większość z nich nie słyszała o tutejszych atrakcjach, bo i  miejsce, w  którym oczekują na prze- siadkę – dworzec kolejowy – bynajmniej nie inspiruje do poszukiwania stargardz- kiego genius loci. A przecież nie potrzeba wiele, aby zbudzić uśpiony potencjał mia- sta, o którego historycznym sukcesie prze- sądziła nie tylko korzystna lokalizacja, ale i w dużej mierze otwartość i przedsiębior- czość mieszkańców. Dynamiczne kontakty gospodarcze star- gardzian z innymi dobrze rozwiniętymi mia- stami nadbałtyckimi zaowocowały w drugiej połowie XIV  w. przyłączeniem Stargardu do prestiżowego Związku Hanzeatyckiego. Utrzymywanie międzynarodowych relacji handlowych sprzyjało wymianie doświad- czeń między kupcami z miast związkowych oraz zaszczepianiu podpatrzonych wzor- ców na własnym gruncie, czego ślady od- czytać można w architekturze miasta – za- bytki w  dużej mierze związane są właśnie z handlem. Do dziś zachowały się średniowieczne bramy, których majestatyczny wygląd miał dawać przybyszom jasne wyobrażenie o po- tędze Stargardu. Zwłaszcza unikatowa, jed- na z dwóch w Europie, brama wodna zwa- na Młyńską (czy też Portową, Wodną, Her- bową) świadczy o tym, jak ważna dla miasta była rzeka Ina i odbywający się na niej trans- port towarów. Brama ta jest jedną z najbar- dziej charakterystycznych budowli Stargar- du, a jej wizerunek bywał nawet umieszcza- ny w herbach i pieczęciach miasta. Wskazuje się na jej podobieństwo do Bramy Holsztyń- skiej (niem. Holstentor), która jest symbolem przewodniczącej Hanzie Lubeki. Zespół budowli obronnych otaczających średniowieczny Stargard zachował się nie- mal w połowie. W jego skład wchodzą licz- ne baszty, czatownie, basteje oraz fragmenty obwarowań miejskich, których część malow- niczo sąsiaduje z  rzeką. Wewnątrz murów, nad zabudową Starego Miasta, dominuje Ko- legiata Najświętszej Marii Panny Królowej Świata. Świątynia została wzniesiona w poło- wie XIII w. lub na przełomie XIII i XIV w. w  postaci bezwieżowej trzynawowej hali 1 | Budynek dworca kolejowego w Stargardzie Szczecińskim Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 21

z  prezbiterium. Mimo że architektura fary nie ustępowała innym realizacjom tych cza- sów nad Bałtykiem, bogacący się w szybkim tempie stargardzcy mieszczanie uważali ją za zbyt skromną. Górujące dzisiaj nad miastem wieże są owocem kolejnych etapów rozbudo- wy kościoła. Również i tu widać wpływy kon- taktów z Hanzą: inspiracją dla budowniczych były wieże kościoła św. Mikołaja w Stralsun- dzie, gdzie z kolei czerpano ze wzorców lu- beckich. Katedra – wraz z plebanią i zespo- łem obwarowań miasta – została w 2010 r. rozporządzeniem prezydenta RP uznana za Pomnik Historii. Nieopodal Katedry podzi- wiać można ratusz z  charakterystyczną ma- swerkową fasadą, arsenał (obecnie Archiwum Państwowe), spichlerz, odwach oraz zabytko- we kamienice – gotycką i renesansową. Za murami miasta malowniczo położo- ne są trzy świątynie: gotycki kościół św. Jana, neogotycki św. Ducha oraz neogotycka cer- kiew prawosławna św. św. Piotra i Pawła. Do lokalnych osobliwości zaliczyć należy ka- mienny krzyż pokutny z 1542 r. Wznoszenie krzyży pokutnych jako kara za morderstwo w afekcie lub w niejasnych okolicznościach było w średniowieczu powszechne na Dol- nym Śląsku; stargardzki krzyż zdaje się sta- nowić jedyny tego rodzaju pomnik na całym Pomorzu Zachodnim. Wiele stargardzkich zabytków to obiek- ty unikatowe – nie tylko w skali regionalnej, jak choćby wspomniany krzyż, ale i europej- skiej, jak Brama Młyńska. Do dziś zachował się średniowieczny układ Starówki – o tyle wyjątkowy, że jego kształt zdeterminowany został przez przebieg dawnych traktów han- dlowych i położenie Rynku na lewym brze- gu Iny. Poznaliśmy już potencjał Stargardu w za- kresie turystyki miejskiej, nie zapominaj- my jednak o  możliwościach, jakie ma on w  kontekście turystyki tranzytowej. Głów- nym czynnikiem jest tutaj położenie miasta w  pobliżu ważnych węzłów komunikacyj- nych oraz dwóch dróg o znaczeniu między- narodowym, łączących Skandynawię z połu- dniem Europy oraz Berlin z państwami byłe- go bloku wschodniego. Patrząc z nieco węż- szej – krajowej perspektywy, Stargard poło- żony jest w tzw. naturalnej bramie wjazdowej do portowego Szczecina oraz turystycznych miejscowości nadmorskich. Stargardzka Strategia Rozwoju Turysty- ki bierze pod uwagę szanse rozwoju trady- cyjnie rozumianej turystyki tranzytowej, ale miasto – z uwagi na swoje unikatowe wła- ściwości związane z  dużym węzłem kole- jowym – ma predyspozycje do bycia atrak- cyjnym również dla podróżnych, którzy nie korzystają z  jego oferty noclegowej. We- dług definicji Światowej Organizacji Tury- styki (WTO), o turystyce tranzytowej mo- żemy mówić dopiero wtedy, kiedy na trasie 2 | Proponowany plan strefy promocyjnej z zaznaczeniem punktów kluczowych: 1 – dworzec kolejowy, 2 – Plac Wolności, 3 – CIT (opracowanie na bazie zdjęcia satelitarnego z mapy.google.pl) | Spotkania z Zabytkami 3-4 201522

podróży nastąpi nocleg; jest to uzasadniane tym, że tylko wówczas dany obszar odnosi korzyści ekonomiczne. Bezkrytyczne przyję- cie kryterium WTO nastręcza jednak pew- nych trudności miejscowościom takim, jak Stargard, definicja nie obejmuje bowiem po- dróżnych, którzy zatrzymują się w  mieście, ale pozostają w nim zbyt krótko, aby noco- wać. Dzieje się tak w przypadku podróżnych korzystających z transportu kolejowego, któ- rzy uzależnieni są od rozkładów jazdy. Ich postój – niejako przymusowy – w  miejscu przesiadki mógłby okazać się ekonomiczną korzyścią dla miasta: takie osoby pozostają w Stargardzie na tyle długo, by móc z powo- dzeniem skorzystać z jego oferty turystycz- nej, a także wyrobić sobie na jego temat zda- nie i – co szczególnie ważne – przekazać je dalej, dlatego też stanowią duży potencjał tu- rystyczny i powinny stać się targetem działań marketingowych w zakresie miejscowej tury- styki. Nieuwzględnienie ich w strategii pro- mocyjnej byłoby ze szkodą dla miasta. Obecnie rdzeń działań promocyjnych w  Stargardzie stanowi Centrum Informa- cji Turystycznej z  siedzibą na Rynku Sta- romiejskim. Miasto ma również swoją internetową wizytówkę, gdzie turystyka jest jednym z  trzech głównych działów. Warto jednak zauważyć, że – zważywszy na dużą liczbę podróżnych obsługiwanych przez tu- tejszy węzeł kolejowy – również i  dworzec mógłby stać się jednym z  głównych kana- łów dystrybucji treści promocyjnych Star- gardu. Stacja kolejowa ma tę niepodważalną 3 | Rynek Staromiejski z katedrą NMP 4 | Ratusz przy Rynku Staromiejskim Spotkania z Zabytkami 3-4 2015 | 23